Mam mieszane uczucia po tym odcinku. Było w nim kilka świetnych i całkiem zaskakujących zwrotów akcji jak tajemnica pani Watson, to co zrobił Sherlock pod koniec. Kilka scen ciekawych i zabawnych jak ,,romans,, oraz to po co mu to było. Było też sporo nudnych scen psychodelicznych które były nudne. Zwrot z Moriartim trochę niepotrzebny, pomysł z wygnaniem był ciekawszy. A co zwrotu myślę że Moriarti wymyślił to sobie wcześniej na wypadek swojej śmierci... Czemu Molly dała Sherlockowi w twarz?(nie żeby nie zasłużyli).
Co do tej twarzy... (jak to pięknie brzmi xD) Molly chyba go uderzyła bo myślała, że ćpał, co prawdą nie było. Ale też się nad tym zastanawiam...
Molly po testach wiedziała, że Sherlock ćpał. Zareagowała dokładnie tak, jak należy w takiej sytuacji zareagować. Zero tolerancji.
A mi się wydaje że dała mu w twarz już po podaniu wyniku i to chyba negatywnego. Chyba było chwilę przed tym coś o zaręczynach. Może Sherlock powiedział jej coś tym jej facecie i ona się z nim rozstała z tego powodu...
Molly go strzeliła bo wynik był pozytywny (czyli, że ćpał). Gdyby Molly biła go mając na palcu pierścionek (jakikolwiek, ale tu chodziło o zaręczynowy), to bolałoby go o wiele bardziej. SH odnotował fakt, że Molly pierścionka nie ma i skomentował to odpowiednio.