I poszli w najbardziej oczywistą końcówkę ze gihun się poświeci dla dzieciaka...
Chociażby: Gi Hun nowym Frontmanem. Zrobienie z niego Waltera White XD ALBO brat wbija na wyspe z żołnierzami i ratują garstkę ocalałych ALBO pojscie w jakiegos Oldboya i całkowicie złe zakończenie dla wszystkich. Nawet jakby 333 skoczył i się poświęcił dla dziecka miałoby to sens. Tutaj jest niby słodko gorzko ale cos nie pasuje, nie wiem czy męczeństwo Gi-Huna czy co ale nie jest satysfakcjonujący ten ending. Zwłaszcza że główny bohater umiera jednak w troche głupi sposób
Czyli chciałbyś żeby na koniec scenariusz zaprzeczył całemu charakterowi postaci Gi Huna i zrobił z niego bezsensownie złoczyńce.
A swoją drogą są jakieś seriale / filmy w których protagonista przechodzi przemianę i staje się zły? Z reguły twórcy mają problem z napisaniem dobrej fabuły i idą po najniższej linii oporu i kończą historię że albo protagonista ma happy ending albo bad ending i ginie. A taki zabieg z przemianą w złego to byłoby coś ciekawego.
Ale seriale jak maja być ciekawe to nie będą oparte na realności tylko fikcji. Ludzie nie lubią takiej przesady..
To chodzi bardziej o to, że to zakończenie, cały setup, był strasznie.. wymuszony, większość zachowań praktyczne wszystkich bohaterów jest totalnie z dupy i widać, że na siłę jest to skonstruowane tak, żeby “tak wyszło” na koniec
Zrobienie z Gi Huna złoczyńczy byłoby wyjątkowo absurdalnym posunięciem, przeczącym na dodatek z budowanym do samego końca charakterem postaci. Nie oszukujmy się, Gi Hun od pierwszego sezonu był zbyt empatyczną postacią, żeby na samym końcu serii nagle się zbuntować i wybrać pieniądze ponad złożoną obietnicę. Ostatecznie z pierwszej wygranej nie cieszył się tak, jak cieszyć się powinien człowiek posiadający miliardy na koncie, więc kolejne miliardy byłyby mu równie zbędne, tym bardziej, że jedyne co motywowało go do udziału w kolejnej edycji, to zemsta. Nawet w chwili oferowanej pomocy w wygranej, nie posunął się do zabójstwa, tylko wybrał udział w grze, zdając sobie sprawę z bycia na przegranej pozycji.
Mi się zdaje że za dużo się naoglądales amerykańskich seriali. Tam właśnie zawsze na koniec wbija policja lub ktoś inny i ratuje wszystkich ocalałych albo wszyscy dostają happy ending. Uważasz że poświęcenie się dla dziecka, kiedy myślisz że własna córka cię nienawidzi jest głupią śmiercią? A to że nie wcisnęli guziku to już była chciwość tego 333 a ona jest pokazana od 1 sezonu tego serialu więc jeśli komuś to przeszkadza to już nie powinien tego oglądać. 333 prawdopodobnie zabiłby własne dziecko
Mi się zdaje że za dużo się naoglądales amerykańskich seriali. Tam właśnie zawsze na koniec wbija policja lub ktoś inny i ratuje wszystkich ocalałych albo wszyscy dostają happy ending. Uważasz że poświęcenie się dla dziecka, kiedy myślisz że własną códka
Tak tak te złe amerykańskie seriale, powinienem wychwalać pod niebiosa tak przepięknie napisany serial jak Squid Game gdzie wątek poboczny (policjant) nie prowadzi zupełnie donikąd i jest niepotrzebny przez praktycznie cały serial. Ale mi te amerykanskie seriale zlasowały mózg
Niestety ale będzie i to nie tylko w USA. Kończy się tylko akcja w Korei i z tym twórcą tego serialu. Ale netflix poczuł kaskę i trochę wymusił zakończenie takie jakie mamy
Przecież zakończenie wcale nie jest takie złe. W porównaniu z tym co ostatnio odstawili w 2 sezonie to tutaj jest mega dobrze.
Porównujesz coś co w normalnym świecie powinno być mid-season finale w kilkunastoodcinkowym serialu do czegoś co ma być faktycznie zakończeniem całego sezonu i całej serii (przynajmniej serii, która skoczyła swój bieg w Chinach). Netflix poczuł zapach pieniędzy i zamiast zrobić jeden sezon zrobił dwa, rozciągając historię o niepotrzebne odcinki i durnowato poprowadzone i przeciągnięte wątki. Jeżeli zestawiasz to coś z końcówki 2 sezonu do finału 3 sezonu, który jest ostateczną pieczątką na całym produkcie jakim stał się Squid Game to naprawdę jesteśmy zgubieni bo "finał" 2. sezonu nie powinien być żadnym punktem wyjścia do oceny zakończenia całej historii, która była tragiczna. Myślę, że spokojnie może konkurować z finałowym odcinkiem 8 sezonu Gry o Tron w co najmniej jednej kategorii: jak głupio można napisać scenariusz a potem go zrealizować.
Zakończenie bez polotu i na siłę… Gi-han mógł zabić Deo 388 ale gracza 333 w obronie swojego życia i dziecka już nie mógł. Totalnym nieporozumieniem jest finałowa gra i ta ich idiotyczna gadanina. Gra wymaga działania a nie stania i piep…nia jak przekupki na targu…kolejne: po jaki czort po bójce na trójkącie gracz 333 zrzucił gracza 100… kolejne: skoro zasady gry były po wielokroć zmieniane w trakcie gry (jak np oszczędzenie Gi-hana, przywrócenie gracza 222) to czy Gi-han nie mógł poprosić o zaliczenie gry pomimo włączonego przycisku - a przynajmniej zapytać - a nie ten od razu strzela samobója. Przecież sam Frontman mógłby to zaproponować skoro mu zależało żeby ten przeżył. Czuję ogromny niedosyt i jestem poprostu zawiedziona tak wieloma nieścisłościami. Naprawdę jakby ktoś to zrobił mocno na siłę….
Myślę że każdy kto ją zna ją poznał, ale też każdy ma to w dupie bo cameo Kate nie uratuje spieprzonego zakończenia.
Ja bardziej myslalam ze oni obydwoje przetrwają a wyspę znajdą. Tamten odnajdzie brata.. a tu jakby coś sie skończyło i w zasadzie trudno skwitować temat. Jestem niezadowolona wlasciwie..
456 i tak już do końca życia by był wrakiem człowieka, a tak dziecko ma czysta kartę ,nie pamięta tego co się stało,zaczyna życie z bardzo dobrym startem finansowym pod opieką dobrego człowieka
Samo zakończenie rozgrywek jeszcze jakoś można wyjaśnić za pomocą faktów i logiki, ale to co się działo po grze to jakiś nonsens. Lider podrzucil swojemu bratu noworodka - super prezent, doprawdy XD zważywszy na sentyment Lidera do Gihuna oczekiwałabym, że to In-ho przygarnie dzieciątko i wykarmi je własną piersią jak Keanu Reeves w popularnej paście.