Ja rozumiem, że twórcy symbolicznie do tego podeszli, że osoby ze skazą na życiorysie nie przeżyły, a żeby zwyciężyło niemowlę, które jest "czyste". Jednak mnie takie zakończenie nie zadowoliło, bo wydaje mi się zbyt hollywodzkie, takie moralizatorskie, najmniej realne.
Dla mnie lepszym rozwiązaniem byłoby jakby ojciec tego dziecka przeszedł katharsis i postanowił naprawdę zadbać o to dziecko, a miałem takie nadzieję w momencie, kiedy przeszedł na stronę głównego bohatera. Wtedy główny bohater mógłby się poświęcić, aby ojciec i dziecko mogli żyć razem. Ewentualnie przypadłoby by mi do gustu zakończenie, kiedy główny bohater ostatecznie zatraca swoje społeczeństwo i zabija dziecko. Natomiast całkowicie nie kupuję poświęcenia głównego bohatera, gdy przeżywa samo dziecko. Dla mnie to najsłabszy moment w serialu. Całość jednak polecam z czystym sercem, bo do samego końca trzyma w napięciu.