Na początku zaznaczę, że 3 sezon oglądało mi się świetnie; niestety... do pewnego czasu. Po bardzo średnim drugim sezonie (nie specjalnie mnie wciągnął, w niektórych momentach chciałem nawet przewinąć odcinek; szczególnie 7) liczyłem na to, że może w kolejnym, twórcy postanowią wrócić do konwencji genialnego pierwszego sezonu, który idealnie łączył ze sobą elementy horroru z lekko komediowym klimatem i oczywiście klimatem lat 80. I cóż na początku sezonu 3 było świetnie, muzyka, kolory, ciuchy, cała galeria Starcourt, lekko odmienieni przez wiek i wcześniejsze sytuację bohaterowie (Steve pracujący w lodziarni Ahoy był genialny) oraz oczywiście wątek drugiej strony i powiązanych z nim stworów. Po pierwszych dwóch odcinkach stwierdziłem, że faktycznie czuć potencjał na naprawdę ciekawą kontynuację przygód całościowo polubionych przeze mnie bohaterów z Hawkins. Niestety z każdym kolejnym odcinkiem moja ekscytacja spadała. Tłumaczyłem sobie wtedy "Na pewno w kolejnym odcinku będzie lepiej" ale nie było lepiej... Klimat zaczął się psuć, bohaterowie też. Ogólnie miałem wrażenie, że twórcy próbowali jakoś przyspieszyć akcję szybko kończąc ciekawe wątki np. ten z opętaniem Billy'iego albo problemem zaakceptowania dorastania i związanych z tym zmian w życiu u Willa (ten wątek jakoś szczególnie mnie poruszył i byłem bardzo zawiedziony, że tak szybko się skończył). Ale nawet pomimo tego oglądałem serial dalej, mając nadzieję, że przynajmniej zakończeniu uda się utrzymać poziom Stranger Things. I tu pojawił się chyba największy problem, ponieważ to zakończenie było po prostu nudne i pozbawione sensu; zaczynając od Nastki, która parę chwil po dość bolesnym usunięciu z jej nogi części "Łupieżcy Umysłów" mogła wstać a nawet biegać a kończąc na wyjaśnieniu a raczej jego braku co stało się potem z rosyjską bazą i całym jej personelem oraz tzw. złupionymi. Czy była jeszcze jakaś szansa, że przeżyli czy jednak pogrążyli się w ciemności wraz z samym łupieżcą. I niestety głównie przez zakończenie mam mieszane uczucia co do sezonu 3, niby powrót do korzeni serii z w miarę dobrymi zmianami ale gdzieś pośród tych niewyjaśnionych wątków i beznadziejnego zakończenia pojawia się niedosyt i ogromnie zmarnowany potencjał.