Zaczyna mnie już naprawdę denerwować ten parasol ochronny, jaki reżyserowie założyli głównym bohaterom.
Odcinki są naprawdę fajne, z mocnymi końcówkami, świetnym klimatem, ale... coraz bardziej mam wrażenie, że
główni bohaterowie są tutaj niezniszczalni. Odcinek 6x05 powoli przelewa czarę goryczy. Clay ze śmiecia
więziennego nagle staje się osobą, od której zależy przyszłość klubu, Trager, który przez cały sezon stoi nad
przepaścią, zostaje cudownie ułaskawiony przez spadkobierców Pope'a, strzelaniny i napady, gdzie żaden z Sonsów
nie dostaje kulki i jeszcze ten zamach bombowy... Niecałą minutę przed wybuchem orientują się, że jest bomba i
jakimś cudem wszyscy bez problemów uciekli pół kilometra od budynku. Jak widziałem biegnącego Jaxa, to w ogóle
nie czułem emocji, bo wiadomo było, że jedyna rzecz jaka mu grozi, to lekko poparzone plecy, a nawet tego nie było.
Nie przekonuje mnie śmierć Phila i tego prospecta, bo oni nie odgrywają żadnej roli i przez cały serial nie
przeprowadzili choć jednego sensownego dialogu. Równie dobrze mogli zabić przypadkowego ulicznego
przechodnia. Otto powinien zginąć już ze 2 sezony temu.
Klub też ma się dobrze, bo dowódcy policyjni są albo nieudacznikami, głupcami, psychopatami, lub wszystkim
jednocześnie. Od początku serialu klub nie miał naprzeciw siebie nawet średniointeligentnego policyjnego agenta.
Toric był nadzieją, ale jego działania okazały się głupie do kwadratu.
Mówcie co chcecie, ale wg mnie serial najwięcej zyskałby na śmierci Jaxa. Wyobrażacie sobie tę konsternację,
szukania rozwiązań, właściwej drogi? A tak mamy prezydenta, który jedyne co potrafi powiedzieć to "I promise" i po
chwili "I'm sorry". Zero autorytetu.
nie ma half-sacka, opiego, kozika, pineya, milesa...
a co do tiga i reszty to narazie im sie farci, czesto ocieraja sie o smierc i jakos zyja dalej jak to w gangsterskim zyciu pewnie bywa i to chca nam zapewne pokazac tworcy.
Nie po to wprowadza się ciekawych głównych bohaterów, żeby ich zabijać. Zginęło już wielu Sonsów, oczywiście w większości mało istotnych, ale moim zdaniem to dobre rozwiązanie, bo lepiej zabić Phila, który nic w sumie nie wnosi do serialu, ale jest członkiem SAMCRO, niż Chibsa, którego widzowie lubią i którego uśmiercenie nie wyszłoby serialowi na dobre.
Nie rozumiem, co masz do zarzucenia ucieczce z klubu. Sam fakt, że Jax się zorientował dwie minuty przed wybuchem jest oczywiście naciągany, ale to jest fikcja. Natomiast sama ucieczka nie była specjalnie skomplikowana, wystarczyło wybiec z budynku, nie dostrzegam tu cudów.
Co do Tiga- jego ułaskawienie wcale nie było cudowne. Moim zdaniem Augustowi wcale nie zależy już na jego śmierci. Wystawienie go przez Jaxa było tylko po to, żeby sprawdzić jego lojalność. Dziedzictwo Pope'a nie jest dla niego tak bardzo istotne, najlepszym dowodem na to jest fakt, że zmienił nazwę firmy. Wcale się nie zdziwię, jak Jax jednak wyratuje Tiga jakąś przysługą dla czarnych.
Serial wywoływał największe emocje właśnie kiedy ginęli Piney, Opie oraz jego żona. Wszyscy byli ciekawymi, lubianymi postaciami i zginęli a jednak właśnie wtedy serial najbardziej wciągał i nic nie stracił na atrakcyjności. Czuło się, że wszystko się może zdarzyć, a teraz mam wrażenie, że nikomu ważnemu nie ma prawa nic się stać. To bardzo psuje odbiór serialu.
Śmierć Jaxa wiązałaby się z końcem serialu i nic na to nie poradzimy. Śmierć Chibsa/Tiga skończyłaby się zapewne spadkiem oglądalności i tutaj również nic nie poradzimy.
dokładnie, za mało śmierci. co z tego, że bomba, skoro nikt nie zginął. słabiutko.
Na mnie wrażenie zrobił fakt, że wysadzili clubhouse, czyli miejsce, w którym Sonsi przez te kilka sezonów zawsze kryli siebie i swoich bliskich, przez to teraz, paradoksalnie, wszyscy mogli zginąć.
na mnie tez ten fakt zrobil wrazenie w pierwszych 10s. uwielbiam SoA, ale po prostu czekam na cos konkretnego, ta scena byla zbyt mimo wszystko szczesliwa
to jest dopiero początek sezonu, ma byc wojna z królami. kto mialby walczyc gdyby tig, chibs, jax itd zginął/li? ... chociaż w sumie gdyby sonsi połaczyli siły? w innych oddziałach soa pewnie by się zrobiło ciekawe postacie, co dałoby ciekawy stół na nowy sezon..( zresztą chyba ostatni, nie?). Kurde, chciałem się pokłócić, ale jednak masz rację ;)
Podejrzewam ze Claya pod koniec tego sezonu odstrzelą a co do głównych postaci czyli stołu nie widzę w tym sezonie żeby ktoś stracił życie a szkoda ciekawie by było Bobby wrócił może on przypadkiem się pożegna z serialem ale akurat ta postać jest spoko . Nie sądzę żeby któraś z postaci kobiecych poszła do piachu bo myślę ze to będzie wątek na następny sezon . Jak już zrezygnują z handlu bronią.
Ale pożyjemy zobaczymy
Sutter przyznał się, że tworząc historię SAMCRO, opierał się na szekspirowskim "Hamlecie". I ja chcę w to wierzyć, bo chce wierzyć, że ktoś w końcu wykończy irytującego, nabuzowanego Jaxa, który nie dość, że robi śmieszną niby-męską minę, kiedy się wkurza to w dodatku łazi jakby miał pełno w gaciach :P Dodatkowo dąży do ruiny klubu. I szczerze mam nadzieję, że odstrzeli go ktoś z SAMCRO właśnie. W ostatnim sezonie dopiero, ale mam nadzieję, że się tego doczekam. Stawiałabym na Chibsa, bo coraz bardziej wpienia się na młodego. I w sumie mu się nie dziwie.
Jeśli natomiast Chibsowi coś się stanie przed koncem serialu to złamaliby mi serce.
"Oglądałaś" ;) Tak, jak to pisałam to nie widziałam jeszcze szóstego odcinka. Owszem, ma poparcie. Nawet Bobby okazał się nie zbierać Nomadzkiej ekipy. Mało tego cała akcja z "Przepraszam za moje dzisiejsze zachowanie" przywiodła mi na myśl pierwsze sezony , bardzo na plus. Co nie zmienia faktu, że Jax może kiedyś przegiąć. Naprawdę wierzycie w Happy End? Jax wycofa się z handlu bronią, zajmie się legalną kasą. I co? Na co ten siódmy sezon? ;) Nie. Jakoś mi sie nie wydaje, żeby ten serial skończył się dobrze w pełnym tego słowa znaczeniu.
Chibs, a raczej aktor go grający za często spogląda prosto w kamerę (niby przypadkiem pewnie, ale sprawia wrażenie bardziej zafascynowanego sobą-aktorem niż postacią Chibsa), co mnie osobiście irytuje bardziej niż Jax z pełnymi gaciami :). Chociaż te gacie, plus białe( zawsze, w każdej sytuacji!) buciki, plus te nażelowane ostatnio na maxa włoski stają się coraz bardziej nie do zniesienia. Szczególnie włosy.... na drugi dzień po wybuchu miał pięknie ulizaną fryzurkę, no bo przecież szef klubu, na drugi dzień po nieudanym zamachu nań musi sobie stanąć na 30 minut przed lustereczkiem i ugładzić włoski, żeby pięknie wyglądać...... i założyć białe butki no i narobić w gacie, żeby ruszać się jak na presidente przystoi :D. ech..... Wg mnie Clay wróci na tron. Kibicuję mu mocno.
niech zgadne, po wybuchu zdazyl nie tylko ulozyc fryzure ale i wyczyscic osmalone adidasy?? :)
No tak, bo przecież rano po wybuchu nie miał czasu na toaletę, bo przecież musiał... hm, dlaczego w sumie miałby nie zdążyć?
Hehehe, pomijając całą akcję - gdyby to, że młotek wyszedł z wybuchu bez szwanku było motywem literackim to już widzę zachwycone tą symbolika polonistki :D :D :D ;)
Dziwne.. a może i nie dziwne... ale ja też kibicuję Clayowi.
Mam nadzieję, że przyjęłaś to bez urazy ;) Ja sama jestem humanistką, po historii, trzy lata mieszkałam ze studentkami filologii polskiej. Podejrzewam, że dlatego zwróciłam na to uwagę ;) :P
a co może symbolizować ten młotek? że np. władza została nienaruszona bo wszyscy przeżyli? ciekawa jestem:)
Zarzuty widzów wobec serialu staja sie coraz abrdziej absurdalne... Macie pretencje ze nastepnego dnia po wybuchu chłopak sie umył i uczesał? Naprawde?...
no nie wiem czy się mył, ale włosy to nie tylko uczesał, ale ładnie przygładził jakimś woskiem. gdybym ja była prezydentem takiego klubu to w chwili wybuchu bomby całą noc bym nie spała i pewnie wyglądałabym jak straszydło, umorusane na twarzy popiołem, osmalone węglem, brudne - jednym słowem.
To ciekawe, bo Jax nawet tuż po wybuchu nie był brudny, przez noc miał się ubrudzić?
Czepiacie się pierdół, jak wstał rano po wybuchu to co miał zrobić? "No nie, wysadzili mi klub, nie mam teraz czasu umyć zębów, bo muszę iść rozpaczać nad swoim losem". W tym serialu jest do czego się przyczepić, nie ma po co szukać powodów na siłę.
wstał rano? klub mu rozwalili, dzieci o mały włos mu nie zginęły, a on poszedł spać i smacznie do rana sobie spał myśląc : "aaaa, jutro z rana pojade i zobacze co tam zostało, może młotek gdzieś leży...".
Wstał, nie wstał, faktem jest że klub wybucha w nocy, a po zgliszczach Jax z Chibsem chodzą rano, więc coś ten czas musiał robić, nie widzę nic dziwnego w tym, że na przykład poszedł do łazienki.
Troche mi sie mózg zlasował po przeczytaniu tego co napisałaś, ale ok... Nie wnikam dalej, w obawie o stan reszty moich szarych komórek. ;)
mi to się mózg lekko zlasował, na wstępie kolejnego docinka - jak chłopcy "sprzątali" klub..... matko i córko, w tych swoich skórzanych kurteckach, odpicowani, oczywiście ze swoim Jxem na czele - taka ciężka praca, podnoszenie motocykli, stołów, a on włoski niczym peruka, ułożone chyba na cukier :D
kurde nie wiem, ale patrzac na to, jaki on jest z rana zadbany , a jak ja wygladam o 7 rano wychodzac na spacer z psem (kazdy wlos w inna strone, wory pod oczami, pidzama ukryta po kurtka) to chyba powinnam sie nad soba zastanowic... z drugiej jednak strony chyba kazdy by sie zdziwil gdyby pokazali jaxa w brudnych butach , z kosmykami skierowanymi w rozne strony swiata, nie daj boze bez sygnetow..!!