Mimo, że już wcześniej mi to świtało, dostrzegłem to dopiero po śmierci Claya. Serial z każdym sezonem traci cząstkę swej magii ponieważ nikt nowy nie wchodzi w miejsce starej gwardii. Co jakiś czas giną lubiane czy nie, ale charakterystyczne i dobrze zbudowane postacie jak Half Sack (jedyny prospect który przykuwał uwagę i nie był zwykłym sezonowym mięsem armatnim), Opie, Piney, Otto, teraz Clay, a nad Tarą wisi topór który prędzej czy później musi spaść. Na miejsce poległych wchodzą tylko takie zapychacze przestrzeni jak członkowie Bobbyego którzy zostali przyjęci w 4 albo 5 odcinku, a do tej pory pokazani zostali dosłownie kilka razy i powiedzieli może po 5 zdań czy Happy który mimo tego, że jest to zawsze gdzieś w cieniu, na drugim planie, potrafi też znikać na kilka odcinków. W skrócie, nikt nie przejmuje pałeczki po swoich poprzednikach.
Nom, reżyseria też trochę spadła - sceny w których Jax czytał dzienniki ojca zawsze była klimatyczna - teraz nie włożyli w to miejsce nic nowego.
Ośmielę sięnie zgodiz na temat reżyserii. W tym sezonie reżyseria jest na najwyższym poziomie.
Racja, ale wydaje mi się, że jest to specjalny zabieg. Uwypuklono w ten sposób destrukcyjny wpływ, jaki na klub miała jego nielegalna działalność. Dzięki temu, że starzy, znani bohaterowie giną i nikt nie wypełnia ich miejsca, mamy wrażenie, że klub jest coraz słabszy i potrzebuje dużej zmiany.
"...Mimo, że już wcześniej mi to świtało, dostrzegłem to dopiero po śmierci Claya."
hehe no to chlopie masz albo maszyne do przenoszenia sie w czasie i widziales kolejne odcinki, albo cos ci nie wyszlo bo Clay kipnął w ostatnim odcinku a po tym odcinku jeszcze nie bylo nowego, wiec jak mogles zauwazyc to po jego smierci? Troche nie ma sensu to co napisales.
no to troche slabo z twoja bystroscia widocznie. Przeczytaj jeszcze raz, a potem jeszcze jak ciagle nie rozumiesz...
Chodziło mu pewnie o to że po śmierci Claya uświadomił sobie czego mu brakowało. Może nawet w momencie śmierci, to nie ma znaczenia. Z bystrością to chyba słabo u Ciebie... Widocznie.
z bystroscia u mnie dobrze, za to u ciebie i niego daleko do łba. Bo po 5 min nagle odkryl sedno serialu jakim jest slaba obsada? hahha no sorry, ale to idiotyczne, do tego uzywa czasu przyszlego, ktory nie zostal jeszcze dokonany, wiec to ty masz chyba cos nie tak z inteligencja
Całą wypowiedź ułożyłem przed końcem odcinka, zaczynając od myśli: "Jaka szkoda, serial bez Claya już nie będzie taki sam" O tym, że nie było to jakieś wielkie oświecenie też napisałem. I nie mam pojęcia jaki będzie koniec Synów Anarchii.
Śmieszne, że taki bystry człowiek jako jedyny ma problem ze zrozumieniem treści.
napisales cytuje "Mimo, że już wcześniej mi to świtało, dostrzegłem to dopiero po śmierci Claya."
a nie ze serial "nie bedzie"
"Dostrzeglem" - czas przeszly. a od smierci Claya minelo z 5 min bo tyle trwala reszta odcinku. No to jest to chyba niedorzeczne bo to tak jakbym po 5 minutach ogladania filmu załóżmy Pulp Fiction podsumowal go w calosci na nie, a wiadomo ze jest boski.
Masz rację. Brakuje mi tu trochę postaci w stylu Kozika - raczej drugoplanowych, wprowadzonych na kilkanaście odcinków, ale mających parę scen, dialogów, jakąś historię, czy jakiekolwiek relacje z resztą klubu. Zamiast tego Sutter wprowadza jakichś prospektów lub innych członków, którzy czasem coś burkną, a cała ich rola polega na tym, że Jax każe im gdzieś jechać. Słabo, szczególnie że twórcy potrafią wprowadzać nowe, barwne postacie (Nero), szkoda, że nie potrafią tego zrobić, jeśli chodzi o klub.