Najgorszy moment(nie chodzi o to, że do d*py) - śmierć Opiego (przykro mi sie zrobiło:( )
Najlepszy moment: zabicie Damona i wrobienie Claya :D
Najgorszy moment... śmierć Opiego, a później zdecydowanie jego pogrzeb i słowa Jax`a skierowane do przyjaciela... No i jednak ta świadomość że trzeba się z nim pożegnać. Aż się popłakałam..
Najlepszy... Jak Jax zostaje President`em i mówi Tiggy`emu: "Tig, Ty tu nie siadasz. Obok. Chibs po prawej." Mniam. Aż ciarki miałam i oglądałam po parę razy:)
Natomiast z całego filmu to jakoś mi się podobał ten plan z Agentką Stahl. Miażdżące jak to było skombinowane :)
No właśnie plan ze Stahl tylko pierwszy raz był mistyfikacją idealną, ale jakby się głębiej zastanowić to jest błąd w tym planie i to znaczący. Ale ogólnie ok. Co do najgorszych momentów śmierć Opiego. Chol ernie mi szkoda tego gościa było, zwłaszcza że widziałem go jako VP albo Sierżanta., jednak z perspektywy czasu jego śmierć była niestety potrzebna :( najlepszy moment to fałszywe poświęcenie Tiga, do końca mówiłem Jax ty skur wielu. Wrobienie Claya też było ok, odgryzienie jezyka przez Delaneya p.r.z.e.j.e.b.a.n.e. było. Sporo było fajnych momentów. Ale Opiego szkoda jak cholera.
Ooo, z tym poświęceniem Tig`a to się zgadzam. Ale wiedziałam, że Jax jednak go nie poświęci. Już jak widziałam, że Tiggy ratuje psa, to czułam, że nie bez potrzeby tego psiaka ratuje :)
A ja byłem pewny, że Jax zabije Linka :). Inaczej nie naciskałby tak na te dokumenty. Wrobienie Claya też było do przewidzenia - nawet w "previously..." specjalnie przypomniana była scena z podarunkiem Claya dla Juice'a (swoją drogą postać jest beznadziejna i nadaje się co najwyżej na prospecta a nie pełnoprawnego Syna). Myślałem natomiast, że Jax dogadał się wcześniej z tym najbliższym współpracownikiem Popa.