Po ostatnim odcinku "Sons of Anarchy" przejęli pałeczkę najlepszego obecnie emitowanego serialu. Już wcześniej pretendowali do tego tytułu pozostając w ścisłej czołówce, ale konkurencja była zbyt silna. Teraz gdy już jej nie ma, to właśnie Synowie Anarchii są (nawiązując do terminologii IRA) nowymi królami.
Chyba żartujesz. Pod względem wiarygodności, logiki, interesujących wątków i postaci to SOA nie ma absolutnie żadnego podjazdu do Boardwalk Empire.
W tym sezonie SOA w zasadzie już przestaje nas interesować, a mam wrażenie, że wchodzi w etap marnej egzystencji w stylu Lost od 4 sezonu, Prison Break od 3, Californication od 3 i możnaby tak wymieniać... Scenarzyści robią z nas debila - to mnie najbardziej drażni, vide wątek Claya i Tiga...
Jaka marna egzystencja ? Właśnie w tym sezonie serial zaczął nabierać rumieńców i wiarygodność nie ma tu nic do rzeczy bo przede wszystkim liczy się rozrywka , którą serial Mi dostarcza. A Boardwalk Empire skończył się po 2 sezonie wraz ze śmiercią pewnej osoby i obecnie wieje nudą.
Trochę mnie dziwi przywiązanie ludzi do tej postaci, tym bardziej, że ona była irytująca. Ja tam się ucieszyłem z jej 'wymazania' i właśnie tego mi z resztą brakuje w SOA - odwagi twórców. Czemu Clay wciąż oddycha, czemu Tig wciąż oddycha? Ostatniego odcinka nie widziałem, ale widziałem jakieś komentarze, że rypło się kilku prospectów i postać totalnie nijaka czyli ten grubasek. I jeszcze ten wątek Wendy, masakra...
Tig oddycha z prostego powodu, bo Augustowi tak naprawdę wisi, czy on żyje, czy nie. Testament Pope'a nie ma dla niego zbyt dużego znaczenia, co podkreśla zresztą zmiana nazwy firmy, nie opłaca mu się też osłabianie ekipy Jaxa, który jest tak naprawdę jego wiernym sługą.
A wątek Claya jest świetny, bardzo się cieszę, że jednak nie zginął, mimo że wcześniej miałem nadzieję, że go zabiją na koniec czwartego sezonu.
Dla mnie to najmocniejszy sezon do tej pory, zaczął dobrze, a teraz jest już coraz lepiej.
Nie, nie żartuję. "Boardwalk Empire" owszem jest znakomitym serialem, ale przegrywa chociażby ze względu na scenariusz, który jest adaptowany. Podobnie jest zresztą z "Game of Thrones", który również uważany jest za jeden z najlepszych seriali. Oryginalny pomysł zawsze stawiany jest wyżej, bo trudniej jest składnie opowiedzieć całą historię od początku do końca.
Mimo wszystko i tak za główny argument przemawiający za moim stwierdzeniem uważam prosty fakt, iż w "Sons of Anarchy" po prostu więcej się dzieje. Dużo dobrze zarysowanych i charakterystycznych postaci, mnóstwo akcji i sporo zaskoczeń, spora ilość wątków pobocznych, w każdym sezonie inna konfrontacja i sposób rozwiązania intrygi. Przy tym wszystkim fabuła wcale nie wydaje się być jakoś bardzo oderwana od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie - cały czas idzie w jednym określonym kierunku, ukazując stopniowy rozpad klubu i 'demoralizację' Jaxa. Doskonale zostało przedstawione odchodzenie od pierwotnej ideologii klubu, powolne zatracanie wartości i schodzenie na złą drogę, nabywając przy tym coraz więcej wrogów w miejsce planowanych sukcesów.
"W tym sezonie SOA w zasadzie już przestaje nas interesować" - totalna bzdura, SOA się właśnie dopiero teraz rozkręca. Przypominam, że jest to serial twórców "The Shield", który jako jeden z nielicznych seriali w historii telewizji notował stały wzrost oglądalności i z sezonu na sezon stawał się coraz lepszy. Tutaj możemy być niemalże pewni tego samego, co zresztą potwierdza sam Kurt Sutter (pomysłodawca serialu) w swoim youtubowym programie "WTFSutter".
PS nie zgadzam się co do Lostów, dla mnie ten serial stał się lepszy właśnie po 4 sezonie, a zakończenie było po prostu 'miodzio'; polecam http://www.youtube.com/watch?v=-HWECQa23Cs