Szkoda że dopiero teraz zacząłem to zauważać ale ostatni odcinek to wg. mnie ostre przegięcie.
Rozumiem jeszcze śmierć jednego dobrego ulubionego bohatera ale dwóch? Zarówno Tara jak i Eli dali się lubić. Tara robiła co najlepsze dla swoich dzieci, natomiast Eli co najlepsze dla miasta, bez żadnych zemst czy napadów złości. Teraz to dla Gemmy i Juice'a to dożywocie w izolatce to mało.
zgadzam się w 100%.
mi tam sie podoba, że tyle już osób uśmiercili. oczywiście skzoda mi było niektorych bohaterów ale przynajmniej cos sie dzieje.
Nieprzewidywalny?? Przecież Jax jest nieśmiertelny a wątek Claya tyle już ciągnęli ,że przed ekranem tylko wypadało krzyczeć, "zabijcie go wreszcie"...Scenarzyści zabili tych których można było wytypować do śmierci, jeśli chodzi o Tare to wiadomo było co Gemma jedzie zrobić.
Z tego co wiem to śmierć Eli była ustawiona od samego początku przez reżysera.
Jestem dorosłym facetem , a ryczałem jak bóbr. Mimo iż ostatnie odcinki zmierzały w stronę ostatecznego rozwiązania sprawy Tary, to jednak to co się stało w finale po prostu zmiażdżyło i wypluło moją duszę. Tu jest jedna z piękniejszych "tributek'" do serialowych postaci https://www.youtube.com/watch?v=ez0nU2fagOQ , nawet jak to teraz oglądam to mam łzy w oczach. Ten odcinek zasługuje na miejsce w top 3 na piedestale chwały wśród najlepszych filmów ever.