Mam wrażenie, że serial rozgrywa się w innym wymiarze, gdzie postać mordercy ma IQ przeciętnego Kowalskiego z naszego świata, postać policjantki 10 punktów mniej, a reszta społeczeństwa IQ na poziomie 80. Przez 4 sezony ani razu nie pokazali nam, że morderca jest inteligenty, mamy wierzyć na słowo, że tak jest i koniec. A w pewnym momencie po prostu staje się on wszech bogiem i wie wszystko, przewidzi wszystko, nawet to, w którą stronę ktoś pobiegnie XD