Mam pytanie. Czy wyjaśni się co jest prawdziwe w 3 serii? Bo ja nie mogę uwierzyć, że on żyję. To życie ich jest teraz takie kiczowate... Proszę o krótkie odpowiedzi bez spojlerów.
Zdajesz sobie sprawę, że Twój sposób wypowiadania jest całkowicie niezrozumiały dla innych ludzi?
Jak to co jest prawdziwe? I kto żyje, jaki on?
Domyślam się, że chodzi o Nate'a? Ale przecież to, czy Nate żyje wyjaśnia się w pierwszym odcinku trzeciej serii. A jeśli chodzi o jego ojca, to on nie żyje od pierwszego odcinka. Chyba, że chodzi o coś innego, naprawdę ciężko zgadnąć. Pisz jaśniej Kocie.
A ja wiem o co chodzi, być może dlatego, że sam miałem podobne uczucie odrealnienia w 3 sezonie. Bez spoilerowania nie da się wiele napisać, więc po prostu oglądaj to normalnie. SPOILER Ten początek pierwszego odcinka... Do dzisiaj nie wiem czy ta początkowa sekwencja to były możliwe alternatywne skutki operacji Nate'a czy rzeczywiście doznał śmierci klinicznej i miał po prostu takie wizje. Chyba to drugie. Pamiętam ten szok kiedy pokazali go zaraz po skończeniu tej sekwencji. W zasadzie myślałem, że trwa ona nadal, bo wszystko było takie inne. Nate w wersji ugrzecznionej, z grzyweczką przylizaną i z rodziną. W zasadzie cały pierwszy odcinek 3 sezonu miałem to poczucie innej rzeczywistości, odrealnienia i nie mogłem uwierzyć, że tak to się potoczyło. Pewnie to przez ten przeskok czasowy. Trudno było się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, do takiej nagłej zmiany. Ale za to właśnie uwielbiam ten serial. Pewne rzeczy przychodzą i w końcu odchodzą, bez sentymentu. Pewne sytuacje, postaci się pojawiają i potem znikają już na zawsze. No wyjątkiem jest postać Lisy. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek pojawi się w serialu. W ogóle ten odcinek z wyjazdem do Seattle był jakby tylko epizodem, a przez niego później wszystko się diametralnie zmieniło.