PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89546}

Sześć stóp pod ziemią

Six Feet Under
2001 - 2005
7,9 39 tys. ocen
7,9 10 1 38999
8,7 14 krytyków
Sześć stóp pod ziemią
powrót do forum serialu Sześć stóp pod ziemią

10/10

ocenił(a) serial na 10

Jako osoba sceptycznie nastawiona do tasiemców, nawet tutaj zdarzaja się odcinkowe mielizny, dzięki tematyce i genialnie skonstruowanym, a przede wszystkim zagranym przez aktorów, postaciom, uwielbiam. Do tego ta fenomenalna czołówka Six Feet Under Title Theme autorstwa Thomasa Newmana.

Top trzy postaci:

1. Ruth Fisher (Frances Conroy) - absolut. Jej nerwice, podatność na wpływy innych, a potem wyciąganie z tego wniosków, nieumiejętne próby dotarcia do dzieci, nieudolne próby budowania perfekcyjnej rodziny.
2. Claire Fisher (Lauren Ambrose) - genialnie zagrała postać inteligentnej nastolatki (postać mająca swoje korzenie w American Beauty - filmowa córka Spacey'ego), z lekkimi nerwicami, brakiem pewności siebie, uroczą nieśmiałością i odpowiednią dawką ironii. Poziom zaniża jej jedynie nieumiejętność grania "płaczliwych" scen i (tutaj już z niej jej winy) tworzone przez scenarzystów jej związki.
3. David Fisher (Michael C. Hall) - znany obecnie wszystkim jako Dexter. Tutaj, najpierw ukrywający się, potem coraz bardziej świadomy, gej. Tworzy z Keithem najfajniejszy związek w serialu. Strachliwy, pełen niewiary w siebie, zdominowany w związku ze wspomnianym, "silnym" Keithem. Sztywniak i perfekcjonista w pracy. Genialny, beznamiętny, acz drżący głos dodaje jego problemom z akceptacją siebie dodatkowej prawdziwości.

użytkownik usunięty
ethan33

Dla mnie osobiście Ruth do jedna z najbardziej irytujących postaci w historii telewizji. Ona zaniża dla mnie ocenę tego serialu.

ocenił(a) serial na 10

Ale ona taka ma być. Właśnie irytująca. To Ona naznaczona jest najbardziej stratą. Straciła męża, młodość, dzieci... "Rzeczy", które ustaliła sobie jako priorytety przeminęły, a ostatnim akordem tego jest odjazd córki w kierunku NY. Podobną postacią jest na pierwszy "rzut" oka Nate. Równie irytujący, sprawiający, że taki koleś jak ja obserwując jego postać, czuje jakby przeglądał się w lustrze. I jest człowiekowi, momentami, wstyd. Ta cała pretensjonalność prób przemian (tak bardzo prawdziwa) i... (może przemilczę bo zaczęłoby się spoilerowanie). Jego postać fajnie jest poprowadzona, bo wbrew oczekiwaniom widza. Początkowo bywa to irytujące, ale słuszne i wprowadzające niesamowitą prawdziwość do SFU. Wydawało się, że po tych przejściach chorobowym człowiek zaczyna żyć pełnią życia, a tutaj trach, pojawia się oddanie rodzinne. Sam mam czasami ochotę odnaleźć taką Lisę, mieć dziecko, święty spokój, będąc z dala od życiowego dryfowania.
Inne postacie również niesamowite. Keith, świetnie zbudowany, czarnoskóry policjant. Gej. Fenomenalne zestawienie. Jenkins (często porównywany za swoje fabularne role do Murraya) jako zmarły ojciec rodziny Fisherów, kapitalny. Pierwszy sezon to majstersztyk. Drugi wydaje się, że powoli wyczerpuje konwencje, aż tu nagle pojawia się ten młody Żyd (przepiękna scena gdy opowiada o byłych dziewczynach, o tym ciągłym poszukiwania lepszego modelu i o tym że jest juz za późno - stajemy się jako widzowie bezradni), do którego przychodzi Nate i odbywa się w nim jakieś przyspieszone dojrzewanie, a serial nabiera rozpędu z najlepszą końcówką sezonu jaką można sobie wymarzyć. Nie można zapomnieć o Rico, prostym, latynowskim chłopaku, którego "przygarnął" senior rodu. Z prostym tokiem myślenia, z naturalnością przeciętnego Kowalskiego, który homoseksualizm uznaje za chorobę. A jednak w tym wszystkim dobry człowiek, artysta swojego "rzemiosła", starający się być jak najlepszym ojcem (latynowski kult rodziny), ze swoimi małymi problemami. Trochę irytuje mnie jedynie rodzina Chenovitzów - zwłaszcza matka. Brenda ze swoimi problemami w drugim sezonie też bywa nieznośna, ale taka widocznie ma być. Fajne są pojazdy z new age, z tego całego hippisostwa amerykańskich, bogatych 50-60 latków. Z drugiej strony kamera na człowieka stara się patrzec zawsze dobrodusznie.

użytkownik usunięty
ethan33

A więc zacznę od tego, że za mną dopiero 2 sezony tego serialu. Na dniach zacznę trzeci. Co do Ruth napiszę tak. Prawdopodobnie jest ona dla mnie odzwierciedleniem prawdziwego świata, rzeczywistości która mnie otacza. I z tego względu, jej problemy mogą przypominać mi prawdziwe życie. A jak wiadomo w prawdziwym życiu są ludzie których się lubi albo nie lubi. I Ruth dla mnie zalicza się do grona numer dwa. Dlatego nigdy nie będę do tej postaci pozytywnie nastawiony i zawsze będę oczekiwał tego, ze jak najszybciej zniknie z ekranu. Ale to dobrze ponieważ nie jest mi obojętna nie ważne od tego co o niej myślę. Jeśli chodzi o innych bohaterów do których podchodzę sceptycznie to zdecydowanie (i tutaj zgadzam się z Tobą) rodzina Chenovitzów. O ile Billy wydaje mi się bardzo tajemniczą i interesującą osobowością to Brendy nie znoszę. Jej pseudo problemy, wewnętrzne rozterki w drugim sezonie mnie dobijały momentami. Kolejny jest Rico który nazbyt często do pracy przenosi rodzinne problemy. Zdecydowanie Nate junior i senior są moimi ulubionymi bohaterami. Najbardziej tajemniczy, sernio rodu Fischerów - Nathaniel perfekcyjnie odgrywany przez Jenkinsa. Tak jak na wstępie zaznaczyłem, czas na trzeci i wierzę, że będzie jeszcze lepiej.

ocenił(a) serial na 10
ethan33

A moje ulubione postaci to właśnie Ruth i Brenda, a także Nate Sr., w dalszej kolejności David i Claire oraz Sarah i Bettina. Nie lubię Billy'ego i nie przepadam za Natem Jr. Nie znoszę oczywiście Lisy i Maggie oraz Oliviera Castro-Staala. Myślę, że w tych moich preferencjach dużą rolę odgrywają aktorzy i aktorki. Choć wszyscy są w zasadzie świetni, to jednak Frances Conroy i Rachel Griffiths wzbijają się na wyżyny - role warte wszelkich pochwał i nagród.

snoopy

Cieszę się, że zwróciłeś uwagę na Ruth. To niezwykle poruszająca postać.
Warto też zauważyć, w jaki sposób pokazywani są bohaterowie - w szczególności rodzina Fisherów- jak bardzo oni wszyscy (a my przecież też) żyją obok siebie. Widać wysiłek, z jakim próbują nawiązać ze sobą kontakt, dotrzeć nawzajem do siebie, podjąć trud zrozumienia-mimo, że krążą po innych orbitach. Sposób przedstawienia ich wzajemnych relacji i oddziaływań jest bardzo prawdziwy, a do tego daje możliwość fascynacji każdym bohaterem z osobna. Postaci SFU są wyraziste i fadcynujące, mocno zarysowane - i to wszystkie, od pierwszoplanowych bohaterów po postaci epizodyczne!
Wracając do Ruth- chciałam zauważyć, że to postać poruszająca także dlatego, że w jej przypadku najbardziej widać to życie -razem, ale osobno. Jest samotna, nieporadna i chyba nierozumiana? Wycofana i staroświecka, jakby nie chciała narzucać światu swojej obecności - inni łatwo zapominają o jej istnieniu. Fajnie widać to w scenie (właściwie jest to sen) gdy Ruth stoi w tej kuchni (która nawiasem mówiąc wygląda jak z The Sims 1), kuchnia jest pusta - żadnych sprzętów, garnków, ludzi, tylko ona sama w pustej, starej kuchni.
Ale Ruth bywa też postacią humorystyczną - jej wybuchy i absurdalne, nieświadome reakcje, to jak bardzo nie rozumie świata. Kocham scenę przy śniadaniu gdzieś z poczatku serialu, gdy oskarża Claire o anoreksję, a potem bulimię hehe, jej upomnienia "nie przeklinaj!" itp.
A chciałam też zauważyć, że Ruth przechodzi przemianę - w sumie jest w jej życiu kilka momentów zwrotnych, wiele razy zaskakuje widza. Jednak fajną i wyraźną zmianę, czy raczej otwarcie na świat widać pod koniec serialu. Ta zmiana zachodzi również dzięki przyjaźni z Bettiną - zestawienie tych dwóch postaci jest genialne, tak samo jak zestawienie dwóch sióstr- Ruth i Sarah.
Dziwię się, że postać Ruth wywołuje głównie irytację - a nie np współczucie, lub jak w przypadku ethana33 - fascynację.
Dobra idę spać. Może kiedyś coś jeszcze dodam, bo o tym serialu można napisać naprawdę dużo.
Buziaki.

użytkownik usunięty
rabbit_in_the_hat

Oglądając 3 sezon Ruth stała się całkiem znośna. Mam nowego faworyta do opuszczenie domu Wielkiego Brata - LISA. Ta osoba wkurza mnie nawet bardziej niż Ruth podczas napadów histerii!

ocenił(a) serial na 10

Mi się wydaje, że sporo tutaj życiowych uprzedzeń czy oczekiwań od innych pewnych zachowań. W momencie gdy te postacie idą pod prąd, odrzucamy je. Obie panie sa świetnymi aktorkami (pamiętacie serialową Lisę z Factotum?) Nasz świat równiez składa się z osób, które tolerujemy bardziej lub mniej, ale one nie znikną przez to z horyzontu naszego życia. My też niekoniecznie musimy wyjść z pokoju gdy nie zaspokajamy oczekiwań. W sytuacji irytacji postacią, należy poszukać przyczyn takich a nie innych zachowań. Zwłaszcza, że SFU powinno świadomym widzom otwierać umysłu i jeszcze bardziej wzmacniać empatyczne bodźce. Lisa gra kapitalnie osobę (w pewien sposób) oszukiwaną przez partnera, który postanowił ją pokochać głównie z egoistycznych pobudek mających na celu zakończenie życiowego dryfowania.

ocenił(a) serial na 10
rabbit_in_the_hat

Zgadzam się z tobą rabbit_in_the_hat. Ruth to moja ulubiona postać z serialu. A Frances Conroy jest w tej roli fenomenalna.