PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89546}

Sześć stóp pod ziemią

Six Feet Under
2001 - 2005
7,9 39 tys. ocen
7,9 10 1 38999
8,7 14 krytyków
Sześć stóp pod ziemią
powrót do forum serialu Sześć stóp pod ziemią

Ciekawi mnie to...

ocenił(a) serial na 10

....Jak wy natkneliśćie się na ten wspaniały serial. Dlaczego zaczeliście go oglądać i dzięki czemu was zachwycił, bo myśle że każdy kto obejżał Sześć stóp pod ziemią od początku do końca miał jakąś postać z którą się utorsamiał. Była do niego podobna lub zupełnie inna ale i tak mu imponowała. Osobiście dla mnie to była Claire która tak bardzo prubowała się nie dać zaszufladkować, być sobą pokazać co w niej siedzi że zainspirowała mnie tym. Miałem w tedy depresje na tle społecznym: szkoła, matura, mój dom i nigdzie nikt mnie nie rozumie, a ja musze się wszystkim przypodobać i udawać że wszystko jest ok, ale nie było okej. I w tedy z nudów przeglądając internet zobaczyłem że Alan Ball twórca American beauty które mi się bardzo podobało ma też coś innego do zaoferowania, było to Sześć stóp pod ziemią. Serial opowiadający o rodzinie prowadzącej zakład pogrzebowy a wiedziałem że na przykładzie filmu będzię to bardzo specyficzna rodzina i każda postać zostanie pokazana w ciekawy sposób .I tak w ciągu 5 miesięcy z małymi przerwami obejżałem ten serial który dał mi taką siłe by iść przez ŻYCIE z podniesioną głową i nie poddawać się nie marnować czasu, wkońcu czeka nas ŚMIERĆ ale jej się nie trzeba bać bo przeciesz ona nadaje życiu sens.

ocenił(a) serial na 10
Anton_fw

Ja natknąłem się na serial parę lat temu w telewizji, i dopiero kilka miesięcy temu postanowiałem go obejrzeć. Narazie obejrzałem trzy sezony - jestem wielce zachwycony! Co do utożsamiania się, to będę mogł coś powiedzieć, keidy obejrzę cały serial, narazie jestem bardzo zachwycony ilością poruszanych tutaj tematów. Przecież ten serial to prawie swoisty przewodnik po życiu. (SPOJLER) Mamy to już na wstępie homoseksualizm, w dodatku białego czlowieka z czarnym, śmierć i dystans, pamiętanie o niej , miłość, aborcja, bycie sobą i wiele, wiele innych tematów...nie kierowałem się z obejrzeniech serialu tylko dlatego, że widziałem, ile ma nagród. Ale zdecydowanie serial na tyle zasłużył, jestem prawie pewien.

ocenił(a) serial na 10
Zuetamiush

Obejrzałam pierwsze 3 czy 4 odcinki razem z siostrą, która dostała cały 1. sezon na płycie parę lat temu. Niestety, kolejne odcinki nie działały, a SFU odeszło w zapomnienie, bo w sumie średnio mnie porwało. Miałam zamiar oglądać na TVN, ale albo było za późno, albo puszczali od środkowych sezonów. Dopiero niedawno, po obejrzeniu Dextera uznałam, że fajnie byłoby zobaczyć Halla w czymś innym, więc postanowiłam dać drugą szansę Six Feet Under. To była chyba jedna z lepszych decyzji w życiu - wszystko obejrzałam w niecałe 2 miesiące :)
Czemu zachwycił? Czarny humor, duża dawka dramatu i psychologii, wyraziste postacie i ogromny realizm. SFU to dla mnie absolutne arcydzieło - począwszy od świetnego castingu (zauważcie jak podobni do siebie są np. Brenda i Billy), na życiowych i mądrych dialogach kończąc. Ciężko napisać z kim identyfikuję się najbardziej, bo w sumie każdy bohater przemawiał do mnie w jakiejś części.

ocenił(a) serial na 6
Flantrenite

Jestem w trakcie drugiego sezonu i jak na razie podoba mi się to że potrafi być zaskakujący, np dany bohater zachowa się inaczej niż się spodziewam. Co mnie męczyło w pierwszym sezonie to powolna akcja i niektórzy bohaterowie, którzy mnie irytowali. Na przykład wiecznie nadąsana Claire czy pusta Brenda jej wkurzający brat i beznadziejni rodzice.

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

bardzo powierzchowne podejście i do tego kompletnie nie trafione

ocenił(a) serial na 6
Zuetamiush

Homoseksualizm, śmierć, ludzkie problemy? W którym serialu tego nie ma?

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Nie wiem, nie oglądam seriali zazwyczaj. :) Może dlatego się tak tym podniecam, ale na pewno jest to słuszne podniecanie się.

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Od biedy wszystko to znajdziesz nawet i w M jak Miłość. Wszystko kręci się wokół realizacji, emocji, zżycia się z bohaterami. Inaczej ogląda się geja w polskim serialu (są w ogóle tacy?), gdzie jest gejem i to wszystko. Tutaj są pokazane relacje z facetem, ich problemy - po prostu fakt, że seks to jedno, a prawdziwe życie to drugie. Oczywiście, w wielu amerykańskich produkcjach poruszany jest ten wątek, ale nie jestem pewna, czy gdziekolwiek był on przedstawiany z taką uwagą jak w SFU.
Śmierć w tym serialu to nie jest tylko zdarzenie, po którym wszystko wraca do normy. Tutaj jesteś epatowany umieraniem, żeby pokazać, że to po prostu część (a raczej koniec) życia i po prostu trzeba się z nią pogodzić. Z drugiej zaś strony widać rodzinę, która mimo, że ze śmiercią spotyka się codziennie, nie potrafi się otrząsnąć w jej obliczu. Jesteś dopiero przy 2. sezonie, więc nie miałeś okazji tego zobaczyć, ale poczekaj do sezonów 4/5 i przekonasz się, o czym piszę.
A ludzkie problemy? Mogą wydawać się trywialne, ale w dużej mierze wynikają z ich charakterów i nawet jeśli próbują naprawić swoją sytuację, to kończy się to totalnym rozczarowaniem i smutkiem.

ocenił(a) serial na 6
Flantrenite

Rozumiem że dla niektórych sprawa śmierci jest problemem. Ja wiem że kiedyś umrę, mogę umrzeć dosłownie w każdej chwili, nawet dziś. Wiem o tym, to dla mnie żadne odkrycie, powiem więcej patrzę ze zdziwieniem, lekko przekrzywiając głowę, na ludzi, którzy tego nie rozumieją bądź też nie chcą zrozumieć (np. osoby wierzące, które oszukuj ą się że coś na nich czeka po drugiej stronie).

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Wiem o co Ci chodzi. Moim zdaniem to wszystko kwestia psychiki, podejścia do życia. Ty potrafisz spojrzeć na to z tej strony, ja jednak nie bardzo. Nie jestem wierząca (rozbrajają mnie wierzący, którzy boją się śmierci mimo że wg ich wiary powinni się cieszyć na spotkanie z Bogiem...). Zdaję sobie sprawę z kruchości życia, bardziej jednak zamiast swojej śmierci boję się odejścia kogoś z rodziny. To próbowałam przekazać - ta świadomość, że nigdy nie pogadasz, nawet nie wkurzysz się na bliską osobę jest niesamowicie dołująca i nie jesteśmy w stanie się na to przygotować.
Moją definicję śmierci opieram głównie na fajnym sformułowaniu Nate'a: "zapadamy w sen, podczas którego nic się nie śni". Myślę, że SFU trochę bardziej dotyczy lęku przed stratą ukochanej osoby, niż przed śmiercią dotyczącą nas samych.

ocenił(a) serial na 6
Flantrenite

Nie powiedziałem nigdzie że nie boję się śmierci własnej bądź kogoś mi bliskiego. Oczywiście że się boję. Mówię tylko o tym że potrafię żyć z myślą że kiedyś umrę, zarówno ja, jak i moi bliscy, nie oszukuję się pod tym względem. To normalne, wszystko co żyje umiera czy nam się to podoba czy też nie. Faktycznie aspekt śmierci całkiem fajnie pokazali, bez żadnych patetycznych bzdur tylko normalnie tak jak jest.

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Hm, troszeczkę tak to zabrzmiało, ale być może się nie zrozumieliśmy.
Czasem sobie wyobrażam świat bez moich bliskich - niezbyt zachęcająca perspektywa, ale im jestem starsza, tym bardziej zauważam tą naturalność śmierci mimo że to tak oczywiste. Myślę, że po prostu wygodniej żyje się w świecie gdzie każdy jest "nieśmiertelny", a dopiero kiedy uświadamiamy sobie jak niewiele czasu zostało, zaczynamy się bać. Moim zdaniem samo zaakceptowanie śmierci (które przynajmniej dla niektórych może być trudne) jest pomocne w staraniach, żeby być szczęśliwym, nie spalasz się na rozmyślaniu o końcu życia. Właśnie to poruszyło mnie w SFU - niby Fisherowie powinni zdawać sobie doskonale sprawę z faktu przemijania, ale kiedy przychodzi co do czego - są totalnie bezbronni, jakby liczyli na to, że to ich nie dotknie.
Przy okazji, po SFU jak oglądam jakiś serial z taką bufoniastą, napompowaną i pełną patosu śmierć bohatera to chce mi się śmiać.

ocenił(a) serial na 6
Flantrenite

Moim zdaniem zdecydowana większość ludzi przeżywa życie nie myśląc o tym że sami mogą umrzeć albo w lęku przed tą myślą. Oczywiście mogę się mylić. W tym serialu zaczyna mi się podobać humor. W ostatnich odcinkach zdarzało mi się wybuchać śmiechem. Fajny humor sytuacyjny.
Jeśli zaś chodzi o Fisherów to na razie nie powinienem się wypowiadać. Nie skończyłem jeszcze drugiej serii.

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Dobrze ujęte. Zobacz, wiele osób zwyczajnie marnuje życie i potem na starość są potwornie rozczarowani. Dobrze jest uświadomić sobie takie coś, kiedy jest się młodym.
A fajny, specyficzny humor będzie przez całe SFU, a kiedy polubisz jakieś postaci to będzie Cię to śmieszyło jeszcze bardziej :)

ocenił(a) serial na 6
Flantrenite

Bohaterzy, których lubię to Nate, David i Keith.

ocenił(a) serial na 6
komarrek27

Bohaterowie :o Co za wstyd. Człowiek cofa się w rozwoju :/

ocenił(a) serial na 10
komarrek27

Oj tam oj tam, nikt nie widział :P

ocenił(a) serial na 10
Flantrenite

Właśnie szczególnie początki każdego odcinka pokazują nam, jak kruche jest życie, czyli to, o czym tu jest mowa. Pamiętam tego malutkiego dzieciaka z pierwszego czy drugiego sezonu, któru umarł we śnie....niby się o takich rzeczach słyszy i tak dalej, ale dopiero jak się to gdzieś zobaczy albo doświadczy, dopiero wtedy zaczynamy rozumieć, co to znaczy. Pamiętam, że wtedy Frederico oczekiwał dzieciaka, a tu nagle na stole musiał się zająć takim maleństwem...to było strasznie dołujące, jak patrzył i nie potrafił się za to zabrać.

ocenił(a) serial na 10
Anton_fw

Jakieś 7 lat temu zaczynało już być głośno o świeżym i interesującym fenomenie, jakim zaczęły być nowe seriale amerykańskich płatnych stacji telewizyjnych. Pomyślałem, że warto spróbować. Zacząłem szukać - przeglądałem w sieci opisy i recenzje różnych serii i w końcu mój wybór padł na pewną nietypową rodzinkę prowadzącą zakład pogrzebowy. To był strzał w dziesiątkę. Serial przekonał mnie, że i ta forma może być sztuką. I chociaż od tamtego czasu oglądnąłem już dziesiątki, niejednokrotnie wspaniałych, tytułów - nic nie pobiło arcydzielnego SFU.

Anton_fw

Ja za to natknęłam się na SFU dzięki 'Dexterowi'. Tak mi się spodobała rola Hall'a, że zaczęłam szukać innych tytułów z jego udziałem. Oczywiście do tych pod niebiosy serial wychwalających opiniach czułam pewną dozę sceptycyzmu - no bo przecież żaden serial nie będzie dla mnie lepszy od 'Dextera'. No i pomyliłam się. Znaczy, oba te seriale są mistrzami - tylko każdy w innej kategorii. SFU w kategorii bardziej 'życiowej', dlatego myślę, że jest lepsze. 'Dexter' jest za to na pierwszym miejscu, ale w rodzaju seriali mniej 'przyziemnych'. Zdarzenia, wzorce zachować z SFU są bardziej użyteczne i prawdopodobne w 'prawdziwym' życiu. W końcu łatwiej jest uwierzyć w introwertyczną rodzinę posiadającą Dom Pogrzebowy niż w sumiennego psychopatę z własnym Mrocznym Pasażerem.

ocenił(a) serial na 10
agajas7

Właśnie, oba seriale są fantastyczne, ale to ciągle dwa różne gatunki. Nie jestem w stanie powiedzieć, który lubię bardziej, bo oba mają mnóstwo zalet i mało wad. SFU porywa realizmem, tą "życiowością", a Dexter opowiada tak niesamowitą historię w dobrym stylu, że jest absolutnie niemożliwym wybranie lepszego. Z drugiej zaś strony wiedząc ilu jest psycholi w Ameryce to nie byłabym taka pewna, czy ta historia jest taka nieprawdopodobna :P
Fajnie ogląda się naprawdę porywający serial obyczajowy, który dostarcza niesamowitych emocji tak samo jak serial kryminalny, który jest naszpikowany klimatem, humorem, ironią. Innymi słowy, kocham SFU i Dextera tak samo mocno i nie wiem czy jakikolwiek serial będzie mógł z nimi konkurować - jak na razie na to się nie zanosi.

Anton_fw

Ja podobnie jak kilkoro z was zająłem się SFU w oczekiwaniu na kolejny sezon Dextera, chcąc zobaczyć jak Michael Hall radzi sobie w czymś innym. Dalej to już znany przebieg zdarzeń - seria wciągnęła bez reszty.
Co do kreacji aktorskich - brawa dla "Dexa", ale duet Nate jr & Brenda kładł na kolana. Zagadką jest dla mnie dlaczego Peter Krause pozostaje anonimowy dla szerszej publiczności, talent aktorski ma niesamowity. I ten metafizyczny Richard Jenkins - to jedyny chyba minus SFU - scen z jego udziałem było po prostu za mało :)

Anton_fw

Zaczęłam oglądać SFU dzięki bratu. Po zdaniu matury stwierdziłam że należy mi się odpoczynek, chciałam zacząć oglądać jakiś dobry serial (z reguły wolę raczej filmy) i poprosiłam żeby mi coś polecił. Polecił SFU. Zaczęłam oglądać pod koniec maja skończyłam w połowie lipca

Żaden inny film czy serial nie zmienił w takim stopniu mojego postrzegania świata i ludzi. Serial niesamowicie realistyczny, nie przekoloryzowany, bez zbędnego patosu opowiada o rzeczach ważnych. Jest do bólu aktualny i myślę, że za parę (czy nawet za kilkanaście lat) również będzie. Świetnie napisana historia, genialnie wykreowane i zagrane postacie, doskonale ukazane kontakty międzyludzkie i złożoność charakterów poszczególnych bohaterów (nikt nie jest jednowymiarowy, możemy różnie interpretować ich zachowania i słowa), poza tym ich problemy są przedstawione w niebanalny sposób, szczególną uwagę scenarzyści poświęcają relacji w rodzinie Fisherów, szczególnie między rodzeństwem, co zdarza się rzadko. Nie należy zapominać również o inteligentnym nie chamskim, czarnym humorze, którzy towarzyszy nam przez cały seans. To wszystko sprawia, że ten serial jest wybitny, wyjątkowy, nie powiela schematów, jest artystyczny, niemal filozoficzny, a po zakończeniu serialu zaczynamy tęsknić za Fisherami.

Anton_fw

Bo figuruje jako czarna komedia - najlepszy gatunek filmowy;)

ocenił(a) serial na 7
Anton_fw

Kilka lat temu natknęłam się na ten serial w TV, zainteresował mnie ogólny pomysł, ale jakoś nie miałam czasu, żeby wtedy obejrzeć. Zaczęłam oglądać intensywniej stosunkowo niedawno i nie ukrywam, że przez "Dextera". :)

Anton_fw

Właśnie oglądam 3 sezon. Zaczęło się z ciekawości - jak aktor grający Dextera poradzi sobie w zupełnie innej roli, poza tym dom pogrzebowy wydał się całkiem niebanalnym pomysłem. Na początku nie było łatwo: pilot serialu się dłużył, przez pierwsze 4-5 odcinków większość postaci mnie wkurzała, zwłaszcza Ruth. Do tego w twarzy Dawida cały czas widziałam Dextera, który całował się z odpowiednikiem Doaks'a, dobiła mnie scena, gdy poszli na kręgle... Postanowiłam jednak wytrwać do końca 1 serii i od około 6 odcinka było coraz lepiej, więc na razie oglądam dalej. Nie utożsamiam się z żadną postacią, nie bardzo rozumiem, jak obejrzenie fikcyjnych sytuacji mogłoby wpłynąć na moje życie, bo dość szybko zapominam o poszczególnych scenach. Serial jest dobry, ale na razie tylko tyle. Mam też wrażenie, że czarnego humoru, który bardzo mi odpowiada, z biegiem czasu jest coraz mniej, a serial powoli zamienia się w melodramat.

ocenił(a) serial na 10
ramsz

W takim razie zastanów się nad SFU, pochyl się nad serialem, pomyśl o subtelnych prawdach, które przekazuje między wierszami - mam nadzieję, że ujrzysz to "coś" :)

Obserwujesz zachowania bohaterów i myślisz: "kurczę, Ruth zachowuje się jak moja mama!", albo "jestem tak samo spięta i nieśmiała jak David". To jest trochę tak, jakbyś poznawała nową osobę w realu i polubiła ją, bo ma cechy podobne do Twoich. Wtedy automatycznie utożsamiasz się z bohaterem, czujesz do niego sympatię, a wtedy odnajdujesz nowy sens w tych z pozoru banalnych scenach. Patrząc bezrefleksyjnie to SFU może faktycznie wydawać się zwykłym serialem obyczajowym. Spróbuj jednak postawić się w sytuacji każdego z bohaterów, zastanów się nad ich decyzjami.
Do tego serial zawiera wiele mądrych, często zwykłych sentencji, które nie są patosem.

To jeden z niewielu seriali (o ile nie jedyny), który nie wali Cię jedyną słuszną prawdą w głowę i pozostawia szerokie pole do interpretacji. Przekształcasz prawdy zawarte w SFU na swoje własne życie, wybierasz to, co do Ciebie pasuje, z czym się zgadzasz. Wtedy Twoje życie zmienia się diametralnie. Poczekaj do 5 sezonu, który jest absolutnie genialny. Ten sezon olbrzymie podniósł wartość serialu i jeśli po końcowym odcinku dojdziesz do wniosku, że myślisz tak samo jak przed obejrzeniem, to najwidoczniej to nie jest serial dla Ciebie.

Flantrenite

Że też chciało Ci się pochylać nad moją opinią...
Nie jest tak, że zupełnie tego nie rozumiem. Co prawda mam empatię sokowirówki, ale wiele scen i dialogów daje do myślenia, jestem pod wrażeniem gry aktorskiej, dopracowania postaci przez scenarzystę, jednak to jest takie uznanie „na zimno”.
Nie umiem w bohaterach doszukać się podobieństw do ludzi, których znam, bo nie znam nikogo o osobowości „artysty”, całkowicie zagubionego, przewrażliwionego i egocentrycznego, z wahaniami nastrojów, które można by zobrazować sinusoidą. Nie potrafię w nich „uwierzyć”, patrzę na nich trochę jak na zwierzęta na filmie przyrodniczym, nie wchodzę w mentalną interakcję. A jednak lubię sam serial jako ciekawy obraz i raczej obejrzę do końca, choć może faktycznie realizowano go z myślą o ludziach bardziej inteligentnych ode mnie (mam na myśli tzw. inteligencję emocjonalną).

ocenił(a) serial na 10
ramsz

Wow to szalenie interesujące co napisałeś bo ja z kolei non stop obracam się w środowisku ludzi nadwrażliwych, z problemami psychicznymi, sama tez jestem emocjonalnie powichrowana i dlatego serial ten tak mnie ujął. Znakomicie pokazuje złożoność psychiki ludzi cierpiących na borderline czy psychozę afektywną dwubiegunową. Jest też depresja oraz zwykle codzienne problemy. Lubię ludzi, którzy mimo wszystko, podejmują wyzwanie ,a nie poddają się po dwóch odcinkach i piszą, ze to gówno. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
ramsz

Wydaje mi się, że ten serial ukazuje najzwyklejszych ludzi z ich problemami. Zresztą jest dogłębną inwigilacją ich życia, może po prostu nie znasz tych ludzi którymi się otaczasz, właśnie z tej strony. Nikt nie lubi się aż tak uzewnętrzniać, bo w to, że posiada się mniejszą inteligencję emocjonalną to jeszcze mogę uwierzyć, ale że nie posiada się jej wcale, to już nie. Ja właśnie na takich "bez" patrzę jak na "z kamerą wśród zwierząt" i dla mnie właśnie taka postawa jest typowo egocentryczna. Nie wierzę ludziom, którzy w życiu nigdy nie byli zagubieni, którzy w większości od samego początku znali scenariusz na całe swoje życie, którzy w żaden sposób nie kierują się emocjami. To dla mnie roboty. Pozdrawiam :)

Jasne, zupełny brak empatii byłby czymś dziwnym, choć wg mnie nie mniej dziwnym niż radosne rozchwianie emocjonalne. Skrajności nigdy nie są dobre, tyle tylko, że z racji swojej oryginalności świetnie sprawdzają się na ekranie ;) Stąd przecież popularność odbiegających od "normy", czy to psychopatów - emocjonalnych nędzarzy, czy uczuciowo rozbuchanych i rozregulowanych artystów. W moim odczuciu ten serial nie ukazuje "najzwyklejszych ludzi z ich problemami", ale to dobrze, inaczej byłby nudny. Zwykłe życie mam na co dzień. Inna sprawa, jakie bajki z ekranu do kogo przemawiają. Ta akurat mną nie wstrząsa, oglądam z przyjemnością i zapominam. Pomimo tego nie czuję się robotem ;)

ocenił(a) serial na 10
ramsz

ja z kolei znam wiele osób, które idealnie wpasowują się w charakter postaci z tego serialu... w jednej z nich doszukałam się nawet siebie