Końcówka ostatniego odcinka tak mnie sponiewierała, że przez pół nocy nie mogłam spać. Daje do myślenia. Wszyscy umrzemy. Nie płakałam tylko wyłam i nie mogłam się opanować.
Wycie to bardzo trafne określenie. W moim przypadku - trzykrotne bo tyle razy już SFU oglądałem. I wydaje mi się, ze na tym się nie skończy.
Za to kocham to arcydzieło! Genialny! nigdy wcześniej ani później nie było takiego serialu! Dla mnie najlepszy jaki kiedykolwiek powstał! Byłam od niego uzależniona i przechodziłam delirkę z odstawienia! Z tym serialem jest tak, że chce się MORE MORE&MORE!!! Każdy odcinek zapadał mi głęboko w pamięć i po każdym przechodziłam swojego rodzaju katharsis! Na pewno do niego wrócę nie raz!!! :)
o rany, ja własnie skonczyłam oglądać i popłakałam się jak bóbr. i nie moge przestać. kawałek Sia Breathe me chyba juz zawsze bedzie mi się kojarzyć z finalem. z prochu w proch.
Buhahaha, nie ma to jak laski i jakiś rozmemlony typek opwiadające o płakaniu po seansie.
"buhahaha" nie ma to jak prawdziwy mężczyzna piszący pozbawione sensu komentarze w internecie O.o
Ja obejrzałam ostatni odcinek kilka dni temu. Przyzwyczajona do thrillerów i filmów psychologicznych spodziewałam się zakończenia w stylu 'wszystko się komuś śniło' lub coś w ten deseń, szczególnie po przeczytaniu komentarzy odnośnie niesamowitego zakończenia. Może nie tyle mnie zaskoczyło, ale już od dłuższego czasu nie mogę przestać o tym myśleć. Co jest w nim takiego niezwykłego? Nie rozumiem, ale to jakiś fenomen że potrafi mnie TAK poruszyć... Może to kwestia zżycia się z bohaterami i to śledzenie ich śmierci tak na mnie działa, dodatkowo ta muzyka... Polecam serial WSZYSTKIM