''Polecam, wytrwać do końca''


sugerujesz że wcześniej nie było ciekawie? ;)

1 i 2 sezon mnie zachwycił, na 3 trochę zwolniło , 4 parę odcinków bardzo dobrych, 5 to samo, ostatni odcinek 5 sezonu i zakończenie, genialne !

Zgadzam się w pełni - 15 minut temu skończyłem oglądać ostatni odcinek i Boże, muszę się z tym przespać. Ta końcówka jest tak genialna, że przy oglądaniu zapiera dech. Gdyby tylko inne seriale potrafiły się kończyć z taką klasą...

Skończyliśmy oglądać prawie w tym samym momencie ;) Faktycznie, warto było obejrzeć wszystko do końca! Całkiem nowe kino. A co do zakończeń w książkach to polecam też przeczytać "Życie Pi" (wcale nie o matematyce;) - również do końca. "SFU" to niewątpliwie jeden z lepszych "paroseriowych" seriali jaki widziałam. Zaraziłam nim już parę osób.

Zgadzam się że serial nie dla wszystkich. Potrzeba do niego cierpliwości. Finał jeden z najlepszych jakie oglądałem. Sia "rozłożyła mnie na łopatki".

Sia - Breathe me
było już 100x

Właśnie niedawno skończyłem oglądać ostatnio odcinek i jestem wstrząśnięty. Wydawało mi się, że odcinek w którym jest pogrzeb Nate'a będzie niemożliwy do "pobicia", a jednak końcówka mnie zniszczyła w dobrym tego słowa znaczeniu. Oglądałem ją ze 3-4 razy i z jednej strony czułem jakby stratę bliskich mi ludzi, a z drugiej, gdy np. David widział Keith'a albo Ruth męża i syna, to tak jakby cieszyłem się z nimi.

Naprawdę, niesamowita scena, serial obyczajowy stulecia.

Czy ktoś może wie jaki jest tytuł utworu, który słyszymy w zakończeniu filmu, gdy Claire jedzie do Nowego Jorku i poznajemy domniemane dalsze kosy bohaterów. Ta końcówka jest przejmująca i niesamowita, podobnie jak piosenka, którą słychać w tle. Niestety, miałam wersję bez napisów końcowych i nie wiem, co to za muzyka. Jeśli ktoś może obejrzeć napisy końcowe ostatniego odcinka 5. serii, to proszę o o iformację na temat muzyki:)

miałem napisać odpowiedź niżej, piep*zony filmweb i jego forum.

Ta piosenka to: Sia - Breathe Me.
http://www.youtube.com/watch?v=wbP0c9TZfzM

Ahhh...
Właśnie skończyłam oglądam ostatni odcienek 5 serii "six feet under". Ahhhh, aż trudno mi uwierzyć, kiedykolwiek, że powstanie jeszcze tak dobry, tak genialny, tak realistyczny, pełen życia i emocji serial. O serialu słyszałam już pare lat temu ale jakoś nigdy nie miałam okazji żeby zacząć ogądać. Az wreszcie sie udalo. Kiedy zobaczylam ile trwa 1-y odcienk pierwszej serii (ok. 50min) zaczelam troche krecic nosem co tak dlugo, jak zobaczylam ze jest 5 serii to juz wogole stwierdzilam ze bedzie bez sensu serial, no bo co mozna pokazywac przez 50min. po 5 serii??? Kiedy zasiadłam przed pierwszym odcinkiem i kiedy go obejrzalam to przepadlam. Zarowno pierwsze spotkanie jak i pozegnanie z nim wywarlo na mnie niesamowite wrazenie i cała podroz z nim przez te cale 5 serii. Nigdy nie sadzilam, ze w kazdej minucie mozna cos opowiedziec nowego, ukazac cos co niby jest takie oczywiste a jednak dziwimy sie ze takie jest, pokazac jakie naprawde zycie jest trudne.
Mozna by sie rozwodzic na temat tego serialu godzinami, bo jest tak niesamowita historia, tak niesamowici bohaterzy ( ja w kazdej osobie odnalazlam czastke siebie). Wielki szacunek dla pomyslodawcy serialu: Alan Ball, odwalil kawal dobrej roboty. I oby zawsze byl wzorem dla ludzi ktorzy zabieraja sie za robienie seriali.
Moje dwa najwysmienitsze seriale:
1. Twin Peaks
2. Six Feet Under

Zgadzam się w zupełności. Jestem wdzieczna losowi że nie podkusiło mnie żeby zobaczyć zakończenie o którym dużo wcześniej słyszałam, ze jest genialne. Ale świetne wrażenie może wywrzeć dopiero po obejrzeniu wszytskich odcinków po kolei. To zakończenie było po prostu oszałamiające.... Oglądałam kilka razy pod rząd - do tego ta świetna muzyka.

'You can't take a picture of this. It's already gone' --> Zdanie, które powala. Nic tak nie oddaje ulotności chwili. Genialny serial a zakończenie to po prostu arcydzieło ;]

pzdr!

Ja po obejrzeniu zakończenia w szoku chodziłem przez kilka dni:). No i poryczałem się jak je oglądałem, co mi się raczej nie zdarza.
Najlepszy serial jaki kiedykolwiek powstał. Do dzisiaj o nim myślę.