PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89546}

Sześć stóp pod ziemią

Six Feet Under
2001 - 2005
7,9 39 tys. ocen
7,9 10 1 38999
8,7 14 krytyków
Sześć stóp pod ziemią
powrót do forum serialu Sześć stóp pod ziemią

koncowka mnie zawiodla

użytkownik usunięty

Wiekszosc serialu byla ok. Znana norma gdzie z sezonu na sezon robi sie coraz wieksza breja. Ale tutaj przeszli samych siebie, nigdy wczesniej nie spotkalam sie z tak drazniaca kreacja postaci jaka jest ruth. Zalosna uzalajaca sie nad soba ofiara losu, w oprawce majacej sugerowac ze to jest normalne i powinno wzruszac.... pojechali z tym. A tak fajnie sie zaczynal.

ocenił(a) serial na 10

Może nie oglądałam imponującej liczby seriali, ale jak dla mnie SFU to jedyna produkcja, która z sezonu na sezon się polepsza. O ile niektóre odcinki z sezonów 1-2 nieco mnie nużyły, tak od 3. sezonu mogłabym oglądać ciągiem. Kiedy wydawałoby się, że nic nie może nas zaskoczyć - pojawia się Maggie albo genialny odcinek "That's My Dog".

Ruth z początku pokochałam, potem znienawidziłam, ale oceniając z perspektywy - to jedna z lepszych postaci w serialu. Pomijam już kunszt Conroy, która była fenomenalna. Ruth była postacią, której bardzo współczułam - wyszła za mąż w wieku 19 lat, całe życie podporządkowała mężowi i życiu rodzinnemu, poświęciła siebie dla innych. Kiedy umiera Nathaniel i Ruth wreszcie może żyć po swojemu - okazuje się, że jest nieco odpychana przez dzieci którym dała tak wiele, nie może znaleźć szczęścia w miłości, nie wie co ze sobą zrobić. Można oczywiście postrzegać ją jako ofiarę losu - warto jednak spojrzeć z drugiej strony, bo można w niej odnaleźć cechy osób nam bliskich, jak choćby matek czy babć, które podporządkowują swoje życie innym, być może dlatego że nie mają wystarczającej siły aby żyć po swojemu.

Ruth może nie jest najbardziej stabilna psychicznie, ale jej nadopiekuńczość, chęć przejmowania kontroli, niezdecydowanie - to są ważne cechy i nie służą one wzruszaniu, a raczej zastanowienia się nad losem tylu kobiet które są identyczne jak Ruth. Może nie warto oceniać ich automatycznie jako "zrzędy" i "jędze", a raczej spróbować choć trochę zrozumieć ich zachowanie?

ocenił(a) serial na 9
Flantrenite

Jak dla mnie Ruth była duszą tego serialu. Naprawdę jej współczułem, kobieta tłamsiła w sobie w sobie (czasem wybuchała i to było boskie), a podczas jednej sceny z Rogerem niemalże się pobeczałem. Wszyscy wokół starali się poukładać jakoś życie, a ona tkwiła jakby w zupełnie innym świecie, czasami desperacko chwytająca się okazji do nawiązania jakiegokolwiek związku (jak z tym pedantycznym okularnikiem, który chwilowo zastępował Rico; imienia nie pamiętam) Jeśli już ktoś mnie drażnił, to jedynie Claire, bo była naprawdę bardzo egocentryczna i jako jedyna postać nie posunęła się generalnie do przodu.

ocenił(a) serial na 10
buka_power

Pedantycznym okularnikiem był Arthur - a ich "związek" to jeden z moich ulubionych wątków :)

Masz całkowitą rację. Nie dość, że nie potrafiła ułożyć sobie życia, wybierała wciąż niewłaściwych mężczyzn, to na dodatek chyba wciąż w głębi serca kochała Nathaniela. Potem, kiedy pojawił się George i te różne poryte sprawy - zaczęłam ją na maksa szanować. Myślę, że dobrze pokazano jej przemianę w ciągu tych pięciu lat - mówię to głównie pod kątem samej końcówki serialu. Ruth zasługiwała na to, aby znaleźć szczęście i bardzo fajnie, że wreszcie się jej to udało.

Myślę, że oprócz Claire w gruncie rzeczy niezmienny pozostał Nate. Dopiero niedawno to sobie uświadomiłam - a wydawałoby się, że to jego powinny dotyczyć największe zmiany. Claire zawsze lekko mnie irytowała, bo nie lubię tego typu osób, jednak Ambrose była genialna w swojej roli i to dzięki niej mogłam w miarę spokojnie patrzeć na tę postać :)

ocenił(a) serial na 9
Flantrenite

Właśnie, George, a nie Roger xD Ech, naprawdę dawno temu to oglądałem... Mnie generalnie wszystko związane z Claire najmniej się podobało, wszystkie te pseudoartystyczne wątki, homoseksualne związki i dziwne trójkąty miłosne - generalnie nie lubię takich klimatów (dlatego podchodzą do podobnego wątku w Dexterze jak do jeża).

Zresztą jeśli jakakolwiek produkcja (czy to film, czy serial) czegos mnie nauczyła i sprawiła, że zacząłem zastanawiać się nad niektórymi sprawami, to było to właśnie SFU.

- You can do anything, you're alive!
- It can't be so simple...
- What if it is?

ocenił(a) serial na 10
buka_power

No ja właśnie miałam niezłą rozkminę co to za Roger, bo z jakimś Rogerem to chyba David kiedyś spał :P Spoko spoko, ja oglądałam jak dotąd jedyny raz w te wakacje i też już dużo zapomniałam :)

Ten lesbijski wątek wywołał u mnie lekkie WTF, bo niby chce a nie może i po prostu nie pasowało mi to do Claire - zawsze zdecydowana dziewczyna nagle nie może się określić... Tutaj troszkę czuć, że twórcy posłużyli się schematem trzepniętej artystki, jednak potem bardzo spodobało mi się, że Claire dostała niejako lekcję życia i musiała wreszcie robić coś, na co nie miała ochoty.

Dwa słowa o Dexterze: ja jeszcze nie wiem co o tym dokładnie myśleć, ale ciągle śmieszy mnie ironia losu: Carpenter i Hall byli razem - 0 przytulania itp. na planie, wzięli rozwód - a tu od razu całuśny wątek :)

Oj zdecydowanie. Pamiętam moje oglądanie finału: 4 odcinki pod rząd przepłakane, a po ostatnim to był jakiś dramat, uspokajałam się jeszcze długo po wyłączeniu serialu...
Naprawdę, SFU w jakiś magiczny sposób wryło mi się w podświadomość i oprócz mojego ukochanego cytatu, który podałeś (pamiętam tę scenę b. dokładnie i często do niej wracam) mam jeszcze jeden, Nate'a: It just means that everything in the world is like this transmission, making its way across the dark. But everything – death, life, everything – it's all completely suffused with static. You know? But if you listen to the static too much, it f*cks you up.(sorry za cenzurę, ale sam rozumiesz te chore zasady dodawania postów z bluzgami...)

A wracając do tej rozmowy Davida z Nathanielem - po obejrzeniu finału 4. sezonu i tej przepięknej sceny pomyślałam coś w stylu "pff, i to wszystko?". Potem jednak obejrzałam na yt po raz kolejny i kolejny i zdałam sobie sprawę, że to chyba jedyny serial który potrafi w tak niewielu niby pozornych słowach powiedzieć tak dużo.

ocenił(a) serial na 9
Flantrenite

Dokładnie, dla mnie siła tego serialu polegała na tym, że nie budował on jakichś epickich, patetycznych i nadętych scen (może z wyjątkiem tych nieszczęsnych artystycznych wątków Claire, ale nawet wtedy była to bardziej parodia), tylko przekazywał elementarne prawdy w sposób prosty i tak naturalny, że czasem - tak jak wspomniałaś - nie od razu człowiek zdawał sobie sprawę ze znaczenia wypowiadanych słów. SFU było naprawdę wymagające sporo wkładu od widza, ale jeśli się już zaangażowało - serial odpłacał nam trud z nawiązką. Niestety nie jest to normą i na przykład pewien inny serial musi tłumaczyć każdą niejednoznaczną scenę wewnętrznym głosem głównego bohatera...

buka_power

Za to kocham SFU. Za to, że jest filozoficzne, że przesłania są "wielowarstwowe" zmusza do myślenia, głębszego zastanowienia, nie podaje wszystkiego wprost, można to wszystko bardzo różnie zinterpretować.

A w Dexterze (bo o tym mówiłeś) ostatnio, w 6 sezonie, strasznie wkurza mnie, że tłumaczone są rzeczy oczywiste, które fanom są doskonale znane. Psuje to cały element nie domówienia, mrugnięcia do widza, np. SPOJLER "Hm, to ja jestem rzeźnikiem z zatoki". po co to było?

ocenił(a) serial na 10
buka_power

Sorry za nieobecność, ale już nadrabiam zaległości :)

Macie rację, że w Dexterze ostatnio jest dużo zbyt oczywistych rzeczy. Trochę nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że w sumie nie można tego porównywać. Chodzi mi o to, że o ile w SFU wszystkie emocje w pewnym momencie brały górę i postaci miały okazję wyrzucić z siebie swoje uczucia, tak w Dexterze jest zupełnie inaczej. On nie ma z kim porozmawiać o swoich problemach, przemyśleniach, dlatego też wszystko to jest upychane w monologach / rozmowach z Harrym. Ok, można robić to w bardziej subtelny sposób, jednak uważam, że czasem (podkreślam: czasem) bez monologów nie mielibyśmy nawet możliwości poznać wszystkiego.

Flantrenite

Monologi Dexa są niezbędne, dodają klimatu serii. Chodzi mi o wkurzające oczywistości, o których Dexter czasem "mówi w myślach", a które doskonale pamiętamy z serialu. Nie mają uzasadnienia bo przecież SPOJLER! On pamięta, że jest rzeźnikiem z zatoki" xD

BTW wkurza mnie że ani jedna myśl w 6 serii nie była poświęcona SPOJLER Ricie, np że nie zastanawia się jaki byłby Harrison gdyby ona żyła, czy nawet jednego wspomnienia. Dex nie jest jakiś super uczuciowy (w ogóle nie jest :) ale to matka jego dziecka. To ważne.

ocenił(a) serial na 10
kaska_111

Jasne, tylko że w poprzednich sezonach z tego co pamiętam też były takie kwiatki :)

SPOILERY: też mnie momentami zastanawia brak Rity w sensie duchowym. W sumie jednak nie odczuwam jakiejś ogromnej pustki, bo Dexter też przecież wychowywał się bez matki (o Doris Morgan nie wiemy nic), a teraz, po jego przemianie w bardziej troskliwego i "ogarniętego" co do Harrisona, Rita nie jest mu wcale tak potrzebna. Gdyby dziecko zdarzyło się w 1. czy 2. sezonie nie byłby gotowy. Teraz jednak mając już pewną mądrość życiową, jak i dzięki własnym przemyśleniom i wnioskom jest w stanie dobrze go wychować. Rita miała już swój czas w tym serialu i chyba nie byłabym zbyt szczęśliwa, gdyby cały ogon wątków z przeszłości wałęsał się wokół Dexa - czasem trzeba po prostu iść dalej.

Flantrenite

Były? Nie pamiętam. Ale ten mnie wyjątkowa zakuł w oczy.

SPOJLER Jasne, nie chodzi mi o ciąg wątków tylko o jakąś wzmiankę o Ricie wypowiedzianą przez Dexa, aby nie odcinać się od poprzednich sezonów, oczywiście musiałaby być wpleciona w fabułę (np przy okazji zapisania Harrisona do chrześcijańskiego przedszkola) a nie tak nagle jakby Rita była klaunem wyskakującym pudełka xD

Dexter wychowywał się z matką. Debra wspominała kiedyś, że umarła na raka gdy byli nastolatkami.

ocenił(a) serial na 9
kaska_111

W sumie racja, zawłaszcza biorąc pod uwagę, że w tym sezonie wypływa wiele wątków a nawet postaci z poprzednich sezonów. Równie dobrze Rita mogłaby symbolizować tą nieszczęsną jasność, bo ona widziała Dextera jako kochającego i oddanego męża i ojca. Chociaż czwarty duch to byłaby chyba jednak przesada xD

ocenił(a) serial na 10
kaska_111

SPOILERY Jestem przekonana, że momentami w 2. sezonie padały słowa typu "zabiłem swojego brata" itp. - a chyba to porównywalny stopień banalności :)
Wiem o co Ci chodzi. Lubię Dextera z czasów kiedy Rita żyła i cały serial był wtedy inny, dopasowany do nich jako pary. Teraz serial także się zmienił i myślę, że powroty czy wzmianki o Ricie to za dużo grzybków w barszczu - powrócił ITK, jest mnóstwo nowych bohaterów i jeszcze byłaby ona. Jakoś jej postać nie pasuje mi do tego sezonu, nawet gdyby była tylko wzmianka. I oczywiście, jego matka istniała i wychowywała Dexa. Tylko nie mamy pewności jaka była. Może skoro cała uwaga Harry'ego była skumulowana na Dexterze, to Doris próbowała przelać swoją na Debrę? O to mi chodzi - bo samo posiadanie przybranej matki to nie wszystko :)

ocenił(a) serial na 9
Flantrenite

Oj dziewczyny, zapędziliśmy się tutaj z offtopem ;p Chociaż nie ma chyba innego wyjścia, jako że ja jestem teraz persona non grata na forum Dexterowym. Misiek zresztą też xD

ocenił(a) serial na 10
buka_power

Oj tam od razu persona non grata. Nie wiem czy znasz ten dowcip, ale po naszych ostatnich postach ten gościu zacznie mnie pewnie wyzywać od "persona non gratis" :P

Flantrenite

SPOJLERYTylko że gdy mówiłam o wzmiance o Ricie nie chodziło mi o pojawienie się jej ducha (to już by było totalne przegięcie) tylko o jakimś wspomnieniu czy choćby pojawieniu się zdjęcia czy coś Choć drugiej strony macie rację- trochę za dużo tych grzybów w Dexterowym barszczu.

No tak rzeczywiście o przybranej matce Morganów a dużo nie wiemy. W sumie to się dziwię, że twórcy nie poświęcili jej uwagi. Może wtedy moglibyśmy spojrzeć na wszystko z trochę innej perspektywy

Trochę mi głupio za ten offop bo trochę już przesadzamy... Ale to wy zaczęliście ;p
Ok, nie rozumiem tego dowcipu. wyjaśnicie mi?

kaska_111

Edycja nie działa :/

Edit: Chodzi o to co jeden koleś na forum o Dexie w temacie "Żenada" ? xD No commets. Haha. Załóżmy sobie temat na forum o Dexterze. Dyskusje komunistów. A tak serio to nie jest głupi pomysł. :)

ocenił(a) serial na 10
kaska_111

Taak, chodzi o tego gościa. Po tych komunistach to doszłam do wniosku że jest zwykłym trollem ;) W takim razie koniec offtopu - teraz tylko SFU, który jest nie mniej ciekawym tematem :)

Flantrenite

O SFU? Chcę znaleźć pod choinką DVD z pierwszym sezonem! :) Mikołaju, pleasee xD

Ja do Ruth miałam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony strony bardzo ją lubiłam, z drugiej strony mnie wkurzała w niektórych momentach. W 5 sezonie ją podziwiałam, niesamowicie silna kobieta, stanowcza i zdecydowana. Kocham scenę ślubu jej i George'a i to jak wcześniej rozmawia z Claire...

BTW napisałam do ciebie mejla, mało zajmującego ale zawsze ;p

ocenił(a) serial na 10
kaska_111

Oj tak, dziwnym trafem niedawno oglądałam ten odcinek ze ślubem Ruth. Było to niesamowicie romantyczne i pocieszne :) Do tego Claire - tam była genialna.
Wiem że napisałaś, ale nie bardzo mam pojęcie co odpisać, pracuję nad tym :)

Flantrenite

Tak tylko się przypomniałam :) Mówiłaś kiedyś, że masz tą opcję która wysyła ci mejle gdy ktoś ci odpisuje na fw, więc nie chciałam aby mejl się zgubił, zważywszy na to jak bardzo udzielasz się na forum xD

Tak jak Claire się rozryczała to zastawiałam się czy to bardziej zabawne, smutne czy wzruszające. W ogóle ich wspólne sceny z pozoru prozaiczne i zwykłe miały taką niesamowitą głębię. Może to głupie, ale zawsze mnie zastawiało czy Ruth w końcu została pochowana obok pierwszego męża, tak jak to jej się przyśniło w którymś odcinku, czy nie...

ocenił(a) serial na 10
Flantrenite

Dokładnie. I właśnie o to chodzi. Wszyscy zastanawiają się dlaczego Nate się nie zmienił i pozostał egoistą????? A w tym właśnie jest cały sens serialu, w jego postawie... wiernej sobie i dążeniu do szczęścia nie bacząc na wszystko dokoła. To jest myśl główna. I w tym kontekście Nate jest największym wygranym mimo śmierci :)

ocenił(a) serial na 7

I to właśnie przez postać Ruth porzuciłam serial w połowie 3 sezonu. Serial jest świetny, rewelacyjny. Ale postaci Ruth nie mogę ścierpieć i znieść.