Pierwsze trzy sezony mogę określić jako specyficzne, ale dwa ostatnie to już ciężka dawka
prawdziwych życiowych emocji .
Najbardziej mnie zaskoczyło jak wiele sytuacji z serialu znam bardzo dobrze z własnego
życia, dobrze zobaczyć problemy i zachowania ludzkie z innej perspektywy, nie własnej.
Trochę ciężaru na duszy zostało po obejrzeniu ost sezonu, ale wiem że bardzo wiele mnie
nauczył.
Podpisuję się pod tym całkowicie. Pierwszy film/serial przy którym płakałem (właśnie scena finałowa). Niesamowicie życiowy i jeżeli się chwilę zatrzymać i zastanowić to można z niego na prawdę wiele wynieść.
Ja uroniłem kilka łez wcześniej. Na samym finiszu się uśmiechałem. Cholera, aż ciężko uwierzyć jak wiele nauki można wynieść z "lektury" serialu.
Ja szlochałem w momencie pogrzebu Lisy. Kiedy Nate sam ją chowa w pobliżu drzewa (wedle jej życzenia) i żegna w ten sposób. Mocno to jakoś odczułem
Chyba niewiele jest osób które by nie uroniły łez - ze mną było tak samo! Skończyłam oglądać SFU parę tygodni temu, a wciąż wracam do tego ostatniego odcinka.