Słabe zdjęcia, słaba muzyka, słabi aktorzy, słaby montaż, słabe efekty, słaby scenariusz/książka. Słaby film.
Niewiele dobrego można o tym filmie powiedzieć. Ja w każdym razie mimo szczerych chęci niespecjalnie potrafię. Nie jest jakiś dramatycznie słaby, ale po prostu słaby jako całokształt i w każdym elemencie z osobna też.
Nie wiem skąd taka wysoka ocena. Film wygląda jakby nakręcił go licealista wraz ze znajomymi. Najbardziej razi jego niespójność i gra aktorska. Trzeba bardzo się wysilić i przesadnie naiwnie patrzeć na ten film żeby uwierzyć w zachowanie wszystkich ludzi, a żeby nie zauważyć jego bezsensowności to trzeba chyba całkiem nie myśleć podczas seansu. Czy to była wyspa na której mieszkali sami niedorozwinięci ludzie? I od razu odpieram argument, że to siły nadprzyrodzone itd. Nie o ten magiczny wątek mi chodzi, chociaż zachowanie samego Linoge też jest niezrozumiałe i niewytłumaczone. Tyle zachodu, 3 godziny filmu, żeby dać takie oderwane od reszty filmu zakończenie?! I te wszystkie, typowo amerykańskie, żałosne i płytkie rozważania etyczno - moralne. Przecież to mentalnie poziom podstawówki!
Co równie irytujące, wygląda na to, że to kolejna próba przeniesienia wprost książki na ekran. Nie wiem dlaczego filmowcy biorą sobie za punkt honoru przeniesienie książek możliwie najdokładniej nie zwracając uwagi, że pisarstwo i film rządzą się swoimi prawami i to co w książce wciąga i intryguje w filmie może wyraźnie razić i denerwować. Tak się zastanawiam, czy King rzeczywiście pisze dobre horrory czy to tandeta, która podoba się pospólstwu i stąd jego sława. Bo ten film (zakładam nie odbiegający zbyt daleko od książki) jest bardzo słaby. Ciągle najlepszą "ekranizacją" książki Kinga pozostaje "Lśnienie" Kubricka, które podobno najbardziej ze wszystkich ekranizacji jego książek odbiega od pierwowzoru, a sam King tego filmu nie lubi i nie chce być z nim łączony.
"Sztorm stulecia" - nie polecam.
Rozumiem twoje zarzuty, ale po pierwsze, to jest film telewizyjny, a nie kinowy, więc nie spodziewaj się cudów. Nie oczekuj drugiego "Pojedynku na szosie", który też był filmem telewizyjnym, a mimo to był doskonały i ma dziś status kultowego. Aktorzy i realizacja nie są rewelacyjne, ale film ma jakiś klimat, który sprawia, że oglądałem go 3 razy i nadal mi się nie znudził. Po drugie książka Kinga, to po prostu scenariusz, a nie powieść, więc nie powinno cię dziwić dokładne przeniesienie go na ekran.
Chyba pomyliłeś miejsce na swój komentarz - to jest strona o "Sztormie stulecia", a nie o "Jajach w tropikach", czy guście użytkownika g4lu84.
Jak może być irytujące przeniesienie scenariusza wprost na ekran? Właśnie po to pisze się scenariusz, żeby przenieść go na ekran. "Sztorm stulecia" to nie jest powieść. Co do oceny filmu, o gustach się nie dyskutuje, co nie oznacza, że Twoja ocena nie jest dla mnie delikatnie mówiąc kontrowersyjna.
W chwili pisania posta nie wiedziałem, że to nie książka, a scenariusz był podstawą. To nie zmienia mojego poglądu co do przenoszenia książek na ekran wprost natomiast w wypadku "Sztormu stulecia" ten argument traci rację bytu. Za to wniosek, który się nasuwa w obliczu nowych dla mnie faktów jest taki, że ten scenariusz jest po prostu słaby.
Kontrowersyjności w mojej ocenie filmu nie widzę - potrzeba dużo "złej woli" żeby zaprzeczyć każdej ocenie wymienionych przeze mnie składowych tego filmu.
Oceniłam ten film na 9, nie używając przy tym ani szczypty "złej woli" - po prostu w moim odczuciu nie było możliwości by ocenić go niżej. Przeczytałam Twoją ocenę poszczególnych "składowych" filmu i nic nie poradzę na to, że wszystko odbieram zupełnie inaczej niż Ty, moja dobra lub zła wola nie ma tu nic do rzeczy. Wniosek jest nadal ten sam - De gustibus non disputandum est. Gdybyśmy wszyscy lubili to samo, świat byłby nudny, a Twoja ocena jest dla mnie kontrowersyjna, bo nie spotkałam jak dotąd osoby, której aż do tego stopnia nie podobałby się ten film. A może po prostu nie przepadasz za tym gatunkiem albo w ogóle za "kingowskimi" klimatami? Ja na przykład w ogóle nie trawię filmów akcji i nawet średnia ocena 10 na Filmwebie w życiu nie sprawi, że spodoba mi się film z tego gatunku, co dla wielbicieli kina akcji może być niezrozumiałe i też kontrowersyjne. To tyle z mojej strony. Pozdrawiam :-)
"Zła wola" to jedynie losowo wybrany termin (zresztą nie pasujący wcale) do opisania niezrozumiałych dla mnie czynników, które mogłyby wpłynąć na podniesienie oceny którejkolwiek ze składowych filmu.
Co do lubienia/nie lubienia poszczególnych gatunków filmowych - jakieś preferencje pewnie mam, ale potrafię docenić dobry film z praktycznie każdego gatunku. Chociaż do dramatu romantyczno-kostiuomowego czy też komedii romantycznej podchodzę ostrożnie, a na polskie produkcje z tymi wszystkimi "Karolakami" mam wręcz uczulenie objawiające się występowaniem reakcji zbliżonych do tych z syndromu Tourett'a. Wracając jednakże do horrorów/thrillerów to bardzo lubię te gatunki. Zwłaszcza jak są dobrze zrobione, a niestety w horrorach jest posucha od lat.
Co do twórczości samego Kinga się nie wypowiadam bo niczego z jego książek nie czytałem. Oceniając go przez pryzmat filmów powstałych na podstawach jego książek/scenariuszy mogę powiedzieć, że parę świetnych widziałem - "Lśnienie", "Uczeń szatana", "Skazani na Shawshank", "Misery", "Zielona mila" oraz całkiem niezłe - "Mgła" i "1408".
W "Sztormie stulecia" poza słabym technicznym wykonaniem samego filmu rażą mnie też rzeczy, które można zwalić na scenariusz - okrutnie naiwne zachowanie bohaterów, a do tego banalny dylemat moralny zamykający cały film. Końcówka psuje moim zdaniem cały scenariusz, bo po prostu wszystko co się wcześniej w filmie wydarzyło kompletnie traci sens (czyli zachowanie Linoge'a jest bezsensowne).
Tak jeszcze do głównej wypowiedzi, to King (i inni twórcy pewnie też) często nie wyjaśnia co, skąd i dla czego?, ot stało się, przybył niejaki Linoge, zrobił swoje i się zabrał. Mi to osobiście nie przeszkadza, ale może dla tego, ze przeczytałem dużo opowiadań w których nie ma miejsca i czasu na wyjaśnienia, czasem ukazany jest tylko fragment historii a reszty czytelniku domyśl się sam. Co do aspektów sztuki filmowej to racja, film nie jest jakiś wybitny. Natomiast nie rozumiem zarzutów fabularnych, czemu uważasz, że dylemat moralny jest banalny, czemu zachowanie ludzi naiwne a działanie Linoge"a na przestrzeni wydarzeń bezsensowne? Ja film oceniłem wysoko, bo dla mnie ma on niesamowity klimat, odcięta od świata, zaśnieżona wysepka w stanie Maine i czające się gdzieś, w całej zawierusze - zło.
Fundamentem wielu filmów, zwłaszcza horrorów/thrillerów jest jakaś forma odcięcia od świata, także tego elementu nie nazywałbym wyjątkowym, a na pewno nie oryginalnym. Nie powiem bo ten klimat czuje się podskórnie - ile razy by nie był powielany.
Nie mogę już teraz wchodzić w niuanse, bo zwyczajnie dużo czasu upłynęło odkąd film oglądałem. Ale pamiętam, że zachowanie ludzi na wyspie jest obrazą dla inteligencji człowieka (proszę nie wyjaśniać tego działaniem Linoge'a, bo nie o te zachowania mi chodzi), a decyzje przez nich podejmowane zdają się być niemalże prymitywną reakcją odruchową mimo, że stara się je ukryć pod płaszczykiem wysoce przemyślanego działania. Niestety nie będę wracał do tego filmu, żeby wypisywać przykłady - każdy kto jest świeżo po seansie sam szybko na parę wpadnie.
Ciężko mi nawet odnieść się do pytania o banalność dylematu moralnego przedstawionego w finale filmu - to zdaje się być tak oczywiste, że aż trudne do wyjaśnienia. Decyzję o oddaniu dziecka Linoge'owi trzeba było podjąć, a że stało się to w drodze wątpliwej uczciwości losowania wskazuje jedynie na sztampowość tego momentu filmu. Natomiast mimo tego w filmie te zdarzenia są przedstawione jakby cokolwiek od kogo zależało, a rozwiązanie nie było z góry do przewidzenia przez co nieudolnie próbują trzymać w napięciu.
Co do początku Twojej wypowiedzi odnośnie niedopowiedzeń - są one ciekawym zabiegiem w filmach i książkach, ale zupełnie nie można o nich mówić w kontekście "Sztormu stulecia". Tu wszystko jest powiedziane od "A do Ż", o co akurat zgodnie ze swoją wypowiedzią powinieneś mieć pretensje.
Zachowanie Linoge'a jest moim zdaniem bezsensowne, chociażby dlatego, że jak na istotę o takiej mocy i wiedzy funduje sobie sporo zachodu do uzyskania czegoś co zdecydowanie łatwiej udałoby mu się uzyskać terroryzując jedną tylko rodzinę. Albo na milion innych sposobów. W obliczu finału całe jego wcześniejsze zachowanie zdaje się być zbędnym efekciarstwem i sadystycznymi zapędami. Ale on sam takim motywom przeczy w swoich przemowach. Po prostu zakończenie i wyjaśnienie nie przystaje do całego filmu, bo o ile jego część do momentu zebrania mógłbym przyjąć stosunkowo ciepło (mimo wszystko), to ono już przelewa szalę goryczy niszcząc cały mityczny klimat i fundując jakąś karykaturę i farsę zamiast przynajmniej wspomnianego przez Ciebie klimatycznego niedopowiedzenia.
No więc tak, pisałem, że brak wyjaśnienia różnych aspektów mi nie przeszkadza, a nie, że jest elementem koniecznym czy porządanym. Poza tym uważam, że w filmie nie wszystko jest powiedziane od A do Z, przecież nie wiemy (przynajmniej ja) kim był Linoge, skąd przybył, gdzie żyje, jakim prawom jest poddany itp. Ty twierdzisz, że dylemat ludzi jest banalny, a w innym temacie ktoś napisał, że rozwiązanie jest naiwne, bo rodzice na pewno tak łatwo nie zgodzili by się oddać żadnego dziecka (choć ja uważam, że nie mieli wyjścia), twierdzisz też, że łatwiej było by sterroryzować jakąś jedną rodzinę, ale wydaje mi się jednak, że rodzice prędzej oddali by życie niż własne dziecko. Natomiast jakiegoś dziwnego zachowania ludzi na wyspie, będącego obrazą dla inteligencji człowieka nie zauważyłem.
misery76 popieram w 100% Twoje zdanie na temat filmu (bo o filmach akcji mam inny pogląd :) )
Dzięki za poparcie. Widzę na profilu, że kolega tutaj nowy, ale podobnie jak ja lubi Stephena Kinga. Pozdrawiam :-)
Na filmwebie nie tyle nowy, co w końcu nie wytrzymałem czytając dziś komentarze o filmach i tutaj i przy Zielonej Mili :)
Do tej pory przeważnie zaglądałem na ocenę, opis filmu, ale tylko początek żeby nie wiedzieć za dużo, no i głupi zawsze na komentarze zaglądam i później się denerwuję :)
Kinga lubię, ale raczej filmy, bo książki to on pisze trochę nudno i męcząco.
Zgadzam się z Tobą, większość jego powieści jest zdecydowanie zbyt długa, ja wolę krótsze formy literackie, ale na przykład "Misery" pochłonęłam bardzo szybko i naprawdę książka jest o niebo lepsza niż niewątpliwie znakomita ekranizacja. W filmie wiele faktów pominięto i uproszczono. Generalnie wolę jednak opowiadania Kinga niż jego powieści. Jeśli chodzi o "Sztorm stulecia", to też nie czytałam, bo z kolei męczyłoby mnie czytanie książki w formie scenariusza. Spróbuj poczytać Grahama Mastertona, w przeciwieństwie do Kinga nie pisze tak rozwlekle.
Mastertona czytałem Czerwoną Maskę i było ok. A może polecisz konkretną jego książkę?
Co do Sztormu Stulecia to szukam tego żeby kupić, ale nie ma gdzie tego kupić. Bo ten film to jeden z moich ulubionych. W ścisłej czołówce. Dla mnie film naprawdę super.
Książka jest gotowym scenariuszem,nie jest typową powieścią,więc dosyć ciężko sięją czyta,ale dostać jąmożna prawie w każdej księgarni internetowej:)
Wiem, że to scenariusz :) Znajdź mi taką księgarnię, chętnie kupię, bo wczoraj przeszukałem cały internet. Wszędzie jest niedostępna..:(
Tutaj na Allegro ktoś sprzedaje:
http://allegro.pl/king-stephen-sztorm-stulecia-i3092604791.html
Widziałem, ale przy licytacjach to mnie wyjdzie ze 100zł, tym bardziej, że na tym często oszukując..
Ja często kupuję książki na aukcjach Allegro i mam same pozytywne doświadczenia. Zawsze czekam do dosłownie ostatniej minuty aukcji i wbijam minimalną kwotę jaka jest możliwa, najczęściej wystarczy podać złotówkę wyższą cenę niż aktualna. Ponieważ robię to w ostatniej minucie, nikt już nie ma szansy podbić po mnie ceny. Oczywiście jeżeli będziesz podbijał przed zakończeniem aukcji, to non stop ktoś inny będzie przebijał Twoją ofertę. Aktualnie jest 55 zł, więc do stówy jeszcze daleko. Jeśli chodzi o oszustwa, to nie wiem, jak ktoś miałby Cię oszukać na aukcji Allegro? A tak w ogóle, to mam "Sztorm stulecia" w wersji elektronicznej. Jeśli jesteś zainteresowany, to podaj mi maila. Pozdrawiam :-)
jesli chodzi o mastertona to mogę polecić Zaklętych,Wendigo,Szarego diabła,choć ta książka jest dosyć krwawa,no ogólnie Mastertona można w ciemno brać bo on pisze prosto i czyta się jednym tchem.Teraz czytam Czerwony hotel i też całkiem całkiem:),poza tym ja swój Sztorm,zamówiłam w ksiegarni nieinternetowej i nawet szybko sprowadzili,pozdr:)
Hej,e tam zaraz milosniczka;-),po prostu lubię jego książki i filmy,więc trudno mi obiektywnie oceniać film do którego scenariusz napisał jeden z moich ulubionych pisarzy. A to tobie musze przyznać że zadałeś mi mega ćwieka bo w sumie nigdy tak naprawdę nie zastanawiałam się nad ulubioną,,hm,Rose Madder była bardzo tajemnicza,ale ciężka dosyć,podobało mi się Dallas63,ale mimo wszystko wybiorę chyba trzy, Smętarz dla zwierzaków,moja pierwsza książka:-) milion lat temu,Miasteczko Salem i To i ogólnie zaczynam być w szoku i zaraz wymienię jeszcze kilka i dojdę do tego że nie potrafię tak po prostu wybrać jednej,każda ma coś w sobie,pozdr:-)
"Rose Madder" i "Dallas63" nie czytałem.Dla mnie zdecydowanie najlepsza jego książka to "IT".Pozdrawiam.
Ja myślę że Dallas63 to taki powrót Kinga do korzeni, i też sporą rolę odgrywa tu Derry,więc z czystym sumieniem mogę ją tobie polecić,zwlaszcza że ma powstać film na jej podstawie i jeśli TO podobało się tobie to na pewno tą książką też będziesz usatysfakcjonowany:-)
Hej,też ją czytałam i bardzo mi się podobała,mogę nawet powiedzieć że jak dla mnie była dosyć straszna,,,to malowanie ręką której nie było,jakieś wizje i to wszystko w klimacie plaży na Florydzie,przypomnialeś mi o niej:),a potem chyba napisał "Pod kopułą",i ta już mnie tak nie wkręciła,chyba była zbytnio taka jakby oderwana od rzeczywistości,czułam jakbym czytała jakieś sci-fi,a nie Kinga,ale fabuły nie zdradzę bo może sam będziesz chciał porównać:)
Widzę,że ogladałaś ostatnio "Black Forest" i widzę,że zrobił takie samo wrażenie jak na mnie;)
Jezu jaka szmira! Nie rozumiem jak niektórzy mogli stwierdzić że ten film był niezły;),juz dawno tak fatalnego filmu nie oglądałam,faktycznie zrobił na mnie mega wrażenie,jak można taki shit nakręcić:),a kolega glu coś tam krytykuje Sztorm Stulecia,chyba trzeba mu polecić Black forest;-)
Masz całkowitą rację w tym temacie;),widziałam że dałeś Skrzydlom 10:),całkowicie dołączam do tej punktacji bo uwielbia,m ten.serial:-)
Właśnie włączyłam sobie na you tube jeden odcinek odświeżyć pamięć i już wiem za co uwielbiałam ten serial:-),oni są wszyscy super pozytywni,a do tego rozmawiają z takimi " grobowymi " minami o mega śmiesznych rzeczach ;) jeden z najlepszych sitcomòw jaki oglądałam.
No szkoda na maksa,ale zawsze można coś ściągać lub oglądać w necie;-/,co jak wiadomo jest.dosyć wkurzające. A z trochę innej beczki znasz Diabli Nadali?
"The King of Queens" mam ponagrywane jeszcze na kasetach VHS;) Trudno zeby nie znac Arthura;)
hej,a ja odkryłam ten serial kilka lat temu,ale z miejsca się zakochałam:),Arthur niesamowity,a Doug jak coś przeskrobie to tak oczkami mruga:D,oczywiście też pościągałam wszystkie serie i na poprawę nastroju wystarczy jeden odc. dziennie;)
A witaj:) No wszystko w jak najlepszym porządku,a nawet lepiej:) Obejrzałam kilka ciekawych filmów,poznałam jednego ciekawego człowieka,a Ty?:)
Wybacz,że dopiero teraz odpowiadam,ale byłem zajęty.To cieszę się bardzo,że kogos poznałaś,mam nadzieję,że to fajny facet:)
A co u mnie?Mam podobna sytuację do Ciebie:)
O, jak miło,że się odezwałeś:) Nie wiem czy też tego doświadczyłeś,ale w dzisiejszym świecie bardzo ciężko spotkać kogoś fajnego i porządnego itp,nie będę tu przynudzać...:) Ale powiem Tobie z wielką przyjemnością,że to wyjątkowy człowiek,całkiem "nie z tej ziemi",zupełnie jak z książek Kinga,(oczywiście Lśnienie wykluczamy:)) pozdr i dużo szczęścia życzę. Ps niesamowite jak życie może człowieka zadziwić:)
A ja ciągle jestem "zdziwiona",mega pozytywnie zdziwiona i chyba każdego dnia coraz bardziej...:**