No, takie odcinki z Parrishem to mogę oglądać. Nie dość, że ładna mordka, to jeszcze postać ciekawa. Wcześniej myślałam, że udaje niewiedzę, ale jego zachowanie w samochodzie było jasne. Poza tym to bicie swojego niedoszłego mordercy było podejrzane. Parrish jakby stracił kontakt z rzeczywistością.
To urocze, że facet jest taki ciekawski, ale jednocześnie nic go nie rusza.
Miło, że Stiles i Lydia mieli wspólne sceny i razem bawili się w detektywów. No i Lydia najwyraźniej poszła prosto do Stilesa z tym kodem, to się chwali.
Derek i Stiles nie mieli tyle szczęścia. Znowu żadnej wspólnej sceny. Czy już nawet sceny w towarzystwie innych postaci są zabronione? Gdyby to był pierwszy raz, satysfakcjonowałoby mnie pojechanie do szpitala jako wyjaśnienie, ale to nie pierwszy raz, więc Jeff niech nawet się nie próbuje tłumaczyć.
Holland jest niesamowita jako Lydia. Podczas wyjaśniania całej historii wyglądała jak obłąkana. Powinna mieć dużo więcej scen.
Szkoda, że tak szybko zakończyli wątek babci Lydii. Myślałam, że potrwa dłużej.
Liam, my little cupcake. Nie wiem z kim go shipować. Chyba ze Scottem. Co prawda jego lubię z Kirą, ale Liam jest lepszy. Nawet cena mu skoczyła, taki jest dobry.
Petera dalej brak na liście, jeśli dobrze widziałam. Podejrzane. Czyżby miało to coś wspólnego z jego połączeniem z Lydią? Może dzięki temu, że wskrzesiła go banshee, to technicznie Peter jest uznawany za martwego?
Brak Mali w tym odcinku mnie cieszył, dopóki się nie pojawiła na ekranie wywijając tyłkiem. Kontakty międzyludzkie to dla niej magia, choć miała jakieś podstawy jako dziecko, ale tańczyć to umie. Ja od 20 lat tańczyć nie umiem, a byłam człowiekiem przez całe życie, a ona opanowała to w dwa miesiące! Jak zresztą nakładanie makijażu. I układanie fryzury. I ma nosa do ubrań i do mody. Niech żyje konsekwencja!
Zamknę się już, bo brzmię jak zdarta płyta.
Brak Piotrusia doskwierał. No ale przynajmniej był trener.
Problemy finansowe każdej rodzinki w tym mieście niespecjalnie mnie obchodzą, ale podobała mi się rozmowa jaka z tego powodu wyniknęła pomiędzy Stilesem a szeryfem. Szeryf nie chce obciążać syna swoimi problemami, a Stiles nie chce stracić drugiego rodzica.
Brunski jest nieprzyjemny. Ten gość to świr i w sumie się nie dziwię, że wydawało mu się, że ma jakąś misję do spełnienia.
Tak jak nie lubię Dereka i najemniczki z trudnym imieniem jako pary do łóżka, tak jako duet kopiący tyłki są fajni. Poproszę więcej, ale bez seksów.
Co do tego, kto jest Benefactorem, się nie wypowiem. Nie dlatego, że jestem w szoku. No, technicznie jestem, ale to dlatego, że zastosowali taki tani chwyt, żeby nas zaskoczyć, że po prostu brak mi słów. Wolę póki co udawać, że tej ostatniej sceny nie było.
Na razie można podejrzewać, że jest Benefactorem. Ogólną listę mogła stworzyć Meredith ale ta z Echo House jest zapewne dziełem babci Lydii.
Poza tym jaki cel miałby Benek w umieszczaniu siebie na liście. Przecież mogli ją przypadkiem odstrzelić.
Niby mogli, ale z drugiej strony to komu chciałoby się szukać jej w domu dla chorych psychicznie? Tam jednak jakaś ochrona jesteś i raczej byłoby trudniej to zrobić. Plus, Brunski jej pilnował, bo jej usługiwał. A gdyby była niewinna to po co kontrolowała tego dziada i po co sfingowała śmierć? Szalonych nigdy nie ogarniesz. Pewnie chciała się zemścić za te eksperymenty na niej. A szalony jest jeszcze Peter więc nie zdziwię się, jak to on wszystko ukartował. Nooo to wariat je! xD
Wow, znamy tożsamość Benefactora, zaskoczyło mnie to, ale raczej nie zadowoliło, chyba jednak liczyłam na coś lepszego, sama nie wiem na co :P
Stydia *serduszka* mój naukochańszy duet z tego serialu. Uwielbiam ich razem. Jeff, dlaczego nie widzisz ich potencjału?! Przez 2 sezony każesz Stilesowi wodzić zbłąkanymi oczkami za laską, która go totalnie olewa, a kiedy wreszcie zaczyna traktować go jak przyjaciela Ty dajesz mu nową laskę z którą ma tyle wspólnego co ja z yyy papieżem. No chyba że weźmiemy pod uwagę, że oboje używają takich samych mazaków, a to już coś... HIHI
Ten sezon pod względem canon pairingów to jakaś żenada, jedynie Scott i Kira są fajni, a reszta na czele ze Stalią to jakaś kpina. Nawet nie pokazują Stereka, szkoda, mimo że nie shippuję ich romantycznie :/
Już myślałam, że nie pokażą Malii w tym odcinku, acz nagle się pojawiła i od razu zachowuje się jak idiotka. Jak ja nie lubię tej postaci - ja ją wręcz hejtuję. Typowe zagranie scenarzystów - masz problemy idź się uchlaj, nic oryginalnego. W sumie skoro nie mają pomysłu na tę postać to się nie dziwię. Ja tam na miejscu Scotta zostawiłabym w cholerę to dziewczynę, jej zalezy tylko na Stilesie a na ewedentną większość ma wyje*ane co sama dość często mówi to po co się z nią tak cackają? Sory, ale jak to mówią -traktuję innych tak, jak oni mnie :P
Parrish ojejku ty kochany słodki łobuzie. razem z Liamem jesteście jedynmi sensownymi postaciami które doszły w tym sezonie. chociaż kumpel Liamka jest też w porządku i fajnie że uratował grupę :)
Derek to jużw ogóle zenuaaa, on tylko walczy i nic więcej. co mnie obchodzi to, ze wygrał walkę skoro on nic innego w tym serialu nie robi tylko walczy walczy walczy...
Biorąc po uwagę, że Stydii to już na pewno nie będzie to jest może nadzieja na Parrisha i Lydię? Mają chemię i w ogóle oboje są świetni JEFF NIE BADZ TAKIM IGNORANTEM I NIE MOW ZE TEGO NIE WIDZISZ.
Swoją drogą mam wrażenie że Jeff nie lubi Lydii bo wszyscy prawie są w związkach/zakochani czy coś ewentualnie kogoś kto ich zawsze wesprze, a Lydia musi sobie radzić sama, czasem sobie o niej Stiles przypomni i ją przytuli, wow. Poza tym sezon miał się skupiać na niej, a mimo że w tym odcinku było jej sporo to i tak tego nie widzę.
Wkurza mnie to że wszyscy się obchodzili z Malią jak z jajkiem jak coś było nie tak to ktoś (przeważnie Stiles) już leciał, a Lydia najwieksze trudności musi pokonywać sama -.- Gdyby tylko była Allison....
I wydaje mi się że Parrish jest feniksem bo nie spłonął, tak? Druga Daenerys XDD
and... where the hell is Danny? Jeff na comic comie powiedział, że nie widzieliśmy go ostatni raz to gdzie on jest? Ja chcę jego rozmowy ze Stilesem!!
Ogólnie ten sezon w większości jest debilny, poprzednie dwa odcinki prawie całe przewijałam, no i gdyby nie to że interesują mnie losy kilku postaci to już bym tego nie oglądała. Nadal obstawiam, że sezon 2 był najlepszy mimo że Lydia nie była wtedy taka awesome ]:->
Tak, zdecydowanie druga Daenerys :))
Ja szczerze chyba nigdy nie byłam za Stydią w wersji romantycznej. Najlepiej im wychodzi bycie przyjaciółmi i też sądzę, że nie ma szans na to, żeby Stiles i Lydia byli razem. I jestem za Plydią! Parrish i Lydia mają chemię i pasują do siebie. W końcu u boku Lydii powinien stanąć ktoś, kto jest dobry, odpowiedzialny i inteligentny, ktoś kto mógłby ją uszczęśliwić i komu nie chodziłoby tylko o seks a o uczucia!
Odcinek zdecydowanie lepszy niż dwa poprzednie. Malia oczywiście popsuła mi humor pod koniec. Bardzo podobał mi się Liam i jego zachowanie. Był przestraszony. Powinien być, bo jakoś nikt oprócz niego nie pokazuje strachu a oni wszyscy powinni sikać po gaciach... I dziękuję za obecność ciemnoskórego przyjaciela. Widać, że jest prawdziwym przyjacielem. "Pytam, nie po by wiedzieć, ale po to by ci pomóc."
Ja byłam za nimi w sensie romantycznym od konca sezonu 1, ale i wtedy nie byłam pewna czy Stiles nie jest biseksualny ze względu na Stereka i w sumie to zaczęłam serial z powodu gifów bo myślałam że ci bohaterowie są gejami i byłam ciekawa. Jakie było moje zdziwienie że nie...
Nie rozumiem twórców jak mogli olać 2 najpopularniejsze shipy z serialu? Ok, rozumiem że raczej nei daliby nam kanonowego Stereka, ale sceny mogliby jakieś razem mieć nawet jako kumple mi to zupełnie nie przeszkadzałoby bo o wiele bardziej lubię Stydię, która też już jest na wymarciu. Przecież zawsze w tych najpopularniejszych shipach twórcy obstają... przykład? hmm Chair, Delena, czy Klaroline gdzie wydawałoby się z niemożliwego zrobili możliwe...
A tutaj? Olewają kompletnie i na siłę wpychają nowe, w wiekszosci zenujace charaktery. Nie rozumiem po co dawali ten Stydiowy kiss w 3 sezonie skoro potem kompletnie nie miał żadnego wpływu na ich relacje? To była po prostu nic nieznacząca scena na to wychodzi :/
A ten sezon to jak dla mnie 80% żenady. pozostałe 20% stanowią Lydia, Kira, Parrish i Liam.
Nawet Stiles jest słaby w tym sezonie a był moim ulubieńcem od początku. I najgorsze że to nie chodzi o to że twórcom brakuje wątków tzw wyczerpanie materiału tylko o to że robią nieiadomo ile a potem zostawiają i poświecaja czas na jakies seksy :/
Nowe postacie przypadły mi do gustu - Parrish i Liam, który jest dopiero od tego sezonu, są najciekawszymi postaciami w serialu. Gdzie jest dawny Stiles? Ten, który miał konspiracyjne teorie i dużo mówił? Paplał jak najęty i gestykulował? Robił śmieszne miny i rozweselał nas do łez? Czyżby po Nogitsune Jeff chciał nam pokazać, że Stiles się zmienił? Ale dlaczego w taki sposób? Mógł przejść wewnętrzną przemianę nie tracąc przy tym swojego charakteru i tej swojej zajebistości z dwóch pierwszych sezonów. Boję się, że zrobią z niego drugiego Dereka. Derek był badassem a został ciepłą kluchą bez honoru. I choć nadal go lubię to ubolewam nad tym jak Jeff zniszczył tak fantastyczną postać...
Bardzo irytuje mnie niewyjaśnienie niektórych wątków. Gdzie jest Isaac? Co było po śmierci Alisson? Jak ją opłakiwali? Gdzie jest Danny do cholery? A Jackson? Wyjechał do Anglii i co dalej? Jak mu się tam żyje?
A najbardziej doprowadza mnie do szału brak Stereka!! Nie widziałam w nich pary tylko przedrzeźniających się kumpli, którzy uwielbiają sobie dowalać słownie. I co? Znów zniszczyli tą część serialu, którą fani kochali najbardziej!!! Po prostu mi słabo.. Tak jak ze Stydią! Było coś w tym jak Stiles biegał za Lydią, jak zaczynali być sobie równi, polegali na sobie i teraz co? Zero chemii? Naprowadzali nas, wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na... Wielkie NIC?!!!! No ludzie....
Jednym słowem wkurzają mnie i tyle.... Skoro ten sezon miał być sezonie Lydii czemu pakują nam na ekran bezpłciową Malię? A Lydia ląduje osamotniona w domku nad jeziorem? Czemu nikt jej nie wspiera? Czemu jest zostawiona sama sobie i jest jej tak mało?
I mimo, że jestem wzburzona i rozżalona postępowaniem fabuły i niektórych bohaterów to są wciąż postaci dla których warto to oglądać... Liam w ostatnim odcinku bardzo mnie przekonał do siebie. Nie tylko jest słodziutkim szczeniaczkiem ale jest człowiekiem z krwi i kości, który ma swoje obawy i jest po prostu przerażony biegiem wydarzeń. Parrish kradnie show i jestem niezmiernie ciekawa kim jest. Lydia boryka się ze swoimi problemami i jest bardzo przekonująca. Papa Argent, Papa Staliński, Mama McCall.. Oni wszyscy zawsze coś wnoszą do serialu. Tak jak Kira, która tworzy ze Scottem udaną parę. A Malia? Peter znów wchodzi w swój psychotyczny stan. Kate biega po mieście i mam ją ogólnie gdzieś. Bardzo jestem skonfundowana tym serialemmm.....!!!!!!
Może specjalnie odstawiają jakby Lydie na dalszy plan przygotowując ją do śmierci jak to było w przypadku Alison? Obym się mylił
Oby tak nie było bo Lydia jest moją ulubioną kobiecą postacią. Jeśli ona umrze to z dziewczyn zostanie tylko Kira i Malia. Pierwszą lubię za jej słodką "dupowatość" a do drugiej do tej pory nie moge się przekonać. Wtedy zostanie mi tylko Peter, Mason (jeżeli nie zginie) Scott, który brnie w górę w moim rankingu i ewentualnie Stiles którego poziom już nie jest taki wysoki jak był. I co? Żadnych kobiet :/
No i najgorsze, że zostaną dziewczyny, które malutko sobą reprezentują.
Kira, która zaczęła dobrze w poprzednim sezonie rozwijając dopiero swoją lisiość, odkrywając siebie, pokazując niepokój, niezręczność i ogólnie jakieś uczucia, a także związki z rodzicami, nawiązywanie przyjaźni, romansu - w tym sezonie służy jako comic relief, macha mieczykiem, a jej związek ze Scottem pojawia się na jedną scenę i znika.
Malia tak samo: comic relief, agresja, bycie dziewczyną Stilesa, a teraz bunt poprzez picie.
To nie jest moja reprezentacja w tym serialu :)
jeśli pozbędą się Lidii z serialu to ja zarzucam jego dalsze oglądanie, jako jedyny ze starej ekipy sytuacje ratuje jeszcze Scott, bo ciekawi mnie jego zmiana, Stiles się wypalił, więc Lidia musi zostać w obsadzie i koniec kropka :D
Tożsamość Benefactora jest zaskoczeniem, choć chyba liczyłam na coś lepszego, no ale może jeszcze się do tego przekonam, zobaczymy w przyszłym tygodniu. Za to sceny z Lydią i Stilesem świetne, mam nadzieję, że będziemy ich częściej razem widywać bo są świetnym team'em. Ciekawi mnie bardzo czym okaże się być Parrish...Chyba najlepszy odcinek sezonu jak na razie.
Co Wy wszyscy się uwzięliście na tego biednego Dereka .. co to ma mnichem zostać.. czepiają się go biednego że wpuścił niezłą laskę do łóżka.. taa zabrali mu moc , węch siłę to jeszcze niech się umartwia i ascetą zostanie :).. ja tam uważam że pomiędzy nim a Breaden jest chemia i więcej seksu dla nich proszę...
to samo z biednym Stilesem..czekał na Lydię ale ona kochała Jacksona więlką miłością i olewała naszego S. dlatego uważam że na Stydię przyjdzie czas.. ale jeszcze nie teraz po co by był Lydii prawiczek ona taka świadoma :) więc musiał znaleźć Malię ...
Dla mnie odcinek na plus bo nie było... Petera jakoś ten aktor i ta postać działa mi najbardziej na nerwy ....
Brakowało mi Kiry.. a co do Who is Benefactor- sądzę że Meredith nie jest Benkiem ... ona stworzyła listę pewnie a ktoś ją wykorzystał.. ale to pewnie dowiemy się w kolejnych odcinkach:)
Dobrze, niech Derek sobie tam kogoś ma, okej, ale jak narazie jego rola w serialu ogranicza się jedynie do bzykacza i dość miernego fightera... Traci swoje wilcze moce, wie, że to przez Kate (która notabene lata po mieście jakby nigdy nic, ot co! ) i nic z tym nie robi !!! No kurde whaaat ?? Jak ma czas na seks z dopiero co poznanymi laskami to powinien znaleść czas na rozszyfrowanie zagadki z jego mocami ... + wszystkie jego związki jak do tej pory kończyły się tragicznie, więc każdy jest już uczulony ;) Choć uważam że z Breaden po dzisiejszym odcinku mu dobrze, pozwalam :D Mogą być taką parą badassowych skopywaczy tyłków i romantycznych kochanków, to bym mogła nawet oglądać (z Breaden jako wilkiem to już wgl byłoby ciekawie :D) Jedyne, co mnie boli to to, że tak naprawdę zamienili między sobą kilka zdań w serialu, znają się dość niedługo (kiedy Breaden weszła, w 3A bodajże ?), mieli mało wspólnych scen a po tych kilku epizodach może 2-minutowych już idą do łóżka ... Trochę słabe zważając, że taki Scott i Kira mieli więcej wspólnych scen i przygód a ich związek rozwijał się tak, jak powinien. Tutaj rozwoju związku nie ma, po prostu od obcego do kochasia , takie BUM! i już. Kolejna serialowa "para". Wgl czepiając się Dreaden powinnam powiedzieć coś o Stalli, która ma podobny brak rozwoju związku, ale pominę ten temat, bo szkoda słów ;)
Co do Benka to się zgadzam, jak już wyżej wspomniałam - TW lubi zaskakiwać :P
Problem Dereka to po prostu to, że każdy odcinek trwa 40 minut i trzeba zmieścić wiele wątków i jego na razie zostawiają w spokoju. Rozwiązanie zagadki na pewno przyjdzie w finale. Chyba się nie spodziewaliście, że już w kolejnym odcinku po zmianie koloru oczu dowie się, co się dzieje? To jest serial.
No tak, ale mogliby zamiast scen łóżkowych naszego Dereczka pokazać sceny, w których robi COKOLWIEK, by wyjaśnić co się z nim dzieje, czemu i jak temu zaradzić ... A chyba takich scen to się nie doczekaliśmy i nie doczekamy niestety ...
Mało tego, Derek traci swoją naturę, można wręcz powiedzieć swoje jestestwo.. i nic. Nie panikuje, nie wariuje, za to ma czas na flirty, przesiadywanie w szpitalu u boku kogoś, kto zabija za pieniądze, potem ma czas na seksowanie się się, a szczytem zajmowania się swoją przypadłością jest - uwaga uwaga - nauka strzelania.
To jest totalnie dziwne, koleś traci coś, co jest częścią jego natury, powinien być CO NAJMNIEJ zaniepokojony i przede wszystkim - coś w tej kwestii DZIAŁAĆ. Derek w swojej własnej, bardzo poważnej sprawie nie robi ABSOLUTNIE NIC i zachowuje się, jakby miał totalnie wyj*bane. "Muszę znaleźć Kate, która mi powie, co mi dolega" i siedzi dalej na rzyci, albo zajmuje się wszystkim innym. Dziwnym nie jest, że się z niego taka łamaga zrobiła i dostaje cały czas bęcki.
Życzę Derekowi wszystkiego najlepszego, życzę mu również kogoś porządnego u boku. No ale ludzie, czy nie ma teraz poważniejszych spraw na głowie, niż bzykanie kobiet po wyjściu ze szpitala? Kiedy sam ma ranę w brzuchu i niepokojący stan fizyczny? Czy naprawdę jedynym wyjściem z sytuacji, jest nauka strzelania, zamiast szukania pomocy?
No nie ? Totalny brak logiki, a wystarczyłoby pomienić sceny Dreaden na sceny, gdzie widzimy jak Derek działa w kierunku rozwiązania sprawy jego wilczego ja ...
Może wg twórców prawdziwy mężczyzna pokazuje swoją męskość poprzez ruchanie, chodzenie bez koszulki, okładanie się pięściami i chodzenie z gnatem za paskiem :D
Hahahahah jak to w USA :D To my się czepiamy ich kanonu męskości ! Co z nami nie tak ? :'D
Nie, oczekuję od niego, że ruszy dupę w tej kwestii. Na pewno rozwiązanie przyjdzie w ostatnim odcinku, ale fajnie by było zobaczyć Dereka w akcji w SWOJEJ sprawie, kiedy działa, szuka, sprawdza, kopie jakieś tyłki - niechby nawet i z Braeden u boku. Kiedy masz poważny problem medyczny, czy siedzisz na tyłku, czy jeździsz po lekarzach, szpitalach i zaprzęgasz do pomocy lekarskie "znajomości"? :) Derek ma poważny problem, nie wiadomo co mu jest i co najważniejsze - jak się skończy. Coś zabija wilka w nim. I co robi Derek? Wynajmuje najemniczkę, która dla większej kasy zdradza swoich poprzednich pracodawców do znalezienia Kate. Tyle. Nie błaga Petera o pomoc, ani Deatona. Nie szuka gdzie indziej pomocy. W ogóle nie panikuje i ma czas na flirty i ruchanie. Na to zawsze jest czas, nie żałuję mu :D ale może najpierw niechże się oboje podleczą i najpierw rozwiążą bardziej palące problemy?
No i co z tym creepy uśmiechem kiedy mówi, że Banshee przepowiedziała jego śmierć?
Zgadzam się. Na CC San Diego Tyler mówił, że Derek będzie przechodził kryzys tożsamości.. WTF? Niby gdzie to jest pokazane? Ja na jego miejscu świrowałabym ze strachu i latała po znajomych w poszukiwaniu pomocy a on co? Choć Braden bzykniemy się a potem nauczysz mnie strzelać?!!!!! WTF again!!!!! Przecież to jest nierealne, żeby on się tak zachowywał w takiej sytuacji, kiedy ma nóż na gardle. Proszę was!!! Jeżeli nie ma czasu na jego wątek to po w ogóle go wprowadzali? Po to, żeby było ciekawiej? Jak na razie to mnie tylko irytuje!!! Zero wyjaśnienia, zero dążenia do rozwikłania zagadki. Porzucili ten wątek żeby do niego wrócić w finałowym odcinku? Po kiego wała się pytam?!!!
Derek dowiaduje się, że jego imię otwiera trzecią część listy i jak reaguje? Luzzzz.... Ona przewidziała moją śmierć i co z tego? Musze bzyknąć Braden! Jestem tak cholernie rozczarowana, że zakończę na tym.
Ja się postawiłam w sytuacji Dereka i uznałam jego zachowanie za całkowicie nieprawdopodobne. Normalny człowiek by zaczął świrować, wilkołak powinien chodzić po ścianach.
Derekowi odebrano w życiu WSZYSTKO. Teraz traci nawet siebie.
I nic. Hop na babę. Gdyby to jeszcze było tak, że on jest załamany, a ona olewa swoje zadanie i mu po prostu pomaga, gdyby z tego wyrosło jakieś tam nieśmiałe, skomplikowane uczucie dwóch doświadczonych prze los ludzi... Nie, jest seksowna laska świeżo po szpitalu, która wygląda jak z reklamy Victoria's Secret zamiast polegiwać w łóżku, jest seksowny ranny w brzuch mężczyzna, który dalej jest seksowny i myśli tylko o zabijaniu i ruchaniu.
Nie wiem jak bardzo można jeszcze zeszmacić jednego z dwóch najbardziej lubianych kiedyś bohaterów.
No właśnie, co z Deatonem ? Miał się rzekomo opiekować Derekiem, dużo wie na temat wilkołaków, a Derek nawet nie wpadł na to, żeby pójść do niego po pomoc ? No bitch please ...
"Coś zabija wilka w nim." - no a może właśnie brak tego wilka sprawia, że odstępuje go jego "ja". w rezultacie tam gdzie kiedyś był Derek-wilkołak mamy puste naczynie. wraz z dziką naturą odeszła agresja itd.
chociaż puste naczynia z depresją nie wskakują na dorodne baby, a prokreacja następuje zwykle wówczas gdy jednostka znajduje w sobie nań energię (rozmnażanie to bardzo wyczerpujące zajęcie), to myślę, że w TW nie takie kwiatki trza wybaczać, by się serialem móc należycie cieszyć.
właściwie prócz tej baby to mi całość dość pasuje do postaci. wyżej stoi, że Derek ma wy_ebane. myślę, że nie ma się czemu dziwić. wstaje z wyrka - ktoś kopie go w zadek, wychodzi z domu - ktoś kopie go w zadek, dzwoni telefon - ktoś kopie go w zadek itd. taka piniata, worek treningowy, mięso armatnie, popychadło. przyplątało mu się jakieś paskudztwo? syfilis? croatoan virus? nie - po prostu Derek jest Derekiem. taka karma. może już mu się nawet żyć odechciało? a baba to taki last meal?
taka moja opinia. nie mogłam się powstrzymać XD
kurde.. to ja już chyba wyrosłam z czasów kiedy to za rękę się chodziło przez rok czasu.. bo jak na razie faktycznie związek Kiry i Scotta zapowiadał się mega ale ostatnie trzymanie się za rękę mnie denerwuje.. z Alison było więcej ognia :)... co do Dereka masz rację.. ale jak na razie Kate nie mogą nic zrobic bo ma bandę tych kościoludków co na B.. się zwą a Derek bez mocy im nie da radę.. no i poza tym.. ważniejsza jest the list and Who is the Benefactor...
Pamiętajmy jednak że to serial i oni w ciągu 40min odcinka muszą strasznie dużo zmieścić a tu coraz więcej postaci i co raz więcej wątków.. więc jakby resztę trzeba sobie dopisywać.. jak to że Derek uratował Breaden więc pewnie w szpitalu gadali.. i spędzili trochę czasu.. jak to ze Stiles dużo uczył Malię i spali na łyżeczkę więc to też romantico.. z tym że uznajemy tylko to co widzimy i tu diabeł tkwi w szczegółach.. :)
Mam jednak nadzieję żę B+D będą dłużej i Derekowi znowu nie uśmiercą panny...
No tak, z Allison może za wcześnie się to potoczyło, ale Scott był młodszy a bardziej porywisty, a teraz to takie pitupitu, jakby się ze szklanym dzbankiem obchodził :D Już trochę ognia było w scenie jak Kira tańczyła ze Scottem, ta rozmowa o kontroli i jego paczałki potem :)) A potem mamy sweet-kucyczki Kiry i chwytanie za łapki, that's all ...
Derek ... Racja, czoła sam im nie stawi, a i z pomocą teamu byłoby słabo ... Ale mógłby działać incognito, np. szukać jakiś informacji, pojechać do tego miejsca w Meksyku, gdzie go przechowywała, poszperać coś na ten temat - taka szpiegowska robota, ale może by się czegoś dowiedział przynajmniej ... Albo poszukałby bestiariusza, tam też napewno by coś znalazł ... A takowych scen nie mieliśmy wgl, jedynie co to próbował wynająć swoją przyszłą partnerkę w łóżku, naiwnie Dereczku, naiwnie :) A w sprawie Benka to on i tak dużo nie robi, ba, właściwie też nic nie robi :D Właściwie to oprócz bzykania i ewentualnej roboty security-guarda nie robi nic w tym serialu! Więc mógłby się zająć czymś z tego, co wymieniłam, a szczerze to nw, co ważniejsze ... zwłaszcza że na nowych listach go nie ma, więc chyba nie ma się czym martwić ..
40 minut ... a wątków miliony ! Właśnie to mnie denerwuje, skoro już i tak mamy trochę wątków do poprowadzenia to po co wpychać na siłę nowe kosztem starych , niedokończonych ?? No jaka w tym logika to ja nie wiem.. Wiadomo, że pewne rzeczy człowiek musi sobie dopowiedzieć, ale pewne rzeczy powinni nam jednak pokazać :)
No i Breaden, w sumie nic do niej nie mam, umie skopać tyłek, jest nawet ładna, ma gadane , wyrwała Dereka, no spoko panna :D Niech tam sobie będzie, życzę jej jak najlepiej :))
popieram wypowiedź w 100%, dajcie żyć Dereczkowi chłopak traci moce to na laski też się ma wypiąć? Były wilkolak też człowiek...:D
co do jego wreszcie wygranej walki.. ludzie, doceniajmy takie postępy, jest progres, przecież milo się patrzyło, osobiście az się wzruszyłam, że wreszcie przestał dostawać po dup.ie!
"to samo z biednym Stilesem..czekał na Lydię ale ona kochała Jacksona więlką miłością i olewała naszego S. dlatego uważam że na Stydię przyjdzie czas.. ale jeszcze nie teraz po co by był Lydii prawiczek ona taka świadoma :) więc musiał znaleźć Malię ..."
trafne spostrzeżenie, Stiles musiał dorosnąć i doszkolić się nieco w zakresie erotyki w praktyce żeby być hmm właściwszym partnerem dla Lidii, i choć do niedawna liczyłam na ten ship, to teraz bardzo bym chciała zobaczyć Lidię z naszym sexy zastępcą Parrishem, między nimi jest chemia i szkoda by tego nie wykorzystać, no ale cóż może w następnym sezonie..
Piotruś... cóż irytacja jego osobą i u mnie występuje, jakiś karykaturalny mi się wydaje, ale nie będę już taka czepliwa :D
Odcinek bez wielkiego szału, ale był naprawdę niezły.
+ rozmowa Szeryfa ze Stilesem
+ Brunski
+ Stydia
+ postać Parrisha i gadka w lofcie Dereka
+ Lydia
+ brak Kate
+/- Meredith jako Benefactor - cieszę się że dziewczę żyje, ale jakie są motywy? W ogóle się śmiałam w nieboglosy kiedy się okazało że to ona jest Benkiem. MTV bawi się w najlepsze tworząc konkursy na wysyłanie do nich swoich video ze swoimi teoriami kim jest Benefactor. K****, po co debile robią coś takiego skoro wiedza kto jest Benkiem i że nikt by jej nie obstawial po ostatnich wydarzeniach z serialu? Ehh pacany.
- śmierć Brunskiego - no okej ale jednak liczyłam, że zobaczymy go jeszcze w następnych odcinkach. Facet jest mega creepy i może trochę mnie wkurzał ale no nie wiem, w jakimś stopniu lubiłam tego typka
- brak Petera
Teraz siedzę jak na szpilkach i czekam na scenę/sceny Pydii w kolejnym odcinku <3
OGLĄDANE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ;)
Ooł, co się dzieje z Peterem? oO https://www.youtube.com/watch?v=x_KyvBuhzgU (pierwsze promo)
Drugie dłuzsze promo https://www.youtube.com/watch?v=Ki2cNFvjLDk
I sneek peak https://www.youtube.com/watch?v=eZTIT8ottI4
Ciekawi mnie dlaczego oni dają tak dużo video do kolejnych odcinków? Moim zdaniem powinni dać jedno promo i koniec. Żadnych sneek peaków, ewentualnie jeden na godzinę przed transmicją odcinka bo im więcej scen widzimy tym bardziej jesteśmy to nich przyzwyczajeni i tym samym kiedy ogladamy odcinek to wtedy te same sceny wydają się nam nudne. Ja przynajmniej tak to odbieram, sorry za użycie liczby mnogiej ;)
Obejrzałam rano odcinek, który mnie wynudził, otępił i na koniec wkurzył, że nawet mi się nie chciało pisać mojej zwykłej recenzji :)
Tylko dwie rzeczy mi się podobały w tym docinku: słodkość Liama oraz seksowność Hot Deputy. Poza tym strasznie dziecinny i głupi odcinek. Autentycznie więcej sensu i ogarnięcia było na samym początku, kiedy Scott gonił w gaciach po lesie.
Tak że tym samym TW osiągnął dla mnie poziom, w którym interesuję się tylko pojedynczymi bohaterami oraz ich wyglądem.
Meredith Benefactorem. Poważnie? POWAŻNIE? Czyli jej śmierć jest sfingowana i mamy kolejny powrót zza grobu? Czy TW nie pobiło czasem rekordu Mody na sukces w tej kwestii? I co z uczuciami widzów, którzy autentycznie żałowali Mer? To jest tak bardzo, bardzo, bardzo głupie. I przykre. Wychodzi na to, że można zabijać kogo się chce w TW, a potem ich wracać, kiedy to pasuje. Tym samym śmierć zostaje strywializowana, staje się czymś nieważnym, nie mającym wpływu na nic i na nikogo. Staje się czymś, co można w każdej chwili ODKRĘCIĆ. Już nie musimy się o nikogo bać, bo hej! może wróci za kilka odcinków, lub sezonów!
Poważniejsze podejście do tematu śmierci widziałam w Królu Lwie.
(Nawet nie wspominam o tym, że do tej pory nie ma nic o Allison. Znam ludzi, którzy dłużej wspominali i nosili żałobe po swoim kocie, niż Scott i Lydia po Allison. Kolejny przykład płytkiego podejścia do śmierci w TW).
Pewnie się jeszcze okaże, że mamy powtórkę z Jennifer i wątek zemsty na tych, którzy skrzywdzili Mer. Tym samym mam już 4 momenty w TW, po których zaliczyłam mega facepalm (mini facepalmów nie liczę): kiedy okazało się, kim jest Jennifer i mina Dereka, kiedy zabito Allison, kiedy Kate wróciła zza grobu i kiedy Meredith wróciła zza grobu i okazała się Benkiem.
Wszystko to 3 i 4 sezon.
To co najbardziej mnie wkurza w ostatniej scenie jest dokładnie to, czego się obawiałam przez cały ten czas. Nie ważne co powiedzą w następnym odcinku, Meredith jako Benefactor została wybrana tylko po to, by wywołać jak największe zaskoczenie, zwłaszcza że dwa odcinki wcześniej ją uśmiercili. Zupełnie jakby Jeff zorientował się, że fani odkryli całą tę wielką tajemnice, więc trzeba było zmienić plany, bo ich zagadka nie wydawała się wcale taka zagadkowa, na jaką ją kreowali.
A jeśli w następnych odcinkach usłyszę, że nie, jednak Meredith nie jest Benkiem, my was tylko oszukaliśmy, to chyba rzucę ten serial, bo to znowu będzie tylko po to, by pokazać, jacy to scenarzyści są sprytni i wymyślili wielką intrygę.
Zgadzam się z Tobą. Nic innego takiego "szokującego" nie mogli wymyśleć, bo fani podejrzewali wszystkich bohaterów (albo prawie wszystkich) -.-
Spodziewam się jeszcze jednego plot twist, jeszcze się okaże, że Benkiem jest ktoś inny, a Mer tylko z nim współpracuje.
Zgadzam się, że chodziło tylko o sztuczne zaskoczenie. Mam wrażenie, że to jest środek stosowany przez Jeffa na widzów - zaszokować, zaskoczyć - ale czymś takim... cyrkowym, nierealnym. A przecież można zaskoczyć widzów np. niesamowitą historią i fabułą :>
"Spodziewam się jeszcze jednego plot twist, jeszcze się okaże, że Benkiem jest ktoś inny, a Mer tylko z nim współpracuje. "
Widziałam na yt wiele takich teorii pod filmikami ze sneak peekami czy promami to kolejnego odcinka. Niektóre z nich mówią, że za tym wszystkim stoi Peter, że skoro ma połączenie z Lydią to może mieć też połączenie z Meredith (w końcu też jest Banshee) itd.
Co do sceny z włamaniem się do skrytki Hale'ów to tak sobie myślę, że jeśli Mer faktycznie jest Benkiem i jeśli faktycznie kontrolowała w jakiś sposób Brunskiego TO ON MÓGŁ TAM WTARGNĄĆ I ZABRAĆ PETEROWI KASĘ (garniak, męskie obuwie). Tylko w takim razie czemu nic nie zrobił Peterowi? Czyżby Peter nakazał Mer go nie tykać? Dobra, juz przestaję :D
O ile dawniej chciało mi się rozkminiać takie rzeczy i do tej pory chętnie to czynię przy okazji innych seriali, to przy TW już mi się nie chce. Efekty są wg mnie strasznie naciągane, tak jak udział Mer w spisku, a właściwie w "śpisku" :)
Tak szczerze - to mam wyj*bane kto jest Benkiem :P
Mnie też już nie ciągnie do rozkminiania wielu rzeczy w TW, ale zdaży się że poczytam teorie i tyle.
Śpisku haha :)
Ja chyba juz też ;p
Ja przestałą snuć teorie kiedy moje ego urosło do wielkości Teksasu, kiedy doszłam do wniosku, że część z nich jest lepsza niż ostateczny wynik Jeffa. Ale nie chciałabym wyjść na zarozumiałą egocentryczkę (bo gdzie tam, wcale nie myślę, że Słońce kręci się wokół mnie - to ja jestem Słońcem :D), więc dodam z całkowitą szczerością, że teorie innych z forum również były moim zdaniem wiele razy lepsze niż pomysły Jeffa.
Serial byłby moim zdaniem ciekawszy gdyby Jeff brał pod uwagę nasze teorie spiskowe i dodawał je do serialu, ale co tam, Jeff to Jeff, nigdy by czegoś takiego nie zrobił ;p
Nie jestem pewna, ale Jeff i inni odpowiedzialni za scenariusz nie mogą nawet takich teorii(i fanficków) w Internecie czytać, bo gdyby później bez pozwolenia użyli jakiegoś rozwiązania w serialu, to oryginalny twórca mógłby ich nawet za to pozwać, gdyby udowodnić podobieństwo :D
Ja tam jestem zdania, że Mer wcale nie jest Benefactorem. Jasne, że wspomniała o liście, ale to nic nie znaczy tak naprawdę. Szczerze mi to wisi kto nim jest, oglądam tylko z sentymentu, bo niby ciekawie, akcja jest, ale gdzieś twórcy zagubili ten fajny charakter serialu....
"Meredith Benefactorem. Poważnie? POWAŻNIE? Czyli jej śmierć jest sfingowana i mamy kolejny powrót zza grobu?"
A Holland mówila na konwencie że nie będzie w tym sezonie żadnych zmartwychwstań ;p Nie mówię oczywiście, że to jej wina, ale Jeff chyba już nawet aktorów nie kontroluje.
To co aktorzy mówią w wywiadach jest akurat bardzo kontrolowane, więc raczej kazali Holland tak powiedzieć, dlatego ja do wywiadów z aktorami podchodzę z dużym dystansem.
Może być też tak, że Holland mówiła prawdę, bo nie wiedziała co się dzieje. Zauważyłam to już kilka razy, że miały być różne sceny, o których mówili aktorzy (np. o matce Stilesa), które potem nie pojawiają się w serialu. To może Holland dla odmiany tym razem mówiła, że czegoś nie będzie - bo miało nie być - a jednak się pojawiło :)
Tak też może być, aktorzy mają wgląd do scenariusza co najwyżej na cztery odcinki na przód :)
Jeff większość rzeczy i tak zataja przed aktorami i czasami sami aktorzy nie wiedzą jak to czy tamto będzie zmontowane i muszą oglądać żeby się przekonać. Tak było ze sceną halucynacji Allison, kiedy to cioteczka Kate wyżerała jej wnętrzności (jedna z moich ulubionych scen btw). Crystal nie wiedziala co się wydarzy w tej scenie, tak samo jak Jill ;)
Odcinek jak najbardziej na plus, całe wprowadzenie Parrisha do rzeczywistości oraz że pozwolili Holland zająć tyle odcinka i opowiedzieć całą historię z czego się bardzo ciesze. Liam nie może znieść urazu po walce z berserkerem ale za to stał się bardziej cenny. Samo zakończenie i ujawnienie Benefactora jakoś mnie nie ruszyło, oczekiwałem czegoś więcej. Całokształt jak najbardziej i oby więcej takich odcinków
Stiles i Lydia według mnie najlepsza para. Taka "detektywistyczna". Stiles o wiele bardziej według mnie pasuje do Malii.
Co do pokazania kim jest Benefactor. Nigdy bym nie uwierzyła. Meredith wydawała się idealną przyjaciółką-banshee dla Lydii. A tutaj muszą ze sobą walczyć. Najbardziej mnie ciekawi jaki jest powód stworzenia tej listy. Czemu chce wszystkich pozabijać.
I jak miło widzieć siłę Dereka nawet bez wilkołaczej siły. Taką ludzką.