Kolejny dobry odcinek, chociaż gorszy od poprzedniego, bo niestety mam wrażenie, że twórcy
bardziej skupili się na romansach między bohaterami, niż na rozwoju akcji.
+ jak zawsze Stiles, a w szczególności kiedy usilnie starał się zatrzymać tatę Scotta :D
+ Papa McCall mimo, że za nim nie przepadam to tapetą na laptopie u mnie zaplusował
+ Isaac i Allison, początkowo byłam przeciwna temu paringowi, ale zmieniłam zdanie, widać
chemię między nimi i przede wszystkim nie są tak nudni, jak Allison ze Scottem
+ Lydia i Aiden, nie wiem do końca czemu, ale uwielbiam ich razem. W końcu Lydia zaczęła
używać mózgu w obecności Aiden'a i nasz "bad guy" będzie musiał się teraz nieco wykazać
+ więcej Danny'ego i Chris'a
+ O dziwo Derek, scena z dzieciakami mnie rozbawiła :D
- Allison i Scott - seeerio? -.- A już myślałam, że dali z tym spokój i oboje poszli naprzód
- za mało trenera
- Stiles i jego 'nowa dziewczyna', która dopiero co była lesbijką, a teraz jak się przyssała do
Stiles'a to się odczepić od niego nie mogła. Rozumiem, że jest bi, ale jak dla mnie jest wciskanie
Stiles'owi dziewczyny na siłę co jest kompletnie bez sensu...
Ciekawią mnie te postaci w maskach i o co chodzi z tą liczbą 5. I dlaczego wybrali konkretnie te
osoby, na początku myślałam, że będą polować na wilki skoro dopadli najpierw Isaac'a, a potem
Ethan'a, no ale Lydia wilkiem jakby nie patrzeć nie jest... ciekawe...
Kolejny dobry odcinek, chociaż ostatni był i tak najlepszy z całego sezonu pod względem humoru.
- Już w pierwszej scenie Stiles i jego ojciec mnie rozwalali - uwielbiam ich. Mimika Dylana O'Brien`a to jest mistrzostwo. ; D Szkoda że Melisy nie było.
- Podoba mi sie bardzo jak "sparowali" bohaterów. Chodzi mi nie o romans ale ogólnie o swego rodzaju "teamy", bardzo dobrze sie ogląda Allison i Isaaca (jak jezcze jest bonusowo Chris to już wgl) Scott z Kirą, Stiles z Lydią (brakowało mi ich w tym odcinku)
- Ta cała dziewczyna Stilesa to chyba była tylko na jeden odcinek jako zapchajdziura która naprowadziła go w sprawie kluczyka. W sumie dobrze, bo niczym szczególnym sie nie wykazała, Stiles powinien mieć jakąś charakterystyczną dziewczyne jak już.
- Allison i Isaac - na początku uważałam że to jeden z najgorszych paringów jaki może być, ale odkąd serial wrócił po przerwie widać chemie i są przy tym dosyć zabawni. Nie pasuje mi tylko za bardzo to że jednak Scott jest jego najlepszym kumplem, w dodatku mieszka u niego...
- Mogliby cokolwiek z tą Kirą wyjaśnić a nie wprowadzać jeszcze jakąś piątke samurajów.
- Aiden to chyba jedyna postać w całym serialu która mi jakoś nie podchodzi. Przecież zazwyczaj takie postacie typu "bad boy" są najciekawsze a on taki nijaki. Mogłoby go wcale nie być. Ethan jeszcze jakoś ujdzie, taki sympatyczny chłopczyk, ma przynajmniej wątek z Dannym dosyć fajny, a Aiden z Lydią to moim zdaniem jakaś porażka. Mam nadzieje że to zakończą ale wątpie.
- Stiles i końcówka ! Nie mam pojęcia o co chodzi, ale świetnie sie zapowiada.
- Derek w jedynie dwóch scenach - jak dla mnie idealnie. Nie ma po co go na siłe wciskać do długich nudnych scen jak ostatnio,
Aiden jako bad boy jest słaby, ponieważ takie postacie zwykle porywają tłum gdyż:
a) są nieziemsko przystojne (Ian Somerhalder, Colin O'Donoghue),
b) są dobrymi aktorami i ich urok sprawia że kobiety mają problemy z oddychaniem (Benedict Cumberbatch, Tom Hiddleston)
Max Carver niestety nie ma ani jednego, ani drugiego przez co jego próby bycia seksownym badassem kończą się małą klęską i ostatecznie Aiden wychodzi dość zabawnie.
Dla mnie gość jest zbyt sympatyczny, nawet jako alfa taki był, dlatego kiepski z niego bad boy w moim mniemaniu :D
Odcinek bardzo dobry na plus:
+ Stiles i wszystkie z nim śmieszne sceny
+ Alison i Isaac - widać chemie między nimi,
+ Chris - uwielbiam gościa i super wyszła scena przywracania Isaaca
+ Kira jako kitsune sprytnie to ukazali ciekawe jakie moce jeszcze ma Kira , Kira + Scott fajnie się ich razem ogląda
+ impreza - sama bym poszła na taką
+ Derek - wreszcie jakieś fajne sceny z nim, rozbawił mnie z tymi dziećmi, fajne wejście na imprezę, powiało starym dobrym alfą
na minus:
- laska Stilesa jakas taka natrętna i wciśnięta na silę
- bliźniacy - męczyli dzisiaj
- kiczowate samuraje jakoś mnie śmieszyli
Bardzo dobry odcinek, nawet nie zauważyłam, jak szybko zleciał! TW w tym półsezonie coraz bardziej mnie zaskakuje pozytywnie. Były rzeczy które chciałam usłyszeć, zobaczyć w TW i je dziś dostałam!
Na plus:
- rodzice. Bardzo mi się podobały sceny z papą Argentem, papa Stalinsky i jego świetne porozumienie bez słów z synem, pokazanie papy McCall z innej strony, niż tylko tępego, nieprzyjemnego policmajstra (WIEDZIAŁAM), widać również świetne relacje Lydii z matką
- moja cudowna Lydia
- Isaac i Allison nie przeszkadzają zupełnie, widać, że do siebie pasują
- Scott i Kira też mi nawet o dziwo nie przeszkadzają
- Kira jako kitsune - kawaii
- Scott - tylko na plus. To już prawdziwy lider, uwielbiam jak pokazuje swoją power w tak subtelny sposób jak w tym odcinku, uwielbiam, jak wszyscy wokół szukają go w potrzebie, uwielbiam jak okazuje wszystkim wsparcie, uwielbiam, jak zachowuje się jak psiak merdający ogonem (kiedy Isaac powiedział mu, że jest hot girl i kiedy Kira podziękowała mu za wszystko) *_*
- ojciec Scotta coraz bardziej mi się podoba :3 "Sexually" że zacytuję Isaaka :P
- na koniec Derek, który ledwo wypowiedział dwa słowa, ale o dziwo okazał się całkiem spoko. Jak nie robią z niego ofiary losu i młodego Wertera, to chłopina wraca do starych dobrych czasów, czyli trollowania ludzi i pokazywania kto tu rządzi. No nareszcie! Oczywiście wciąż daleko do ideału, ale nie jest tragicznie. BYŁ UŚMIECH. Chyba nawet DWA. Nie wiem, jak to przeżyję. Jak pokazali go w scenie z tymi dziecioczkami, to nie wiedziałam co ze sobą zrobić, no jak to, Derek w śmiesznej scenie? Cooo? To jeszcze jest możliwe? Świat stanął na głowie.
Na minus:
- jeszcze są bliźniaki
- Stiles miziający się z lesbijką która jest jednak bi. Na necie widziałam prześmieszny wpis pod tweetem TW dotyczącym Stydii, coś w stylu: tak bardzo starają się, żeby Stiles był hetero, że zamienia on lesbijki w biseksualistki :D
- stosunkowo mało humoru - tzn. źle nie było, tak tylko porównuję z poprzednim odcinkiem
Pytanie: co Stiles miał na myśli mówiąc, że tata Scotta nie lubi szeryfa, bo ten wie o nim coś, co ten chciałby ukryć?
podpisuję się pod całym Twoim wpisem, nie chce mi się pisać tego samego :)
+ Allison i Isaac już mnie nie denerwują, rzeczywiście każdy zauważa tę chemię między nimi i to mi się podoba. dodatkowo od początku tego sezonu Allison już mi tak nie działa na nerwy, sama się sobie dziwię o.O
+ podobało mi się, jak Scott z pomocą alfiego wzroku zobaczył Kirę/kitsune
+ postacie w maskach... hmm... mieszane uczucia. ogólnie wygląd postaci i efekty typu czarny dym, wyłażenie z podłogi były spoko, ale jakoś mi przeszkadza, że nic nie mówią... pewnie do czasu, mam nadzieję...
+ w końcu jakoś bardziej zaakcentowano to, że bliźniacy pomagali zabić Boyda. przedtem była też o tym mowa, ale i tak Lydia w poprzednim odcinku rzuciła się na Aidena (?), a w tym już była bardziej stanowcza. i dobrze. tak być powinno. w moim przekonaniu żaden z paczki Scotta nie powinien im tego wybaczyć. EVER!
teraz bardziej niż postaci w maskach, jestem ciekawa o co chodzi ze Stilesem... i papą Argentem...
znowu pewnie będzie, że on coś wie, ale żeby komuś powiedzieć, to trzeba będzie czekać na ostateczną ostateczność... eh. nie lubię, jak sobie nie mówią ważnych rzeczy od razu.
"podpisuję się pod całym Twoim wpisem, nie chce mi się pisać tego samego" ej no! chwilunia, czy to oznacza, że mam się z tobą bić o tatę Scotta? Mój ci on! Mój!
"Allison i Isaac już mnie nie denerwują, rzeczywiście każdy zauważa tę chemię między nimi" no właśnie. Są takie pairingi, które od razu podchodzą widzom, albo najdalej po paru odcinkach. Mi np. Scott nigdy nie pasował do Allison, wręcz odnosiłam wrażenie, że jak są razem, to wszystko im wychodzi źle, za to osobno dawali radę.
Jak teraz patrzę na Allison z Isaakiem i na Scotta z Kirą widzę wyraźnie, że ci bohaterowie, równeiż aktorzy, lepiej do siebie pasują, jak puzzle, dodatkowo wydobywając z siebie nawzajem same dobre cechy. Scott ma okazję rozwinąć się, błysnąć swoją alphą w obecności Kiry, Kira czuje się bezpiecznie, nie jak freak, kiedy przechodzi "dojrzewanie kitsune". Allison i Isaac nawzajem się uzupełniają, pomagają, uspokajają.
Kira i Scott to typy emocjonalne, awkward, obydwoje to takie psiaki. (Gryffindor)
Allison i Isaac to typy zrównoważone, spokojne, rozsądne. (Ravenclaw)
Mimo wszystko zawsze chciałam Scotta z Lydią, ale teraz widzę, że Kira pasuje do niego jeszcze bardziej.
Oczywiście im dlużej oglądam TW tym bardziej uważam, że Derek i Stiles są sobie przeznaczeni, tylko ci idioci z TW tego nie przyjmują do wiadomości.
aj no, zapomniałam o tacie Scotta :) to jednak nie pod całym wpisem, bo jak dla mnie mogłoby go w ogóle nie być, chociaż dość przystojny z niego facet. trzymają go pewnie tylko, żeby w którymś momencie zrobić wielkie pogodzenie Scotta z tatusiem, wszyscy zrobią awww i w ogóle będzie cacy. # wow emocje :]
Kira ze Scottem bardzo mi pasuje, są tacy cute po prostu :) bardzo miło się na nich patrzy i widać, że się dobrze ze sobą czują.
porównanie z HP boskie! :)
idę oglądać 2-gi raz :] a potem True Detective.
"Mimo wszystko zawsze chciałam Scotta z Lydią" ja też, ja tez :D
chyba obie wiemy że nic z tego nie będzie, Scott i Kira tez do siebie pasują więc też nie jest zle;p
ale to było słodkie,gdy Lidia zobaczyła 'samurajów w maskach' i od razu wolała po Scotta :D
ołjes
w ogóle czy zwróciłaś uwagę ile osób w tym odcinku powiedziało, że trzeba zawołać Scotta, trzeba poinformować Scotta, nawet bliźniaki walczą o jego uwagę, no i właśnie jak tylko Lydia poczuła się zagrożona w sposób paranormalny, to za nim wołała
*serduszka w oczach*
Lydia jest moją drugą najważniejszą postacią w tym odcinku:
- miała przyjemną scenę z mamą
- powiedziała o bliźniakach to co myślę
- świetnie opisane przez nią oceny sytuacji na dyskotece :D które wskazują nie tylko na inteligencję, ale również na dobre serce (cieszy się szczęściem przyjaciół) oraz poczucie własnej wartości (nie płacze po niegodnym jej chłopaku, tak samo nie szuka kolejnych przygód na siłę). Lydia jest wspaniała w tym odcinku.
świetnie to ujęłaś, dokładnie za te czynniki, które wymieniłaś kocham Lydie w tym odcinku :D
a co do Scotta, to po prostu alfa, a jego stado to jego przyjaciele i mega mi się podoba jak to jest w serialu pokazane, to jak na nim polegają i jak on stara się wszystkim pomóc :D
wiele razy już przedtem myślałam, że postać Scotta + Tyler w tej roli to jest strzał w dziesiątkę. nie wyobrażam sobie kogoś innego na jego miejscu i od samego początku jest to dla mnie tak "naturalna" postać, jakby w ogóle nie "grana" :) bardzo baaardzo lubię tę postać, zwłaszcza teraz BEZ Allison.
uwielbiam Lydię, ale czy tylko mnie mierzi, jak ona operuje swoimi ustami? :)
haha tez mnie to irytuje, jakies dziwne wygibasy tymi warami robi xd
ale to wciąż jedna z moich ulubionych postaci, więc jej wybaczam nie najlepszą mimikę :D
czasami ciężko mi się skupić na tym, co ona mówi, bo widzę tylko te jej wydymające się wargi, jakby na siłę starała się podkreślić jakie są pulchne i duże... ok, wiemy, widzimy, ach tak, jesteś inteligentna, błyskotliwa, właśnie dowaliłaś Aidenowi czymś co powiedziałaś, ooo, czerwona szminka.
wbrew pozorom to nie było złośliwe, nie całkiem :] Lydia to moja obecnie ulubiona postać kobieca, ale i tak mnie to mierzi, co poradzę? :D
LOL nie jesteś jedyna w tej kwestii, przy którymś z jeszcze dawniejszych odcinków też zwróciłam uwagę na żyjące własnym życiem wargi Lydii i że naprawdę nie potrzebuje robienia kaczych dziubków w TRAKCIE MÓWIENIA, żeby podkreślić ich wypukłość, chill out girl, masz duże usta, okei, we got it :)
Z "fizycznych" rzeczy które przyuważyłam - czy tylko mi się wydaję, że zmienili ryki wilkołaków? Zwróciłam na to uwagę w tym odcinku i w promo następnego. Już nie są podkręcone przez speców od dźwięków na zwierzęce, ale są takie.. jakby to sami aktorzy ryczeli :D Nawet jak Derek krzyczy Get out, to miałam wrażenie, że na końcu załamie mu się głos jak chłopcu z mutacją :D
https://www.youtube.com/watch?v=ikzxXF5Gu4k tu jest promo następnego odcinka jakby co, proszę posłuchać na końcu jak ryczy Scott
obejrzałam teraz. na pewno coś tam majstrowali przy tych rykach, ale rzeczywiście ludzki głos Scotta wybija się wyraźnie ponad ten sztuczny. podoba mi się to :)
-Kira jako Kitsune... Kawaii? Hm. Z pewnością jest przesłodzoną dziewoją, ale nie wiem czy jako kitsune wygląda słodko. Choć przyznam, że efekt z punktu widzenia Scotta, dość niesamowity, z tą aurą.
-Stiles kontrolował elektryka-aka-masowego-mordercę. Kto w takim razie kontrolował Stilesa?
-Co oznacza odliczanie Piątki (a myslałam, że ich 3 było, mnożą się!) Kacprów-aka-Samurajów? Jaki związek z tym ma Lydia, która jako jedyna z Wybrańców nie jest wilkokłakiem? Co ważniejsze, czy ktoś, jak ja, nie może wczuć się w mroczny klimat rozsiewany przez Kacprów? Mam na myśli, poważnie, gdy na nich patrzę, widzę świetliki. Och świeć, świetliku, świeć. I śmiesz mnie. O tak. Ale na ich obronę dodam, że scena z Lyd mi się nawet podobała *to jak odebrali banshee jej krzyk*.
-Scena na komisariacie - większa część bez szału, nie licząc wystąpienia Stilesa. Ponownie, Stiles okazał się kluczową i najbardziej fascynującą postacią. Cóż takiego wie o ojcu Scotty'ego? Powiedział to takim tonem, jakby zdradzał mu, że wie o zwłokach małych kociaków obdzieranych ze skóry, które agent McCall zakopywał w swoim ogródku. Tajemnicza sprawa. I bardzo, bardzo, bardzo intrygująca.
-Derek rozdający cukierki dzieciakom, coś wspaniałego. Więcej takich scen, a może nauczę się lubić tę postać od nowa. Tyle niech najpierw skopie kilka tyłków.
-Ali i Scotty, dla odmiany napiszę, że ta scena na imprezie bardzo mnie urzekła. Lubię interpretować ją jako zakończenie ich romansu, takie pożegnanie i uświadomienie sobie, że mimo wszystko wciąż są dla siebie ważni. Jak się okaże, że moja interpretacja jest błędna, a Scott wróci do Allison, to chyba w rozpaczy powięszę się na firanie.
-Papa Argent... Żyj, papciu Argencie, żyj!
-Isaac i Allison wyglądają razem świetnie i chciałabym, żeby ze sobą zostali. Kira i Scott też nie wypadają źle razem. O dziwo bardziej drażnił mnie związek Allison i Scotta.
-Bliźniaki. Nie przeszkadzą mi sami w sobie, ale drażni mnie wątek, w którym nagle wszyscy wypominają im śmierć Boyda (ja tam, dodam na mrginesie, jestem im wdzięczna). Hello, to było wieki temu i wcześniej nikomu powieka nie drgała, a teraz nagle wyrzuty. Zwłaszcza w wykonaniu Lydii strasznie mnie wkurzają. Schemat pieprzmy-się-dziś-a-jutro-ci-przypomnę-że-zabiłeś-mojego-kolegę-ze-szkoły jest sztuczny i niepotrzebny. Albo niech pozostanie bezstronna w tej sprawie i pieprzy się w nim w składziku woźnego, albo niech od początku stanowczo mówi "nie" mordercy.
-Scena na imprezie pomiędzy Stilesem a laską-jakkolwiek-miała-na-imię jakoś mi nie przeszkadzał. Przyznam jednak bez bicia, że mnie w głowie huczała jedynie myśl "Hell Yes! Stiles lubi chłopców!". Lol. Umarłam.
Odnośnie promo kolejnego odcinka... Kim jest ciasteczko z 0:06?
Ryk jest definitywnie zmieniony. Znacznie, znacznie lepiej to teraz brzmi.
Ja tak strasznie jestem męcząca, ale nie mogłam zapomnieć o reakcji Stilesa na pytanie, czy też lubi chłopców ♥
http://25.media.tumblr.com/2c9b135aba6e63c6591f4771025b299c/tumblr_n02q50yE8C1qi xosbo4_250.gif
Zuważcie, że nawet nie zaprzeczył! Trzymam się tego jak pijany płotu, ale czymś się trzeba się katować, nie?
oficjalnie uwielbiam 3 sezon teen wolf, jedynie męczy mnie to trochę ,że bohaterowie nie umieją ze sobą rozmawiać. powinni od razu sobie powiedzieć co się dzieje, a nie żeby atakowali ich pojedynczo :p
no i jakoś specjalnie nie przepadam za Kirą, nie wiem może jak wyjaśnią tą lisią legendę to się coś zmieni
+ ciągle nie lubię Allison z Isaac'iem
ale nawet Derek mnie rozbawił, oby w następnym odcinku nie powrócił to bycia swoim nudnym, pokszywdzonym sobą
no i nie mogę się doczekać następnego odcinka - mam nadzieję ,że będzie akcji ,a nie tak jak nie raz pół odcinka zastanawiania się co robić
mi się odcinek podobał, ale tylko podobał. było tu kilka fajnych akcji, humoru trochę mniej (może dlatego tylko się podobał).
+ pomysł z rave party - poszłabym na taką imprezę i wysmarowała ciało ;p
+ jakże uroczy Derek z kłami i niebieskimi oczami i dzieciaki rozdeptujące dynię halloweenową - sweet
+ końcowa rozkmina Stilesa - ale o co cho z tymi numerami? oO jakieś daty związane np. z lekcjami historii Pana Yukimury czy co?
+ Lydia i powstrzymanie u niej krzyku
+ papa Kyle McCall
+ Scira - relacje miedzy nimi
Scott ma najwyraźniej w wilkołaczych oczach flesz
+/- pomysł z zamaskowanymi ninjami: niby fajnie pięknie, ale coś mi tu nie gra i czegoś brakuje w tym wątku. ale pożyjemy zobaczymy
+/- (chociaż bardziej na plus) symbol odwróconej 5 za uchem hmm "ofiary"? jak rozumieć ten znak? dlaczego akurat bliźniacy, Lydia, Derek i (ciągle zapominam kto jest 5...aha) Isaac
+/- Kira w "elektrycznych" płomieniach = Pikachu lub Raichu ;p
+/- Stiles - no nie dadzą się nawet chłopakowi wybawić na imprezie tylko znowu wkracza do akcji Stiles-detektyw -.-
- postać Aidena - nie wiem, w dalszym ciągu nie mogę się do niego przekonać
- postać Isaaca - baaardzo średnio w tym odcinku z nim (sceny na rave party), a na początku odcinka znowu taki biedny skulony i przerażony
- relacja Allisaac - jak to ujęła Lydia "przewidywalna" i tak średnio im to wychodzi. mam wrażenie jakby Allison chciała coś z nim zacząć (niby pocałunek w poprzednim odcinku, po którym mówi do niego "ale co Ty wyprawiasz?) ale boi się (?) tego co może z tych relacji wyniknąć. taka z niej kokietka - tu się na niego gapi, on to bierze za "dobra, teraz mój ruch" a ta nagle że nie, że jak to on mnie chce pocałować. to jest takie igranie z uczuciami drugiej osoby, niefajnie
chyba na razie to wszystko
"+ końcowa rozkmina Stilesa - ale o co cho z tymi numerami? oO jakieś daty związane np. z lekcjami historii Pana Yukimury czy co?"
myślę, że Stiles się zorientował, że to jego pismem są te cyfry napisane + wcześniej się okazało że ma klucz do pomieszczenia, więc wydaje mi się że to on jakoś nieświadomie zawędrował do szkoły i napisał te cyfry na tablicy przekazując tamtemu mordercy kogo ma zabić następnego.
Ale to tylko moja teoria :)
"końcowa rozkmina Stilesa - ale o co cho z tymi numerami?" tak jak napisała wyżej koleżanka chodzi o jego pismo :)
"Scott ma najwyraźniej w wilkołaczych oczach flesz" Scott z lekko czerwonymi oczami alfy szukający Kiry - świetna scena <3
"Kira w "elektrycznych" płomieniach = Pikachu lub Raichu" hehe, nie wiem czy dobrze pamiętam, ale chyba w jakiejś mandze kiedyś czytałam o kitsune, które władało elektrycznością (akurat piorunami). ale mogę się mylić :(
"relacja Allisaac - jak to ujęła Lydia "przewidywalna"" Lydia powiedziała o nich "nareszcie" a o jej bliźniaku, który tańczył z dwoma dziewczynami, że "przewidywalne"
""relacja Allisaac - jak to ujęła Lydia "przewidywalna"" Lydia powiedziała o nich "nareszcie" a o jej bliźniaku, który tańczył z dwoma dziewczynami, że "przewidywalne""
no to troszkę mi się pomieszało :)
bardzo fajnie wyglądała scena kiedy Lydia chciała krzyczeć a ninjaki jej nie pozwoliły - czyli co? tak jakby nie tylko posiadali taką moc ale też nie chcieli chcieli ich zabić?
Mnie również podobała się ta scena, Roden świetnie ja zagrała, widać fizyczne napięcie na jej twarzy i szyi. Do tego fakt niewiarygodnych mocy tych cieni, którzy jednym gestem potrafią zatrzymać jej Krzyk... super sprawa :)
Podobają mi się te demony :)
Mi tam się kojarzy z naruto / lolem i aurą lisa :p ale sam pomysł że twórcy czerpią z pokemonów nieźle mnie rozbawił ^.^
Co mi się jeszcze przypomniało:
- fajna nowa muzyczka z czołówki
- Stiles nie idący ze Scottem na akcję, tylko przedkładający ojca nad "wygłupy" (dawniej się tym nie przejmował)
mi się wydaje, że ta muzyczka z promo była tylko w tym odcinku z powodu tej imprezy i podobnych brzmień. chociaż bardzo fajna, trochę inną dynamikę nadała czołówce :)
Allison i Isaac to była mega chemia od dawna, przed rozpoczęciem 3b, nie rozumiem jak tyle osób mogło tego nie zauważyć :D a dodatkowo to, że podczas kręcenia tych scen byli ze sobą prywatnie dołożyło autentyczności ich grze. To był mój ulubiony paring odkąd pierwszy raz coś zaiskrzyło i tak bardzo im wtedy kibicowała. Ale pewnie bardziej ze względu na Isaaca, którego uwielbiam jako Isaaca i jako Daniela w innych produkcjach (dziewczyńskie odruchy się we mnie budzą :D ubolewam, ze jest go tak mało, ale nawet słabe Immortals przetrwałam do końca). Chociaż z odcinka na odcinek coraz bardziej podoba mi się Scott z Kirą. Allison go blokowała i przytłaczała. A jak to ktoś wyżej ładnie określił, teraz jest jak "szczeniak merdający ogonkiem" a z drugiej strony prawdziwy Alfa. Ogólnie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak się jarała którymś odcinkiem TW. Tu było wszystko. Albo nie, nie było Stilesa i Lydii, na promo miałam nadzieję, że dziewczyna w peruce to ona. Ale Lydia miała ważniejszą rolę w tym odcinku. Jak zamaskowany zaczął wychodzić z podłogi w mojej głowie zaczęło się kotłować "Krzycz Lydia, krzycz!" a ona, jak to w filmach, zanim się zastanowiła, to zdążyli ją uciszyć. A miałam nadzieję, że jej krzyk będzie odganiał te dziwadła. Swoją drogą dziwadła w maskach -> samurajowie -> Azjaci -> Kira wspominał już ktoś o tym? Bo może nie odkryłam Ameryki, bo zapomniałam nieco o czym była scena w której stara Azjatka torturuje Dereka i Petera.
Bądź co bądź. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że to był najlepszy odcinek TW od nowej muzyki w czołówce, przez fabułę, klimat imprezy glow in the dark i dwa świetne parringi na takich smaczkach jak humor Stilesa i Taty oraz "sexually" skończywszy. Jestem pod niesamowitym wrażeniem aka "jaram się"! Dziękuję za uwagę.
akurat Daniel i Crystal byli ze sobą na początku, gdy zaczęto akcentować ich możliwy związek w TW, teraz te wszystkie sceny już grają po rozstaniu, ale i tak jestem pod wrażeniem, bo ma się wrażenie, jakby ciągle byli razem. i'm ashamed, że w ogóle to wiem, ale szczegół :)
a ta starucha torturująca Dereka i Petera to mówiła po hiszpańsku na moje :) czy tam inne latinoamericano.
Racja! Skleroza, mój błąd. Faktycznie, po hiszpańsku :D przecież to chyba nawet aktorka ze Switched at Birth.
Ale co do Crystal i Daniela, to miałam wrażenie, że rozstali się po nakręceniu tych odcinków. no ale nie znam dat więc mogę się mylić. w każdym razie dobrą robotę robią :)
Isaac i Allison o wiele lepiej wypadają niż A+Scott :) tak autentycznie, bardzo mi się podoba to że z nich parę zrobili
Derek.
Scena 1: Moje nastawienie cyniczne. Przygotowałam się na absolutnie wszystko ... a tu ... dzieci. No zaskoczenie, że mi majty spadły. Były cukierki, duszony śmiech, wilk w sosie własnym. łał. Co za uczta. Scena ok, ale po tym jakim go uczyniono w poprzednich odcinkach to wydawało mi się trochę OOC, bo odwykłam od Dereka, którego Stiles i Scott mieli ochotę ubić w pierwszym i drugim sezonie. He was an ass.
(No dobra jak wystraszył te maluchy to też musiałam zdusić uśmiech XD).
Scena 2: Przewrócił stół i rozgonił towarzycho. I tak ma być. Potem miałam nawet nadzieję, że uda mu się wreszcie jakąś walkę wygrać, albo chociaż przetrwać trzymając pion. Oczywiście pierdzielnięto nim o ścianę. Pocieszenie, że Scott też miał małe problemy.
Reszta jak zwykle niezawodna. Isaac miał świetny makijaż. Napatrzeć się nie mogłam.
Bracia powinni odpaść. Nie rozumiem po co się ich trzyma w serialu. Bo mają przewagę liczebną?
"Bracia powinni odpaść. Nie rozumiem po co się ich trzyma w serialu. Bo mają przewagę liczebną?"
sama się zastanawiam i dochodzę do następujących wniosków:
- bo są młodzi i mają klaty?
- bo jeden robi za parę dla etatowego geja, który również w tym momencie jest trzymany w TW bo jest młody i ma klatę i jest, nooo, etatowym gejem? (btw. czy ktoś zwrócił uwagę, że jak Danny stoi półnagi i czeka na malunek, jakiś kolo za nim gapi się na niego?^^)
- bo na ten moment nie ma faceta dla Lydii? (nie może istnieć w serialu hot laska bez faceta, to wbrew naturze)
- bo romantycznie prowadzony jest wątek odkupienia win bliźniaków, gdzie zorganizowanie imprezy zmaże winę morderstwa Boyda?
A w ogóle to dlaczego Derek rzucał się do walki z cieniami, kiedy te zabierały się za bliźniaka wtf? Przecież powinien stać z boku żując brokuła i jeszcze rozwinąć transparent Go Go Samurai!
Uwielbiam twoje wypowiedzi, nie mogę przestać się śmiać czytając je :D
"A w ogóle to dlaczego Derek rzucał się do walki z cieniami, kiedy te zabierały się za bliźniaka wtf?" - też mnie to zastanawiało, czemu w ogóle zareagował, jeszcze gdyby to był Ethan to ewentualnie mogłabym to zrozumieć, z racji tego, iż pomógł w ocaleniu Dereka pod koniec 3A, ale Aidena to z tego co mi się wydawało Derek miał ochotę rozszarpać i przerobić na futro.. Plus z tego co widziałam w zapowiedzi 3x17 będą razem współpracować
odnośnie tej sceny jeszcze, to podobało mi się, jak Isaac też do nich ruszył z pazurkami, ale zwątpił, gdy zobaczył ten miecz wyciągany z ciała. brawo, rozsądny z ciebie chłopina :)
Isaac zapunktował znowu u mnie w tej scenie - ok, rusza do walki, ale jak demoniczny koleś wyciąga miecz i pokazuje, że umie się nim posługiwać, Isaac wyciąga konstruktywne wnioski i rezygnuje z walki i wycofuje się na z góry ustaloną pozycję. W ogóle to właśnie on wydaje się najbardziej dorosły i ogarnięty z wilkołaków.
Derek mógłby się uczyć od niego :) nie rzucać się na wszystko od razu, tylko kalkulować swoje szanse i wycofać się, gdy trzeba. zresztą nie wiem, co oni tak bronili tego Aidena, ugh...
Może nie robili tego żeby obronić Aiden'a tylko przez sam fakt, że to jakieś nowe nadprzyrodzone stwory, które wypadałoby zlikwidować. Innego wytłumaczenia nie widzę...
Ja też tak sobie to wytłumaczyłam. Derek się na nich rzucił, bo wcześniej na niego napadli no i teraz wpadli na jego chatę bez zaproszenia.
Co nie zmienia faktu, że powinien to zrobić PO napaści na bliźniaka >:D