PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558695}
7,8 48 tys. ocen
7,8 10 1 47535
9,0 2 krytyków
Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak
powrót do forum serialu Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak

Wow jestem w ciężkim szoku po tym odcinku, trochę się wyjaśniło i w końcu więcej Dereka. ;)
Martwi mnie Lydia a szczególnie jej niemy krzyk. Teraz wiadomo, że to Dark Kitsune opętało Stilesa i chyba mimo wszystko największym zaskoczeniem była dla mnie matka Kiry i fakt, że to ona współpracuje lub też wysłała Oni na poszukiwania złego ducha. I kim jest ta osoba, która może pokonać Dark Kitsune, jeżeli oni tego nie zrobią?

Intryguje fakt tych wiadomości po japońsku, które dostała Alison. I znów martwi mnie Lydia. Coś jest z nią serio nie tak.

Byłam zmiażdżona, że to był tylko sen Stilesa. Byłam potwornie przerażona.

Odcinek jak najbardziej na plus i zakończyli w takim momencie....

Jeszcze napiszę więcej jak obejrzę z napisami ;)

ocenił(a) serial na 7
aneant89

tak, scena w szpitalu tuż przed badaniem Stilesa wycisnęła mi łzy z oczu... i to ich przytulanie. widać, że grać za bardzo nie musieli, ale właśnie uderzyło mnie, jak bardzo mi się podoba ich przyjaźń w serialu i poza nim :)

ocenił(a) serial na 7
aneant89

od razu mówię, że oglądałam bez tłumaczenia :]

zastanawia mnie sena z Derekiem i Kirą, gdy poszli do elektrowni, bo on chciał, żeby mu opisała dokładnie, co się wydarzyło. zrozumiałam z ich rozmowy, że niby Barrows użył Kiry, żeby "wyzwolić" nogitsune w Stilesie? trochę to dla mnie dziwne. myślałam, że nogitsune się wzmocniło w nim po tej akcji z Nemetonem, przecież już PRZED elektrownią Stiles pomagał Barrowsowi, ukrył go w szkole, dał mu namiar na Kirę.

dwa tłumaczenia tu widzę.
1. Stiles nosił w sobie nogitsune od śmierci swojej matki.
2. dopiero po "otwarciu umysłu" nogitsune mogło w niego wejść.

jakiekolwiek by były okoliczności tego opętania, mam nadzieję, że wyjaśnią, czy jego matka była tak naprawdę też opętana, czy po prostu chora.

wiecie, co było dla mnie dużym plusem odcinka? o wiele bardziej "ludzki" wydźwięk. Stiles, jego ojciec, Melissa, Scott zmagający się z potencjalną nieuleczalną chorobą. jakoś to bardziej sprowadziło serial ku ziemi, pokazało, że wciąż gdzieś tam obok istnieją bardzo normalne problemy, typu choroba, na którą nikt nie ma wpływu i to, że będą musieli sobie z tym poradzić. of kors do czasu, gdy już będziemy wiedzieć, czy to prawdziwa choroba, czy efekt działania nogitsune. muszę jednak powiedzieć, że bardzo mi się to podobało, ze względu na realizm. i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że oboje Scott i Stiles tuż przed badaniem, gdy Scott mówił, że "coś zrobi", gdyby się okazało, że jednak Stiles jest nieuleczalnie chory, myśleli, co by było, gdyby Scotta nie ugryzł Peter. ale to tylko w mojej głowie takie domysły :)

Allison i jej japońskie wiadomości - pff, nic takiego, żadnego kompletnie wrażenia, czekam, jak to się rozwinie.

matka Kiry. zła jestem, że kolejny raz ktoś coś zataja przed swoim bliskim, no ileż można?

Lydia i Aiden. coś mnie trafi, jak jeszcze raz obejrzę tą przebrzydłą gębę/klatę. tak jak napisała ana481516 - żenujące i niesmaczne. i mega mnie wkurza, gdy kolejny raz ktoś z paczki udowadnia, że można w pewnych (częstych!) okolicznościach zapomnieć, że oni zabili Boyda. naprawdę męczy mnie, że co odcinek o tym myślę. serio? poprzednio zaserwowano nam dystans między Lydią a Aidenem, a teraz nagle prosi go o pozowanie? no ja pi**dolę, myślą, że jak pokażą ich klaty co odcinek, to zapomnimy, że przez nich jedna z postaci pożegnała się z życiem? dziwi mnie spokój z jakim Derek z nimi rozmawia :/

Derek na plus. przypomina mi się ten z początku serialu, ale bardziej wyważony i rozsądny, bardzo fajna rozmowa z Scottem, w końcu chyba zaczął nam Derek dojrzewać, tfu tfu.

na koniec to, co wszyscy piszą - wielki ukłon dla Dylana, z ogromną przyjemnością się oglądało wszystkie jego sceny, chłopak ma duży talent.

ocenił(a) serial na 9
coldgirl_eire

Moim zdaniem wątek z rysowaniem Aidena był kompletnie niepotrzebny i szczerze mówiąc trochę żałosny, daliby sobie spokój, no.

Nie mogę się doczekać kolejnych odcinków z 'mrocznym' Stilesem :P Uwielbiam Dylana i fajnie, że skupili się teraz na jego postaci, należy mu się :)

ocenił(a) serial na 8
coldgirl_eire

Tak zdecydowanie Aiden i jego goła klata niech spadają. Męczą mnie również i to bardzo.

ocenił(a) serial na 9
aneant89

Ale za to Ethan i Danny jak najbardziej :D

drwatsonx

Ethan i Danny są w porządku. Podoba mi się, że twórcy są tacy odważni pokazując ich sceny, wszakże to serial do młodzieży. Ostatnimi czasy homoseksualizm jest nieco bardziej akceptowany niż wcześniej, ale takie motywy w popularnych serialach na pewno nie zaszkodzą. Może pomogą uświadomić zacofanych ludzi, oraz nieco ośmielą młodzież o takiej orientacji. Przyszło nam żyć w przełomowym okresie :) Ciekawe, czy za kilka lat będzie to temat powszechny i całkowicie naturalny, nieprzypominający stąpania po linie nad przepaścią.
Plus, myślę, że jako para są słodcy.

Aiden i Lyds ni to mnie ziębią, ni to grzeją. Mogą być razem i nie muszą. Wisi mi to i powiewa.

ocenił(a) serial na 8
revira

Też uważam że takie wątki są potrzebna, zwłaszcza w seriach dla młodzieży. Myślę że najlepszym lekarstwem na wszelkie przejawy homofobii jest po prostu oswojenie z tematem od najmłodszych lat. Co prawda już do młodzieży się nie zaliczam ale pamiętam że bardziej kontrowersyjne tematy mogłam poznać i oswoić tylko w ten sposób (bo rodzice takich rzeczy nie tłumaczyli).
Ale uważam też że pomiędzy Ethanem i Dannym powinno być troszeczkę więcej chemii.

coldgirl_eire

Dobrze piszesz z tym nawiązaniem do normalności - ja się np. zdziwiłam, że zadzwonili do ojca Stilesa, łał, czyli jednak można!

Matka Kiry, o ile zgadzam się odnośnie uporczywego trzymania tajemnic przed rodziną, zrobiła na mnie mega wrażenie. Fajnie, kolejny cool rodzic :)

Derek nie zaryczał, nie pokazał klaty, nie był torturowany przez cały odcinek. CAŁY ODCINEK LUDZIE. Mówił. Był spokojny. Udzielał wsparcia. Oczom nie wierzę.

Dla mnie najlepsze w tym odcinku było bezwarunkowa przyjaźń Scotta i Stilesa. A także wiara Scotta w Lydię i jego wdzięczność wobec Dereka.

coldgirl_eire

Masz całkowitą rację, zgadzam się w zupełności do do tej "ludzkiej" części odcinka.

Ogólnie rzecz biorąc zmiażdżył mnie on kompletnie, do tej pory nie mogę się pozbierać.. Scena w szpitalu przed rezonansem wycisnęła ze mnie tyle łez, że nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam taka rozbita. Cudownie pokazana została też przyjaźń Scotta ze Stilesem. Po raz pierwszy tak naprawdę dotarło do mnie, co ten chłopak musi przeżywać. Ma 17 lat, jego mama umarła zbyt wcześnie, dowiaduje się, że jemu może grozić to samo, musi radzić sobie z całym tym supernaturalnym szajsem i na dodatek sam cierpi, jak zwykle próbując ratować swoich przyjaciół, co najważniejsze, przed samym sobą. Tak się wciągnęłam w cały ten odcinek, że nawet nie zauważyłam, kiedy się skończył.

Nawet nie wspomnę już o Szeryfie, co on musi czuć, widząc, jak jego syn umiera.

Dylan jest FENOMENALNYM aktorem, jednym z lepszych, jakich miałam przyjemność oglądać, a w tym odcinku przeszedł samego siebie. Mam nadzieję, że chłopak daleko zajdzie, bo tyle emocji, ile on mi w ciągu tych 40 minut dostarczył, nie przeżyłam już dawno.

Przepraszam za brak ładu i składu, ale nadal dochodzę do siebie.

użytkownik usunięty
coldgirl_eire

"dwa tłumaczenia tu widzę.
1. Stiles nosił w sobie nogitsune od śmierci swojej matki.
2. dopiero po "otwarciu umysłu" nogitsune mogło w niego wejść."

ja tu prędzej bym rozpatrywała tą 2gą teorię. a śmierć matki to chyba co innego (ale moge się mylić).


" i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że oboje Scott i Stiles tuż przed badaniem, gdy Scott mówił, że "coś zrobi", gdyby się okazało, że jednak Stiles jest nieuleczalnie chory, myśleli, co by było, gdyby Scotta nie ugryzł Peter. ale to tylko w mojej głowie takie domysły :)"

ja o tym akurat nie pomyślałam przy tej scenie ale ciekawe ;)


- 'Lydia i Aiden. coś mnie trafi, jak jeszcze raz obejrzę tą przebrzydłą gębę/klatę. tak jak napisała ana481516 - żenujące i niesmaczne. i mega mnie wkurza, gdy kolejny raz ktoś z paczki udowadnia, że można w pewnych (częstych!) okolicznościach zapomnieć, że oni zabili Boyda. naprawdę męczy mnie, że co odcinek o tym myślę. serio? poprzednio zaserwowano nam dystans między Lydią a Aidenem, a teraz nagle prosi go o pozowanie? no ja pi**dolę, myślą, że jak pokażą ich klaty co odcinek, to zapomnimy, że przez nich jedna z postaci pożegnała się z życiem? dziwi mnie spokój z jakim Derek z nimi rozmawia :/"
- "Moim zdaniem wątek z rysowaniem Aidena był kompletnie niepotrzebny i szczerze mówiąc trochę żałosny, daliby sobie spokój, no."
- "Tak zdecydowanie Aiden i jego goła klata niech spadają. Męczą mnie również i to bardzo."

dziękuję :)) ciekawa byłam czy ktoś stąd również podziela moje zdanie na jego temat. chyba dlatego bardziej lubię Ethana, nie ściąga już tak tej koszulki i nie pręży mułów. a Aiden - no napakowany kolo który myśli tylko o tym gdzie by tu się bzyknąć z Lydią i pokazać się jej nago -.- - i pod tym względem Lydia mnie wkurza że na niego leci. wolałabym ją z Peterem - nie w sensie jakiegoś związku (chociaż może;p) ale takiej chorej więzi między tym dwojgiem, jaka była ukazana w 2 sezonie. dlatego z niecierpliwością czekam na ich wspólne sceny (3x19 przybywaj!)

ocenił(a) serial na 7

niby ta druga opcja też jest prawdopodobna, ale nie daje mi spokoju, że jednak te zmiany w mózgu u Stilesa mogą być spowodowane obecnością nogitsune. wiele chorób daje podobne symptomy, lekarze podsumowali to co się działo u jego matki jako tą konkretną chorobę (dalej nie oglądałam z tłumaczeniem), ale wg mnie nie jest wykluczone, że to były po prostu objawy opętania przez dark kitsune. nie pasuje mi jego matka = nieuleczalna choroba genetyczna, jej syn = to samo, a przy tym opętanie przez złego ducha.

się zobaczy :) ja się skłaniam ku pierwszej opcji.

użytkownik usunięty
coldgirl_eire

ja też muszę zobaczyć z tłumaczeniem bo nie mogłam zrozumieć o jakiej chorobie oni mówili :/ więc jutro się wypowiem :)

użytkownik usunięty
coldgirl_eire

No i już wiadomo że chodzi o atrofię czyli zanikanie tkanek i mięśni. Myślę, że Nogitsune właśnie dlatego wybrało Stilesa - on mógł być chory na to od zawsze a Nogitsune może lubić "słabych" nosicieli w ten sposób ma na nimi przewagę, może łatwiej nimi manipulować (przykładem jest właśnie Stiles). Nie mówię oczywiście że Stiles jest słaby, chodzi mi o chorobę, która sprawia że Stilinski jest słabszy niż wcześniej. Mogło być tak, że Nemeton uwolnił/przyspieszył tę chorobę u niego (akcja z ratowaniem rodziców), wtedy pojawiło się Nogitsune (przywiedzione przez drzewo), które "wybrało" go właśnie ze względu na atrofię.

aneant89

Do tej pory oglądałam ten serial raczej z przyzwyczajenia i mimo iż go lubiłam nigdy jakoś nie wzbudzał we mnie olbrzymich emocji. Nie uważałam go również za jakiś wybitnie dobry. Jednak ten odcinek zmiażdżył we mnie chyba wszystko co możliwe. Szczęka mi opadła do samej ziemi i wciąż nie mam siły, żeby ją podnieść. Odcinek wybił się mocno ponad wszystkie do tej pory. W poprzednich w pewnym momencie wiedziałam już praktycznie wszystko co będzie w scenie finałowej. Te wszystkie wieeelkie tajemnice chowane na ostatnie kilkadziesiąt sekund odcinka szlag trafiał, ponieważ twórcy wcześniej wysyłali nam zbyt mocne znaki zdradzające zakończenie. Ten odcinek był inny, posiadał praktyczny brak przewidywalności, a do tego nadrabiał genialnym klimatem. I o Boże, Dylan graj chłopie jak najwięcej, bo takiego talentu zmarnować nie wolno. Stiles to jedna z najlepiej napisanych i zagranych postaci jaką kiedykolwiek widziałam. Jeśli nie jest cholernie zabawnym uczniakiem, wyróżniającym się olbrzymią inteligencją to staje przerażającym demonem z szaleństwem w oczach i karykaturalnie wykręcaną szyją podczas obracania głowy. To jest idealny przykład na to jak można nie zepsuć postaci, co więcej - sprawić, że stała się ona jeszcze lepsza i bardziej intrygująca. Derek, ucz się. Chociaż po tym odcinku nie mogę narzekać. Odrobina uśmiechu oraz ironii i od razu robi się chłopak jakiś taki przystojniejszy. Aż zalatuje pierwszym sezonem.

Ja wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale... Gdzie Piotruś? :(

fati96

Dylan jest świetnym aktorem, nie mogę się doczekać aż go zobaczę w jakimś porządnym filmie :) dotychczas był zabawny, przyjemnie mi się oglądało TW właśnie ze względu na niego, nie wiedziałam że jest w stanie zagrać tak poważnie i z taką....psychozą w oczach, że aż ciarki po plecach przechodzą na widok jego spojrzenia

Phony

Wznośmy ręce w podzięce Davisowi, że pokazał nam tę drugą stronę umiejętności Dylana, bo żylibyśmy w niewiedzy i myślelibyśmy, że ten chłopak jest tylko aktorem komedii.

fati96

Dokładnie! Gdyby nie te ostatnie 2 odcinki skończyłabym oglądać TW myśląc, że Dylan jest fajny, zabawny, dobrze się go ogląda bo robi za takiego błazna, a tu taki SZOK.

ocenił(a) serial na 7
fati96

jestem naprawdę mile (ale to za małe słowo) zaskoczona umiejętnościami aktorskimi Dylana. do tej pory myślałam, że po prostu świetnie umie grać w scenach komediowych, a okazuje się, że ogólnie jest świetnym aktorem. naprawdę, można się rozpływać nad tym, co ostatnio pokazuje na ekranie, trzeba mieć na niego oko, bo jak chłopak dostanie szansę (oby!), to może być wielki :)

coldgirl_eire

Myślę, że tę stronę swoich umiejętności aktorskich zaczął ukazywać już w pierwszej części trzeciego sezonu - te jego reakcje, gdy chodziło o szeryfa, był absolutnie szczerze zaniepokojony, co sprawiało, że i ja się denerwowałam i martwiłam, a gdy płakał, niemal wierzyłam, że płacze za swoim prawdziwym ojcem, a nie jedynie postępuje według scenariusza. Ale oczywiście dopiero teraz ukazał cały swój potencjał. Ciekawe czy zawsze to w sobie miał i nie miał okazji pokazać w pełnej krasie, czy może praca na planie Zagubionego w Labiryncie dała mu dodatkowego kopniaka doświadczenia i podrasowała jego grę aktorską do tego stopnia [choć nie wiem jak się mają daty kręcenia odcinków serialu i filmu].

użytkownik usunięty
fati96

Piotruś będzie krzyczał, wił się po ziemi (https://31.media.tumblr.com/df8e0259478932fc6d87d67ef2cb3da5/tumblr_inline_n0nk amTZbz1rkc7d4.gif) i patrzył jak przerażony dzieciaczek (http://25.media.tumblr.com/avatar_43241898e6ea_128.png) na nie wiadomo co :/

Niepopularnie powiem, że mam nadzieję, ze będzie się tarzał na swoją śmierć :P

Czy tylko ja nie potrafię nienawidzić Piotrusia? On mógłby ich tam wszystkich powyzabijać a ja i tak siedziałabym podekscytowana i myślała "Ty przebiegły, manipulujący, irytujący ch*u. Kocham cię". Mój umysł jest już chyba zbyt spaczony dlatego mam słabość do takich postaci.

użytkownik usunięty
fati96

nie tylko Ty tak masz :) hehe, też go często podobnie nazywam ;)

fati96

Piter Pan jest jednym z moich ulubieńców. Ale choć to postać, której by mi brakowało, potrafiłabym obejść się bez niego w serialu. W przeciwieństwie do braku Stilesa (bo to dla mnie serce i dusza Teen Wolfa) lub Isaaca (którego od mniej więcej trzech odcinków absolutnie kocham).

ocenił(a) serial na 9
aneant89

ten sen Stilesa był cholernie przerażający.

Agness_92

Ładnie pokazali, że żeby być przerażającym, nie trzeba robić głupawych min, przewracać dramatycznie oczami, szczerzyc zęby, patrzeć spod łba, wygłaszać makabryczne teksty posępnym głosem. Nie potrzeba czarnych garniturów z fularem i białego perskiego kota na rekach. Zero barokowości i bycia złym "na bogato".
Jak sobie przypomnę Deucaliona z jego teatralnymi scenami z burzą w tle... chłopie :)

Stiles jest taki.. miły, łagodny, i przez to jest straszny. Do tego urocza scena z matką Kiry, ich uprzejma wymiana zdań, spokój, brak gwałtownych ruchów w kontraście z rozbieganym tłem. Bardzo lubię takie klimaty.

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

Dokładnie Stiles był przerażający niczym Hannibal Lecter z milczenia owiec brrr........... Zdecydowanie mieszanka inteligencji, psychicznych zaburzeń, zimnego, nieczułego spojrzenia i demonicznych dialogów do tego genialnie zagrana, robi piorunujące wrażenie aż ciary przechodzą.

emo_waitress

I otóż to. Myślałam, że nikt nie myśli w ten sposób odnośnie ukazania całej ten domniemanej potęgi i grozy, jaka miała towarzyszyć postaci Deucaliona. Dla mnie była przedramatyzowana. Zło nie jest straszne, gdy pokaże ci już, jak bardzo potrafi być złe. Wiesz już czego się możesz spodziewać. Wiesz, w jaki sposób możesz umrzeć i w jakim momencie. Wszystko przewidywalne, teatralne i niesmaczne (jak większość horrorów). Ale weźmy dla porównania kogoś właśnie łagodnego, spokojnego i chłodno kalkulującego. który nie waha się zabijać i robi to z czystą przyjemnością, ale wciąż pozostaje cichy i tajemniczy, jak cień. Nie wiesz czego oczekiwać. Nie wiesz, co może za chwilę zrobić, a nawet jeśli pomyślisz, że nie mógłby czegoś zrobić, on udowadnia, że się myliłeś. Ta niepewność, którą obdarowuje swoje ofiary jest jeszcze straszniejsza niż gdyby pogroził im nożem przed nosem. Ten jego pogardliwy uśmieszek i spojrzenie, które mówi, że stoi ponad wszystkimi, a jeśli ktoś w to nie wierzy, zmiażdży go bez wahania, gołymi rękami, może zrobić sto razy większe wrażenie, niż Deucalion z czerwonymi ślepiami i burzą w tle.
Jeden mega wielki plus dla twórców.

revira

No właśnie - nie było nic supernaturalnego. Nic a nic. Czy powiedziałam, że nie było nic?
Spodziewałam się tych zębisk, spodziewałam się PRZYNAJMNIEJ czegoś dziwnego z oczami, albo że będą całe czarne. albo białe albo z sharinganem :D A tu miło, pełna kulturka, delikatnie przekrzywiona głowa, kiedy uprzejmie słucha równie uprzejmych pogróżek.
Mam dwa typy bad guyów, które mnie "kręcą kulturowo"
- Hannibal (i teraz coś w stylu Stilesa), czyli doskonale niebezpieczni, ale nie manifestujący swojej mrocznej natury. Dopóki nie jest za późno.
- Magnussen z ostatniego Sherlocka, czyli skończony zasraniec, całkowicie nieprzewidywalny, wobec którego nie wiadomo, jak się zachować.
Oba czarne charaktery grane przez braci, coś jest w tych duńskich genach :D Nie żebym miała coś do Hopkinsa oczywiście.

emo_waitress

O tak. Magnussen. Ujął mnie tą sceną, gdy nasikał w salonie Sherlocka. Wiedział facet, jak zauroczyć kobietę ;) Choć dla porównania, skoro przy opryszkach z Sherlocka jesteśmy, muszę nadmienić, że ja również kocham typki takie jak Moriarty. Jego problem jednak polegał na tym, że w sumie bardziej mnie bawił, niż straszył czy intrygował, jako czarny charakter. W porównaniu do niego Magn(us)eto był jakoś... pełniejszy klasy a zarazem przyprawiający o dreszcz niepokoju.
Obawiam się tylko, że twórcy ostatecznie nie zrezygnują ze swojej słabości do dramatyzmu i teatralności. Pewnie ostatecznie Stiles też zabłyszczy byakuganem i wyszczerzy uzębienie. Będę wówczas cichutko pochlipywać w kącie pokoju *sniff*.

revira

Oj to na stówę, ja też ułożę usteczka w podkówkę jak stunningują Stilesa, niechże on będzie po prostu Złym Nerdem. Gdyby jeszcze wyciągnął Dark Kuramę zza pazuchy, no... to może.... :D

Moriarty mnie również śmieszył, nie był przerażający, miałam wrażenie, że mimo całej tej bombowej otoczki, Sherlock traktował go pobłażliwie, jak dzieciaka z pistoletem.
Za to Magnussen - sprawił, że Sherly się ZACIĄŁ, stracil wątek. Poza tym z nim nie można się już było bawić jak z Moriartym - nie będę spojlerować, ale wiemy, do czego został zmuszony Mr. S.
Dla mnie Magnussen to jest prawdziwy bad guy, w sensie, że on po tobie przejedzie walcem i nie dorobi do tego ideologii. No i z nim jest tak: wiadomo mniej więcej co człowiek zrobi, jak ktoś przyjdzie do jego domu i zacznie grozić, strzelać, gonić z nożem - zareaguje jak człowiek w zagrożeniu. A jak się zachować, jak ktoś przychodzi i nasika do kominka? Zonk.

aneant89

O.O ale postów narosło przez jeden dzień.
moje teorie są swobodne i wyssane w palca.

wydaje mi się, że choroba Stilesa - demencja jakaśtam - to choroba genetyczna nie mająca nic wspólnego z wydarzeniami supernaturalnymi. myśląc tak prawie wylałam łzę wczuwając się w ból Szeryfa. najpierw biedak stracił żonę, teraz ta sama choroba zabiera mu syna (bo rozumiem, że demencja osłabiła organizm Claudii i kobieta nie miała szans wygrać walki z rakiem). jeśli się okaże, że demencja jest spowodowana obecnością demona, to będę trochę zawiedziona. po tym odcinku w każdym razie wydaje mi się, że Claudia nie miała do czynienia z niczym supernaturalnym. zwyczajnie, naturalnie - choroba ją dopadła

mam wrażenie, że albo Yukimura-san (czy dobrze zapamiętałam nazwisko?) poluje na nogitsune i przywędrowała za nim do BH, albo nogitsune przybył do miasta jej śladem. został przywołany do BH w chwili, gdy Kira użyła swojej mocy w elektrowni. (wszak matka była zła na córkę, gdy ta użyła mocy rozsadzając żarówkę - to może oznaczać, że wolałaby, by córka się raczej powstrzymała, bo może to sprowadzić nieszczęście). czy Yoda się wytłumaczył ze swoich odkryć, których dokonał w elektrowni? jeśli tak to mi to całkiem umknęło. mam wrażenie, że nie zostało to jeszcze wyjaśnione.

i dlaczego Derek uważa, że Stiles nie może być opętany? bo jest słaby? no więc ja uważam, że nogitsune wybrało właśnie Stilesa ze względu na chorobę (może ją nawet przyspieszyło). łatwiej nim manipulować, przejąć całkowitą kontrolę. poza tym stworek rzekł przecież, że jeśli Stiles zgodzi się na jego warunki, wejdzie w grę (zagadka), to nogi-nogi zostawi friends and family w spokoju. (czy mi się wydawało, czy Golum rzekł również, że jest tam gdzie jest, bo chce uratować małego hobbita?)

Lydia pewnie jest powiązana ze Stilesem przez ten rytuał z wanną i nemetonem. supernaturalna empatia jej dokucza.

czy ja mam rozumieć, że Derek już widział Stilesa? miałam nadzieję, że obaczy tą lisią aurę i wytłumaczy gawiedzi co się dzieje. zdaje się jednak, że Stiles musi być "pod wpływem", żeby liska było widać.

chomiki można ignorować jeśli nie żartują lub rozmawiają z Derekiem.

nie podoba mi się Derek version 3.0. nie dlatego, że wreszcie jest rozsądny i starszy i wszechwiedzący. nauczyciel-brat to dobra funkcja, ale nie pasuje mi, że znów kompletnie zmieniono osobowość postaci. mogli by się na coś wreszcie zdecydować. teraz do Yody przywyknę, a w czwartym sezonie się okaże, że niepotrzebnie.

ocenił(a) serial na 7
happyand

Mi też się wydaje, że choroba Claudii nie miała związku z opętaniem, po prostu padło na nią, a teraz to samo dzieje się ze Stilesem, który dodatkowo musi walczyć z demonem. I wyboru demona nie upatrywałabym tym, że Stiles jest osłabiony chorobą. Z tego co pamiętam to w filmach, czy literaturze demony demony zazwyczaj wybierały jednostki wyjątkowe i bardzo silne, być może żeby spotęgować efekt swoich manipulacji taką osobą. Ale może go przeceniam, bo to moja ulubiona postać.
Nie wpadłam wcześniej na pomysł, że Scott pomoże przyjacielowi poprzez ugryzienie (co nie jest wykluczone). Pomyślałam raczej o tego typu "uzdrowieniu" jakie miało miejsce w przypadku Cory, kiedy Derek poświęcił bycie alfą, żeby uratować siostrę. Tylko nie pamiętam, czy było to możliwe ze względu na ich bliskie pokrewieństwo i super-naturalność obu postaci, czy samą więź. Scott i Stiles nie są spokrewnieni, ale bezsprzecznie łączy ich silna więź braterska i sądzę, że Scott bez problemu oddałby swój status alfy dla przyjaciela. Wtedy podstępny Peter mógłby przejąć "alfowanie" i zrobiłoby się ciekawie. Choć z drugiej strony wątpię, by twórcy serialu dwa razy sięgali po ten sam środek uzdrawiający w tym samym sezonie, więc tu moja teoria bierze w łeb.

Kilka luźnych myśli:
1. gdzie jest weterynarz, którzy znał rozwiązanie na każdą bolączkę?
2. co dalej z dziewczyną kojotem?
3. po co z Kiry robić drogą Allison? odprawy kolejna nowa w szkole, zagubiona i słodziutka, z rodzinnymi tajemnicami, wpada w oko Scottowie (widocznie lubi ten typ) i pewnie z bezbronnego dziewczątka stanie się dzielną wojowniczką. Dokładnie ten sam szablon. To już nie da się napisać nowej postaci innego życiorysu?
4. mam nadzieję, że więzi między szeryfem a Melisą się pogłębia.
5. trochę mnie wkurza, że Stilesa dopadł japoński demon i japońskie "świetliki". Skoro on ma polskie korzenie, to fajnie by było, gdyby sięgnęli do słowiańskiego folkloru. Mnie by to bardziej przekonywało.

ocenił(a) serial na 9
jakobson88

Bardzo dobre pytanie! Gdzie weterynarz! Coś mało go ostatnio, zawsze do niego szli z problemami a teraz co? Nawet nie poszli do niego jak Oni zaczęli się pojawiać.
Też się zastanawiam co z dziewczyną kojotem, fajny wątek zaczeli ale co dalej?
To prawda postać Kiry troche za bardzo przypomina Allison z początku serialu...
Tak tak jak najbardziej na tak dla związku Papy Stilesa i Melisy! I oby ojciec Scotta powiedział co ma do powiedzenia i wracał skąd przybył! Czy tylko mnie dziwi fakt, że nie wszczął dochodzenia kto go tam nadział na miecz u nich w domu? Albo może mi umknęło bo oglądałam bez napisów...

użytkownik usunięty
jakobson88

"5. trochę mnie wkurza, że Stilesa dopadł japoński demon i japońskie "świetliki". Skoro on ma polskie korzenie, to fajnie by było, gdyby sięgnęli do słowiańskiego folkloru. Mnie by to bardziej przekonywało."

dokładnie, mogliby zrobić coś ze słowiańskimi mitami/legendami. możliwe, że zrobią coś takiego w 4 sezonie.

To ojciec ma słowiańskie korzenie. Jeszcze nie wiemy, kim byli przodkowie z matki strony - a to też świeży imigranci, skoro dostał niewymawialne imię po dziadku :)

My mamy ładny folklor, ale z całym szacunkiem - nasze duszki, zmory i upiory nie umywają się w ilości i jakości do japońskich. Samych oni i youkai jest masa różnych rodzajów. Na ich podstawi zrobiono różne świetne anime, osobiście dowiedziałam się o kitsune z xxxholic.
No i jednak pewne kultury są bardziej popularne w popkulturze - jak celtyckie (bo ma spory zainteresowany "fandom" w Europie i Ameryce Północnej), azjatyckie (tajemniczość i egzotyka), wikińskie (badassy). Znasz jakieś produkcje o folklorze afrykańskim? Folklorze Indian? Dziwnym nie jest, że przegrywamy z naszym Borutą i i innymi wodnikami :D

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

Oczywiście to nie jest miejsce na dywagowanie o tym jakie kultury są popularne, a jakie nie. Mi chodziło tylko o to, że skoro twórcy serialu wysilili się na tyle, by dać postaci polskie korzenie, polskie nazwisko i niewykluczone, że także polskie imię, to mogliby pójść krok dalej i mieliby fajny podstawy do wprowadzenia supernaturalnych istot z naszej części świata. A że nie popularne to tylko wyszłoby na korzyść, bo mieliby coś innego :D
Jeśli chodzi o nie umywanie się naszych duszków do japońskich cudaków to proponuje sięgnąć choćby do "Wiedźmina" i przekonać się, jak to mało przerażające są te słowiańskie demony ;) Z resztą nikt nie mówi, że scenarzyści mieliby wiernie trzymać się danego przekazu. Chodzi o to, żeby się zainspirowali!
No ale to tylko moje pobożne życzenia.

jakobson88

no tak, ja też jestem za tym by wreszcie nakręcili jakiś porządny serial o Wiedźminie XD
a tak na poważnie, to o kulturze i religii naszych przodków jest znacznie mniej źródeł, niż o kult. i rel. np. azjatyckiej. niestety. Rdzenni Amerykanie też mają ten problem z tego co wiem, bo większość z ich opowieści była przekazywana drogą ustną. jak się mitologii nie spisuje to niestety można wiele zgubić. stąd zawsze będziemy z tyłu.
Teen Wolf ma się jednak nijak do Wiedźmina i wolę mimo wszystko oglądać w TW popularnych ninja. amerykanie nie poradziliby słowiańszczyzny :D taka jest moja opinia. (wystarczy porównać lit. fantasy np.)

jakobson88

Stalinksy może być też nazwiskiem rosyjskim :)

Wiedźmin czerpie garściami z folkloru z całej Europy, z naszego to chyba był Diaboł :)

Nasz folklor jest oczywiście barwny, ale dosyć specyficzny. Jak byłam dzieckiem, czytałam nasze baśnie i równocześnie węgierskie i były pewne różnice (głównie w brutalności). Skoro my się różnimy prawie po sąsiedzku, to tym bardziej Hamerykany mogą nie skojarzyć kontekstu kulturowego naszego Supernatural :)

ocenił(a) serial na 9
jakobson88

Mnie też denerwuje, że Scott znowu zakochuje się w kolejnej Alison. Przecież oni ledwo zerwali, dopiero co deklarował się, że poczeka na Alison, a tu nowa przychodzi i już. Jakby nie mogli być po prostu przyjaciółmi?

A co do Melisy i szeryfa, to Holland mówiła w wywiadzie po odcinku, w którym Stiles nazwał Melisę mamą, że to było 'foreshadowing' :> I dobrze, bo słodcy byliby razem. Oby tylko nie zrobili tego jako pocieszenie dla szeryfa po śmierci Stilesa..

happyand

Derek jeszcze nie widział Stilesa.

No fakt, Derek zmienia się co sezon, a co jednak zmiana to bardziej logiczna i wiarygodna.
Przez pół 3 sezonu to ciężki idiota i mu bije. Teraz nagle Mistrz Miyagi.

emo_waitress

Mistrz Miyagi byłyby okej, w porównaniu do cioty z poprzedniej części sezonu :D Choć, powiem szczerze, kochałam go w jego wersji 1.0 w sezonie pierwszym. Taki jeszcze niedojrzały, zamknięty w sobie, nieufny, władczy i arogancki... Pełen wad po brzegi, ale jakoś zupełnie mnie nie irytował. Czemu więc teraz jego wady tak strasznie kłują mnie w ślepia?

revira

Bo o ile reszta ekipy przechodzi jakiś rozwój (szczególnie Scott, Stiles, Lydia i Isaac), o tyle Derek stoi w miejscu, a wręcz się cofa. Do tego postać żyje przeszłością i swoją rodziną: siostrą, wujkiem, drugą siostrą, jedną byłą dziewczyną, drugą byłą dziewczyną, a teraz matką. Na pewno jest jeszcze sporo rodziny i byłych znajomych do przerobienia jeeej.
Jego rola jest chaotyczna i nie oszukujmy się - jest etatową Megan Fox TW - jest w tym serialu dla cycków. Nawet ten półsezon zaczął od golizny. Na miejscu Tylera powoli bym zaczęła puszczać dym z uszu z wściekłości. Wcale sie nie dziwie, ze aktor na każdym kroku podkreśla talent Dylana - bo ten dostaje szanse na wykazanie się. Derek dostaje "wyskakuj z szatek".

Do tego co chwile dostaje po dupie, jest zdradzany, męczony i torturowany. Ktoś na tumblrze zrobił rozpiskę, co w odcinkach spotyka Dereka - wyszła lista po której normalny człowiek by a) oszalał b) strzelił se w łeb. Zdrady, tortury, znęcanie się psychiczne i fizyczne. Po prostu masakra, nie dziwię się petycjom krążącym po internetach, żeby przestać męczyć Dereka :o

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

I tu się podpisuję. Też myślę że reszta ekipy zmienia się z taką bardziej naturalnością, wiadomo że z nastolatków kiedyś muszą wyrosnąć. Patrząc na nich człowiek czuje się jakby jego własne dzieci dorastały na jego oczach.
A Derek... osobiście raczej lubię go za wygląd (ach ta klatka), ale te jego przemiany, nie wiem jak dla was ale dla mnie są nielogiczne. Poza tym trochę wadzi mi jego aktorzenie. Nie mogę się zdecydować czy gra kiepsko, czy jego postać jest kiepska. (ale dla jego klatki mogę go oglądać)
Jestem w pełni za petycją ażeby go już nie męczyć, zwłaszcza że po tym wszystkim co przeszedł widzę przed oczami jego sztandarowe zdanie "I don't care".
I jeszcze podpisała bym petycję żeby już nie wyciągać żadnych nowych, zmarłych i żywych członków jego rodziny. Ten temat mi się przejadł.

thanatos84

Ten temat przejadł się dawno. Rozumiem wskrzeszenie Petera, ale po tym twórcy poszli z prądem i trochę za daleko wypłynęli na otwarte wody. A do brzegu hen daleko. Mam nadzieję, że Talia nie wstanie z grobu, żeby nieść pomoc umęczonemu synowi, albo że jeśli Piter Pan w koncu umrze, to tym razem już na śmierć. Bo w końcu zrobią z niego zombie (nie żebym nie kochała zombie, ale dość już indywiduów w ekipie Scotta).
Plus, Tyler nie jest facetem w moim typie, więc w sumie jakoś nigdy nie piszczałam jak pokazywał się na ekranie. Znam aktorów z lepszymi klatami, więc... Po prostu lubiłam postać Dereka w pierwszym sezonie. Bad guy w skórzanej kurtce, z dodatkowym zestawem ostrych zębów? Hell yeah! A później... później ta postać zaczęła mieć poważny problem z efektem jojo - raz wstawał, by upaść mocniej i niżej. Teraz jesteśmy na etapie wstawania. Obstawiajmy, z jak wysoka upadnie pod koniec sezonu ;D (albo bądźmy optymistkami i załóżmy, że wzleci ku niebu).

ocenił(a) serial na 8
revira

No dobra, jest parę innych klat na które można popatrzeć. Masz rację że najlepszy Derek był w pierwszym sezonie.
Jeśli chodzi o Piotrusia to lubiłam go zawsze, zwłaszcza w duecie se Stilsem, ale ostatnio jego brak w odcinkach lub jego mała ilość wcale mi nie przeszkadza. No chyba że pokazuje zęby, ale w momentach wyłącznie gadanych mogę się bez niego obejść.

ocenił(a) serial na 8
aneant89

Odcinek zleciał mi szybko, ale nie można powiedzieć, że łatwo i przyjemnie. Bo jak w tym wszystkim można znaleźć przyjemność? Z Teen Wolf powoli robi się prawdziwy horror. Ale taki prawdziwy, bez duchów z prześcieradeł albo śmiesznych wampirów.

Szok, szok i jeszcze raz szok! Co tu dużo mówić? Gra Dylana po prostu zmiażdżyła cały odcinek (a nawet serial). Jako ten "mroczny" podoba mi się nawet bardziej niż ten śmieszny, wesoły Stiles z pierwszego sezonu.

Trochę się wyjaśniło, trochę zagmatwało. Kiedy oni to wszystko rozwiążą?

Matka Kiry mnie zdziwiła, w życiu bym nie pomyślała, że to ona ma jakąś władzę nad Oni. Dziwne są też te wiadomości do Allison, ale jakoś specjalnie mnie nie zainteresowały.

Nareszcie więcej Dereka! Jego postać miała taki potencjał, a autorzy zmielili go na użalającego się nad sobą bobasa, ale nie teraz. Teraz wraca w świetniej formie i znów współpracuje ze Scottem. Tłumaczy i w ogóle. Wielki plus.

Ciekawa również Lydia, która słyszy wszystko, ale nie chce o tym mówić i nie może krzyczeć.

Trochę ludzkich emocji związanych z chorobą Stilesa (a może nie chorobą?) też ogromny plus.

Tylko ten wątek z Aidenem, porażka... Już mam dość jego "rozbieranych" scen.

Ale ogólnie odcinek mega. Nie wiem, jak wytrzymam do następnego. Będzie trudno.

ocenił(a) serial na 8
fireworks

Oglądałam ten odcinek drugi razi i naszły mnie dwie konkluzje:

1. Matka Kiry pokazała swoją moc córce specjalnie. Zrobiła to z pełną premedytacją. Jestem o tym przekonana, pytanie tylko: DLACZEGO? Dlaczego to zrobiła i nic nie wyjaśniła?

2. Stiles był w tej piwnicy, gdzie zaprowadziła ich Lydia. Mógł tam być a potem po prostu wyjść i legnąć tam, gdzie go potem Melissa z papa McCall znaleźli. To jest zbyt podejrzane by Lydia się myliła. Ona zawsze ma rację.

aneant89

Moja teoria jest taka, że jego tam nigdy nie było, wizja została stworzona przez nogitsune, które obstawiam tam kiedyś było. W tym miejscu był Barrow, wiec nie może to być zbieg okoliczności. Poza tym tam było pokazane wyryty (?) znak "self".
Nie daje mi też spokoju ten obóz dla Japończyków z II Wojny Światowej. Mam małą, prywatną teorię, że mieścił się w tym budynku i dochodziło tam do strasznych rzeczy wobec japońskich mieszkańców obozu, które wezwały/ zrodziły nogitsune.

Dużo możliwości mi się kotłuje w głowie, ale wszystkie czerwone niteczki zbiegają się do Stilesa i jego rodziny, Japonii, tego budynku.

Matka Kiry była wiec tą osobą, która wezwała demony - prawdopodobnie wykorzystując moc Nametona.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

W takim razie tą sobą na początku w lesie z latarką była on? Mi to wyglądało na męską figurę....

Te czerwone nitki mnie powaliły, nie wiem, co o nich myśleć.

Obóz też. I dlaczego właśnie Alison dostała te wiadomości?