Jak się podobał odcinek? Jak dla mnie trochę nudnawy, ale końcówka mocna - dziadek Argent żyje :D
Ja już się nie będę powtarzać, scenarzyści nadali serialowi charakter taniego romansidła poprzez wątek Dereka i nauczycielki. Wszystko byłabym jeszcze w stanie przeboleć, no ale litości.. Tak głębokie rany zadane przez Alfę magicznie same się wyleczyły dzięki ogromnej sile miłości? Żenujące, przez to TW znacznie traci na wiarygodności. Derek, który do tej pory nie ufał NIKOMU, nagle zakochał się w pięknej (?), cnotliwej, sierotowatej nauczycielce, której oczywiście uratował życie, a ona w ramach podziękowania przyjęła go pod swoje skrzydła, gdy strudzony walką doznał znacznych obrażeń. No cholera jasna, co to ma być?
P.S. Uwielbiam Isaaca.
I popłakałam się przez Stilesa. Nie wyobrażam sobie, co musiałby czuć, gdyby Scott się podpalił. Przecież po stracie takiego przyjaciela już nie miałby zupełnie nikogo, nie zniósł by tego.
A tam od razu dzięki sile miłości, może uleczył się dlatego, że się zrelaksował. Może też miał "zablokowany" umysł tak, jak Scott i potrzebował małego impulsu.
Ale Scott miał "zablokowany" umysł ze względu na poczucie winy, które go dręczyło, był przekonany, że śmierć Dereka to jego wina, że mógł temu zapobiec. A jak ktoś spada z nastego piętra na schody, to nie jest to wina skazy na psychice, chociaż taką niewątpliwie też zyskał, tylko głównie odniesionych obrażeń fizycznych.
Zauważyłam, że Teen Wolf chyba zaczyna mieć tendencję do przywracania postaci - najpierw Alfa, teraz dziadek Argent...ciekawe kto następny? Matt powróci z nową kanimą?
I muszę zgodzić się z fuc.king_positive. We wszystkich trzech kwestiach. Wątek Dereka i nauczycielki jest tutaj zupełnie niepotrzebny i postać Hale'a sporo na nim traci. A scena próby samobójczej Scotta...too many feelings, to było piękne. Chyba jeden z moich ulubionych momentów w Teen Wolf. A Isaac jest przecudowny, razem ze Stilesem prowadzą ranking moich ulubionych postaci w tym serialu. Twórcy powiini dać mu trochę spokoju i przestać go męczyć, bo serce mi pęka z każdym odcinkiem :ccc
odcinek niezły, dla mnie najlepsza była scena ze Scottem i Stilesem... ale się poryczałam kiedy Scott chciał się podpalić i Stiles razem z nim :(
co do Argenta to po pierwszej scenie wiedziałam, że jeszcze się pojawi i do przewidzenia było, że to Deucalion go ugryzł
zastanawiam się jeszcze kogo to widziała Lydia po scenie próby samobójstwa Scotta (ta postać w ogniu... czyżby Druid albo Darach?
nie do końca tylko zrozumiałam w jaki sposób ludzie się zabijali/próbowali zabić w tym motelu?
Tytuł niniejszego odcinka powinien brzmieć: NAUCZYCIELKAJA KASZPIROWSKAJA - RĘCE KTÓRE LECZĄ
Strawiłam infantylne dialogi rodem z 19wiecznych powieści dla pensjonarek, strawiłam cielęce spojrzenia, strawiłam płaczliwe głosy Dereka i i jego nowej dziuni. Ale poddałam się przy spowolnionych pocałunkach i mizianiach i zaczęłam przyspieszać, ale na szczęście natrafiłam na to, jak się chłopina zaczął leczyć, bo przynajmniej miałam powód do śmiechu (zmieszanego z płaczem, bo tym samym moja ulubiona postać stała się dla mnie tylko atrakcyjnym opakowaniem zawierającym palanta, który nawet nie potrafi wykonać JEDNEGO KU*WA telefonu, żeby uspokoić swoich przyjaciół. Bo ważniejsze jest emo pie*dolenie o szopenie i no... pie*dolenie.)
Przepraszam za rynsztokowe słownictwo, wzburzona jestem.
Poza tym gdyby nie śmieszny trener i sexi Monsieur Argent odcinek byłby suaby. Końcowa scena byłaby dla mnie mocna i wzruszająca, gdyby potem wybuch nie był aż tak selektywny i objął tylko wybrany odcinek placu, omijając szczęśliwie oblanego benzyną Scotta i Stilesa stojącego w kałuży łatwopalnego materiału :D Może się czepiam, ale niestety takie niedopatrzenia rujnują mi fabułę.Ale żeby nie było, Stiles z oczami pełnymi bólu = moje skrwawione serce.
Coraz bardziej interesująca wydaje mi się Lydia.
Odcinek oceniam na 6/10, ale za Dereka odejmuję dodatkowy punkt. Buożesz ty mój buożesz, jak można tak zyebać TAKĄ postać. "Nie tak wyobrażałam sobie naszą pierwszą randkę" *MENTALNE WBICIE WIDELCÓW W USZY* " Ranię osoby mi bliskie" *MENTALNY RZYG*
EPIC FAIL ODCINKA - Scott dowiaduje się o tym, że Derek żyje od wroga. Derek w tym czasie leży na babie.
Lub "EPIC FAIL ODCINKA - Scott chce się zabić, bo myśli ,że Derek nie żyje. Derek w tym czasie leży na babie.".
Wyjątkowo przewijałam sceny z Derekiem (i nauczycielką), bo mnie ten wątek nie interesuje. A sam odcinek trochę zawiódł. Ale przynajmniej było sporo Stilesa i Lydii, a to na +
Podobała mi się scena kiedy Scott chciał się podpalić i kiedy Stiles z nim rozmawiał. Aż w końcu Lydia ich uratowała :D
Na pewno na + też Isaac i Ethan. No i ten Darach (bo zakładam ,że to on) wychodzący z płomieni. Naprawdę chciał zabić 3 wilkołaków? To kto zginie zamiast nich ,jeśli wciąż potrzebuje ofiar.
No i Gerard, taki stary, zakrwawiony to co on może (chyba ,że to tylko na pokaz jak na początku Peter). I wie ktoś o co chodzi z tym Argentem co się zastrzelił? Czemu akurat on stał się taki ważny.
"EPIC FAIL ODCINKA - Scott chce się zabić, bo myśli ,że Derek nie żyje. Derek w tym czasie leży na babie.".
Twój edit brzmi jeszcze lepiej :)
" Scott dowiaduje się o tym, że Derek żyje od wroga. Derek w tym czasie leży na babie." buahahahhahahahahahahaha nawet nie pytaj czego o sama nie wiem, ale smieszne jak nie wiem co ;D
Haha, rozbawiłaś mnie do łez :D widzę, że mamy podobne spostrzeżenia dotyczące rozwijającej się, jakże burzliwej znajomości Dereka z tajemniczą nauczycielką panną Blake. Nie, tak na poważnie, to mam nadzieję, że to nie potrwa długo, scenarzyści totalnie skopali sprawę. I pomyśleć, że na początku ten facet był moją ulubioną postacią..
O. To tak ona się nazywa?
Poważnie, dla mnie ta osoba jest tak bezkształtna i nudna, że nawet nie wiem jak się nazywa :o
I ja się przyłączam, bo zgadzam się z Wami w 100%. Derek był moją ulubioną postacią, bo w przeciwieństwie do Scotta nie chodził i nie stękał o miłości, a teraz co? Twórcy strzelili sobie w stopę, psując dobrą postać. Poza tym strasznie sztucznie im to wyszło. Derek ratuje pannę XYZ (nie pamiętam jej imienia, bo dla mnie ona wtapia się w tło) z opresji, wpada w odwiedziny, potem ledwo żywy przychodzi po pomoc (swoją drogą, strasznie przewidywalne. Od początku odcinka wiedziałam, że tak będzie) i nagle bach! do łóżka. Kij z tym, że Derek ledwo żyje, przecież ogromna moc miłości wszystko wyleczy. WTF?! Mam nadzieję, że ta Jennifer zginie albo okaże się jakimś wielkim wrogiem bohaterów, bo tego nie zniosę. Jeśli to się nie zakończy w tym sezonie, to chyba podziękuję. Strasznie mnie coś takiego irytuje. To nie byłby pierwszy serial, w którym z ciekawej postaci męskiej robią jęczącą ciotę zawodzącą o miłości.
"EPIC FAIL ODCINKA - Scott dowiaduje się o tym, że Derek żyje od wroga. Derek w tym czasie leży na babie." hahahahaha xD rozwaliło mnie to :D
mnie też denerwuje relacja Derek/Jennifer, a raczej zaczęła denerwować kiedy się dowiedziałam z trailera, że w tym odcinku dojdzie do pocałunku i jeszcze do czegoś więcej :/ lepiej, żeby okazało się że z Jennifer jest coś nie tak (np. jest Darachem albo pomaga mu nie wiedząc o tym) niż ciągnięcie ich romansu
gdzieś przeczytałam, że Jeff oznajmił, iż w drugiej połowie sezonu (kolejne 12 odcinków) ma się pojawić Sterek - po tym stwierdzam, że Jennifer może zginąć i nie będzie miziania się z Derekiem na ekranie :)
Ale Sterek jako "przyjaciele" czy coś więcej? Mam nadzieje że zginie Jennifer, może jakaś bolesna śmierć ..
Nie będzie Stereka nigdy, ja to wiem. Natomiast tfurcy widząc, że fani Dereka nie kupili jego nowego romansu próbują "naprawić" złe wrażenie i teraz puszczają w obieg takie ściemy, że niby kto wie co przyniesie przyszłość.
A niestety dla nich fanki Stilesa i Dereka stanowią gros fandomu TW.
Max na co można liczyć w kwestii Sterek to usunięcie pańci i powrót do tego, co było.
A wyobrażasz sobie, jaki to byłby piękny scenariusz? Derek dowiaduje się, że Jennifer jest Darachem, po czym zrażony kobietami rzuca się w ramiona Stilesa i.. No właśnie, i się rozmarzyłam. :(
Ja się mogę mylić, bo nastawienie mam inne, ale wydawało mi się że to serial dla młodzieży - młodej młodzieży. Sobie wyobrażam, że trzynastoletnie dziewczęta rade są z takiegoż romansu, ja bym to łyknęła jakbym miała 13. (Z drugiej strony ... czy dla 13-latki taki Derek to nie jest przypadkiem za stary?) Poprawka. Z drugiej strony (pod warunkiem, że pozwoli mi się myśleć kategoriami innego serialu o wilkołakach - też) takie potraktowanie alfiego romansu z nieogarniętą anglistką może zwiastować, że romans nie jest szczególnie istotny i ma na celu na ten przykład stworzenie postaci, którą łatwo i bez krępacji można będzie gdzieś po drodze ubić czyniąc alfę omegą lub czymś równie nieatrakcyjnym.
A poza tym to ja się nie dziwię, że ta kobieta jest nieogarnięta. Przy takim alfie ja też zapomniałabym jak się nazywam.
Zgadzam się z Tobą w 100%.
Może ta nauczycielka powinna opatentować ten sposób leczenia przez sex. Ale musimy przyznać Derekowi pkt za jego siłę, niby padnięty, obolały, krwawiący a tu jednak siłę jeszcze ma! Jak dla mnie jeśli producenci nie mogli go sparować ze Stilesem to mogli mu dac jakąś twardą babkę z którą by się i pobił i pocałował. Np. Kali (ale niech najpierw zainwestuje w buty).
Stiles ratuje cały odcinek oraz Lydia. Jego przemowa do Scotta świetna. Chodź raz Scott mnie nie irytował, Allison nadal nie lubię. Cały czas mi się wydaję że jeden z bliźniaków przejdzie na ich stronę, może to moja wyobraźnia.
Odc ogólnie przeciętny, pojawił się Gerard więc może być ciekawie czekam z niecierpliwością na odc 8 gdzie zobaczymy przeszłość Dereka :) i całą jego rodzinę.
Jest coś co mnie razi - nie zostało wyjaśnione co się działo z Corą po pożarze.
"Cały czas mi się wydaję że jeden z bliźniaków przejdzie na ich stronę, może to moja wyobraźnia." - mówisz o Ethanie? :)
co do Gerarda to już przeczytałam pełno teorii na jego temat, że to właśnie on może być Darachem - a ja już sama nie wiem kto nim jest, zbyt dużo podejrzanych...
w 8 odcinku powinni wyjaśnić co się działo z Corą
Hahaha, też o tym pomyślałam, tu się chłopak ledwo czołga, nie może ustać na nogach, ale widać jego siła sprzężona jest z jego wackiem - jak ten rośnie, to i sił przybywa.
Odnośnie baby u boku Dereka - ja naprawdę nie mam jakichś wielkich obiekcji, chociaż entuzjazmem nie pałam w tym kierunku, ale jejciu naprawdę? Najgorszy typ osobowości jaki mogli znaleźć mu podsunęli. To już wolałabym jakąś bicz, byle charakter miała, COŚ w sobie..
Dziewczyno, ja nie wiem, jak to jest możliwe, ale mówisz wszystko to, o czym ja pomyślę :o Zaczęłam oglądać ten serial z myślą o Dereku i Stilesie razem, w związku z czym bardzo się rozczarowałam, chociaż w dalszym ciągu miałam jakąś tam nadzieję, szczególnie po tych przemowach Jeffa, które kierował do -w większości- fanek Stereka. Później jednak straciłam resztki nadziei, ale liczyłam chociaż na to, że się zaprzyjaźnią, tak naprawdę. I czym nas Jeff uraczył? Tekstami rodem z brazylijskiej telenoweli i tanim romansidłem na miarę "Zmierzchu" (nie obrażając przy tym fanów "Zmierzchu"). Kurczę, no!
A i jeszcze dodam, że jestem bardzo sfrustrowana faktem połączenia dwóch postaci kompletnie do siebie niepasujących, będących razem z przypadku, podczas gdy nawet przyjaźń Dereka ze Stilesem stoi w miejscu. Mam wrażenie, jakby ktoś wyciął kawałek scenariusza i włączył fragment romansu kompletnie niewspółgrającego z fabułą serialu. Całe 2 sezony czekałam w napięciu na choćby najmniejszą scenę Stereka, a Jennifer nagle się pojawia i za dwa odcinki czy trzy już idą razem do łóżka. No i gdzie tu jest sprawiedliwość? Przepraszam, ale musiałam się gdzieś wyżalić i wyrzucić z siebie to, co mi leży na sercu :( po prostu nie mogę patrzeć, jak oni rujnują tak świetnie zapowiadający się serial..
Mało tego - zbierz do kupy wszystkie jej występy w tym sezonie - na 5 odcinków jest tego co - 5 minut? Akcja w klasie, potem nocny napad, wizyta Dereka i w 6 odcinku już mamy wielką nieskończoną miłość na dnie cebrzyka i ruchanko. A ileż to owa miła pani powiedziała zdań? 10 max. To co my właściwie o niej wiemy? Ja do wczoraj nie wiedziałam nawet jak toto się nazywa.
Ja po prostu tego nie kumam, ni uja. Pojawiło się coś w formie baby w ekipie TW, coś bliżej nieokreślonego, o czym nic nie wiemy my jako widzowie, o czym nie wie nic sam Derek (przypominam, osoba z silnymi trust issues, wielokrotnie zraniona w życiu i straumatyzowana). Ale po paru zdaniach, trzykrotnym pojawieniu się na ekranie, pańcia usidla najbardziej charyzmatyczne, największe ciacho we wsi. Uwodzenie sprowadza się do jąkania, bycia damą w opałach i rzucania sucharami z babcinego sztambucha. Nie wiedziałam, że to takie proste, złapanie gościa pokroju Dereka, Stiles nie miał szans :D bo się kłóci, stawia, jest aktywny i sprytny, nie czeka na ratunek, ale DZIAŁA. No i rzuca śmiesznymi, sarkastycznymi hasłami, a nie gada o "pierwszych randkach" i że "był zraniony", bo nie ma przymusu uzewnętrzniania się i rzygania emocjami po środowisku.
Jestem ogólnie przeciwna romansom, a już szczególnie tym nachalnym, robionym na siłę w celu uderzenia w "target kobiecy". Ale rozumiem, że wątki miłosne są lubiane przez innych i jakoś je trawię, jak są zrobione fajnie i gdzie zakochani są sobie równi, są PARTNERAMI.
Romans Dereka z nauczycielką jest jednym z najgorszych romansów, jakie miałam nieprzyjemność oglądać w serialu czy w filmie.
I tak najbardziej rozwalił mnie fakt, że zdążyli przelizać i prze*uchać się parę razy, ale 'leczący miłością i tęczą' pocałunek nastąpił dopiero później. Może to taki sposób, że trzeba było od tyłu, ha? Trzeba zapamiętać ten patent. Matko boska szkoda słów...
Też na to zwróciłam uwagę, bo przyspieszyłam ich bzykanie i natrafiłam na to uzdrawianie na sam koniec, jak już myślałam, że najgorsze za mną :D
No jak jesteśmy już w temacie bzykania, to łapcie:
http://25.media.tumblr.com/51d330b9ab8f8c6e7006e7bc3dcf0fea/tumblr_mpqecoI5Dg1rd n8yoo3_500.jpg
Yuck, rzygam tęczą.
Hm, oni wyglądają jak dzieci dające sobie buziaki, takie delikatne cmok cmok, jakoś nie widzę tu namiętności, ani choćby i pocałunków z języczkiem :)
Danny się bardziej zaangażował z Ethanem :o
Widzę, że wszyscy mają takie same zdanie co do "związku" nauczycielki i Dereka. Ogólnie Derekowi przydałaby się jakaś laska, ale bardziej myślę o hot wilkołaczycy niż o nudnej polonistce. Poza tym nie można było tego seksu dać w jakimś innym momencie? Tu Scott rozpacza chce się zabić, a oni tam kopulują :D
A co do reszty odcinka, to bardzo mrocznie, fajny motyw z motelem samobójców.
No i mój ukochany Isaac, ogólnie niesamowicie wyprzystojniał w tym 3 sezonie, haha. Ale czy oni muszą zawsze mu przypominać o tym jego chorym ojcu i zamykaniu w lodówce? Szkoda mi go.
Off topic: Kurdę, aż musiałam adblocka wyłączyć, żeby coś napisać. Miał tak ktoś?
Co do odcinka, to może zacznę od minusów.
Powtórzę po paru osobach, ale... srsly? Derek i ta napalona "Romeo&Juliet" lady? Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Lubiłam postać Dereka, ale na nich się w ogóle nie da patrzeć. Razem. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby sobie znalazł kogoś, ale nie kogoś tak stereotypowego, jak ta dziewczyna. Dla mnie to jest jakby scenarzyści chcieli celowo zdeklasować postać Dereka, wikłając go w tak głupi romans, żeby dać większe pole popisu dla innych w tym sezonie.
Też mi się nie podobało "zmontowanie" sytuacji w tym odcinku. Taki niesmak rzeczywiście, gdy się pomyśli, że z jednej strony oni (nie tylko Scott) zmagają się ze swoimi demonami (podobało mi się, że w końcu coś było o postaci Boyd'a, bo jak do tej pory ubogo w tym temacie, a byłam ciekawa), a tam Derek sobie harce uprawia i się magicznie healuje. To było tak przewidywalne, że się uleczy "dzięki" niej, że tylko połowę odcinka kręciłam głową <niee, błagam, tylko nie to, zróbcie mi niespodziankę i tego nie pokażcie...>
W poprzednich sezonach bardziej lubiłam Dereka. A w tym... coraz mniej. No trudno, może się jednak okaże, że coś jest z tą nauczycielką nie tak. Chyba tylko wtedy pogodzę się z tym wątkiem.
Plusy (kolejność przypadkowa):
Scena z Danny'm i Ethan'em (right?) była fajna :) No po prostu.
Isaac. Bardzo nie lubię scen, gdy przypominają jego ojca i tą przeklętą zamrażarkę. Fajnie, że jest więcej o nim, ale wolałabym jakieś mniej traumatyczne wątki z nim. I czy tylko ja jestem trochę zawiedziona, że nikt się nie interesuje nim na tyle, żeby spróbować się do niego zbliżyć i mu pomóc? Nikt go nawet nie przytulił. Serio, niech go ktoś przytuli.
Lydia. Coraz bardziej ją lubię. Gdy rezygnuje z udawania zblazowanej, próżnej dziewczyny i daje pokaz myślenia (np. flary z autobusu) albo poważnie traktuje potencjalne zagrożenie z motelu. Bardzo jestem ciekawa, skąd się biorą te jej zdolności słyszenia i widzenia rzeczy, których inni nie mogą.
Scott/Stiles. Podobało mi się, jak szczere było wyznanie Scotta. I "You're my brother". Łezka się zakręciła.
Odcinek z motelem miał fajny klimat. Mimo, że jednak czuje się, że to taka "zapchajdziura", to jednak mi się podobał.
Osobno muszę potraktować dziadka Argent'a. Jedno mnie nurtuje. Został ugryziony przez Alphę. Miał w sobie mountain ash, który uniemożliwił przemianę. Ale czy na stałe, czy tylko odwlekł to w czasie? Przypomina mi się sytuacja z Jacksonem, gdy jemu w przeobrażeniu przeszkadzało to, że początkowo stał się Kanimą. Wtedy też wydostawała się z niego taka czarna ciecz (ciało walczyło z ugryzieniem wg. słów Dereka). Może grandpa Argent też się w końcu stanie wilkołakiem, gdy jego ciało poradzi sobie z przeszkodami i rakiem? W końcu Peter się leczył latami, ale się jednak wyleczył. Nie mam pojęcia, czy to istotne dla akcji, ale mnie to zastanawia.
Z tymi flarami pomysł Lydii dobry, ale też nie potrzebnie wkładali ją do wody - przecież stopy miał poza wanną można było go nawet zapalniczką oparzyć.
Ciekawa jestem kto jest tym druidem - w ogniu widać było jakąś twarz zdeformowaną, więc zaczynam myśleć, że to jednak nie Peter.
widocznie Stiles i Lydia nie palą :) co do druida juz w innym wątku napisałam, że mi przypomina tego senatora Palpatine ze Star Wars (widziałam, Stiles!:) )
Myślałam o tym, że w takim tam motelu mogła gdzieś się walać jakaś zapalniczka lub zapałki, albo mogli mu oparzyć nogę bez wkładania flary do wody. Ale ja sobie lubię tak czasem podywagować, nie zwracaj na to uwagi. xd
Może faktycznie trochę przypomina (jak mu tam było Darth Sidious?), ale ten gościu z ognia jeszcze bardziej był zdeformowany.
Isaac jest w ogóle dla mnie wielkim plusem tego serialu, ale trochę ciężko mu się wiedzie. Szczególnie mi go szkoda było w poprzednich odcinkach, gdy Derek go wyrzucił i rzucił w niego szklanką. Znalazłam na tumblrze ostatnio obrazki, które dość wyraźnie nawołują do twórców o zostawienie go w spokoju i szczerze to zgadzam się z nimi, niech znajdą mu dziewczynę albo najlepszego przyjaciela, przestaną zamykać go w zamrażarkach i pozwolą być szczęśliwym chociaż do końca sezonu.(dla zainteresowanych -http://25.media.tumblr.com/6f7c3698787aa184d25416b9d05ddd1a/tumblr_mpecce5eX51r nf76io1_250.jpg http://25.media.tumblr.com/528050fd94f2eec7a5c876447db58e0c/tumblr_mpecce5eX51rn f76io3_250.jpg http://25.media.tumblr.com/b52fe51513931cef55ffb9e6edf0282f/tumblr_mpecce5eX51rn f76io4_250.jpg http://24.media.tumblr.com/af7758b494bb116fa21fcd9d5b19b810/tumblr_mpecce5eX51rn f76io2_250.jpg)
Nie wszystkie mi się otworzyły, ale zgadzam się. W sumie jakby tak popatrzeć na to od totalnie poważnej strony, to ten wątek Isaac'a jest ciężki. Maltretowanie prze ojca, bicie, zamykanie w zamrażarce bez szans na wydostanie się? Naprawdę czekam usilnie na jakiś promyk nadziei dla niego. No szkoda po prostu fajnego chłopaka.
No ja mialam nadzieję, ze coś się zacznie między nim a Allison, ale ona wraca do Scotta raczej. Niech wprowadzą kogoś nowego dla Isaaca-