Obejrzałam ostatnio hurtowo wręcz kilka seriali hiszpańskich: Velvet, Grand hotel, życie bez pozwolenia, Krawcowa z Madrytu, Kucharka z Castamar, ósma ofiara. Wszystkie były ciekawe dobracowane, każdy w z nich w swoim rodzaju.. Jestem w trakcie Telefonistek...No i nie daję rady , a obejrzałam dopiero kilka odcinków...Wszystko drażni, główna bohaterka wypowiadająca mądrości dla kucharek (które chyba i tak są madrzejsze), muzyka, wymuszony sztuczny wątek lesbijski (bo każdy serial z Netflixa ma teraz taki obowiązek??). Oglądam tylko właściwie dla Yona Gonzalesa (don Francisco), który mnie zauroczył po uszy w Grand hotelu..Wielka szkoda, że taka kicha ten serial..
No to podsunęłaś mi pomysły na seriale. :) Bo chciałam czegoś w hiszpańskim klimacie, najlepiej seriali osadzonych w wiekach pomiędzy osiemnastym a dwudziestym. I oglądam wg Twojego polecenia. Velvet - absolutne mistrzostwo, Spinn-off Velvet Collection niestety, nie udźwignął ciężaru kontynuacji, miejscami był wręcz żenujący. Kucharka z Castamar - dobra. Od siebie polecam "Damę w czarnym welonie", Serial jest, co prawda, włoskiej produkcji, ale ma bardzo podobny klimat. Reszta przede mną. Ponieważ Twój komentarz jest sprzed trzech lat, może, w międzyczasie, obejrzałaś jeszcze coś podobnego i mogłabyś polecić?