Ale ta Bernadette jest słodziutka,jak cukiereczek ;D,szkoda tylko że taka niska...;)
Kiedyś Bernadette powiedziała, że to przez matkę; "Dzięki mamo że paliłaś papierosy."
He he dobre,jak matula mogła ją tak skrzywdzić przez fajeczki,teraz musi śliczna blondyneczka cierpieć ;D,a szkoda bo gdyby była wyższa to by była prawdziwa piękność :)
Jak się pali w ciąży, to się dziecko rodzi z niską wagą i jest drobne. Bernie jest nie tylko piękna, ale i temperamentna, nie daje sobie w kaszę dmuchać. No i biodra i biust ma jak prawdziwa kobieta, więc wzrost to jedyny minus.
Dokładnie wzrost na minus,nom i nie podobają mi się jej nóżki,bo ma chude jak patyczki ;),ale temperament ma faktycznie,i dobrze chociaż mimo że jest drobniutka,to nikt babce nie podskoczy ;)
Dlatego jest taka ostra, bo jej w szkole dokuczali za to że tak dobrze się uczyła, a w domu użerała sie ez licznym młodszym rodzeństwem którego musiała pilnować. Niezłą szkołę życia przeszła i faceta potrzebuje tylko do kochania i seksu, a nie żeby się nią opiekował jak księżniczką i utrzymywał ją. I to mi się podoba.
Nom ona ma przecież męża,więc sexować ma się z kim ;D,zresztą dziwne by było gdyby taka ślicznotka była samotna.Teraz należy się jej to wszystko co ma po tym ciężkim dzieciństwie,i dorastaniu ;).
Teraz jedynym zmartwieniem może być dla niej teściowa, na starość coraz gorsza będzie. Ale Bernadette zarabia dużo i stać ją na wynajęcie opiekuna od zmieniania pampersów, mycia i przebierania pani Wolovitz ;) No i Howard skorzystał na tym, że taką ma zaradną żonę. :)
Oj teściówka to jest dopiero babka z charakterem,ale i tak największy koszmar ma z nią jej synek Wolovitz,istna męka,bo to jego tylko męczy,i nie daje spokoju,ona i tak długo nie pociągnie,bo tyle co ona wpierdziela,to prędzej pęknie jak balon ;D
Taka matka ukochanego to niezły test dla dziewczyny. Jeśli naprawdę go kocha, zniesie i to. Najważniejsze to nie pozwolić żeby babsko im na głowę weszło.
A skąd ta wersja z licznym rodzeństwem. Z tego, co ja pamiętam to Bernie jest jedynaczką i ma ojca emerytowanego policjanta 4 razy większego od Howarda(wzdłuż i wszerz) żeby było śmieszniej zapewne. Przydałoby się, aby tatuś powrócił od czasu do czasu w następnych odcinkach.
Przecież sama mówiła, że nie lubi dzieci bo wiecznie musiała opiekować się rodzeństwem, gdy rodzice pracowali.
W S5E12 The Shiny Trinket Maneuver, jadąc z Howardem samochodem opowiada jak musiała zajmować się rodzeństwem bo matka pracowała na 2 zmiany. Od tego czasu ma uraz do dzieci i na końcu odcinka ustalili, że jak już będą mieć swoje, Howard będzie się nimi zajmować, a ona zarabiać na dom.
Być może, ale ona się na ten wzrost skarżyła, bo przez niego m.in. nie może wsiąść do kolejki górskiej.
Ale to chyba jeszcze żadna tragedia że nie może wsiąść na kolejkę górską,ludzie mają o wiele większe problemy ;)
Ogólnie to nic takiego, ale jej osobiście przeszkadza, bo by chciała poczuć adrenalinę na tej kolejce, a nie wpuszczą jej, żeby nie wypadła jak dziecko. Tak to działa, że jak coś jest niemożliwe, to bardziej się tego pragnie. Poza tym niski wzrost niesie więcej ograniczeń, np trudności w znalezieniu w sklepie ciuchów i butów dla dorosłych w takim małym rozmiarze. A dla kobiety wygląd jest bardzo ważny i nie lubi gdy tylko ubrania dla dzieci dobrze na niej leżą. Musi więc przerabiać wszystko u krawcowej albo szyć na miarę. A jak chce wejść do klubu i kupić alkohol każą pokazać dowód nawet 30-latce. To jest irytujące.
Nom trudno nie można mieć wszystkiego co tylko by się chciało,nikt nie jest idealny,niech się ciesz że nie jest jakąś grubą babą której żaden facet nie chce.Ona powinna się cieszyć że jest taka sexi,i ma takie wzięcie u facetów. ;)
Jest w dużo lepszej sytuacji od Amy, która mimo że jest wyższa, to nieatrakcyjna: płaska, niezgrabna, z toporną urodą faceta. I nie umie się ładnie ubrać.
Nom i sama widzisz,więc śmiało może chodzić z podniesioną głową,a nie się zamartwiać takimi pierdołkami ;)
Tym bardziej, że jest szczęśliwie zakochana i dobrze im z Howardem w łóżku, a Amy się zestarzeje zanim ją Sheldon przeleci.
W rzeczywistości aktorka odtwarzająca postać Amy Farah Fowler wygląda zupełnie inaczej (czytaj znacznie lepiej). A serialowa Amy jest celowo przerysowana żeby było śmieszniej, wszak po to jest ten serial, żeby rechotać. Mnie najbardziej bawią jej ciuchy, jak gdyby całą garderobę przejęła po prababci. Dodam jeszcze, że jestem o lata świetlne odległy od tematów tzw. mody. Znacznie łatwiej pogadać ze mną o silnikach rakietowych.
Widziałam jej zdjęcia z dzieciństwa. Była dość brzydką dziewczynką, aczkolwiek uśmiech dodawał jej mnóstwo uroku. Obecnie, na fotach z różnych gal i eventów ma tak zrobiony makijaż, żeby optycznie złagodzić ostre rysy twarzy (podobne ma Chylińska). A do serialu tak ją malują, żeby jej naturalną urodę uwydatnić, wtedy jest przerysowana. Na zdjęciach bez tapety jest bardziej podobna do Amy niż do siebie na uroczystościach. Amy jest też lekko przygarbiona, nie ma wcięcia w talii i chodzi jak kaczka, tak bez wdzięku, co mnie bardzo bawi. A ubrania rzeczywiście ma po babci nieboszczce, powiedziała to w którymś odcinku. Mayim jest Żydówką i ma charakterystyczny dla swoich ziomków wygląd. I pomyśleć że nie byłoby jej, gdyby dziadkowie nie uciekli do USA z Polski przed Holocaustem...
Z tym szukaniem ubrań to niestety masz rację... Też jestem niska, co prawda nie tak jak Bernadette, ale i tak czasem ciężko mi znaleźć np. spodnie pasujące mi idealnie (w większości są albo za szerokie albo za długie, a jesli długie to trzeba skracać niestety), bluzki też bo nieraz nawet rozmiar XS okazuje się na mnie za duży :| Dlatego nie przepadam za łażeniem za ciuchami... A plus tego może jest taki, że niska kobieta nie musi się martwić, że jakiś facet będzie od nich niższy ;p
Jam mam 159 cm i uważnie dobieram ubrania, żeby optycznie nie skracać i nie pogrubiać sylwetki. Unikam np. długich spódnic i luźnych swetrów. Ale nie daję się zwariować i nie noszę szpilek (wystarczy obcas do 5 cm), bo nie chcę się znęcać nad stopami i nabawić się halluksów albo modzeli.
I tak trzymaj,najważniejsze to akceptować się takim jakim się jest,a jeśli chodzi o ubrania,to po prostu noś takie w których najwygodniej,i swobodnie się czujesz ;)
Można łączyć wygodę i swobodę z elegancją, jedno drugiego nie wyklucza, np. buty ładne, ale bez szpili, bluzka w dobrym guście, a nie krępująca ruchów. W gazetach na stronach o modzie pokazują, co z czym łączyć żeby ze sobą współgrało. Dla dziewczyn to jest ważne, żeby sobie samej się podobać. W gimnazjum byli ludzie, którzy traktowali mnie z wyższością i pysznili się tym że urośli, ale to zwykłe pustaki były, wychowane przez dewoty i plotkary. W niedzielę taki ktoś pójdzie grzecznie do kościółka i usiądzie w pierwszej ławce z mamusią, a w poniedziałek wyśmieje koleżankę za wygląd. Takie wsiowe prostactwo. Bohaterom "Big Bang Theory " dokuczano w szkole bo się wyróżniali z tłumu, ale w dorosłym życiu poszczęściło im się, bo się poznali i zaprzyjaźnili, tworzą zgraną paczkę.
Ja akurat nie chodziłem do gimnazjum bo w tamtych latach było tylko 8 lat podstawówki,ale nigdy tamtych lat nie zapomnę,wtedy wszyscy byli małolatami,i mieli za przeproszeniem nasrane w baniach,liczyło się tylko kto ma oryginalne ciuchy,i jest modnie ubrany,kto miał gorsze ciuchy to był też gorszy od innych,obojętnie czy to był chłopak czy dziewczyna,a teraz gdy już wszyscy dojrzeli,to już ta głupota na szczęście odeszła,wiec jak widzisz nie tylko dziewczyny zwracają uwagę na wygląd i ubrania,bo chłopaki też nawet teraz chcą być modnie ubrani,i nie jesteśmy wcale gorsi od was kobitek ;P.A jeśli chodzi o przyjaźń ekipy z TWP,to tylko można im pozazdrościć,bo rzadko się zdarza taka zgrana paczka.:)
Mieli szczęście, że się poznali. Akceptują się nawzajem pomimo wad, często irytujących. Podoba mi się to zderzenie różnych kultur i mentalności, w których się wychowali. I to że przygarnęli Stuarta, który taki biedny był i samotny.
Moim zdaniem oni się akceptują bo są do siebie bardzo podobni,i w zasadzie niczym się nie różnią,nom oprócz Sheldona,no ale ten koleś to jest ewenement,takiego drugiego po prostu nie ma ;D.Mi się podoba w tych nowych sezonach że tak fajnie do każdego z bohaterów dopasowali idealne dziewczyny,od razu serial rozkręcił się na plus+,nom może oprócz Leonarda i Penny,bardzo ich lubię,ale kompletnie oni do siebie nie pasują,nie ma między nimi tego czegoś,tej całej chemii.
Czytałam kiedyś, że jeśli ludzie w związku reprezentują kompletne przeciwieństwa (jak Leonard i Penny), to są ze sobą dla romansu, bo wtedy te różnice tak kręcą i intrygują. Dziwi mnie że on liczy na małżeństwo, bo całe życie można spędzić raczej z kimś podobnym do siebie (jak Howard i Bernadette), pokrewną duszą. Atrakcyjność fizyczna nie wystarczy, bo to się na dłuższą metę znudzi i wypali. Penny zaczęła myśleć o stabilizacji jak się okazało że nic z jej kariery aktorskiej, pewnie boi się o swoją przyszłość.
Nom niby tak,bo w końcu przeciwieństwa się przyciągają;),ale w przypadku Leonarda i Penny,to aż ciężko się patrzy na ich związek,takie wszystko to jest na siłę.I słusznie zauważyłaś że Penn boi się o swoją przyszłość,i dlatego jest z Leo,ale gdyby poznała kogoś bogatego,odpowiedzialnego,bardziej na luzie,i zwariowanego,to jego od razu by zostawiła,i by zrozumiała że nie jest z nim szczęśliwa,i że ten związek był tylko na pokaz.
Wcześniej gustowała w mięśniakach, tępakach, playboyach, cwaniakach którzy ją traktowali przedmiotowo (co wg mnie nie świadczy o niej najlepiej) i zorientowała się, że lepiej obniżyć wymagania odnośnie wyglądu i zadowolić się brzydszym, ale zapatrzonym w nią jak w obrazek, nadskakującym, poukładanym, mającym stałą pracę i stabilne zarobki, wiernym jak pies.
Dokładnie,dlatego że się sparzyła na początkowych związkach z podobnymi do niej,to pozostał jej uraz,i teraz musi się wysilać,i być na siłę ze swoim przeciwieństwem,a Leo robi z siebie pajaca,i chłopca na posyłki,a blondi to wykorzystuje ;)
Bo on ma jakiś kompleks zadowalania kobiet, przez toksyczną relację z matką. Ona mimo że jest psychologiem dziecięcym i pisze książki na ten temat, popełniła wobec niego rażące błędy wychowawcze. Przez nią w wieku 14 lat moczył sie w nocy i jest strasznie niedowartościowany. Chce mieć u boku taką lalę, byleby ładna była, żeby czuć się lepszym.
No też raja,ale co powiesz o Sheldonie,dorosły chłop,a gdy zachorował to mamulka musiała siedzieć przy nim w łóżeczku i mu śpiewać kołysankę,żeby się lepiej poczuł,i mógł zasnąć ;D.A Leo ogólnie w tym serialu od początku zgrywa takie wielce inteligenta,żeby upodobnić się do reszty swoich kumpli,a z drugiej strony,udaje przy Penny takiego luzaka.
Sheldon emocjonalnie jest nadal dzieckiem, które nie weszło jeszcze w okres dojrzewania. Świadczy o tym choćby brak jakiegokolwiek zainteresowania seksem (chyba że czytanie o jego fizjologii, czyli teoria). I to życie we własnym świecie zapamiętanym z dzieciństwa: Star Trek, Star Wars, Indiana Jones, komiksy, pociągi. Widać że nigdy nie miał zdrowych relacji z rówieśnikami, którzy go nie rozumieli i dokuczali mu. Do szkoły chodził z dużo starszymi (liceum ukończone w wieku 11 lat). Dopiero gdy Leo, prawie taki sam geniusz, wprowadził się do niego, wyszedł do ludzi i znalazł sobie kolegów.
Mi się wydaje że Sheldon nie ma zainteresowania seksem,bo jeszcze jego nawet nie zaznał,była kiedyś w jednym odc.taka scena.pamiętam że były Walentynki i spędzał ze swoją dziewczyną to święto w zabytkowym pociągu,i w pewnym momencie postanowił ją pocałować,to było widać że robił to pierwszy raz bo zbytnio mu to nie wychodziło,a gdzie dopiero teraz iść z dziewczyną do łóżka. ;DA oglądając te swoje typu filmy Star-Trek,Indiana J.jeszcze bardziej go cofa,i ogólnie ma szczęście że poznał Amy która to wszystko toleruje i wytrzymuje bez sexiku,bo in już dawno by mu kopa zasadziła,i go zostawiła ;P.
Odrobina wina wypitego do kolacji trochę go rozluźniło, a tak normalnie to on ma fobię przed kontaktem fizycznym. Nawet do trzymania się za ręce i przytulania z trudem się przekonał. Ale z języczkiem to chyba nigdy się nie odważy. W 4 sezonie nazwał to "niehigieniczną wymianą śliny". Aktem desperacji ze strony Amy było to, że udawała chorą, żeby pomógł jej przy kąpieli i nasmarował maścią. Wykorzystała też to, że klapsy postrzegał jako formę kary, której z chęcią się poddała gdy się domyślił że symuluje.
Przecież on ma fobie że wszystkim,nawet ma pretensje jak ktoś usiądzie na jego miejscu,i mu wgniecenie przeszkadza ;).A o tej scenie o której piszesz z Amy która udawała chorą to nawet nie oglądałem,który to był odcinek???;)
No to muszę nadrobić zaległości i go obejrzeć,żeby w tyle nie być,dobrze że mi o nim napisałaś,dzięx ;)
Przezabawny jest też odcinek s6e9 The Parking Spot Escalation. Wyjątkowa kumulacja udanych gagów i tekstów.
"Kiedy Howard kupuje sobie nowy samochód, uczelnia przyznaje mu miejsce parkingowe należące do Sheldona, które było niewykorzystywane. Sheldon nie zgadza się jednak z utratą miejsca, co skutkuje konfliktem, w który włączona zostaje także Bernadett i Amy." cyt. wikipedia
Kuźwa to widzę że ten 6 sezon był kapitalny,a ja prawie wszystkie odc.przegapiłem wrrr,od niedawna mam Comedy Central,i oni puszczali tylko powtórki 5 i 7 sezonu,a teraz zaprzestali i już wcale tego super serialu nie puszczają....
Już dziś pobrałem cały 6 sezon z torrentów TNT i zabrałem się do oglądania,na razie ma obejrzanych 4 odc.i szło się nieźle uśmiać ;)
Szybko się je odgląda jak są takie krótkie. A jeszcze nie było odcinka, w którym nic nie rozśmieszyłoby mnie:]
Dokładnie,jak dla mnie to ten serial jest aż za krótki,a odcinki fakt,nie ma chyba takiego który by przymulał,i nie rozśmieszał ;)
A bohaterowie są oryginalni i nieszablonowi, tacy outsiderzy. Podoba mi się, że nie jest to kolejna produkcja o redaktorach pisma o modzie albo specjalistach od reklamy.
Bohaterowie w tym serialu są dosłownie nie do podrobienia,nie wyobrażam sobie tego serialu z innymi aktorami.Właśnie obejrzałem te 2 odc.które poleciłaś,9-10 faktycznie idzie się na nich uśmiać szczególnie na 10 jak Sheldon opiekował się Amy. ;)