PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=689083}

The 100

2014 - 2020
7,5 77 tys. ocen
7,5 10 1 76988
7,5 4 krytyków
The 100
powrót do forum serialu The 100

Opinia o odcinku:

Generalnie przepłakałam ostatnie 10 minut, niestety ostatnie miniutki zostały poptute przez - jak to jeden e-kolega uroczo określił - Mojżesza Dżahę :D

Przede wszystkim - Clarke się u mnie zrehabilitowała. Tzn. kiedy coraz bardziej popadała w ten destrukcyjny szał subiektywnie mnie to wkurzało, gdyż drażnią wszelkie dramy, ale obiektywnie muszę powiedzieć, że miało to sens. Clarke coraz bardziej nurzała się w zbrodni, coraz bardziej miotała psychicznie i emocjonalnie, coraz bardziej zachowywała się jak przysłowiowy szczur w pułapce i zaczęła po prostu strzelać na oślep. Clarke dostąpiła w odcinku zaszczytu zagrania kilku naprawdę mocnych scen i jedyne czego żałuję, to braku prawdziwej załamki na koniec. Clarke trochę tak odeszła, jakby już szykowała się na nowe przygody czekające za lesistym horyzontem, a nie jakby właśnie straciła dosłownie wszystko.
Na szczególną pochwałę zasługuje Bellamy, który jako JEDYNY w tym zakichanym serialu pomógł Clarke w godzinie próby, pomógł jej nieść ciężar, wziął jego część na siebie, rozgrzeszył i wybaczył. Cała reszta dokładała jej do pieca, począwszy od Raven, skończywszy na Olivii w tym odcinku. No, w końcu Abby zdobyła się na pocieszenie córki, chyba sama doświadczając na własnych kościach, o co była stawka w tej grze. Tak ze hip hip hurra dla Bellamy i jego piegów: hip hip hurra! :D

Bardzo fajnie zaprezentowali się Dante i Cage w tym odcinku. Szczególnie Cage i jego miłość do ojca - suuuuuper, jakże mnie cieszy coś takiego! Coś czuję, że będzie mi brakowało takich złożonych postaci widząc panią czerwonym w końcówce :(

Jasper, Maya, Monty - :'( smuteczek.
Najważniejsze, że Monty żyje i jako jeden z ostatnich uściskał Clarke. Widok tego gościa w sweterku jest mi miły :) Podobało mi się też, że w tym morzu nieszczęść przynajmniej ojciec i syn (Miller?) mogli się spotkać.

Mojżesza nie będę nawet komentować. Jeżeli mają zamiar w przyszłym sezonie zrobić u Jahy kolejny wątek kolejnego nawiedzenia, bo znowu będzie miał jakieś urojenia, tym razem włożone w głowę przez program komputerowy, to padnę. Padnę i nie wstanę.
Ubolewam, że mój wspaniały Creepster nie wziął i nie puknął go w główkę jakimś kamyczkiem, bo normalnie patrzeć na tego dziada się nie da :/

Podsumowując - zakończenie było gorzkie, tylu zginęło, poplecznicy Arki zginęli i oddaję tu hołd Mayi za jej znaczący tekst o tym, że nie są niewinni. Body count był wysoki, ale jednak twórcom udało się to wszystko ubrać w formę, w której nie była to "tępa" rzeź nastawiona na szokowanie widzów i wszystko było takie surrealistyczne. Jak obrazy Dantego.
Przeżyli 100 lat w bunkrze. Brakowało im tylko 48 godzin do wyjścia. To jest niesamowite.


Podsumowanie sezonu:

Sezon oceniam bardzo dobrze za wyjątkiem motywu z rakietą oraz za wyjątkiem Zyeba Dżachy. Było mnóstwo szarości, dwuznaczności, były nowe sojusze, przyjaźnie i zdrady, Ziemia zaczęła już na dobre brać we władanie Arkę, nikt się nie uchował przed przemocą i destrukcją.
Miałam też kilka rozczarowań: Raven i Jaha z moich ulubieńców stoczyli się na sam dół na mojej drabince "lubienia", Lexa w ostateczności nie spełniła pokładanych w nią nadziei, Bell został sprowadzony do roli Kalego: zrób, załatw, pozamiataj i jego rozwój mimo ładnego początku sezonu utknął w szybach wentylacyjnych MW.
Całkowitą pomyłką był Finn.
Dla równowagi było kilka miłych niespodzianek: Dante, Maya i Cage mimo dziwnych początków zakończyli sezon w glorii, Murphy - same plusiki, Wick, kilka postaci całkowicie pobocznych, jak ta dziewczyna pomagająca Clarke, która zaistniała na początku sezonu i zabłysła w finale (mam słabość do takich osób ^^), czy ojciec Mayi i jej kolega, nawet Emerson.
Bez zmian: Octavia, Lincoln (choć ten miała kilka dobrych scen, nie powiem), Kane, Abby (falowo: raz lepiej, raz gorzej). Monty i Jasper też bez zmian, ale to się akurat chwali, bo zmiana mogłaby być tylko na minus ;)


Dobry sezon mimo kilku wpadek, romanse ograniczone do minimum, w większość wiarygodny rozwój bohaterów, dużo prawdziwych tragedii ale też pozytywnych, wzruszających momentów, wartka akcja (oprócz dwóch odcinków po rakiecie) - dobry sezon :)

ocenił(a) serial na 8
warr

Pierwszy raz mi się coś tak spodobało.
A ja liczę na to, że Kane i Abby będą parką :D
Taak czułam od 1 sezonu, że tak to się zakończy, mam nadzieję, że tak będzie.
I mam też nadzieję, że żadne z nich nie zginie :D co innego Jaha, po tej akcji na łódce..eh
No nic czekam :) a daj Boże 4 sezon :D :D
a jak nie to bede ogladac od początku :D

ocenił(a) serial na 9
Flanet

"Ludzie (przy pomocy AI) rozwalili planetę i musieli wynieść się na sto lat. Gdy wrócili - dalej walczą ze sobą i następne groby kopią swoje i swoich wrogów, a potem jeszcze następne. Nic się nie zmieniło w sensie 'człowiek człowiekowi wilkiem" i to jest niezłe, i to jest prawdziwe!"
Bo taka jest niestety natura ludzka.Sami się stopniowo unicestwiamy, potem się odradzamy i znowu zaczynamy od nowa.Nie uczymy się na błędach.Od zarania dziejów tak było, czy to w czasach prehistorycznych, czy w średniowieczu, czy później.Walczymy, zabijamy się, bo zawsze jest jakiś powód.
Myślicie, że gdyby teraz nastał kataklizm, który by wytrzebił 90% populacji i reszta wyniosła by się w kosmos, jak w serialu, to po powrocie żylibyśmy sobie jak w raju?Niedoczekanie.Zaraz zaczęły by się przepychanki o terytorium, o jedzenie i wszelakie inne zasoby, bo każdy by chciał więcej.Nie mówię już nawet o tym, gdyby ktoś na ziemi przeżył i jego potomkowie traktowali by nas jak intruzów, co zresztą jest zrozumiałe.
Pod tym względem serial pokazuje jednak prawdziwą naturę ludzi, których nie jednoczy nawet apokalipsa.

mario_1981

Cywilizacje by się nawzajem poniszczyły i ludzie tacy jak my to by wyginęli jedynie to buszmeni by przeżyli.

mario_1981

Może to nie ludzie przy pomocy AI tylko właśnie odwrotnie a nawet sam AI odpowiada za zniszczenie.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

obrazy Dantego ?

legenwfidary

Obrazy malowane przez Dantego.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

czyli które ?

legenwfidary

Te namalowane przez Dantego.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Masz na myśli tego Dantego z serialu ? On nie malował surrealistycznie, tylko realistycznie.

emo_waitress

Dziwię się tym ocenom. Jak w ogóle można oceniać jakąś postać w serialu, gdzie bohaterowie nagle przechodzą mentalnie z jednego ekstremum osobowości do drugiego. To są tylko zabiegi dla elektryzowania akcji i pchania jej na siłę na przód, co czyni postacie umysłowo niestabilne i sztuczne. O ile ta ewolucja u części postaci ma sens, to u innych jest objawem schizofrenii i to nie tyle tych postaci co samej autorki.

Mieliśmy Kanclerza z sumieniem i bezwzględnego pragmatycznego zastępcę, później na ziemi role się tylko odwróciły jeden odzyskał sumienie, a drugi odłożył je na półkę... Autorka pogrywa i manipuluje, nie wiem jak można to brać na serio ;)

Finn miał całkowicie niewytłumaczalną jazdę z mordowaniem (taką samą schizę sprezentowano Clarke potem), a był postacią najracjonalniejszą. To był sztuczny zabieg by wykreować konflikt między dwiema stronami. Później Jezus Finn zginął nie dlatego, że musiał, ale dla efektu i by zrobić miejsce na wątek lesbijski i na inne konfiguracje (ten brak pomysłu na związki postaci praktycznie zrobił z kilku z nich zwykłe dziwki, na taką łatwiznę pójść najprościej). generalnie cała historia decyzji Klarki robi się coraz bardziej kosmicznie pomylona.

Sam pomysł na historię niezły, ale przez brak realizmu, przekombinowanie i przefeminizowanie historii fabuła zaczęła kuleć. Lesbijskie wojowniczki barbarzyńcy to przechodzi wszelkie pojęcie i równa się głupotą jedynie z lesbijskimi asasynami z Flasha, może czas na nową ekranizację i Conan(kę) ;) Wcześniej z głównych postaci zginął tylko Wells, ale przynajmniej nagle, szybko i bez kręcenia. Jedyna babka jaka trzyma linię i zachowuje się realistycznie to murzynka, no i może Raven.

Dalej już będzie tylko dziwniej i dziwniej. Na początku podobało mi się to żonglowanie motywacjami, niemożliwe do dokonania wybory, ale od kiedy zmonopolizowała je jedna postać i zaczęły być naciągane(raz wychodzą z sytuacji bez wyjścia w cudowny sposób, a innym razem dokonują najgorszej i niby jedynej decyzji, ta hipokryzja uderza i odpycha).

Jaha wcale nie musiał nikogo poświęcać by dopłynęli do wyspy. Zostało to dodane tylko dlatego, że fabuła zakładała tylko 2 postacie docierające do wyspy... oraz jako przedsmak dalszej ewolucji Jahy w stronę złej strony mocy, a Murfy będzie jego sumieniem, ale do czasu, bo w tej serii nic nie trwa długo. Cała fabuła opiera się na takich ciągłych przeciwstawnościach. To sprawiło, że stała się też częściowo przewidywalna (jeśli zakończenie wątku będzie zbyt oczywiste, zaplącz wątek, jeśli ktoś jest z kimś zbyt długo zabij postać/wprowadź konflikt, jeśli ktoś był zbyt długo dobry daj mu trudny wybór i zmień nastawienie).

Generalnie serial zaczyna coraz bardziej denerwować i ratują go tylko te nieliczne sensowne postacie i nowe kamienie milowe, rozdziały fabuły, bo sama fabuła między nimi ssie już mocno, tak bardzo jak bardzo stałą się naciągana.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Nie zgodzę się ze wszystkim c;
Imho wątek Jahy zajewyrwisty. Przede wszystkim wyrósł ze swojego szablonu typowego ojcowskiego bohatera, nabrał kolorów, i samo to podniosło poziom serialu. Nie twierdzę, że chłonęłam jego sceny, bo na nie przewracałam oczami, ale trzeba przyznać, że były świetne. Z jednej strony motywuje się dobrem swoich ludzi, z drugiej - to powód drugoplanowy, a na pierwszym planie są osobiste ambicje. Jest rozsądny i trzeźwy, a jednak poddaje się jakimś obsesjom i przeczuciom. Jest czuły dla przyjaciół, a zarazem jest gotów poświęcać życie ich i innych, jeśli tylko to służy większemu dobru. To bardzo bogata postać, wątek Theloniusa to jeden z wielu czynników, który uczynił ten sezon więcej niż świetnym.

Wątek Bella, matko, najlepszy. Ubóstwiam go za charakter, nie ma bardziej kompletnej i żywej postaci niż Bellamy. Czy został sprowadzony do roli załatwtogościa, może i tak, ale ważniejsze, co zobaczyliśmy przy okazji. Jest odważny, nawet kiedy się boi, a szczególnie wtedy. To prawdziwe męstwo. Jest silny i wytrwały, ale i wrażliwy i odpowiedzialny. Ryzykuje życiem, przechodzi przez koszmar. Co robi? Podnosi się i idzie dalej, dla tych, którzy są mu bliscy. Po prostu UWIELBIAM.

Clexa to porażka. Wątek pasuje tam jak pięść do twarzy. Clarke bardzo cenię za siłę, zdecydowanie i jeśli dojdzie do Bellarke, będę szczęśliwa jak wszyscy diabli.

Strasznie się bałam wchodzić do tego tematu, bo niestety nawet przy tym serialu internet obrzygał mnie spoilerami ;_;
Ale musiałam, burza wewnętrzna po tym odcinku musi znaleźć ujście :d