Dla mnie niektóre z zarzucanych tu serialowi wad to w istocie jego zalety. Serial, którego bohaterów mogę pokochać albo znienawidzić, zamiast wzruszyć ramionami, to w moim przekonaniu dobry serial. Serial oparty na faktach - ale jednak fabularny, a nie dokumentalny - który nie ogranicza się do pokazywania bezspornych faktów, ale dodaje coś od siebie, to dla mnie dobry serial. Serial, który luźno traktuje albo w ogóle pomija ważne wydarzenia w historii Anglii, a dużo czasu poświęca niektórym z tych mniej istotnych, to też dla mnie dobry serial - bo dzięki temu nie jest podręcznikiem do historii, tylko dziełem sztuki filmowej, w którym sposób rozłożenia takich akcentów ma duży wpływ na walory artystyczne poszczególnych odcinków.
Co do zmian aktorów, niektóre i ja uważam za bardzo nietrafione (został mi jeden odcinek, żeby się przekonać do Elżbiety 3.0 i prawie na pewno nie dam rady), ale nie brakuje i takich wyborów obsadowych, z których jestem bardzo zadowolona. Szkoda, że będzie jeszcze tylko jeden sezon...

To też jak najbardziej słuszne uwagi. Zgodzę się głównie z tym o 'pokochaniu lub nienawidzeniu postaci'.. zazwyczaj tego szukam w serialach - mocnych postaci które wzbudzają emocje. Tu jednak przy 'The Crown' chyba za bardzo dominuje u mnie naturalne zainteresowanie historią Anglii (I ogólnie monarchią brytyjską).. spodziewałam się chyba czegoś innego i jest to typowo subiektywne. Gdyby nie fakty 'z życia i historyczne' pewnie inaczej patrzyłabym na serial. Co do walorów artystycznych - świetne wykonanie no i muzyka (nawet już na samym intro) wyśmienita. I oczywiście niektóre z wyborów aktorskich też mi do gustu przypadły (nie neguję całości obsady) ;)