Realizacyjnie to "perełka w koronie" co w przypadku Netflixa, raczej dziwić nie powinno.. Wierność detali, szczególnie kiedy fabuła rozgrywa się na królewskich salonach, jest wręcz oszołamiająca. Co do oddania prawdy historycznej się nie wypowiem, bo nie jestem na tyle biegły w tym temacie, żeby tutaj polemizować, ale wydaje mi się, że ta produkcja dobrze się uzupełnia z filmem "Queen" z Helen Mirren oraz po części z "The King's Speech".
Osobiście jestem pod dużym wrażeniem postaci księcia Filipa, o którym wcześniej za dużo nie mogłem powiedzieć, bo zawsze jest w cieniu królowej, nie dający prasie i brukowcom powodów do używania. Teraz, poznając historię królowej Elżbiety i jej męża, mogę ująć to słowami Siary "toś mnie Filip zaimponował" :-) Tym, jak potrafił (szczególnie w tamtych czasach i zajmując taką pozycję) być ponad swoją męską dumę, poświęcić swoją karierę i życie prywatne, dla żony i dla narodu. To naprawdę bardzo interesująca i fascynująca postać o której właśnie z w/w powodów za dużo nie wiedziałem.