Genialne podsumowanie.Lepiej bym tego nie ujęła.

mi się tam podoba. Przyjrzyj mu się bardziej...

Ada, no a jakiś porządny argument, dlaczego miałbym to zrobić? Cokolwiek, co by zdementowało to co napisałem powyżej?

Nie zgadzam się, że nic się wtedy nie działo. Działo się bardzo dużo, przede wszystkim postępujący rozpad Imperium. Już są pokazane problemy z Naserem, za chwilę będzie Kryzys Sueski i potężny cios, jaki prestiżowi Wielkiej Brytanii zadadzą Stany Zjednoczone. To fascynujący czas, gdy sojusznik niespodziewanie jednak (chyba) zwraca się przeciwko i niszczy brytyjską mocarstwowość. Potem jeszcze nas czeka wiele ciekawych zawirowań, wojna o Falklandy (jeśli dobrze pamiętam, to chyba młodszy syn Królowej będzie tam służyć w Royal Navy).

Zgadzam się kurde możne 2 sezon będzie lepszy

Serial jest oparty na autentycznych faktach. Czego się spodziewasz? Że dla podbicia oglądalności zamordują jakąś dziennikarkę? Wystarczy, że zabili wspomnianą przez ciebie sekretarkę (postać fikcyjną, ale zawsze). A że Churchill płakał, to zwyczajny, ludzki odruch! Polubił dziewczynę, zginęła trochę przez jego brak decyzji co do problemu smogu. To zdarzenie nim wstrząsnęło i jest to w pełni zrozumiałe. A politycy nie muszą się tu uciekać do wielkich intryg. Wiedzą, że królowa nie bardzo może im cokolwiek zrobić.
Historycznie The Crown nie leży, bo mniej więcej zgadza się z tym, co zdarzyło się naprawdę W przeciwieństwie do The Tudors, gdzie ryknęłam śmiechem widząc jak zmiksowali postaci Mary i Margaret Tudor w jedno. Tło historyczne jest inne, w The Crown dzieje się mniej, ale twierdzenie, że leży historycznie jest złym sformułowaniem. A tapety zmieniała nie Elżbieta, a jej mąż.
"Nie mam nic innego do roboty" Taaa... Jest to niezłe podsumowanie ale nie serialu, ale tego jak Filip został zepchnięty do roli męża królowej, bez określonych obowiązków. Serial jest świetnym dramatem pokazującym, że życie rodziny królewskiej to nie bajka, że ograniczają je zasady, które zamieniają je w piekło. Bo tak naprawdę każde z nich jest bezsilne, skrępowane etykietą, obyczajami, które nawet królowej nie pozwalają na wybranie sobie sekretarza! Nie sposób też nie docenić subtelnego humoru jaki wnosi postać księcia Edynburga. Jego tekst o dwóch opcjach, albo on zakłada obcasy by dorównać wysokiej żonie, albo ona musi uklęknąć totalnie mnie rozwalił.
I wiesz co, ja naprawdę rozumiem to, że dla ciebie za mało się w tym serialu dzieje, ale co, tylko akcja wpływa na twoją ocenę? Jest, to dam więcej, nie ma to od razu 1? A co z muzyką? Z kostiumami? Ze scenografią? Z grą aktorów? One też są na 1? Na 1 zasługują takie kity jak Kac Wawa, gdzie dosłownie NIC nie jest dobre, ale tu widać kawał solidnej roboty. Dlatego zapytam, czy naprawdę nie widzisz w The Crown nic, co by było warte uznania, że przyznałeś aż tak niską ocenę?

Mnie najbardziej irytuje idealizowanie Elżbiety i nadęcie wokół niej. Zawsze nieomylna, a jeśli już się myli to ktoś jest temu winien. Strasznie sztuczna rola

Problem z nią jest taki, że ona jest królową i do tej roli była przyzwyczajana przez niemal całe życie. Zwróć też uwagę na to, że ona tak naprawdę niewiele może i jest bardziej marionetką w rękach rządu. Tupią nogą, mówią że tak nie wypada, nie taki jest zwyczaj i od razu potulnie się im podporządkowuje.

Zgadzam się z tym, ale w relacjach z rodziną mogliby pokazać ją bardziej jako człowieka z krwi i kości, z wadami i zaletami, ale to minęłoby się z celem serialu, którego celem było moim zdaniem wybielenie królowej ( patrz historia Małgorzaty). Głupio trochę jeździć po jeszcze żyjącej królowej.

Tylko że monarcha konstytucyjny nie ma wyboru. Tak to niestety wyglada.

"Politycy ze swoim "intelektem" i "przebiegłością" nie przeżyliby 5 minut w House of Cards."
Bo House of Cards jest przerysowany i wręcz nierzeczywisty, natomiast The Crown jest oparty na faktach historycznych i pokazuje polityków znacznie bliższych tym rzeczywistym. Wbrew temu co nam może się zdać, politycy to też ludzie tacy jak my.

Rozumiem ocenę, każdy ma prawo do własnej. Nie mogę się jednak zgodzić z opinią "Historycznie The Crown też leży bo jak wspomniałem w tamtych czasach nie działo się NIC co byłoby dobrym materiałem na serial". Można się doczepić do błędów historycznych w serialu (bo takie się zdarzają), ale twierdzenie, że są to nieciekawe czasy.. Wydaje mi się, że nie ma w dziejach ludzkości etapu, który nie byłby wart opowiedzenia.

Mnie też się nie podoba, nie budzi we mnie żadnych emocji. Papierowe postacie, trudno im kibicować, fabuła niepociągająca i jeszcze te irytujące skoki w czasie, które nic nie wnoszą. Aktorsko też mnie nie zachwycił.

Lubię seriale kostiumowe, ale ten nie przypadł mi do gustu.