Wciągający od pierwszych minut. Dynamiczna akcja i zero dłużyzn. William odgrywa coraz ważniejszą rolę. Mnóstwo genialnych metafor oraz finał pozostawiający lekki niedosyt.
Zgadzam się: bardzo dobry odcinek z pięknie gęstniejącą, posępną atmosferą, mały horror psychologiczny.
Swoją drogą w kolejnych sezonach ładnie pokazana jest degrengolada mediów na przestrzeni lat: kiedyś można było wysmażyć sążnisty artykuł na temat Małgorzaty strzepującej pyłek z rękawa Townsenda, pokolenie później coś takiego jest już o wiele za słabą pożywką dla prasy i telewizji. Potrzeba im długich, szczegółowych wywiadów i stenogramów z erotycznych rozmów.