Nie będę się rozpisywał (prawie) nad dziurami w fabule, bo wielu przede mną już to zrobiło. Poza tym musiałbym pisać do rana. Nie mogę się jednak powstrzymać względem jednego.

FBI, SWAT, policja i strażnicy więzienni to w tym filmie upośledzone umysłowo ofermy wzięte z ulicy. Wszyscy kultyści zaś to pieprzeni ninja. Wiem, że ich szkolono, w tym obozie przez militarystycznych psycholi, ale bez przesady. Nauczyli ich tam teleportacji za plecy przeciwnika? Bo CIĄGLE to robią. W każdym odcinku Ryan daje się zaskoczyć od tyłu przynajmniej z 3 razy! Serio, policzył ktoś ile razy w sezonie? Powinno się to znaleźć w ciekawostkach.

Scenariusz jest po prostu fatalny. Częstym zarzutem wobec akcji w wielu filmach jest to, że bohater zachował się jak kretyn. Tymczasem ludzie często robią głupie rzeczy i jest to realistyczne. Tylko, że w tym serialu niemal każda decyzja każdego bohatera jest nieprawdopodobnie kretyńska, stworzona tylko po to, by sztucznie pchnąć fabułę do przodu.

Sam pomysł nie był najgorszy, oczywiście gdyby zamienić kółko literackie Carolla na prawdziwą sektę. Gra aktorów jest dość dobra, robią co mogą, by pchnąć życie w swoich papierowych bohaterów. I choć ciężko zżyć się ze stadem baranów popełniających błędy na każdym kroku, jesteśmy zainteresowani losem niektórych postaci. Trzeba przyznać, że serial potrafi zaciekawić, a nawet przykuć do ekranu, chciałem wiedzieć, co będzie dalej mimo ciągłego "no chyba jaja sobie robicie..."