No dokładnie, FBI - f______ bunch of idiots. Główny bohater jest zdany wyłącznie na siebie, FBI nie posiadają helikopterów, ludzi, uzbrojenia, wyszkolenia, łodzi patrolowych, sprzętu do namierzania rozmów, malutkich gpsów, a przede wszystkim mózgu. Przy otoczeniu farmy nie mogłem uwierzyć, że wysłano tam tylko 4 żołnierzy.
Właściwie takie rzeczy psują cały odbiór filmu. Bardzo szkoda, że zrezygnowano też ze scen morderstw na rzecz scen z dzieckiem - byłem dosłownie o krok o wyłączenia telewizora za każdym razem, gdy na ekranie pojawiał się ten dzieciak.

Jedyna zaleta to pojedynek Rayan vs Joe, rola Rodericka, romans Paula i Jacoba i nawiązania do Poego, niestety nawet one z czasem przestają mieć znaczenie, bo liczy się JEGO książka. I naprawdę, fenomenalna pracy kamery i ujęcia, a miejscami klimatyczne lokacje (niestety gospodarstwo, siedziba sekty, ani pomieszczenia FBI do nich nie należą, a tam rozgrywa się tam 90% serialu).