Nazbyt nachalny poziom ideologicznego zniesmaczenia. Nie mam nic przeciw wciskaniu lewackiej ideologii w małych dawkach, ale robi się to niesmaczne, kiedy jest to robione w tak ordynarny i prostacki sposób. Już w połowie 1. sezonu jest to nader widoczne.
Typowy wyciskacz łez na prymitywnym poziomie. Stan pacjenta polepsza/pogarsza się kilka razy na odcinek w tle nastrojowa muzyczka, a widzowi fundowany jest emocjonalny rollercoaster.
Dlaczego to wszystko jest robione w tak banalny sposób, jak dla jakiegoś kołtuniarstwa. Twórcy zakładają chyba, że widz to debil i należy zjechać do tego samego poziomu. Sorry, ale tego serialu momentami nie da się oglądać.