kolejny genialny odcinek. jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem jakości scenariusza jak i również przede wszystkim jestem pod wrażeniem tego że tak jak Andy, Danai jest w stanie wcielić się w postać Michonne ponownie idealnie mając te kilka lat przerwy jak gdyby nigdy nic. przed premierą serialu zakładałam że trochę jednak minie zanim Rick i Michonne się spotkają i cieszę się że jednak twórcy serialu z tym nie zwlekają i już od pierwszego odcinka jest ten moment na który czekałam od lat i że już w drugim odcinku mamy kontynuację ich „reunion”. IMO, to był naprawdę pięknie zagrany moment ponownego spotkania. Michonne płacze. Rick płacze. ja płaczę… bardzo emocjonalna piękna scena i po raz kolejny - serio, warto było czekać pięć długich lat na ten serial. początkowo przez kilka sekund byłam zdziwiona że Michonne nie powiedziała Rickowi o tym że mają syna ale potem uderzyło mnie że przecież to logiczne: gdyby mu powiedziała o RJ’u, Rick jak nic natychmiast chciałby opuścić CRM i pozabijać wszystkich pod drodze aby jak najszybciej wrócić do rodziny a potrzebują czasu i dobrego planu aby razem uciec. i się zemścić. i pokonać CMR. nie mogę się doczekać momentu kiedy Rick w końcu odkryje że ma syna z Michonne.

jakimś cudem zapominałam o Jadis i w efekcie zdziwiłam się gdy zobaczyłam ją pod koniec odcinka. grożenie wyrządzeniem krzywdy czy śmiercią rodzinie Ricka Grimes’a nigdy nikomu nie wyszło na dobre dlatego już teraz mówię: RIP, Jadis xD
rozwaliło mnie to że trochę flirtowała z Rickiem w tej scenie pod koniec i przypomniało mi się natychmiast jak próbowała z nim flirtować w TWD gdy była liderem The Scavengers. ma jaja że kontynuuje próbę flirtowania nim wiedząc że Michonne go odnalazła. 

bardzo podobało mi się też to w jaki sposób została napisana historia Michonne pt. „co się z nią działo”. Jedyny minus i jedyne rozczarowanie to fakt iż pojawiają się bardzo intrygujące postacie drugoplanowe tylko po to żeby ich uśmiercić w tym samym odcinku. W 1 odc. Strasznie rozczarowało mnie że uśmiercili Okafora i w to w definitywny sposób, w sensie na 100% się nie pojawi. I tu w drugim odcinku jest Nat, kolejna intrygująca postać z ogromnym potencjałem tak Okafor którą z przyjemnością zobaczyłabym w kolejnych odcinkach. jakim badassem trzeba być żeby z poziomu lądu zestrzelić helikopter. ugh, autentycznie nienawidzę tego że uśmiercili i Okafora i Nata w tym samym odc gdy się po raz pierwszy pojawiali.


przed obejrzeniem tego drugiego odcinka zrobiłam sobie mini maraton TWD tylko z tymi odcinkami znaczącymi dla relacji Michonne i Ricka i ogromnie podoba mi się fakt że w TWD The Ones who live ma mnóstwo nawiązań i easter eggów których bym nie wyłapała gdybym sobie nie odświeżyła serialu.

nie mogę się doczekać kolejnego odcinka i nie mogę się doczekać aby zobaczyć jak Michonne stara się odgrywać rolę potulnej i niebezpiecznej ;)