PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 178 tys. ocen
7,8 10 1 177813
6,6 42 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

AMC rozpoczęło najnowszy sezon TWD, moim zdaniem fenomenalnie i to jedno słowo w pełni oddaje moje odczucia związane z odcinkiem oraz ogólną charakterystykę "Seed", jednakże by nie być gołosłowny, to jak zwykle napiszę swój króciutki elaboracik rozkładając na czynniki pierwsze nawet najmniejszy szczególik :D Czyli tradycja zachowana.

Zacznę może od tego, iż uważam, że stacja dołożyła wszelkich starań by zadowolić zarówno zatwardziałych fanów gatunku zombiestycznego, czytelników komiksu, oraz tych szarych zwykłych obywateli co to zielonego pojęcia nie mają o tym, iż takie "cusik" jak komiks, będący bazą dla serialu, w ogóle istnieje na rynku.

Rozłożenie ilościowe, o które tak zaciekle walczyli przeciwnicy serialu jest mniej więcej równomierne, czyli tendencja zapoczątkowana w drugim sezonie zachowano. Tutaj pokuszę się o stwierdzenie, że stosunek dramatu do horroru wynosi 50/50 i jest to chyba najsprawiedliwsza ocena. Wstawki typowo akcyjne/horrorowe dość swobodnie i lekko przeplatane są z problemami natury relacji i funkcjonowania grupy, przez co ja nie poczułem się pewnymi rzeczami przytłoczony, jak to miało miejsce np. w przypadku sezonu drugiego. Wszystko sprawne, w odpowiednim tempie, nienachalne, aczkolwiek nie znaczy to, że odcinek nie zaskakuje, ale to później.

Co do samej fabuły to chyba dla nikogo nie było odkrywcza i jakaś bardzo zaskakująca. Od dobrych 4 miesięcy wiadomo było nad czym skupi się ten epizod. Dostaliśmy trochę survivalu, zapoczątkowano nową lokację w sposób niesamowity, bohaterowie ulegli znacznej zmianie i to na ogromny plus. Ogólnie rzecz ujmując mieliśmy dość krótki wstęp gdzie to widzimy naszą grupkę usilnie starającą się przeżyć, po czym mam skok do więzienia w którym dzieje się cała oś serialu. W międzyczasie kilka odskoków do bohaterek odłączonych od Ricka. Chcę jeszcze zwrócić uwag, że między wydarzeniami z sezonu drugiego, a trzeciego minęło aż 6 i pół miesiąca. Ktoś tutaj może teraz powiedzieć, że takie rozwiązanie jest całkowicie "nudne" czy "nieznaczące" a ja powiem stanowczo "nie", gdyż twórcy postarali się przy innych aspektach urozmaicających "Seed" i w głównej mierze wpływających na odbiór odcinka. Tutaj jeszcze jedna rzecz, ale skierowana do określonej grupy użytkowników. No to co, BeeBee61, Gambit_s, elnika i Blondyna, wydaje mi się, że trafiłem z moimi przewidywaniami, i to chyba nawet w 100% :D

A teraz wracając do serialu, to ten akapit poświęcę bohaterom. Ewidentnie widać znaczną zmianę jaka zaszła, już nie u poszczególnych postaci ale u wszystkich. No za wyjątkiem T-doga.

Największą uwagę przykuł oczywiście Rick. Dostaliśmy pierwszy odcinek, ale już teraz czuć to jego odsunięcie się dosłownie od całej grupy. Chłód, ambiwalentny stosunek, bezgraniczne dążenie do zapewnienia schronienia nie zważając na bezpieczeństwo. Widać, że te rządy "niedemokratyczne" wzięły w nim górę. Widać u niego to przyparcie do muru, beznadziejność, zmęczenie odpowiedzialnością. Nie ma już Ricka kierującego się moralnością, jest Rick zimy, ślepo wierzący w swoje racje, a czy te racje są prawidłowe? O tym przekonamy się w dalszej części historii, kiedy to będą miały one swój odzew. Na razie cel wzięcia sobie więzienia za nowy dom jest jak najbardziej dobry. Widać również u niego zmianę w stosunkach z Lori. Ich nieprzerwana miłość, która to opierała się na ufności, i wierze w nich samych gdzieś się "nadszarpnęła". Ona próbuje się zbliżyć, on ją odtrąca i odwrotnie. Kiedy on wyciąga dłoń, ona sprawa wrażenie jakby w ogóle tego nie dostrzegała. On trzyma wszystkich w kupie, czego ona nie dostrzega i chyba nie docenia, przez co sama sobie szkodzi. Naprawdę jestem ciekaw jak dalej się to rozwinie, gdyż widać, że w ich relacjach twórcy znacznie odchodzą od komiksu.

Co do Lori to widać u niej totalną rozsypkę. Sprawia pozory stałej i jakość się trzymającej jednakże, jako członek grupy najbardziej emocjonalny zaczyna się ona sypać, dostrzegając beznadziejność sytuacji w której się znaleźli. Rick się od niej odsunął, może nie w pełni, ale znacznie, jej dziecku przyszło żyć w świecie, gdzie liczy się samo przetrwanie, gdzie ofiarą jest on, a do tego w drodze jest kolejne, które nawet nie wiadomo czy jest żywe, przez co krążą w jej głowie przeróżne, chore moim zdaniem myśli, jednakże są one jak najbardziej na miejscu. To, że każdy jest zarażony jeszcze bardziej ją dobił. Lori już nawet nie przejmuje się tym, co Rick każe robić Carlowi. Wcześniej przewrażliwiona na punkcie jego ochrony, teraz bez słowa zgadza się na wszystkie podjęte kroki.

U Glena tak naprawdę można powiedzieć, że znacznie się nie zmienił, choć to nie jest do końca prawdą. Nadal nieustannie dąży do zapewnienia bezpieczeństwa reszcie, ale tym razem jest to czymś motywowane, a mianowicie chodzi o Meggie. Na każdym kroku ją dogląda, stara się nie spuścić jest z oczu, zawsze blisko niej, przez podtrzymuje ją na duchu. Opieka pełną gębą i to widać w każdym jego czynie. To wszystko nadaje mu siły i dalszej chęci walki. Ma kogoś, kogo kocha i ta osoba w pełni odwzajemnia to uczucie.

Z Meggie jest dokładnie tak samo jak z Glenem. Te same priorytety, z tymże, dziewczyna całkowicie zmieniła swoje nastawienie do otaczającego świata. Twarda, silna, odpowiedzialna, gotowa do walki dziewczyna, ale jednak nadal kierująca się uczuciami wyższymi. Rodzina jest dla niej najważniejsza i tym nadal siebie motywuje. Uważam, że stała się naprawdę wartościowym członkiem grupy, pokazując, że potrafi poświęcić siebie samą dla dobra reszty.

Daryl natomiast to Dayrl jakiego znamy. Nadal jest postrachem leśnych zwierzątek, wciąż idzie na pierwszy ogień, ale jednak jest to jedno ale. Już teraz widać jakiej ogłady nabrał przez ostatnie wydarzenia, oraz jak silnie zżył się z grupą. To już osiągnęło maksimum. Pokuszę się o stwierdzenie, iż grupa zastępuje mu już w pełni rodzinę, którą formalnie miał, ale pod względem uczuciowym była kompletnie nieobecna. Czuje się wartościowy, potrzebny, jest w pełni oddany sprawie. Pełni rolę filaru na którym opiera się to co do tej pory wszyscy stworzyli. Stanowi fundament. Doszedłem również do wniosku, iż Rick i to w głównej mierze on i tylko on, zastępuje mu brata, z tymże, Rick mimo wszystko ma na niego pozytywny wpływ. Poza tym, kto jak nie ona dostrzegł plusy w działaniu Daryla? Jako pierwszy zrozumiał z czym tak naprawdę on się borykał przez całe życie. Stworzyli nierozerwalny duet co widać. Gdzie jakaś grubsza akcja tam oni i to uważam, jest świetne. Tutaj należy również zwrócić uwagę na jego relację z Carol. Tak się wszyscy spinali na myśl o tym, że między nimi coś się tam może pojawić, mówili, że nie niemożliwe, ale jednak. Przynajmniej ja to tak odbieram, po tym co zobaczyłem. Ich połączenie nie polega na "słodkich oczkach" ale jednak coś tam jest i uważam, że zmierza ku dobremu. Korzyści powinni czerpań obopólnie.

Skoro już wspomniałem o Carol, to i o niej coś tam więcej, skrobnę. No i już mamy potwierdzenie, że z szarej myszki nic już nie pozostało. Chętna do walki i obrony. Rick ponadto powiedział, że jest jednym z lepszych strzelców, co początkowo wywołało u mnie lekki uśmieszek, ale mimo wszystko pokazała co potrafi. Mówię to naprawdę szczerze, Carol pierwszy raz od początku emisji serialu mi zaimponowała i ma kilka punktów plusowych. Poza tym widać, iż zmieniła nastawienie do Ricka. Już chyba skończyła z okresem zapędów na maniplatorkę. Otwarcie przyznała, że ich lider zrobił o wiele więcej dla całości niż reszta razem wzięta.

Teraz czas na Carla, który to przeszedł gruntowną "renowację". Zahartowany, otwarty, walczący o swoją rodzinę. Ramię w ramę z dorosłymi dba o bezpieczeństwo. Też zawsze idzie w pierwszej linii. Może nie w przypadku grubszych akcji, ale w tych mniejszych już tak. Wydaje mi się iż okres "ciapy" ma już za sobą. Tutaj jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na Beth, która to również uległa znacznej zmianie na przeogromny plus. Rozpisywać się nad nią nie będę, gdyż wolę skupić się nad jej relacją właśnie z Carlem. Czy Wy również odczuliście, że coś tam między nimi się pojawiło? Mówię tutaj o relacja na wzór Car-Sophie. Kiedyś znalazłem info jakoby Beth znacznie zbliżyła się do syna Grimesów. Podchodziłem raczej do tego z dystansem i lekką rezerwą, ale po obejrzeniu "Seed" wydaje mi się iż na coś się zanosi, choć to może tylko moje urojenia. Niemniej jednak różnica wiekowa między nimi to raptem dwa lata więc powinni się nawzajem rozumieć.

Hershel no to tutaj wyrósł na istnego Cruzoe :) Zmiana od drugiego sezonu całkowita, zarówno w nastawieniu jak i postrzeganiu świata. Kiedy czuje, że nie da rady się wycofuje, co nie znaczy, że stoi bezmyślnie z boku, a kiedy wie, że może coś zdziałać idzie na pierwszą linię. Dla mnie chyba największe zaskoczenie odcinka. Coraz bardziej go lubię, choć boję się, że jednak nie udało mu się przeżyć tego ugryzienia. Na stronie TWD Wiki znalazłem jedną wypowiedź Kirkmana, który powiedział, że to właśnie Hershel pierwotnie w komiksie miał stracić nogę, jednakże z tego powodu, iż uśmiercono mu córki zrezygnował z tego pomysłu. Boję się, iż przy serialu jednak ten pomysł zrealizowano. Byłaby szkoda gdyby się go pozbyli.

Andrea natomiast widać, iż jest kompletnie wycieńczona co nie znaczy, że się poddaje. Cała ta sytuacja dała jej się we znaki, ale nie złamała jej chęci przetrwania i bardzo dobrze. Jak widać nadal wierzy w swoje możliwości, i jest oddana osobie, która ją uratowała, oraz która tak o nią dba. Jej relacja z Michonne jest silna, wzajemnie na sobie polegają co mi się naprawdę podoba.

O Michonna natomiast nie można zbyt wiele powiedzieć, prócz tego, że jest bardzo dobrze przystosowana do obecnej sytuacji, oraz iż ma niesamowite umiejętności w posługiwaniu się kataną. Również oddana Andrei. Jedyne co mnie denerwuje to fakt, że tak na "odwal się" potraktowano tą postać. Niby nowa, ale jakoś nie zwrócono na nią aż tak znacznej uwagi. Oby się to zmieniło w nadchodzącym sezonie.

Skoro bohaterów już opisałem, to teraz powiem trochę o nowej lokacji. AMC więzienie odwzorowało fenomenalnie. Może nie jest kropka w kropkę takie same, ale zachowano klimat za co u mnie mają punkt. Klaustrofobiczne przestrzenie, gdzie leży pełno trupów świadczy o tym, że to miejsce przeszło, przez naprawdę wiele. Brud, zaciemnienie, ponurość świadczy o tym, że placówkę pozostawiono samą sobie. Na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, a to wszystko potęgowane jest tymi nie wiadomo skąd dochodzącymi pomrukami zombie i wszelkimi innymi odgłosami. Dla mnie mistrzostwo.

Jeżeli chodzi o pozostałe aspekty typu muzyka, reżyserka, scenografia, kostiumy, charakteryzacja to wszystko prezentuje ten sam dość wysoki poziom jak za czasów drugiego sezonu.

Chcę jeszcze zwrócić uwagę na naprawdę dobre aktorstwo. Wszystko bez wyjątków co nieco pokazali. Nawet Callies. Moim faworytami w tym odcinku są Lincoln, Cohan, Holden, Yeun, Reedus oraz Wilson. Reszta była dobra, ale nie tak jak tak szósta.

Jeżeli chodzi o uczucia jakie odzwierciedlają bohaterzy to zaserwowano nam póki co największą ich gamę. Początkowo bezradność, brak wiary i nadziei, wycieńczenie, strach, po czym mamy przejście w znalezienie chęci do walki, ochrony, następnie mamy zadowolenie, radość, ulgę, po czym twórcy kończą na strachu i tragedii.

Reasumując, odcinek bardzo dobry, bijący poprzednie piloty na głowę. Z czystym sumieniem wystawiam za niego 10/10. Spełnił moje oczekiwania w 100% i dzięki temu ma jeszcze większy kredyt zaufania. Szkoda jedynie, że tak krótki. Liczyłem na coś rzędu godziny lub nawet półtorej.

ocenił(a) serial na 7
BeeBee61

Zapraszam: http://twd.nethit.pl/index.php

ocenił(a) serial na 9
tomb2525

nie wiem skąd wywód ze daryl jest mega zzyty z grupą :D znów był z dala od ognicha, spał sam poza celą...

ocenił(a) serial na 4
fnh81

A czy jest jakaś różnica, czy śpi w celi obok, czy np. na korytarzu? Nie zapominaj, że mimo wszystko pozostała w nim jakaś cząstka z tego "pierwotnego" stanu :) A tak de facto, toto nie jest żadnym wyznacznikiem. Ważne w tym wszystkim jest to jakie uczucia łączące go z grupą w nim się pojawiły. Widać, że jego relacje uległy znacznemu wzmocnieniu i to z każdym członkiem, z czego najmocniej chyba z Rickiem, i tutaj pokuszę się o stwierdzenie, iż z Carol również. Nie ma już burczenia, agresji, niekontrolowanych wyskoków złości. Współpraca pełną parą. Bardzo dobrze widać to w drugim odcinku. Gdzie jakaś większa akcja, tam Daryl jednym okiem spogląda na Ricka. To samo z samego początku. Reszta zajmuje się opatrywaniem Hershela, a on stoi na czatach pilnując kiedy kto wyjdzie. Nie wspominając już o samym przewiezieniu Greena do cel. On szedł na samym początku formacji kierując resztę w odpowiednią stronę.

ocenił(a) serial na 9
tomb2525

Powiem szczerze że po 1 odcinku nie widziałam tego - dopiero po obejrzeniu 2 widze jego nowe-moim zdaniem lepsze relacje z Rickiem. Do tej pory było tak, że zgadzał się z nim ot tak sobie bo było mu to na rękę, a teraz widzę że relacja Daryl i Rick poszła dalej i oaj polegają na sobie. Teraz jest między nimi mogę chyba powiedziec przyjaźń i pełne zrozumienie.