Wyobraźcie sobie że wirus wybucha w Polsce. Jak byście się zachowywali. Gdzie szukali schronienia, jak układali swoje życie ?
Ja na pewno zabarykadowałbym mieszkanie (mieszkam w wieżowcu na 7 piętrze, mam mocne drzwi). Ale to tylko na przeczekanie pierwszej fali. Potem wiem że musiałbym szukać schronienia w miejscu lepiej zaopatrzonym bo w mieszkaniu zakładam szybko by się kończyły zapasy.
Dodatkowo dokuczyłaby brak wody w rurach i prądu. Bo nie sądzę że cokolwiek by działało.
Nie będę oryginalny gdy powiem że schronienia szukałbym w jakimś centrum handlowym. I to najlepiej takim żeby było dużo jedzenia i narzędzi. Najlepsze połączenie Reala z OBI :)
Takich jednak jest mało (o ile w ogóle są) bo albo będzie mało jedzenia albo mało narzędzi lub innych produktów pomocnych w przetrwaniu. liny, drewno, blachy itp.
Ale ostatecznie stawiam na Real :)
Niestety jak wirus zaatakował w dzień to lipa bo pełno szwędaczy byłoby w środku. Jak w nocy no to lepiej choć i tak kilku by było (ochrona itp)
Myślę że sytuacja w Polsce byłaby o tyle trudna że nie mamy dostępu do broni jak nasi bohaterowie. Jeżeli już ktoś zdobędzie broń to niewielu takich co potrafią ją obsługiwać.
Jakie są wasze pomysły na przetrwanie w polskich warunkach ???
Mieszkam na małej wsi(około 20 domów) mam dużo sprzętu bezpośredniego kontaktu, wiatrówkę która raczej nie wydaje dużo dźwięku. Ogrodzony domek z metrowym podpiwniczeniem, 5km od Tesco, 2 km od Biedronki. Wzmocniłbym ogrodzenie, na sąsiednim podwórku sadził warzywa i wypasał zwierzęta. Wybił bym zombie z okolicznych domków i zebrał zapasy. Ogarnołbym kilku kumpli i kumpel. Gdy zapasy by się skończyły wybrałbym się do supermarketu. Podłączyłbym wiatrak który ma sąsiad do swojego domu. Wodę mam w studni. Największym ale jest czy kumple by przeżyli.;(
Wg mnie to 95% polaków by zginęła. Znalazło by się kilku przywódców którzy zdetonowali by bomby atomowe. Uratowali by się tylko ci co schowali by się w jaskiniach lub schronach lub głęboko pod ziemią. Wątpię jak by stało się to w USA i wiadomo by było że ten kontynent nie ma szans na ratunek to taka Rosja czy Chiny nie zrzucili by kilku bomb na ten kraj. Rozpętała by się wspólna wojna przeciwko jednemu krajowi lub Apokalipsa i każdy w każdego. Kto grał w gry Deathmatch to wie co by się działo. Wtedy lepiej aby uratowali się tylko nie liczni niż każdy miał by brać w tym udział.
95% to nie było by aż tak źle :P
filmy lub gry pokazują wariant w którym ginie conajmniej 99% .
A ja wam powiem, że jedynie czego trzeba było by się obawiać to migracji zombie z zachodu bo tym naszym słowiańskim zombiakom jedynie co by pozostało w głowie to chęć upicia się w trupa.
I tak każdy monopolowy był by oblegany przez hordę zombie-alkoholików.
Ja stawiam na małej wielkości sklepy. Niedaleko mojego domu (200 metrów :D) ostatnio postawili Intermarche.
Sklep jest mały, ale obok niego stoi Bricomarche. Wejścia do nich są na preciw siebie. W srodku jest parking, a sklep jest wykonany z ogromnych metalowych płyt.. Są wysokie. Jakby połączyć dwa sklepy murem.. idealnie.. później spróbować zrobić podkopy zwiększając miejsce na przechowywanie żywności.. są narzędzia, jest pożywienie.. dach też duży i można na nim zamontować baterie słoneczne.. możliwe że są w Bricomarche.. bajka na obronę dla zombie.. jak ktoś chce poruszyć ten temat (obrony przed zombie w Polsce) piszcie na moje GG: 42327108. Pozdro.
Podaj adres a nie GG. Przy piwku na pewno dojdziemy jak się bronić przed zombie :D
haha jakie piwko, radzę zacząć od czegoś ostrzejszego. Na pewno wymyślicie najlepsze plany obrony przed zombie tak, że nawet NASA sie zainteresuje ;]
Z jakiegoś powodu myślałem nie raz na ten temat i zawsze najlepszym wyjściem wydawała mi się wyspa jakaś, wiadomo, w miarę dobra ochrona w postaci wody plus do tego łowienie rybek itd. Pomysły z centrami handlowymi odpadają zdecydowanie, nie jeden film pokazał już dlaczego. Najlepszym pomysłem wydaje mi się, przytoczony już tutaj, zamek. Tak przeglądam teraz plany Malborka i po pierwsze jest sama fosa, po drugie mury, których zombiaczki nigdy by nie pokonały, wystarczyło by odpowiednio zabezpieczyć bramy, co też nie byłoby problemem i można żyć, w środku pomiędzy poziomami zamków jest wystarczająco dużo miejsca na jakąś uprawę czy hodowlę zwierząt. Myślę że w naszym kraju to najlepsze wyjście. Jedyny problem to dotrzeć tam z ekpią :)
No ja też nie rozumiem tej fascynacji hipermarketami duże oszklone wejście do tego prawdopodobnie zatłoczone zombiakami brak okien co przy braku prądu straszna ciemnica , a dotego po 3 dniach smród wielu ton gnijącego mięsa :P
Zamek faktycznie ma chyba najlepsze właściwości obronne niema to jak stare sprawdzone technologie :P
Mieszkam w Malborku i fosa niestety nie jest zalana wodą a niektóre wejścia są bardzo łatwo dostępne.Ale jak już powiedziałeś bardzo łatwo można było by je zabezpieczyć przed zdechlakami. ;)
Niestety moja okolica nie obfituje w poważniejsze zbiorniki wodne (do Bałtyku z 750km), takteż bardzo dobra opcja z urządzeniem sobie życia na jakimś większym statku odpada. Trzeba walczyć o przetrwanie w inny sposób...
Pierwsze co robię, to biegnę szybkensem do domu sąsiada, którego niespecjalnie lubię i rozwalam mu łeb, tak profilaktycznie, poza tym typ jest brzydki, więc zawsze mogę się usprawiedliwić tym, że myślałem, że już zaczyna się przemieniać w zombiaka. Jeszcze wrzucam rybkom do akwarium dużą garść pokarmu- niech sobie pożyją pod moją nieobecność, zgniłe niemiluchy chyba się nimi nie zainteresują.
Potem jadę do pobliskiej Biedronki, jem sobie kanapkę z pastą z tuńczyka, zadowolony, że nie muszę za nią płacić. Już widzę zbierające się wokół sklepu zombie, polujące na odprowadzających wózki meneli.
Zdaję sobie sprawę, że szanse przeżycia mam zerowe, więc kieruję się w stronę stoiska z alkoholami, spędzam tam parę miłych chwil, solidnie się zaprawiając.
Po alko odzywa się we mnie zew honoru i odwagi, więc biorę z półki jakiś śmieszny nożyk albo tłuczek do mięsa i wybiegam prosto na stado zombiaków z jakimś bogoojczyźnianym, patriotycznym okrzykiem na ustach- np. ''chodź tu ku*wo". Ginę śmiercią bohaterską.
Widzę w Waszych wypowiedziach jeden duży minus, każdy po kilku miesiącach w domu wybrałby się do supermarketu. Sądzę, że wtedy byłyby już dawno splądrowane przez innych, którzy ocaleli. Wg. mnie największą szansę na przeżycie mieliby ludzie na wsiach i małych miejscowościach, duże miasta padną od razu. Zerknijcie sobie na ten link, symulacja ataku w mieście: http://ccl.northwestern.edu/netlogo/models/community/run.cgi?Zombie_Infection_2. 961.792.0
Ja bym nie wysiedział w domu dłużej niż 3-4 , nie wiedziałem że u nas tak wielu ma tak znaczne zapasy żywności :P
ale zgadzam się z miasta trzeba by wiać i to dość szybko .
Ja raczej wybrał bym jednostkę wojskową przynajmniej na początek : teren na uboczu , ogrodzony , zapas broni i żywności :P
Dobrym miejscem byłby też zamek jak tu pisało parę osób ale w nim nie ma żadnego zaopatrzenia (prócz ewentualnej kolekcji broni białej) więc trzeba by było włożyć sporo wysiłku aby go należycie zaopatrzyć .
Minusem mojej broni w razie ataku zombie jest to, że szybko by mi się wyczerpała amunicja. U mnie w okolicy ciężko zdobyć jakieś strzały do łuków. A wyprodukowanie ich z pobliskich źródeł raczej nie zajęłoby kilku minut.
W tamtym roku u mnie w miasteczku (ok 18 tys. mieszkańców) wykryto w wodzie pitnej (wodociągi miejskie) bakterie Coli. Informacja wypłynęła ok godz. 13-14. Jak o 15 wyszedłem z pracy to i miałem iunfo o tym to pojechałem do marketu po wodę w tych dużych baniakach 5l. Niestety była już tylko gazowana 1,5 l a ludziska brali po pełnym wózku wody. Wieczorem nie było już nic prawdopodobnie. Więc w razie takiego "syfu" jest góra 3 godz. na zakup zapasów potem to już resztki na pułkach zostaną. Takie są realia kto się spóźni to nie zdobędzie zapasów. Zapasy to jeszcze można by w hurtowniach spożywczych poszukać lub w miejscach gadzie sporo gotują stołówki szkolne itp.
jakby zombieapokalipsa nadchodziła powoli to zgadzam się sklepy były by bardzo szybko wyczyszczone .
ja raczej zakładam wariant gwałtowny w ciągu pierwszych paru godzin tracimy 80% populacji a w ciągu doby jakieś 98% .
gdyby to następowało powoli zombiaki nie miały by szans .
polecam książkę ZOMBIE SURWIWAL podręcznik obrony przed atakiem żywych trupów MAX BROOKS , a w niej : uzbrojenie i techniki zwalczania ,obrona , wybór miejsca schronienia itp. można się np dowiedzieć dlaczego broń palna nie jest najlepszym rozwiązaniem . książka napisana całkiem " na poważnie "
pozdro
Nie będę pisał o początku, bo taki atak zoombie i cała epidemia to w końcu zaskoczenie i nie ma czasu na planowania. Wystartuję o miejsca w którym bohaterowie serialu byli przed końcem sezonu, czyli dość długo nie atakowani na farmie.
1. Stawiam mur wielkości ok. 3 m na około całej posiadłości. Jeśli nie z materiałów budowlanych, to bardzo wytrzymały mur można postawić ze słomy i gliny.
2. Około 1 - 2 metry przed murem (od strony wewnętrznej) robią połączenie elektryczne (zwykły drut), którego przerwanie włączy alarm.
3. Do dość solidnie umacniam. Część mieszkalna tylko na piętrze. Mocne drzwi i lekkie prześwity w oknach to podstawa. Z tyłu buduję drzwi, a za mini przejście ogrodzone na długość około 100 m od domu, żeby w razie czego można było się wydostać, będąc osaczonym.
4. W domu przydałaby się jeszcze studnia, głęboka i chłodna spiżarnia gdzie składowałbym mięso zakonserwowane, tak jak przed erą lodówek się to robiło, czyli gdzieś na kilka miesięcy.
Ktoś wyżej wspomniał o morzu, dobry pomysł, można zająć wielki okręt, metodą prób i błędów jakoś by się nim odpłynęło na 100 m - 1 km od brzegu, zapas ryb by był, wodę można odsalać.
Generalnie w świecie zoombie, gdzie lud
I TAK BYŚCIE W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI SKOŃCZYLI JAKO ODPYCHAJĄCE ZOMBIE!!! :c
Nie no, a teraz serio.
Zakładając, że zombie zagłada nas czeka, musimy pomyśleć realistycznie (no tak, myśleć realistycznie odnośnie zombie... Brawo, nietuzinkowo). Przede wszystkim, na wstępie, warto byłoby zaznaczyć, iż nie powinniśmy przeceniać swoich możliwości. Nie jesteśmy super-bohaterami rodem z filmów, nie posiadamy żadnych super-umiejętności, natomiast super-szczęście nam obce (przynajmniej w większej mierze). Szansa na przeżycie natychmiast spada o 98%. Tyle słowem wstępu.
Wszelkie pomysły, żeby skrywać się w centrach handlowych, galeriach są zupełnie nietrafione, tak mi się wydaje. Przecież takie rzeczy są na widoku, to jest pierwszy cel zombie tudzież ratujących się ludzi nieświadomych, że gromada zombie za nimi podążają. I wiem, że fajnie byłoby mieć całe supermarkety na wyłączność, ale te wyjście byłoby najszybszą drogą to stania się martwym.
Ktoś tam wspomniał o okopach, budowaniu fortec i tak dalej, i tak dalej. GŁUPOTA. Nie macie czasu. Nim ktokolwiek zacznie tę swoją "budowę", zostanie brutalnie zjedzony. I wiem, że chęci, że zapał, ale jakieś tam potężniejsze wzmocnienia nie zbudują się w przeciągu kilku godzin/dni (zależnie od tego, ile macie czasu). No, chyba, że ktoś Was powiadomi miesiąc przed: "Panie Iksiński, zombie-zagłada się zbliża. Tak, dokładnie za trzydzieści trzy dni! Proszę się przygotować!".
Wsie, wszelkie farmy i ogólnie mówiąc zadupia... To dobry pomysł, ale wydaje mi się, że na krótszą metę. Prędzej czy później, horda zombie zacznie się wynosić z miasta i ruszą, w końcu trafią na Wasze drewniane chatki i wtedy po Was - o, po raz trzeci jesteście martwi! Ktoś wspomniał o zamkach i to wydaje mi się być najlepszym pomysłem. Zamki są najczęściej na terenie, na który trudno i nie tak szybko idzie się dostać, zamki są ogromne i potężne, można byłoby wręcz powiedzieć, że niezniszczalne - jeśli chodzi o bezmózgich zombie.
Mimo wszystko, moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest udanie się na daaalekie wyspy (kilku ktosiów także o tym wspomniało chyba). Rozpocząć tam uprawę, hodowle i żyć. Owszem, możliwe jest, że jakiś bezmózg jakoś do Was dotrze (przede wszystkim, nie wiemy, jak zombie reagują na wodę) za sprawką prądów, ale myślę, że to jest zagrożeniem niewielkim. Na pewno nie zwali się Wam na głowę - z dnia na dzień - setka zombie. Trzeba się liczyć z tym, że ludzie z południa Polski raczej niemrawe mają szanse dostania się w jednym kawałku do morza. Także, moi mili z południa Polski, wiecie już, żeby inwestować w helikoptery albo po prostu w posiadłości nad morzem :3.
1. http://www.joemonster.org/i/aa/thousand_islands_39.jpg
2. http://www.joemonster.org/i/aa/thousand_islands_17.jpg
3. http://www.joemonster.org/i/aa/thousand_islands_21.jpg
4. http://www.joemonster.org/i/aa/thousand_islands_36.jpg
Idealne miejsca do osiedlenia się w wypadku zombie-apokalipsy.
Ha, i mam nadzieję, że moje wskazówki uratują komuś życie w razie takiej epidemii :D. To tyle.
A może kościoły ??
W moim mieście (Pabianice) stoi potężny kościół i sądzę ,że byłby idealnym schronieniem okna znajdują się wysoko. Są tylko 3 drzwi wejściowe w dodatku bardzo potężne mocne .Wnętrze koscioła jest duże mogłoby tu mieszkać w normalnych warunkach niewiem może nawet 90-100 osób. Kościol posiada też dwie wieże które służyłyby jako punkty obserwacyjne a około 200m dalej stoi supermarket (Piotr I Paweł oraz NOMI). Najtrudniej byłoby z chłodem gdyż kosciól nie jest ogrzewany ale jest parafia skąd można zabrać materace itp.
Nie, kościół to niedobry pomysł. Zapewne zleciałoby się tam setki mocherów modlących się. Im więcej ludzi - tym więcej zombie.
Fajny temat, choć z założenia nierealny. Ale jak się bawimy to popieram kilku przedmówców - zamek, więzienie lub jednostka wojskowa. Najchętniej ciupa - broni pod dostatkiem, wysokie mury, wieżyczki strażnicze, solidne bramy. Minusem jest to, że w każdej celi i na korytarzach dziesiątki zombiaków - no ale, pogonić jakoś by się dało:)
Duży plus jednostki WP to z kolei zapasy - na terenie każdej z nich znajdują się duże zapasy suchych pokarmów (panzerwafel - suchary) i żarcia w konserwach.
Duży zamek to z kolei dziedzińce na których można by stworzyć hodowle zwierząt gospodarskich.
Statek to zła opcja - w końcu zabraknie paliwa a zimą na morzu na nieogrzewanym statku? - nie podjąłbym się. Poza tym skończyły by się zapasy i co wtedy? Wracasz do portu pełnego zombie, cumujesz sobie statek podczas gdy one radośnie się przyglądają? Logistycznie wykluczone
A kto ci każe na statku ciągle pływać. Większość zombie wpadła by do wody. Od czasu do czasu można by włączać wirniki aby przemieliło trochę zombie. A po za tym nad morzem nie ma tylu osób. W okresie miesiąca lub dwóch można by sporą grupą dużą ilość zombie wytłuc. Zima i nie ogrzany statek. A kto ogrzeje zimą zamek ?! Kajuty są małe więc i łatwiej je ogrzać, a taką komnatę to bez stosu drewna jeśli jest kominek to nie da rady. Statkiem nie odpływasz na pełne morze tylko stoisz w porcie kilka metrów od brzegu aby zombie które szło do statku wpadło do wody. Na szczęście jest sporo fanów ZOMBIE i każdy wie co należy zrobić aby zombie go nie ugryzło. W serialu było pokazane jak armia wojskowa wystrzeliwuje setki pocisków w grupę zombie, a wystarczy tylko jeden strzał w głowę lub użycie broni białej w celu odcięcia górnej części ciała. Wątpię aby każdy by czekał aż ugryzionych stanie się większość miasta. Jeśli ludzie szybko zareagują to zombie nie ma szans aby się rozpowszechniło. Gorzej trzeba się obawiać ludzi robotów. Oglądając postęp medycyny widać że jest coraz to więcej organów które nie są naturalne tylko sztuczne. Jeszcze z 10-15 lat i ujrzymy pierwszego robota. Pozostanie tylko czekać aż wojsko wprowadzi setki takich maszyn do swoich wojsk i nastanie apokalipsa. Ciekawe jakie wtedy byście sobie miejsce wybrali :)
Według mnie . Najgorsze byłoby przetrwać początek infekcji.
Wyobraźcie sobie co by się działo przed totalną zagładą .Jeden wielki CHAOS nasze służby porządkowe nie dałyby rady nawet ,,pozornie,, kontrolować miast.Jednak jestem ciekaw co by zrobiło nasze Wojsko. W TWD amerykańska armia walczyła (scena ataków napalmowych na miasto).Naszej armii nie da się oczywiście porównywać do Armii USA.Ale gdybym ja miał dowodzić. To nie zajmowałbym się obroną miast czy walką z ZOMBIE. Po prostu kazałbym Wszystkim jednostkom się wycofać na tereny hmm Województwa takie jak Mazowieckie Łódzkie Śląskie, Opolskie, Wielkopolskie odpadają ze względu na duże miasta.Więc proponuje Wojewodztwo Podlaskie . Tam tak duża armia mogłaby sie okopać i stworzyc FREE ZONE. Oczywiscie mozecie twierdzic ze takiej ilosci ludzi nie da sie kontrolowac itp ale ja tak uwarzam. A wy co byscie zrobili ??
To nierealne. Za mało czasu na okopanie. Mówisz o ogrodzeniu całego województwa, skąd wziąć budulec dysponując tak małą ilością czasu?
Można by się bronić na Mierzei helskiej. Na początku ma ok 300 m szerokości, pierdyknąć mur wysoki na 3 m i można żyć latami
Nie mówie o okopaniu województwa. Chodziło mi o wybranie najbardziej odludnego miejsca. Wybrać teren i tam mieszkać . Jeżeli chodzi o Hel to sięz tobą zgadzam :D
Myślę, że zmobilizowanie wojska udało by się tylko w kilkunastu procentach - część żołnierzy została by zarażona od razu, część zostałaby z rodzinami. Zaokrąglając - WP liczy ok. 100 tys żołnierzy. Myślę że w jednostkach na rozkaz stawiło by się nie więcej niż 20 - 25 tysięcy. Od razu by ich skoszarowano, a w koszarach broni nie noszą przy sobie. Czekając na wysłanie do akcji oglądali by TV i słuchali radia. Zobaczyli by jak na prawdę wygląda sytuacja i przeciągu kilku godzin połowa by zdezerterowała woląc zaopiekować się rodzinami. Zostaje 10 - 15 tys. Połowa ginie w walce lub jeszcze na terenie koszar bo akurat któryś mógł przyciągnąć wirus w postaci np. zadrapania. Pamiętajmy, że nikt jeszcze do końca nie wie co się dzieje, jak z tym walczyć ani jak unikać zarażenia. Ogromne korki powstałe na ulicach z powodu masowych ucieczek z miast powodują, że wojsko również nie może dotrzeć na czas do punktów zbornych, przeciążenia sieci powodują brak łączności a co za tym idzie kompletną dezorganizację. Pozostaje jakieś 7 tysięcy zdezorientowanych żołnierzy. A to dopiero powiedzmy pierwsze 24 godziny epidemii.
A może kościoły ??
W moim mieście (Pabianice) stoi potężny kościół i sądzę ,że byłby idealnym schronieniem okna znajdują się wysoko. Są tylko 3 drzwi wejściowe w dodatku bardzo potężne mocne .Wnętrze koscioła jest duże mogłoby tu mieszkać w normalnych warunkach niewiem może nawet 90-100 osób. Kościol posiada też dwie wieże które służyłyby jako punkty obserwacyjne a około 200m dalej stoi supermarket (Piotr I Paweł oraz NOMI). Najtrudniej byłoby z chłodem gdyż kosciól nie jest ogrzewany ale jest parafia skąd można zabrać materace itp.
To dobra i łatwa do utrzymania kryjówka, ale co gdy zwabione hałasem szwędacze otoczą kościół? Nawet jak masz blisko do supermarketu, jak się przedostaniesz? Co więcej - mamy teraz lato, ale co jakby zombie-apokalipsa rozpoczęła się zimą? W kościele - 20 i jak przeżyć?
Jeżeli chodzi o hałas to po zamknieciu drzwi i okien to hałas jest nikły i nie zwabiłoby to szwędaczy.
Co do zimna jest już większy kłopot ogniska da sierozpalic ale na krótko bo byśmy się zaczadzili .Ale w miom kosciele jest wysoki strop nawet bardzo więc 10 min można by palić. Jeżeli nie ognisko to właśnie sprzęt z Parafi (kutrki kołdry wszystko czego dusza zapragnie) >Jeżeli mowa o obronie to juz większy problem gdyż kosciół stoi w centrum miasta a wokól nie go ogromy plac ale gdyby było sporo czasu nawet 1 dzień dałoby sie ufortyfikowac . Ale kiedy zombie przejdą fortyfikacje to pozostanie tylko jedno wyjście. Ucieczka tylnymi drzwiami na parafie (która wcześniej zostanie zabezpieczona ). Gdyż ta parafia jest duża wbiegamy na parafie zamykamy brame (mur wysokośc około 2,5m) i mamy kolejne miejsce ukrycia a tam obrona(o ile masz broń) łatwiejsza wysoki budynek itp. Jezeli chodzi o uzbrojenie to 300 metrów od Kosciola jest siedziba Policji :). wystarczy dobra organizacja i rozważne kroki a przetrwanie będzi łatwiejsze :D Z chęcia odczytam twoje wnioski dotycząe powyzszego tekstu :d
W takim razie po co kitrać się w kościele? nie lepiej od razu schować się w tej jak mówisz parafii? A czas, który zmarnowałbyś na fortyfikacje kościoła poświęcić na lepsze zabezpieczenie plebani. Albo wybrać komendę - budynki policji z reguły są solidne, wyposażone - przynajmniej na niższych piętrach - w kraty w oknach, a także wyposażone w wewnętrzne źródła zasilania (przynajmniej agregat prądotwórczy). Jest tam broń, o ile cała nie wyszła z funkcjonariuszami. I co bardzo ważne - radiowozy. Busy Oddziałów Prewencji są solidne a szyby zabezpieczone siatkami kamienioodpornymi. Z reguły komisariaty posiadają też jakiś zapas paliwa. Myślę, że jeśli upierasz się przy pozostaniu w mieście, komenda Policji jest najbezpieczniejszym miejscem
Komenda mogłaby być ale broni tam niestety może juz nie być w końcu Zombie nie wzieły się z dnia na dzień tylko trwała swojego rodzaju wojna (walka o miasta itp) . W miecie wolałbym zostac gdyż zombie nie chodzą od domu do domu tylko po prostu idą . Jeżeli przez jakiś czas nie bedziesz wychodził z ukrycia walczył tylko siedział z zapasami na 4literach to w końcu zombiaki tak jak w serialu opuszczą miasto i wtedy rozpoczniesz troche ,,normalniejsze życie,,
Błąd. To jest świetnie wyjaśnione w komiksie. Zombie nie myślą, mają tylko coś w rodzaju intuicji i owczego pędu. Prędzej czy później narobiłbyś hałasu, coś by Ci spadło, cokolwiek. I wtedy one zaczęły by iść w twoją stronę. Nawet gdyby nie zlokalizowały źródła hałasu tylko po prostu przechodziłyby obok, jeden mógłby się zatoczyć i wpaść na Twoje drzwi. Drugi zrozumiałby że ten pierwszy coś czuje i się dobija więc spróbowałby się dostać do środka. Wtedy reszta zachęcona przykładem rówineż chciała by się dostać do środka. i byłbyś w du*ie
co robimy? płyniemy do Danii! :-D
h t t p :// kwejk. pl/obrazek/1373881/ultimate-zombie-fortress. html (spacje)
ok, będę je braŚć. :-P nie chcę wyjść na forumowego upierdliwca, tylko grzecznie zwracam uwagę. wziąć! ;-)
nie martw się, nie zapomnę o moich rudych przyjaciołach. :-)
lol, niestety tak, chyba rok po premierze, bo to nie moje klimaty. wcześniej widziałam go w teledysku Keitha Richardsa z The Rolling Stones. ;-) kawałek nazywa się Wicked as it Seems.
Moja pierwsza reakcja? Mega Wtf :D Dopiero czytając komentarze pod filmikiem typu "Daryl Dixion!!" itp