PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 172 617
ocen
7,8 10 1 172617
6,1 16
ocen krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Merle.....

ocenił(a) serial na 4

Zacznę może od tego, że początkowo sam byłem sceptyczny odnośnie śmierci Merla. Jak wiadomo po głowie krążyły myśli w stylu "niewykorzystany potencjał", "a gdzie relacje między braćmi", "przecież to taka charyzmatyczna postać" itd. Trochę żalu ze względu na odejście aktora, nutka złości na AMC. Niemniej jednak ta sytuacja utrzymywała się tylko do dnia dzisiejszego. W trakcie oglądania "This Sorrowful Life" moje spojrzenie na sytuacje Merla uległo diametralnej zmianie, wraz z utwierdzeniem siebie samego we wcześniejszych domysłach, a nawet nie domysłach, a stwierdzeniach, które pojawiły się przy okazji wczorajszej dyskusji z Tortugą.

Wiele osób tutaj lamentuje odnośnie tego co się stało w epizodzie 15, jednakże czy ktokolwiek z Was spojrzał na sytuację z perspektywy samego Merla? Odnoszę wrażenie, szczególnie przeglądając główny temat, że większość żyje mrzonkami odnośnie kolorowej przyszłości, chcąc nadal oglądać hasającego po łączce niczym jelonek Merlinka. Dobrze, rozumiem tutaj wszystkich, jednakowoż należy zwrócić uwagę, że starszy Dixon dusił się wręcz sytuacją w której się znalazł. Ten człowiek całkowicie stracił już i tak ledwo stabilną egzystencję. Jego życie było bezcelowe. Brak prywatnego targetu, nieumiejętności przystosowania się, ograniczenie swobody w działaniu i do tego brak sensu. Rick to nie Gubernatora, który pozwala na to co dusza zapragnie. Sam Merle stwierdził, że nie wie co tak naprawdę robi. Ten chłopak miotał się jak dziecko we mgle i choć nam wydaje się, że taka sytuacja mu odpowiada, on się po prostu tym dołował. Przeżył ogromny zawód, żył w kolorowej bajce, którą sam sobie stworzył w której to był panem i władcą. Niestety rzeczywistość pokazała swoje. Nie ma miejsca na Merla i Daryla. Jest natomiast miejsce na społeczność, na równość, na wzajemne poszanowanie i lojalność. Niestety to była granica dla Merla nie do przeskoczenia. Czuł on awers. Każda mijająca godzina była dla niego niczym powoli zawijająca się pętla na szyi wisielca. Mówiąc wprost DLA NIEGO NIE BYŁO PRZYSZŁOŚCI!. On to czuł. Dla Merla z dnia na dzień stawało się to coraz bardziej namacalne. Do tego dodajmy sobie kolizję charakterów pomiędzy nim a Darylem. To go najbardziej zabolało. Z brata, nad którym ciągle miał kontrolę nie pozostało nic. Przed sobą miał człowieka szlachetnego, otwartego i lojalnego względem innych, człowieka który znalazł rodzinę w osobach kompletne mu obcych, człowieka który chciał aby on sam się dla reszty zmienił. Konflikt interesów, kolizja dwóch światów. Wracając jednak do zmian. Jest to kolejna sprawa, która popchnęła Merla w decyzję iście samobójczą. On się po prostu bał tych zmian. On nie chciał tego, a wiedział, iż jest to nieuniknione w środowisku w którym przyszło mu żyć. Nie trafił on do grupy leserów, krętaczy, oszustów. Bał się po prostu drogi, którą musiałby przejść aby nadal żyć. Z jednej strony chciał zostać przy obecnym sposobie życia, który niestety nie przynosi superlatyw, a z drugiej chciał odtrącić od siebie rzeczywistość. Był między młotem, a kowadłem. Ten człowiek niewątpliwie próbował, ale nie potrafił. Do tego, jeszcze to bardzo mocne, aczkolwiek trafne słowa, iż nikt po nim płakać nie będzie, wliczając w to Daryla. To były słowa, które dla Merla stały się kubłem zimnej wody. W końcu zrozumiał swoją bezcelowość, swój dramatyzm i tragizm. Ujrzał koniec. Wiedział, że jego działania do niczego nie doprowadzą, a zasieją jeszcze większy chaos. Owszem mógł wrócić z Michonne ale co by to dało? Wewnętrzna alienacja, odsunięcie od reszty, tworzenie swoistych barier i życie na uboczu. Czym takie życie różni się od wyroku wydanego na siebie samego? Niczym. Jedna różnica jest taka, że wyrok to szybka śmierć, a egzystencja to powolne wyniszczanie samego siebie, co nie dość że doprowadzi do deprawowania samego siebie, to i jeszcze otoczenia. Przez podobną sytuację przeszedł Shane. Naprawdę chcielibyście na to patrzeć? Pytam się szczerze, ponieważ oglądalibyśmy stopniowy upadek człowieka niewątpliwie inteligentnego. Już na tym etapie widzieliśmy swoisty ból w jego życiu. Teraz wyobraźcie sobie jakby to wyglądało po roku, dwóch. A co tam nawet dwa lata. Pół roku, a nawet mniej wystarczy by człowiek, nie ważne jakby był stabilny psychicznie uległby załamaniu.

Podsumowując, śmierć Merla miała pokazać, ze nawet tacy ludzie jak on potrafią ulec załamaniu i upaść. Prawda jest taka, że Dixon miał swój świat i swoje kredki, jednakże kiedy przyszły większe problemy stworzone przez niego pozory rozwiały się pokazując brutalną i ciężką rzeczywistość, w której odbijają się wszystkie konsekwencje jego czynów.

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Hahaha czyli wyląduję na krzesełku jak Andrea?

Kassandra85

Tak http://www.idfdesign.com/images/upholstered-arm-chair-classic/clio-comfortable-a rmchair.jpg

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Przynajmniej wygodne, dzięki.

Kassandra85

Wyg.. o nie! Nie to! TO http://i.telegraph.co.uk/multimedia/archive/00979/torture-chair_979991i.jpg
Ja się pomyliłem huehue

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Mam przeje...i to przez Phillipka.

Kassandra85

Ranisz moje uczucia, a nawet do zdjęcia założyłam najczystszy fartuch, com go buchnęła ze starbaksa :(

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Jak już płaszczyk zdjęłaś, to musi być coś na rzeczy.

Kassandra85

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8tat6lDHe1rrvlgco1_400.gif

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Po tej zapowiedzianej rzezi liczę na powrót Morgana, ma głowę do planowania, a jak się pozbiera to może bardzo się przydać grupie Ricka i Daryla.

ocenił(a) serial na 4
emo_waitress

Tylko, że żyjący Merle i jego osobowość nie bardzo pasują do reszty historii. Widać, że Daryl i Hershel (który tak swoją drogą chyba zmienił zdanie odnośnie oddania Michonne, ale to nic) mieliby robić za jego głos rozsądku.

Badly

Jak na razie, to odkąd Merle pojawił się w wiezieniu, to on gadał z sensem. To on akuratnie opisał Filipa, to on optował za jak najszybszym sprzątnięciem go, to on bał się o Daryla, znając podejście Filipa do pojęcia honoru i danego słowa o zawieszeniu broni, to on jasno określił, co Filip zrobi z Michonne i to on rozgryzł Ricka i jego hipokryzję.
Wszystko, co Merle powiedział, przewidział, znalazło odbicie w rzeczywistości, wbrew myśleniu życzeniowemu ekipy Ricka.

Hersh i Daryl mogli być jego mentorami i "przewodnikami", ale na pewno nie jego głosem rozsądku, on tego dość już ma :)

ocenił(a) serial na 4
emo_waitress

A przepraszam choroba zjadłam kawałek zdania. Chodziło mi o to, że Daryl i Hershel byliby głosem rozsądku Ricka nie Merle, oczywiście.

Merle nie był po prostu kretynem, a inteligentnym facetem. W końcu inteligencja nie zawsze idzie w parze ze szkołą (patrz Andrea :D, ewentualnie jeden z naszych inwestorów, gówno wiedzą o działaniu szpitala, a już zyski liczą, ile kasy, o jezu! Z dupy chyba to wyciągną). Nie mydli sobie oczu, że będzie pięknie, cudownie i kwiatki będziemy sadzić. Wie dobrze jaki jest Filip i nikt by go nie przekonał, że byłoby inaczej.

Badly

Hehe :)
W takim razie mamy nieporozumienie, już wyjaśnione, zgadzamy się, wszystko jest jak należy ze światem. Możemy sobie teraz nawzajem zrobić fryzury jak prawdziwe koleżanki! http://thebrotherhoodofevilgeeks.files.wordpress.com/2012/12/walking-dead-govern or-penny-brush.jpg?w=604

ocenił(a) serial na 4
emo_waitress

O mój Boże, cóż za słowotok :D Kilka razy mi się linijki pogubiły xD Ale dobra załapałem sens.

Ad1. Owszem, Daryl był targetem Merla ale do czasu. Kiedy Dixon zobaczył iż jego młodszy brat nie jest człowiekiem jakim go zapamiętał, ta sytuacja uległa diametralnej zmianie. Merle liczył na to, że obydwoje jak to było przed Atlantą będą razem walczyć i starać się przetrwać, niestety Daryl jest osobą która potrzebuje społeczności. Merle już nie. Co za tym idzie zniwelowany został drugi target czyli przeżycie. Skoro M nie ma brata, z którym mógłby walczyć, a przy tym nie może nigdzie odejść i nie jest w stanie przystosować się do nowych warunków, brakło mu celu w dalszej egzystencji. Jeżeli zaś chodzi o przystosowanie się do zgadzam się co do kwestii Philipa. Owszem, tam wpasował się wręcz idealnie, jednakowoż jakie to były warunki? M miał wolną drogę, róbta co chceta, byleby tylko było to efektowne. U Ricka już tak nie jest. W więzieniu były pewne zasady, każdy miał określoną rolę, każdy trzymał się swojego. Nie było hulaj dusza piekła nie ma. Dodatkowo wszyscy patrzą sobie na ręce. Coś co bez echa zostałoby zatuszowane w Woodbury, w więzieniu odbiłoby się szerokim echem. To natomiast ograniczało poczucie wolności Merla przez co zaczynał się dusić.

Ad2. Czy trzymał go krócej za "mordę"? Z tym bym polemizował. Owszem, nie wiemy jak było w czasie od jego przygarnięcia, aż do pierwszego pojawienia się na tapecie serialu, jednakże wiemy co było dalej. Niezgadzanie się to pikuś. W międzyczasie Merle grał w swoją grę, czyli węszył, kręcił, grał na zwłokę, okłamywał itd. Zabicie Gargulia, kwestia Michonne, doprowadzenie do ataku na Woodbury (poniekąd jego wina, która wynikłą z kwestii porwania). Merle miał w Woodbury podwójne życie. Z jednej strony lojalny wojak, z drugiej działający na swoje konto człowiek.

Ad3. Owszem chodziło mi właśnie o to, jednakże czy został wyleczony? Daryl określił swoje stanowisko, lecz Merle nie potrafił się z tym pogodzić. Gdyby przyjął to na "klatę" sprawy potoczyłyby się definitywnie innym torem.

Ad4. Oczywiście, że miałby pomoc w Darylu, jednakże czy pełną? Przepraszam za jeden wzór głównego zdania, ale jakoś tak mi się fajnie komponuje. Wracając jednak do meritum. Nie ma wątpliwości co do tego, iż Daryl starałby się naprowadzić Merla na odpowiednie tory, jednakże byłoby to wykonalne? Merle jest człowiekiem o bardzo, określmy to sobie sztywnym charakterze i mało elastycznej i podatnej na zmiany osobowość. Całe jego życie doprowadziło do wypalenia się jego człowieczeństwa. Ten chłopak nie cofał się przed niczym. Nawet Daryl by tutaj niewiele zdziałał, mając dodatkowo przed sobą resztę grupy. Naprawdę w dużą wątpliwość poddaję ingerencję Carol tudzież Michonne w sprawy Merla. One akceptowały jego osobę, aczkolwiek z wielkim trudem. Popatrz z jakim chłodem się do niego odnosiły. Nawet Andrea czegoś takiego ze strony grupy nie uświadczyła, choć też kolorowo nie było.

Ad5. Wzruszający moment kiedy? Może w momencie kiedy Daryl miał złudne nadzieje, a Merle nie potrafił przyjąć do wiadomości jego postaw? Do Shane'a natomiast odwołałem się nie z tego powodu, by pokazać podobieństwa między ich sytuację, a po to by pokazać iż Merle tak samo jak i Shane stacza się po równi pochyłej w dół.

“I want to be with my brother. My brother, he wants to be in the prison. This little trip… maybe it’ll keep that place standing. If I pull it off, maybe all is forgiven"

Proszę Cię, przecież to na kilometr śmierdzi pozorami. To zdanie nie świadczy o pozytywnych uczuciach, a chwytaniu się ostatniej deski ratunku i to jeszcze o dziwo wbrew własnemu sobie. Jak powiedziała Michonne, za dużo tych "może", za dużo niepewności. Brak podstaw. Merle zdecydował się na to, ponieważ nie miał innego wyjścia. Tu nie było chęci, bo jak mogą być skoro innego wyjścia brak?

tomb2525

Przepraszam... SŁOWOTOK?

ocenił(a) serial na 6
tomb2525

“I want to be with my brother. My brother, he wants to be in the prison. This little trip… maybe it’ll keep that place standing. If I pull it off, maybe all is forgiven"

Proszę Cię, przecież to na kilometr śmierdzi pozorami. To zdanie nie świadczy o pozytywnych uczuciach, a chwytaniu się ostatniej deski ratunku i to jeszcze o dziwo wbrew własnemu sobie. Jak powiedziała Michonne, za dużo tych "może", za dużo niepewności. Brak podstaw. Merle zdecydował się na to, ponieważ nie miał innego wyjścia. Tu nie było chęci, bo jak mogą być skoro innego wyjścia brak?


Moim zdaniem była w tym nadzieja, która później została szybko zgaszona. On wcale nie musiał tego robić, Miał wyjście. Mógł siedzieć na dupsku i pokazać Rickowi środkowy palec i umyć od tego ręce (i gdyby to zrobił, to pewnie nadal by żył), ale jednak zdecydował się oddać Michonne, bo właśnie miał nadzieję że w ten sposób ci ludzie dadzą mu jakąś szansę, albo chociaż Daryl będzie bezpieczny, bo za pewne idąc tam z Mich chciał zrobić to, co ostatecznie zamierzał - kill the Governor . No ale co ja tam wiem...

ocenił(a) serial na 6
tomb2525

Poza tym jeszcze jedna sprawa, co do Merle'a w Woodbury - piszesz tak jakby go tam noszono na rękach i zginano się przed nim w pół na ulicy. Przez kogo on tam był szanowany? Przez Milotna? Ten patrzył na niego jak na ignoranta i tępego osiłka, co widać w 3 odcinku, bodajże, gdzie siedzą w jego laboratorium. Czy może przez Gubernatora? On go traktował jak takiego właśnie "dirty workera", Merle dla niego niczym się tak na prawdę nie różnił od takiego Martineza. No chyba tylko tym że ze swoją posturą mógł robić za prawdziwego goryla, przed którym każdy trzęsie portkami i przyjmie "wiadomość" od szefa. Tak to Merle dla Blake'a był nikim, co zresztą ten sam powiedział podczas pogadanki z Rickiem. Dixon nie robił nic co wznosiło by go ponad resztę fagasów Gubcia. Merle chciał odnaleźć Daryla. Gdyby mógł robić co chciał, miał rzeczywiście wolną rękę i swobodę, to Philip nie zbywałby każdej jego wzmianki o chęci odszukania młodszego brata, tak samo jak zbywał Adreę i Michonne gdy te tylko chciały opuścić Woodbury. Ten sam chwyt. Niby możesz robić co chcesz, ale jak przychodzi co do czego to sprytnie ominę ten temat i pozostawię cię z znakiem zapytania i finalnie nie pozwolę ci zrobić niczego, dopóki sam tego nie zechcę.

Tortuga033

Do tego w przeciwieństwie do Mich na początku oraz Andrei do końca Merle ZNAŁ Filipa i wiedział, do czego jest zdolny (sam ostatnio Rickowi opowiedział, jaką przyjemność sprawiało zabijanie Filipowi, kiedy byli razem na "akcjach"). Więc tym bardziej musiał grać posłusznego pieska z zerowym polem manewru i możliwością wyboru. Przypominam o scenach, kiedy Filip z miłym uśmiechem pyta Merla, po której jest stronie i czy dalej jest lojalny. A Merle, który już wtedy miał w głowie tylko DARYL!, z równie miłym uśmiechem odpowiada, oczywiście jestem wierny Woodbury.
Tak, Merle był szanowanym członkiem Rady Parafialnej z pełnym wachlarzem swobód obywatelskich. Czyli, był na piedestale i robił co chciał. To chyba był drugim Filipem, nie?
Filip stworzył urokliwe miasteczko w świecie koszmaru. Taką podróż w czasie. Wprowadza nowe osoby z miną i gadką agenta nieruchomości, ludzie dostają mentalnego orgazmu na widok czystego łózka i bezpiecznej przestrzeni i zostają z pocałowaniem ręki. Filip w czasach przedrickowych dobrze zarzadzął Woodbury, bo sprytnie odseparował swój mroczny świat od świata zwykłych mieszkańców. Martinez, Merle i reszta przydupasów nie chodzą brudni, zarośnięci, budzący strach, wyglądają jak - agencja ochrony :D całkowicie zrozumiała w tym czasie. Nikt się nie buntuje, wszyscy są wdzięczni, Filip gra rolę Miłego Burmistrza.
Ten drugi, mroczny świat Filipa znają Milton i "wojsko". Tam tym bardziej nikt się nie buntuje i wszyscy dokładnie wykonują jego polecenia i działają tak, jak im podpowie - i każe - Gov. Dlatego skąd się wzięła teoria, że w świecie Filipa robi się co chce i gdzie ochroniarz/ najemnik jest noszony na rękach? Nie wiem, szczerze mówiąc.

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Dokładnie! Merle doskonale wiedział na ile sobie może pozwolić i żeby przechytrzyć Philipka trzeba działać konspiracyjnie i być o krok do przodu do niego (co nie zawsze się Merlinowi udawało, niestety).
Poza tym nadal uważam że życie Merle'a z grupą nie było by niemożliwe. Spójrz na to jak on się zachowywał w więzieniu. Czy przez cały czas rzucał się na każdego, darł mordę, wywijał swoją nożo-rączką, rzucał ciężkimi przedmiotami itd.? NIE! On sobie stał zboku, obserwował, analizował (zupełnie jak "stary, dobry" Daryl, z poprzedniego sezonu) i jak trzeba było to potrafił powiedzieć głośno co myśli, nie szczędząc przy tym cynizmu, sarkazmu i humoru . Potrafił tez normalnie rozmawiać. Rzucał się wtedy kiedy miał ku temu powód. Sam poszedł do Michonne i ją przeprosił. Sama Czekolada w ostatnim odcinku, ta która rozgryzła Governora, rozgryzała też Merle'a i zobaczyła, że to wcale nie jest taki diabeł. Carol też zasugerowała pod koniec rozmowy że była by dla Dixona szansa. Nie wspomnę już o tym że była by to również szansa dla Daryla, aby wyjść nieco z cienia. Merle po prostu był jedną z (jak nawet nie wiem czy nie jedyną) naprawdę wielowymiarową, złożoną i charyzmatyczną postacią, takich trochę z innej bajki jak się patrzy na postacie choćby takich mdłych Pączusiów, jak sama pisałaś - dzięki niemu coś by się działo w grupie, nabrała by ona dynamiki, no i Darlina by ożyła, bo to też świetna postać z potencjałem, który ostatnio nie jest w pełni wykorzystywany. Śmiem nawet twierdzić ,że Dixony to taka najbardziej charakterystyczna wizytówka tego serialu (oprócz duetu Grimesów). Szkoda że twórcy "nie wiedzieli co czynią", ukrócając motyw braci.

Tortuga033

Dla mnie Merle po przybyciu do więzienia nastawił się ponownie na przetrwanie - tak jak to robił przez całe życie. Jak mu kazali siedzieć z boczku - to siedział, nie prowokował, pogadał z Hershem. Ekipa Ricka to kółko różańcowe kierujące się innymi wartościami, niż Filip, to Merle od razu jest "grzeczny". Miał jeden wybuch agresji, kiedy Rick, Daryl i Hersh pojechali spotkać się z Filipem. Całkowicie zrozumiały, bo Merle ani przez chwilę nie wierzył w jego dobre intencje i szczerze bał się o bejbibruda wiedząc, że Filipowi w każdej chwili może odbić i cześć pieśni.
Kiedy zwrócił się z tym do Mich, ta go zrozumiała, bo to jest druga osoba w tym serialu po Merlu, która jest całkowicie pozbawiona złudzeń i mrzonek wieku dziecięcego.
Jestem wręcz pewna, że gdyby Merle żył dalej, to z nią właśnie nawiązałby nić porozumienia. Oboje są pragmatyczni, skryci, mają podobne poczucie humoru, skłonności do witty banter i docinek, brak roztrząsania i dążenie do konkretnego celu z pominięciem bulszitu.
Ich wyprawa do Filipa to mistrzostwo. Mich wie, że idzie na tortury, ale nie odstawia cyrku, tylko spokojnie rozmawia i jeszcze dogaduje Merlowi. Wie, że rzucanie się jak świnia w agreście, to tylko strata energii potrzebnej w bardziej odpowiednim momencie.
Merle wie, że prowadzi kogoś na tortury i śmierć, ale rozmawia z ofiarą jak gdyby to był spacer bulwarem nadmorskim, dyskutuje rozsądnie. Oboje reprezentują unikalny sposób patrzenia na świat nie przez pryzmat emocji, ale pragmatyzmu i cynizmu. Potrafią jakby usunąć się z sytuacji, przez co inaczej na nią patrzą. Podczas kiedy normalne zachowanie nakazywałoby Mich nienawidzić Merla i wręcz szukać zemsty (jak Glenn), ona na chłodno zamyka tamten rozdział i idzie dalej.
Tak jak ich widzę - i myślę, że razem stworzyli duet, którym zombi straszyłyby swoje dzieci :D

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Tak, Merle to typ "survivalowca", który stawia na przetrwanie patrząc przy tym na siebie i na swojego "little brotha", of course. Tak że ten..masz rację, Dixon głównie się dostosowywał, z początku nie było by to zbyt szczere, ale dalej jakby to wyglądało ..who knows?
Btw, "kółko różańcowe" :D i to "kółko różańcowe", nawet nie ma na stanie choć jednej butelczyny jakiegoś "relaksacza" (podczas zombie-apokalipsy, really?!), a jak się człowiek o takowego zapyta, to jeszcze zmierzą go piorunującym wzrokiem i każą "iść do diabła" ...i żyj tu z takimi...

Właśnie, czy tylko ja zauważyłam że Michonne w ostatnim odcinku jakoś tak ładniej wyglądała? To chyba towarzystwo rozkosznego Merlinka tak na nią podziałało. Duet był by z nich dobry, nie zaprzeczę, ale Knur w duecie damsko-męskim to tylko ze swoim "Prosiaczkiem". Jej, ze mną to by dopiero mieli...

Tortuga033

Mam nadzieję, że nie pomyślałaś, że ja pomyślałam, że Merle i Mich powinni być RAZEM razem :O
Ja mam na romanse alergię, jedynie toleruję Addamsów, Bundych i Skippera ze swoją hawajską laleczką.
Tak że wiesz, M&M w wersji przyjaciół, którzy sobie dogryzają bez przerwy, ale równocześnie porozumiewają bez słów, kiedy rzeczywiście trza działać, a nie smarkać po kątach.

W 28 dni później, jak poszli na "zakupy", to facet zabrał kilka butelek dobrej łiski :D

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Hahaha Pingwinek z swoją hawajską laleczką, to dopiero gorący romans.
No co Ty, komu jak komu , ale mi by nie przeszły na poważnie przez myśl, jakieś romanse z udziałem Merlina (i innej baby). Tak że zrozumiałam to dobrze. To by był taki team bojowy naszej grupy.

Szczerze powiedziawszy to nie pamiętam już dokładnie tego filmu. W każdym razie takie rzeczy w ekwipunku w razie szturmu sztywnych to podstawa :D

Tortuga033

Oczywiście jako dezynfekcja ran. Oczywiście. http://eatwatchrun.com/wp-content/uploads/cowboy_shooting_drinking.gif

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

No a Ty myślałaś że co? Jasne że do dezynfekcji, higiena przede wszystkim.

Tortuga033

Romans to się nam kroi Daryla i Carol, już to widzę na necie, natarczywe gify zestawiające zombi Sofi i Merla i spłakanych Carol i Daryla..

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Mother of God...jeśli to się ziści to R.I.P Dixon brothers

ocenił(a) serial na 5
Tortuga033

To będzie "dobicie" Daryla.

ocenił(a) serial na 6
Kassandra85

Dokładnie.

Kassandra85

Huehuehue, jeszcze wam szczenki pospadajo, jak Carol bydzie w cionrzy w nastempnym sezonie.
Zapamiętajcie moje słowa!

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

I urodzi bliźniaki - Sophie i Merle'a.

Kassandra85

Mój dowcip obrócił się przeciwko mnie i ugryzł mnie w dupe. Kłaniam się Mistrzu!

użytkownik usunięty
tomb2525

Jakto nikt po nim nie bedzie plakac?

ocenił(a) serial na 9
tomb2525

można powiedzieć, że to Michonne przyczyniła się bardzo wydatnie do śmierci Merle'a, a nawet stwierdzić, że jest ona bardziej winna jego śmierci aniżeli Gubernator

ocenił(a) serial na 10
ocenił(a) serial na 6
Mikael82

Przecież Michonne sama mu mówiła że ta grupa to była by dla niego szansa, mógłby zacząć od nowa.

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

owszem, ale mówiła mu też że nikt nie będzie po nim płakał nawet brat , a także że jest sam i nigdzie nie przynależy - sugerowała mu że jest zły i uświadomiła, że tylko do złych rzeczy jest zdolny.Przekonała go.A on wpadł na samobójczy plan by spróbować odkupić swe winy , wiedząc że zginie.

ocenił(a) serial na 6
Mikael82

No z tym się zgodzę. Również mi się ten konkretny tekst nie podobał i w sumie jak się nad tym zastanowić, to trochę tym sprawiła że Merle stracił nadzieje i uznał że oni i tak będą go mieć za nic, za "bad guy to dirty work".

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

obniżyłaś ocenę serialu,wydaje mi się że miałaś 8??czemu??

ocenił(a) serial na 6
Mikael82

Bo:
- serial w tym momencie jest nierówny gorzej niż w poprzednim sezonie - twórcy albo idą w rozpierduchę albo denne dialogi/monologi, w ogóle nie potrafią ogarnąć kilku wątków, często skupiają się na Woodbury kosztem grupy więziennej. W wyniku tego wszystkiego na 16 odcinków naprawdę dobre, można policzyć na palcach jednej ręki
- bohaterowie zeszli na dalszy plan, na 1 planie wysunięty jest albo Ricka albo Governeor, jedni wynurzają się na tapetę na 5 min, a reszta robi za statystów
- Gubernator zaczyna być co raz bardziej groteskowy i komiczny (w negatywnym sensie)
- Andrea i cały jej debilny wątek w Woodbury, spieprzyli tą postać
- Wprowadzenie Tyreese (po co? i co oni z nim zrobili?)
- Michonne (niestety, ale smród się będzie ciągnął jeszcze długo za takie nic nierobienie z nią przez pół sezonu)
- pitolenie takich wątków jak: Dixonowie, Rick i Carl i ogólne nie rozwijanie relacji między bohaterami
To tak pokrótce.

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

czytałaś komiks??(ja nie) .Dlatego też może postacie Michonne i Tyresse jakoś mi nie przeszkadzają - w sensie, że jest jak jest - nie rozwijają ich bądź nie pokazują ich potencjału , bo nie znam ich potencjału - nie przeszkadza mi jak Tyresse i Michonne będą full wypas w czwartym sezonie.A sezon 3 jest pomimo kilku błędów zajefajny - na pewno lepszy niż 2 sezon.
Gubernator i Rick - to oni są głównymi graczami w 3 sezonie - nic dziwnego, że im poświęcają więcej czasu.
Zresztą uwielbiam tematykę związaną z zombie i jak nawet będzie tylko 1 minuta w serialu z zombiakami to mi już się podoba:)W 2 sezonie zdarzyły się odcinki gdzie zombiaków nie było wcale dlatego też uważam sezon 2 za średni.

No ale to tylko moje zdanie,każdy ma inne i każdy czegoś innego wymaga od serialu.

ocenił(a) serial na 6
Mikael82

Czytałam komiks i tam nie tyle co postać Michonne czy Tyreese'a jest lepiej wprowadzona i zbudowana, ale ogólnie postacie są lepiej prowadzone. Tam nie ma tak, że przy dużej liczbie postaci na tapecie jest 2, 3 bohaterów, a reszta robi za statystów. Moim zdaniem 2 sezon jest nieco lepszy. Bardziej równy (choć bardziej przechylający się w stronę "gadaniny", ale przynajmniej bohaterowie nie są marginalizowani).

tomb2525

Merle to była postać tragiczna i w sumie zagubiona. Jego śmierć fakt faktem załamał mnie, ale zachował się na tyle honorowo że zginął w walce pomagając ludziom. Szkoda że go odstrzelili, ale to sprawiło że ludzie na pewno w jakiś sposób go docenili.

puchoo

Czy tylko ja dopatrzyłem się w 15 odcinku takiego drobiazgu, jakim jest to, że Merle jechał dwoma różnymi autami podczas wyprowadzania zombie? Spostrzegłem się po felgach xD, ot co taka ciekawostka :P

tomb2525

Kurcze dopiero teraz znalazłam Twój post.
Nic dodać nic ująć, właśnie też tak to odbieram i się powtórzę twórcy bardzo fajnie poprowadzili tę postać.

ocenił(a) serial na 7
tomb2525

Jak zwykle przyjemnie czyta mi się twoje wypowiedzi :) pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 8
tomb2525

Ohh, Tomb! Nie pierwszy i nie ostatni raz zgadzamy się w pojedynczych kwestiach, ale teraz? W całej rozciągłości mówię: TAK. Wystukałeś na klawiaturze moje mysli, no dosłownie. Na pytanie co myślę o Merlu, mogłabym skopiować Twoją wypowiedź i tu wkleić :D Wczoraj pisałam gdzieś tu na forum pod śmiesznym postem ,, żałoba", że: ,,Uważam, że Merle BAŁ SIĘ PANICZNIE tego, że może się zmienić, być dobrym.. człowiekiem.(...)"
Widzę, że nie odpuściłeś sobie porównania do Shane'a. Mhm, jest to podobieństwo, oczywiście, że jest. Jednakże na swoim przykładzie mogę rzec, że Shane to moja ulubiona postać, a Merle gnije(teraz już nawet dosłownie gnije :D) na drugim końcu ,,ulubieńców". Także podobieństwo jest tylko pozorne, bo stawiam ich w totalnie skrajnych miejscach. Wydaje mi się, że działa to też w drugą stronę. Ten, kto skomlał przy śmierci Wyklętego M. to cieszył się ze śmierci Shane'a.
Nigdzie o tym chyba nie wspominałam, ale właśnie szczególnie zgadzam się z tym, że wątek Merla był już skończony. Mieliśmy z nim już wszystko. Był nawet moment gdy hasali po lesie, gdy rozmawiali o przeszłości. Może niewiele, ale przez Merla np. niepotrzebnie okrojony jest wątek Michonne.
Popieram też szczególnie słowa Michonne, że nikt nie będzie za nim płakał. Jestem pewna, że miała też na myśli widzów haha :D Chociaż tak się pewnie nie stało i jacyś fani uronili łzę.
I jeszcze przeczytałam niżej porównanie do bohatera romantycznego. Z chęcią poczytam rozwinięcie tej tezy. Typ werterowski rozumiem zakładasz, skoro odniesienie do Geothego i ,,Kordiana". No, porównanie troszkę naciągane Ci powiem. Po części się zgadzam, ale są luki. Zależy, jak patrzysz na Jego śmierć (,,samobójstwo" czy nie), miłość do kobiety(?), ,,ból świata"(błagam nie używaj niemieckich słów, bo aż oczy bolą!). Czekam na odniesienie się do ,,Winkelrieda narodów". Zobacz, polemika niczym między Słowackim a Mickiewiczem haha :D

Iknowwhatkindofmenur

Się podepnę, bo w sumie rozsypałam po forum moje skrawki przemyśleń zupełnie podobne to Waszych.
Wczoraj też miałam w głowie porównanie, wprawdzie nie do nieszczęśliwych bohaterów romantycznych a do bohaterki książki: Francois de Sade "Justyna czyli nieszczęścia cnoty" cały czas żyła w grzechu a kiedy już miało być lepiej, już mogła żyć w cnocie skończyło się tak jak się skończyło, nie będę wyjawiać jak bo może nie czytaliście. No ale zdaję sobie sprawę, że moje porównania niekoniecznie są zrozumiałe tym bardziej, że zazwyczaj są ulotne, taki feler skojarzeniowy mam :D

ocenił(a) serial na 8
adrastea

Nie czytałam książki, a czy mi wpadnie w ręce to nie mam pojęcia. Zakończenia nieszczęsnej Justyny się domyślam, skoro porównanie do Merla :) Powiem Ci, że intertekstualność jest bardzo luźnym tematem. Na dobrą sprawę, wiele utworów/filmów można porównywać, ale trzeba znaleźć odpowiednie odniesienia.

Iknowwhatkindofmenur

No i pewnie każdy ma swoje (odniesienia) niekoniecznie zrozumiałe dla innych.
Tym bardziej, że moje bardziej metaforyczne niż dosłowne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones