Najbardziej poruszył mnie odcinek 7 drugiego sezonu, a dokładnie jego końcówka, Wtedy okazało się ,że jednak Sophie nie żyje i jest żywym trupem. Całe ich poszukiwania poszły na marne. :-(
moze jestem nieczula albo po prostu takie rzeczy na mnie nie dzialaja ale jesli mam byc szczera to bylam rozbawiona ta scena. tyle zmarnowanego czasu na szukanie dziewczynki, ktora byla martwa w szopie kilkanascie metrow dalej. mam tez wrazenie, ze jej obecnosc tam nie byla wielkim szokiem dla nikogo.
Dla mnie to był właśnie szok. Nawet nie pomysłałem, że ona tam może być. Kiedy wyszła jako zombie ze stodoły, normalnie zamurowało mnie. Nie mogłem pojąć, dlaczego autorzy odcinka ( czy tam nie wiem kto ) uśmiercili postać. :-( Prędzej bym chciał, by Szein zginął, aniżeli ta dziewczynka.
mysle, ze scenarzysci ja usmiercili bo jej obecnosc byla zbedna (tak jak np. Beth w 3 sezonie, ktora krazy gdzies na drugim planie ale nie wnosi nic do fabuly) a smierc byla dobrym rozwiazaniem dla fabuly i samych postaci, ktore w wiekszosci przechodzily bardzo ciekawe przemiany mentalne. musze jednak przyznac, ze jej obecnosc w stodole jako zombie to byl swietny pomysl, jeden z niewielu w drugim sezonie ;d btw. Shane i tak umarl w finale wiec zadna roznica..
Jak dla mnie najbardziej wzruszająca scena to ta gdzie ginie Lori nie lubiłam jej ale ostatnie jej chwile w serialu wycisnęły mi kilka łez z oczu.
Co do Sophia w stodole to był prawdziwy boom najlepsza scena w 2 sezonie.
zabili ja poniewaz owa aktorka Sophii miala koszmary zwiazane ze szwendaczami i ogolnie i nie chciala juz uczestniczyc w serialu
Barnaggedon był dobijający wręcz (w pozytywnym znaczeniu) nie tylko ze względu na samo rozwiązanie kwestii Sophie ale również przez jeden z niewielu naprawdę dobrych przejawów świetnego storytellingu tego serialu. Twórcy przez samą aurę załamania popartą całkowitą cieszą, bezcelowością oraz dramatyzmem zbudowali dosłownie znak rozpoznawczy tego tytułu. Do tego świetna muzyka w tle wykorzystująca pełne emocji dźwięki skrzypiec. Z czystym sumieniem uznaję to za majstersztyk The Walking Dead.
PS. osobiście liczyłem, że Sophie jednak przeżyje, choć sam wątek jej śmierci został rozegrany rewelacyjnie.
Oj tak, muzyka w tej scenie, to normalnie człowieka dołowała, byc może dlatego śmierć dziewczynki + muzyka spowodowała, żer bardzo wzruszyłem się tą sceną i nawet ( przyznam się ) popłakałem się. Być może też, że to dziecko, gdyż na zabijanie zombie inne nie reagowałem wogóle.
Czy ja wiem, na mnie ten serial raczej tak nie działa :p za dużo tu postaci i zbyt często giną, bym się do jakiejś przywiązał na tyle, by jej śmierć mnie wzruszyła. No może jedynie scena z Merlem pod koniec 3 sezonu zrobiła na mnie największe wrażenie, ale wciąż wzruszenie to nie było ;) Pod tym względem serial nie może się równać z grą ;)
Nie lubię gier typu clin'n'point, ale fantastyczna gra. Dialogi i te podejmowane wazne decyzje. Normalnie pozycja fanów The Walking Dead polecana. I nie wiem, czy wiesz, ale na gry-online jest już wiadomo, że będzie drugi sezon tejże gry i z tego bardzo sie ciesze, że będzie wystepowała ta dziewczynka, Clementaine. Czekam z niecierpliwością.
Wiem, i pierwszy epizod ma się pojawić już w listopadzie tego roku :D Także czekam z niecierpliwością, dodatek 400 Days zupełnie mnie do siebie nie przekonał, oby prawdziwa gra była co najmniej na poziomie pierwszej części :)
Mnie wzruszył moment, bodajże był to ostatni odcinek 2 sezonu, albo pierwszy 3, kiedy wszyscy siedzieli przy ognisku, a Beth i po chwili też Maggie zaczęły śpiewać piosenkę.
Co do śmierci Sophie to też uważam, ze pomysł bardzo dobry, do czasu 3 sezonu to większosc wydarzen była do przewidzenia, ale tego kompletnie nie brałam pod uwagę. Tylko troche słabo zaaranżowali reakcje grupy na tą informację.