"Jeśli ktoś spodziewa się hektolitrów krwi w każdym z epizodów, ten będzie rozczarowany. To przede wszystkim historia o strachu, o ludziach, którzy zmagają się z nim 24 godziny na dobę. Wszystkie przeżycia, podjęte decyzje odcisną piętno na psychice bohaterów, których losy przyjdzie nam śledzić. Jednym będziemy kibicować, a innym będziemy życzyć szybkiej przemiany w zombie. "
Czy Ty, jak i reszta osób oceniających ten serial wreszcie zrozumie...
Wszyscy to rozumieją. Nie chodzi o krew i flaki. To nie krwawe sceny budują napięcie, zaciekawienie, niepewność itd. Buduje to dobry scenariusz, ciekawe portrety psychologiczne bohaterów (kiedyś było to świetne - motyw przemiany, wędrówki, obraz zmian jakie zachodzą w psychice oraz zmian w świecie, gdzie reguły przestają obowiązywać), zaskakujące decyzje....można by długo wymieniać. Niestety obecnie tego brakuje w tym serialu. o ile pierwsze 3 sezony obejrzałam z zaciekawieniem i dużymi emocjami, to dalsze sezony oglądałam z siły rozpędu. A ostatni odcinek był totalnie do bani. Nie przez brak krwawych scen. A brak dobrego i przemyślanego scenariusza. Wszystko jest przewidywalne, niezaskakujące - jednym słowem nudne i przejedzone. A szkoda, bo na początku serial był bardzo ciekawy, a nawet dawał do myślenia.
Racja!!! Nuda niesamowita, pierwsza część 5 sezonu dawała nadzieję na poprawę, tendencję zwyżkową. Niestety po powrocie odcinek nudny, nareszcie zabili najnudniejszą postać w serialu, może w następnym zabiją następną i z czasem skończy się ten serial. Naprawdę sam nie wiem czemu to jeszcze oglądam, może w nadziei że się coś poprawi. Ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia, mam nadzieję że przede mną.
To fakt, ta postać była tworzona na siłę, nikt za nim nie będzie tęsknił. Odcinek faktycznie nudny, zdarzyło mi się nawet przysnąć ze dwa razy. Zobaczymy może w tym Waszyngtonie będzie ciekawiej.
Tyreese nie był stworzony na siłę ponieważ był w komiksie (w którym zginął na koniec akcji w więzieniu) lecz za długo ciągnęli z nim wątek. W komiksie go lubiłem tutaj niekoniecznie.
ale co mam zrozumiec :D to jest serial science fiction i ja mam w d/u/p/i/e strach i ludzkie przemyslenia ja chce normalnej dobrej akcji w kazdym odcinku a nie ciaglego zamulania
mnie pietno odcisniete na psychice malo obchodzi :D
Jeżeli w tego typu produkcjach interesuje cię jedynie akcja i krwawa rzeźnia to powinieneś dać sobie wreszcie spokój z TWD, który dla ciebie jest chyba najzwyczajniej zbyt ambitną produkcją i przerzucić się na oglądanie serialu Z Nation, który z pewnością lepiej spełni twoje oczekiwania.
W tym serialu nie będziesz musiał zbytnio przegrzewać sobie mózgu jakimiś przemyśleniami głównych bohaterów i dostaniesz jedynie non stop akcję oraz krwawą jatkę z dziesiątkami zombiaków, bez żadnego "zamulania" jakąś głębszą fabułą...
Żeby jeszcze łaskawie Z Nation wykupiła jakaś stacja, to by się obejrzało. A tak to trzeba się cieszyć z tego co jest.
Z tym Z Nation to był tylko sarkazm z mojej strony ;D Wierz mi, The Walking Dead w porównaniu do Z Nation jest prawdziwym arcydziełem i to zarówno pod względem fabuły, jak i aktorstwa. No chyba, że lubisz drewniane aktorstwo, idiotyczną fabułę oraz bezmyślną sieczkę z zombie w dużych ilościach, wtedy Z Nation może przypaść ci do gustu. Ja odpuściłem sobie ten serial po trzech odcinkach...
Przecież Puls od marca będzie puszczać Z Nation...
http://tvpuls.pl/aktualnosci/polska-premiera-serialu-z-nation-1-marca-w-tv-puls
Dadelog powiada że kiepski... Ale cóż bym była za widzem jakbym sama nie obejrzała ? ;) Looknąć na pierwsze odcinki, jeszcze do tego w marcu, nie zaszkodzi :D Dziękuje :)
Nie róbmy z TWD produkcji ambitnej, bo każdy doskonale wie, że tak nie jest. Serial ze złożonością i głębią nie ma nic wspólnego już od dobrych trzech sezonów, a to co obecnie przedstawiają twórcy to nic innego jak tanie popłuczyny do pooglądania do kotleta. Tona nachalnej symboliki upychanej gdzie tylko się da (przykład z ostatniego odcinka) nie uczyni z tej produkcji rasowego dramatu przedstawiającego realne studium nad psychiką ludzką. Obecnemu reżyserowi brak wyczucia, umiejętności i przede wszystkim finezji, by móc ukształtować wartą uwagi historię.
A jak ma nie brak jak co odcinek kręci inny reżyser. Ten serial to jest taka sinusoida, że czasem się zastanawiam czemu nie skończyłem tego jeszcze oglądać.
Owszem, każdy odcinek kręci inny reżyser, ale nad całością piecze sprawuje Gimple, który pełni rolę showrunnera. Dodatkowo, to on narzuca główny tok fabularny, konstruując go razem z Kirkmanem, Nicotero, Hurd, Alpertem i dwójką innych producentów. Problem leży generalnie w jego wąskim rozumieniu fabuły, której nie potrafi rozłożyć na całe 16 odcinków. Reszta oczywiście też do obecnej kondycji dokłada swoje, ale winę ponosi w głównej mierze Gimple.
Idealnie ująłeś istotę tego serialu, której wielu malkontentów chyba do końca nie rozumie, albo ich oczekiwania rozmijają się po prostu z przesłaniem oraz fabułą tej produkcji...
no ja to doskonale rozumiem, nie musi sie lac krew, ale ten odcinek NICZYM nie zachecal - totalne badziewie, ktore oglada sie na sile az musialem przewijac. Emocje, jak na grzybach, tak ze prawie na tym zasnalem.
Na grzybach są emocje, szczególnie jak się na nich nie zna :D
Ciekawe, czy się czasem Tajris jakichś grzybów nie najadł, bo umieranie miał takie, jakby w Brejking Bad grał królika doświadczalnego Heisenberga :D
To poleć jakiś serial o zombie z hektolitrami krwi, bo co się nie obejrzę to każdy film lub książka ma opis "nie tylko o zombie, ale przede wszystkim o zachowaniu i emocjach ludzi starających się przetrwać". A to jest śmiertelnie nudne... Nie czytałam dobrej książki o zombie od czasów Briana Keene'a. Nastawiam się na zakup "Zmierzchu Świata Żywych", ale nie wiem jak to wyjdzie. Nie wiem czy czytałeś/aś The Walking Dead Narodziny Gubernatora, ale skoro jestem na TWD to o tym wspomnę. Kirkman nieźle sobie poradził z komiksem (słuchałam VI pierwszych tomów audiokomiksu), ponieważ co prawda ciągło się, ale akcja tam występowała dość często, a w książce o gubernatorze akcja się dzieje raz na 1/3 książki.
O filmach nie wspomnę, bo poza World War Z (chwała reżyserowi, że nie poszedł w ślady książki), Resident Evil (gdzie akcja jest na pierwszym miejscu) oraz marnym Świtem i Ziemią Żywych Trupów nie widziałam porządnego filmu o zombie. A może i był... "28 tygodni później", trochę co prawda przeciągali, ale wyszło świetnie :D Natomiast pierwsza część to porażka, a to niby ta pierwsza miała być lepsza.
Masz coś ciekawego do polecenia ? Bo przez te nudy jakoś wywiało mi fascynację światem zombie.
Jeśli chodzi o seriale z zombie to niestety, ale nie ma zbyt dużego wyboru. Osobiście mogę ci polecić bardzo dobry brytyjski miniserial "Dead set", który w całości jest dostępny np. na youtube (ale bez polskich napisów). Jeżeli nie znasz dobrze angielskiego to wersję z napisami również znajdziesz bez problemu w necie.
http://www.filmweb.pl/serial/W+domu+zombie-2008-491355
Z książek w klimacie zombie gorąco polecam ci dwie znakomite trylogie: Apokalipsa Z - Manela Loureiro oraz Przegląd Końca Świata - Miry Grant. Zapewniam cię, że obie trylogie wciągają niczym odkurzacz i jestem pewien, że będzie ci trudno oderwać się od czytania ;)
Natomiast, jeśli chodzi o dobre filmy z tego gatunku, to mogę ci polecic francuską produkcję, będącą połączeniem krwistego horroru z zombie oraz czarnej komedii:
http://www.filmweb.pl/film/Horda-2009-483659
Apokalipsę Z mam w domu dwie części, jestem po 1 i jest taka sobie... Troche ciągło się to wprowadzenie, śledzenie wiadomości o koleino upadających państwach. Liczę, że dwójka się bardziej rozkręci ;D Przegląd końca świata chciałam zacząć od "Countdown", więc czekam aż pojawi się w Empiku. Zaciekawia mnie napotkany ostatnio "Zmierzch świata żywych", ale też ciężko go będzie wytropić :/
Hordę na pewno obejrzę, dawno nic o zombie nie oglądałam. Z serialem się na razie wstrzymam, bo problemy komputerowe xd
Dziękuje za przydatne informacje ;)
Nie ma sprawy ;) Jeśli chodzi o Apokalipsę Z, to zapewniam cię, że im dalej, tym więcej się dzieje :) Dlatego myślę, że druga część powinna cię już wkręcić na maksa ;)
Proszę Cię, w takim serialu nie o to chodzi. Myślałem, że umrę na tym odcinku. Tyle czekania by takie bzdury oglądać. Ten serial już dawno się stoczył na dno. To nie jest Makbet by strzelać monolog przez 15 min. Nie oczekuję od tego serialu wielkich rzeczy i ambitnego kina ale gdy po 10 min zaczynam się nudzić to coś jest nie tak. Jeśli ktoś doszukuje w tym serialu głębi i zaczyna interpretować ten bullshit na coś wielkiego, to to zaczyna być już problem. Reasumując ten odcinek zniechęcił mnie do oglądania kolejnych odcinków. Dodam jeszcze, że komiks jest o wilele lepszy, inne wydarzenia i zachowania postaci. Bardziej mroczny i brutalny. Wybory są trudniejsze. Ten serial zaczyna być przekłamaniem komiksu i już od dawna wieje nudą. Pozdr dla kumatych.
Ależ tu nawet mniejsza z tym, czy ktoś się spodziewa akcji, czy powieści psychologicznej. Ten serial leży na wszystkich płaszczyznach. Fabuły nie ma. Dialogi pisze chyba jaki neurotyk, gra aktorska na poziomie "Na wspólnej", ten serial nie ma niestety dobrej strony. Jedynie "czołówka" niezmiennie mi się podoba, z ciekawą muzyką i ładnymi ujęcia i co najważniejsze czołówka do serialu o zombie... bez zombie. Sam serial - dno.
O rany, czepiasz się, a wiesz o co mi chodzi.
A tłumaczeniem, że to serial o codzienności w świecie apokalipsy naprawdę nie da się tego chłamu obronić. Codzienność czy niecodzienność, fabularnie i aktorsko to jest makabryczne dno.
Jasne, o to że w "serialu o zombie" jest stosunkowo niewiele zombie, czyli o to samo, co całkiem sporej grupce przed tobą. W innym razie nie wiem, o co ci chodzi. Zaciekawiłeś mnie za to wspomnieniem o neurotyzmie, zwłaszcza że świat przedstawiony uniwersum niejako neurotycznym reakcjom sprzyja.
To przecież tak, jakby powiedzieć, że "Dzień Świstaka" jest filmem o czymkolwiek związanym ze świstakiem (czy tam świszczem).
Chyba oglądałeś jakiś inny serial niż ja pod tym samym tytułem, bo akurat pod względem fabuły i szczególnie gry aktorskiej, TWD wybija się zdecydowanie ponad przeciętność, zwłaszcza w swoim gatunku. Poza tym, podobnie jak komiks na podstawie którego powstała ta produkcja, to nie jest wbrew pozorom serial o zombie, tylko o ludziach, którym przyszło żyć i walczyć o przetrwanie w świecie opanowanym przez zombie.
Serial skupia się głównie na pokazaniu losów garstki ocalałych przez pryzmat ich rozterek moralnych, ludzkich słabości, tego jak sobie muszą radzić w tym brutalnym, postapokaliptycznym świecie oraz jak dokonywane przez nich często trudne wybory wpływają na ich człowieczeństwo.
Dla mnie jest to właśnie największa wartość tego serialu, budująca jego niepowtarzalny klimat. Pod tym względem, jest to z pewnością jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza produkcja tego typu. Uważam również, że pod względem poziomu aktorstwa serialowi zbyt wiele nie można zarzucić, bo niemal wszyscy aktorzy wiarygodnie grają swoje role.
Jeżeli szukasz w tego typu serialach jedynie krwawej jatki z setkami zombie oraz permanentnej akcji z aktorstwem na poziomie kina przygodowego, wtedy powinieneś zainteresować się serialem "Z Nation", który z pewnością lepiej spełni twoje oczekiwania niż TWD...
Klimat ? jaki klimat ?
Dobry klimat i napięcie to było w pierwszym sezonie gdzie jeszcze było widać, że osoba realizująca ten film miała pojęcie co chce przedstawić i aktorzy mieli zapał do tego żeby coś robić. Co kolejny sezon to pokazanie grupy dorosłych osób, którzy jeśli przeżyli to jednak umieją pomyśleć i poradzić sobie w trudnych sytuacjach, a dostajemy grupę ludzi którzy zachowaniem przypominają debilne dzieci bez doświadczenia z podstawówki albo gimnazjum...
W grupie masz na początku 2 policjantów do tego jakiegoś łowce/myśliwego który zna sztukę przetrwania, masz ludzi którym udało się przeżyć już jakiś czas, wiedzą jakie zagrożenie ich czeka ale i tak robią wszystko aby zagrożenie było jak największe i żeby ktoś był narażony ...
Film to zbiór idiotyzmów i nielogicznych zachowań przerywany czasem dobrym odcinkiem który trzyma w napięciu. Ale co z tego skoro zaraz po tym odcinku następuje rzucenie takiej nudy i głupoty, że człowiek nie wierzy w to co widzi na ekranie. Do tego brak kasy w tym serialu i już niechęć aktorów do gry bardzo często widać. Ja to się dziwie, że sami nie chcą się zabijać widząc w czym grają :)
Co do sieczki z zombiakami, nie oczekuje jej, dla mnie mogą być tłem jeśli wszystko inne jest na prawdę ciekawe, ale jako że jednak to film też o zombi to czasem trzeba pokazać jakieś starcie i fajnie by było, żeby przebiegało ono logicznie. A nie puste ulice nie ma nikogo a nagle horda zombi puka do drzwi :D ewentualnie zombi ninja pojawia się znikąd i kogoś atakuje.
mozesz spier d alac z mojego tematu i te swoje madrosci wypisywac gdzie indziej?
Po pierwsze, nie będziesz mi mówił gdzie wolno mi pisać, szczylu. Po drugie, forum jest po to, żeby każdy mógł się wypowiedzieć, a jak nie dorosłeś jeszcze do dyskusji na poziomie, to nie trzeba było zakładać tego tematu. A po trzecie, jak ci się nie podobają zasady jakie tu obowiązują, to spadaj trollować gdzie indziej, bo twoje napastliwe komentarze niczego nie wnoszą do dyskusji. Bez odbioru...
Nie zamierzam się już tutaj więcej produkować, ani tym bardziej dyskutować z takim lamusem, jak ty. Więc jeżeli nie masz nic mądrzejszego do powiedzenia, to możesz się już ode mnie odpi.er.dolić...Żegnam.
Zgadzam się. Wszyscy wyglądają tak jakby cpali od miesięcy. Zaczynają przywoływac nieistotne wydarzenia z przeszłosci co czyni ten serial jeszcze bardziej dennym. Szkoda pisać, to nawet nie jest hejt. To zniesmaczenie.
Tak wygląda prawie każdy epizod komiksu, tak zachwalanego przez wiele osób (też go bardzo lubię, żeby nie było). Zresztą całe TWD to taki obraz codzienności w świecie apokalipsy, to nie jest typowy serial z wartką akcją, zmierzający z punktu A do punktu B.
Zresztą już dawno temu zauważyłem, że najwyższą oceną wśród użytkowników Filmwebu chlubią się odcinki typowo sensacyjne, z dynamicznymi zwrotami akcji i wieloma scenami walki. Hm.
Dokładnie tak jak piszesz. Serial jest w dużym stopniu odzwierciedleniem fabuły komiksu w którym przecież też nie ma akcji non stop. No, ale większość osób narzekających na poziom ostatnich sezonów serialu, chciałaby przez cały czas tylko akcji, krwawej jatki i klimatu, trzymającego widza w stanie permanentnego napięcia.
Dla mnie jednak właśnie takie odcinki jak ten, gdzie niby niewiele się dzieje, ale za to większą uwagę poświęca się postaciom serialu, ich zmaganiom z trudami życia w postapokaliptycznym świecie, dręczącym ich lękom oraz tęsknocie za utraconym życiem sprzed epidemii, są często dużo ciekawsze i lepiej budują klimat tej produkcji, niż odcinki, które składają się głównie z krwawej rzeźni...
Ciężko się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że TWD jest obrazem codzienności w świecie postapokaliptycznym. Niemniej między komiksem, a serialem jest jedna zasadnicza różnica. O ile wątki stricte dramatyczne, pomieszane z obyczajówką i elementami społecznymi są w komiksie ciekawe nawet w tej najprostszej formie, o tyle serial wypada pod tym względem blado bo twórcy za wszelką cenę do wszystkiego starają się dobudować bóg wie jak złożone znaczenie. Nie możemy również zapominać o wszechobecnej wtórności i schematyzacji fabuły, co odczuwalne jest obecnie na każdym możliwym kroku. Ze wszystkiego wylewa się najgorszego rodzaju pretensjonalizm, taniocha, a w skrajnych przypadkach kicz i karykaturalizacja. Gdzie się w tym wszystkim podziała lekkość, jakaś swoboda czy normalność? W komiksie jest tego od groma, a w serialu ze świecą można szukać. Odnoszę wrażenie jakby producentom przyświecała tylko jedna idea, a mianowicie "zróbmy wszystko aby jak najbardziej upierdzielić życie bohaterom". Zaczyna to już po prostu wychodzić mi bokiem, bo postaci nie robią nić innego poza turlaniem się od antagonisty do antagonisty. Przecież z tego świata można wyciągnąć o wiele więcej niż to co nam serwują. Sezon drugi prawie w 90% przegadany, ale jednak potrafił utrzymać zainteresowanie i dostarczać tematów do żywej dyskusji.
Avatar też mam z jakiegoś innego komiksu?
Spójrz prawdzie w oczy. Nie licząc "All Out War", komiksów z końcowego okresu więziennego i kilku innych pomniejszych przypadków, gdzie akcja była bardzo dynamiczna i nieustannie coś się działo (tak jakby w serialu podobnych odcinków nie było), komiks wygląda mniej więcej tak samo. Nad bohaterami przez większość czasu nie ciąży jakieś nieustanne zagrożenie, Kirkman koncentruje się więc na ukazaniu codzienności i relacji między bohaterami. Dialogi, które w serialu czasami są nierzadko mieszane z błotem, w komiksie też wyglądają podobnie, przecież scena rozmowy dwóch bohaterów na jakiś filozoficzny temat potrafi zająć nawet kilka dobrych stron, a w dodatku dyskusje toczą się nieraz na dużo błahsze tematy, których dobrym przykładem jest użalanie się nad sobą Ricka dla samego użalania, pocieszanie go przez Andreę i tak w kółko.
Czytałem tu na forum wielokrotnie, że AMC brakuje pomysłu na dalsze poprowadzenie serialu, co jest zabawne zważywszy na to, że scenarzyści konsekwentnie podążają komiksowym szkieletem fabularnym, dodając co nieco od siebie. Poza tym, nie wiem, jak w takim razie nazwać to, co Kirkman robi od #128, czyli od przeskoku czasowego, zwłaszcza że jak widzę okładkę #141 i wyobrażam sobie, co ona oznacza, to mi się słabo robi.
Popieram. Tyle czekać i dostaliśmy według mnie jeden z kilku najgorszych odcinków jakie powstały o ile nie najgorszy.
Nic kompletnie się nie działo. Ja liczyłem, że cały ten odcinek będzie o tym murzynie co Rick go na początku spotkał, bo przed przerwą był pokazany pod koniec, a tu dostajemy taką kaszanę.
Kogo ten Tajris w ogóle obchodził. Postać bez wyrazu, nudna. W sumie chyba dlatego go uśmiercili i to jedyny plus tego odcinka.
Serio tak fatalnego odcinka nie pamiętam.
Też o tym pomyslalem. To był powód jego unicestwienia. Te jego omamy były na poziomie filmu klasy C. Ktos na niezłych prochach chciał umieścić na siłę w tym jakąś wielką głębię ale co z tego wyszło to sami widzieliśmy.
Racja, do bani ten odcinek, cos w stylu pierwszej polowy 4 sezonu gdzie przez wszystkie odcinki szli i pier!@#$% glupoty..
Ja dopiero zaczałem to oglądać i powiem szczerze że pierwszy sezon z wyjątkiem bodajże 2 odcinka jest na 7. jest akcja jest niepewność, chęc poznania postaci, charakterów, jest bodajże kilka zagadek więc suma sumaru daje nadzieje na coś co idzie w dorym kierunku.
Doszedłem na razie do 6 odcinka 2 seznu i szczerze powiem, ze zmieniło się to w paradokument z dennymi dialogami, kiepską grą aktorską chodzi mi zwłaszcza o postać Ricka i jego żony(przez odcinki w których śleczą nad łóżkiem syna i rozprawiają na temat sensu życia z tymi ich minami, wyrażaniem emocji to aż niedobrze się robi taka amatorszczyzna jak w naszych polskich paradokumentach DLACZEZGO JA)
Generalnie tylko postać Shane wzbudza jakąś intryge, reszta....
Na chwilę obecną jestem w stanie stwierdzić, że cała grupa nie potrzebuje zombi by zginąć , sami się wykończą :)
Scenariusz naładowany na maaaaksa idiotyzmami i śmiesznymi scenami.
Ciężko zrozumieć jakikolwiek sens wielu scen jak np te w których oszczędzają amunicję bo kazda kulka jest na wagę złota, dwa odcinki dalej naparzają w puszki na ranczu marnując mase pocisków by nauczyć laski strzelać z broni gdzie w grupie jest 3 gości którzy przy każdym strzale czy z broni czy z kuszy trafiają w głowe... te ich wyprawy po kilka razy do apteki samochodem po 3 leki :D jakby nie można było zapakować wszystkiego co się da a bo może ktos inny przyjdzie i zabierze .... bzdura.
takich scen jest cała masa zwłaszcza w 2 sezonie.... Jak Rick chowa dziewczynke w norze i odciąga dwóch podkreślam dwóch zombiaków by ich sprzątnąc i za chwilę okazuje się że jej nie ma.
Scena z jeleniem i postrzał małego - katastrofa!!
Poszukiwanie dziewczynki , jest rano rick chce iść, ale weterynarz mówi że zemdleje w upale bo oddał za dużo krwi. To już nikt nie idzie szukać jej bo rick nie może i odkładają poszukiwania na dzień następny, no komedia:)
Zero kompletnie zero jest w tym serialu survivalu, zniknęło kompletnie napięcie, te ich romansiki, szepty,ciche dni.
Zastanawiam się skąd ten serial ma taką wywindowaną ocenę?
Maverick to jakiego wała to dalej oglądasz? Wypierd....alaj oglądać filmy Bergmana. Tam będziesz miał pełną realność. Niby dlaczego scena w której Rick chowa Sofie norze , odchodzi a potem widzi, że jej nie ma, jest idiotyczna? Możesz to uzasadnić. Bo pierdo....ić, że jakaś scena jest durna. Dlaczego? A bo tak! To potrafi każdy debil. Stać Cię na jakieś mini uzasadnienie? Uważasz, że coś takiego nie miało prawa się zdarzyć? Dalej. Dlaczego scena z zastrzeleniem jelenia jest idiotyczna? Uważasz, że nikt nie strzela do jeleni i że jak stoisz niebezpiecznie blisko nie możesz dostać rykoszetem?
Nikt nie twierdzi, że ten serial jest arcydziełem. Na pewno ma wiele wad, uproszczeń. Po prostu operuje pewną konwencją - nie łamie jej, nie proponuje czegoś ponad pewien standard. Są odcinki średnie, są odcinki dobre, są też odcinki wspaniałe jak chociażby 1 z obecnego sezonu będący najprawdziwszym gore jak i 9. Albo to akceptujesz albo nie. A nie, że siądziesz sobie i pierd....isz bez uzasadnienia jaki to serial jest denny.
Za bardzo się unosisz kolezko. Zaraz Ci żyłka pięknie. Jeśłi kochasz ten serial to Twoja sprawa ale każdy ma prawo wyrażić swoje zdanie. Jeśli Ty w tym odcinku widzisz wielką głębię to też Twoja sprawa, epitety z Twojej strony w stronę jakiegokolwiek użytkownika tego forum są na poziomie dresa na stadionie. Weź sobie może coś na spokój, cos silnnego bo hej Cię zeżre od wewnatrz.