znowu 85% odcinka to rozmowy a 15% akcja. naprawde coraz gorzej z tym serialem , troche akcji a pozniej caly czas gadanie , stekanie i uzalanie sie . juz powoli denerwuje mnie ten serial .
Wiadomo że ten serial to nie ma być serial akcji, ale troche już przesadzają. Żeby ta cała gadanina chociaż była ciekawa, ale gdzie tam. Rick z Lori paplają bez przerwy o tym samym, Rick opowiada historyjke z jeleniem którą każdy już widział 20 razy, Lori ryczy i marudzi. Najlepszy z tego wszystkiego jest weterynarz...
Czego się spodziewacie po tym, jeśli serial jest oparty na komiksie a w komiksie takie rzeczy to podstawa? Nie rozumiem niektórych ludzi. Jak ktoś chce wypróbowanie flaków to takich filmów jest cała masa; a nie krytykować serial za coś; na czym w zasadzie powinien stać jeśli na czymś bazuje.
ale osoba wyżej juz wspomniala i ja sie podpisuję: wiemy, że tu nie chodzi o flaki, tylko o relacje międzyludzkie itp, ale są tutaj one przegięte w nudny sposób.
O ile ja oglądam właśnie głównie dla dialogów(tematyki zombie nie lubię, dlatego serial naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył), to muszę przyznać, że ten odcinek był nudny. W sumie nie byłby tak zły, gdyby wyciąć WSZYSTKIE sceny z szeryfem i Lori. Po co nam rozmowy w stylu:
-Wolałabym żeby umarł.
-Czemu?
-Nie musiałby tego wszystkiego przeżywać.
-Ale dlaczego tak mówisz?
-Bo tak.
-Kiedy zmieniłaś zdanie?
-Wtedy.
-Ale Lori! To nasz syn! On musi to przeżyć!
-Dobra, niech ci będzie.
Ani nie posunęło to akcji do przodu, ani nie dowiedzieliśmy się z tej rozmowy nic istotnego. Jak i z żadnej innej rozmowy Ricka i Lori w tym odcinku. Zresztą nie tylko w tym - te postaci są w ogóle pozbawione charakteru i o ile w interakcjach z innymi jeszcze da się je znieść, to ich wspólne sceny są największą wadą serialu.