Po dźgnięciu Joe przez Beck Joe powinien powiedzieć, że wszystko zostało ukartowane, że Benji i Peach tak naprawdę żyją, a wszystko miało tak naprawdę mieć za zadanie uwolnić potencjał twórczy Beck. Beck mogłaby nie uwierzyć i zostawić Joe w zamknięciu (bez zapasowego klucza), a Joe mógłby umrzeć - po wydaniu książki Peach i Benji faktycznie mogliby się pojawić, spytać o Joe - a tutaj - Joe nie żyje.
Oczywiście wszystko wcześniej powinno być też trochę inaczej poprowadzone, nie powinni pokazywać śmierci Benjiego. I Peach powinna po prostu zniknąć. Tak samo chłopak Candice mógł po prostu wypaść z balkonu na haju.
Jedyną osobą faktycznie zabitą przez Joe pozostałby Ron. Joe okazałby się dobrym człowiekiem :)
Obejrzyj film, zobacz w jakiej sytuacji Joe zabił Rona. I wtedy powroc do dyskusji
Głupi Ty, ja się odnoszę do ostatniego zdania Twojej wypowiedzi :
>> "Jedyną osobą faktycznie zabitą przez Joe pozostałby Ron. Joe okazałby się dobrym człowiekiem :)" <<
... i polecam sprawdzić, co to sarkazm.
Tak, wtedy cała historia byłaby bardziej zagmatwana i mielibyśmy mętlik w głowie. Nawet nie tyle, co niektóre sprawy mogłyby być ukartowane, ale np. można by dorzucić, że niektóre sytuacje działy się tylko w umyśle Joe? Trochę taki Walter Mitty ;) Np. ten chłopak, który spadł z balkonu. Joe mogłoby się ''wydawać'', że go popchnął, bo chciał to zrobić, a on tak naprawdę zginął, poprzez nieuwagę i narkotyki.