(Będą spojlery)
Znacznie gorszy od pierwszego, zatracił trochę klimat - sporo niedorzeczności, głupawych akcji (nie, żeby takich w pierwszym nie było).
Akcja z LSD - mistrzostwo, powinni więcej tego typu dorobić :-)
Od początku się zastanawiałem dlaczego Will wziął się za przeciętną kucharkę a nie rewelacyjną zarządczynię budynku (nie tylko pod kątem wyglądu), ale najwidoczniej taka była koncepcja scenarzystów.
obejrzałem dopiero pierwszy odcinek ,zaczynam drugi ale ta Love w porównaniu do Beck to 4 poziomy niżej
Końcowe 1-2 odcinki dobre, a momentami nawet bardzo dobre ale cały sezon kiepski.
Warto obejrzeć do końca dla tych ostatnich odcinków i akcji.
A ja myślę, że osobowość ma ciekawszą niż Beck. Urodowo obie według mnie są blisko, ale jednak Beck była bardzo irytująca.
Zgadzam się. Drugi sezon o wiele gorszy i tak jak już ktoś wspominał,zatracił swój klimat. Miałam cichą nadzieję że jednak Beck przeżyła albo któraś z jego wcześniejszych ofiar i wszystko wyjdzie na jaw. Również myślałam,że rozwiną jakoś wątek koleżanek Beck, które dalej nic nie podejrzewają. No i ten Joe jako ojciec? Błagam... Jedynie ostatnia scena tego sezonu brzmi zachęcająco.
Ależ owszem, ależ tak. Jednak Joe pasuje bardziej na takiego, co by kogoś zgwałcił żeby mieć dziecko niż po prostu.
Moim zdaniem wlasnie nie. To jest typ ktory nie dziala brawurowo ale chlodno kalkuje, gwalt nie pasuje do tego
Dokładnie. Tym bardziej, że w jego świecie wygląda to tak, że on robi wszystko z miłości i nie chce nikogo krzywdzić. Gwałt dla takich ludzi nie wchodzi w grę, bo to jasne, że to krzywdzi. Nie mówię, że morderstwa przyjaciół nie są krzywdzące, aczkolwiek Joe mordując ich uważa, że to dla dobra Beck, bo oni sami są dla niej krzywdzący. W gwałcie jednak nie ma nic, co można by uznać, że zostało zrobione dla dobra ofiary.
Moim zdaniem jest równy, po prostu inny. Niby ciąg dalszy losów Joego, ale tak naprawdę to wygląda jak inna historia. W pierwszym sezonie on był drapieżnikiem, który polował na Beck. Niby z miłości, ale jednak. W drugim mamy już ofiarę kiepskiego dzieciństwa, ściganą przeszłością; mężczyznę, który popełniał błędy, ale stara się je naprawić, a przede wszystkim - zmienić się na lepsze, bo odróżnia zło od dobra. To prawie, jakbyśmy widzieli dwie różne postacie. Dlatego ciężko mi porównać te dwa sezony. Pierwszy był dobry jak na serial o zimnym psychopacie i jego życiu. Drugi był dobry, jak na dramat o nieszczęśliwym człowieku. Oba mają swoje mocne i słabe strony.