Świetny to za mało powiedziane , jestem uwiedziona przez głównego bohatera.
Pierwszy raz trzymałam kciuki za zły charakter ale czy na pewno zły, może raczej troche zwichrowany żle poprowadzony w młodości . No cóż JOE jest wciągający , urzekający pomimo braku aparycji młodego Adonisa. Końcówka ostatni odcinek zaskakujący, zło wygrało a ty widzu cieszysz się że Joe na wolności i kibicujesz porównywalnie do postaci Batmana Gotham wolne od złoczyńców.
Pytanie brzmi czy chcemy drugi sezon - ja nie -
Myślę, że w tym serialu nie wszystko było czarno-białe. Osobiście momentami czułem obrzydzenie do Beck i Joe, ona już na początku spotykając się z nim rozkładała nogi przed innymi, później zdradzała go z doktorkiem i okłamywała na koniec uprawiając z nim seks kiedy miał kogoś i odbijając go. On z kolei nie zdradzał jej, ale robił inne rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. No i zdradził tą dziewczynę od Claudii. Wydaje mi się, że prawdziwą miłość pokazali w stosunku Joe do małego, gdzie chciał dla niego jak najlepiej zwieńczając wszystko morderstwem jego ojczyma (jeżeli jakiekolwiek może być usprawiedliwione ze wszystkich to właśnie to). Drugi sezon na pewno powstanie, bo już są informacje na ten temat, jednak nie sądzę żeby utrzymał poziom pierwszego.
Na pewno nie będzie aż tak zaskakujący. To właśnie ta nie oczywistość pociagajaca była przede wszystkim.
wow, porównujesz skakanie z kwiatka na kwiatek w wykonaniu Beck z seryjnymi morderstwami Joe? Że to się niby równoważy?
Nie równoważy, ale jest odrażająca tak samo jak on, tylko w zupełnie innym świetle.
Przepraszam, ale twierdzenie, że rozwiązłość i seryjne morderstwa są tak samo odrażające jest po prostu złe. Rozumiem, że podejście Becks do seksu może się nie podobać i nie zgadzać ze światopoglądem wielu osób, ale tak na prawdę to jest NIC w porównaniu z odebraniem życia kilku niewinnym osobom.
Bo są tak samo odrażające, tylko patrząc na nie z innej perspektywy - abstrahując już od serialu, ciągłe kłamstwa i zdrady mogą być bardziej haniebne niż morderstwo. Jak dla Ciebie główna bohaterka jest tą dobrą to musisz mieć dziwne poczucie moralności. Swoją drogą nie bronię gościa, zasługuje na to co najgorsze.
Czy dla mnie Beck zachowuje się niemoralnie? TAK, jest laską która kłamie i oszukuje, czy zachowałabym się tak samo jak ona? NIE, ale nigdy człowiek do końca nie wie jak się zachowa będąc już w pewnej sytuacji.
Teraz porównajmy 2 sytuacje:
Kobieta jak Beck kłamie i zdradza swojego faceta, on się o tym dowiaduje (jest normalny, nie jak Joe)- kłótnia, rozstanie lub próba dojścia do zgody. Skutki - złamane serce, smutek, złość, rozczarowanie itp. Ale są to sytuacje, które bolą i zostawiają jakiś ślad w duszy, ale można przepracować i iść dalej. Najbliższa rodzina też to odczuwa, ale da się z tym żyć.
Facet jak Joe zabija swoją dziewczynę. Odbiera życie człowiekowi, najcenniejszy dar jaki mamy. Zabija przyszłość, dzieci które mogłaby ta osoba mieć. Rani bliskich tej osoby, tak że do końca życia będą cierpieć z tego powodu i nigdy o tym nie zapomną.
Moje "dziwne" poczucie moralności wygląda słabo przy Twoim podejściu, że zdrady i kłamstwa mogą być bardziej haniebne niż morderstwo. Serio, jak cokolwiek może być gorsze niż morderstwo (nie mówię o jakiś skrajnych przypadkach jak np. obrona własna)?
Odpiszę z grzeczności, żeby nie zostawiać braku odpowiedzi. Nie miałem w zamyśle ataku na Ciebie, więc zakończę naszą polemikę, bo żadne moje argumenty nie przekonają Cię do mojej wizji, ani żadne Twoje nie zmienią mojego zdania, dlatego też pozdrawiam i liczę, że po drugim sezonie będziemy mogli wymienić inne spostrzeżenia na temat produkcji.
PS. Gdybyś chciała jednak mnie zrozumieć to dla niektórych honor jest ważniejszy od życia. Rycerze woleli oddać życie w walce, niż przynieść hańbę, samurajowie popełniali samobójstwa, jeżeli przynieśli wstyd, a gdzieś na świecie każdego dnia kobiety dokonują aborcji i muszą z tym żyć. Nie ma mniejszego zła, jest zło.
A mnie się wydaje, że @suineg po prostu lepiej zrozumiał serial. Seriale, filmy, książki dzielą się na te, które należy odbierać dosłownie i na te, które wymagają głębszej interpretacji, i "Ty" należy do drugiej grupy. @AlexandraMcQueen, podchodzisz do tego zbyt dosłownie. Oczywiste jest to, że działania Joe były niedopuszczalne i to nie podlega dyskusji. Dyskusji natomiast podlega cały proces przyczynowo-skutkowy. Ja przez cały serial myślałam głównie "człowieku, ta dzi*ka na ciebie nie zasługuje!". I to wcale nie oznacza, że usprawiedliwiam Joe. Bo to, czy Beck zasłużyła, żeby ją to wszystko spotkało, to nie jest najważniejsza kwestia. Chodzi o to, że zwykliśmy mawiać "zrobię dla ciebie wszystko" i w ustach większości z nas jest to kłamstwo. Bo gdzie ma granicę "wszystko"? Paradoks polega na tym, że "wszystko" z definicji słowa nie ma granicy, a jednak przeciętny człowiek taką granicę zawsze stawia. Dla jednych "wszystko" oznacza skręcenie kierownicą tuż przed nieuniknionym wypadkiem w taki sposób, żeby inny samochód uderzył w nas, a nie w osobę która siedzi obok, a u innych kończy się na oddaniu ostatniego kawałka pizzy. Nie wiemy czy Joe byłby w stanie oddać życie za Beck, ale na pewno oddał za nią swoją duszę. Zabijał, ale czy zabił kogoś, kto był niewinny? Benji nie tylko był ćpunem, oszustem i mordercą, ale na swój sposób krzywdził Beck. Peach była toksyczna, wykorzystywała nie tylko Beck, ale i pozostałe dziewczyny, szkodziła swojej przyjaciółce i wszystko co robiła, robiła z korzyścią dla siebie. Kiedy zabrakło tych osób, Beck wyszło to na dobre: po Benjim odżyła, śmierć Peach pozwoliła jej się pozbyć blokady twórczej. ALE ZNOWU nie rozpatrujmy tego w kategorii "skorzystała na śmierci innych" tylko w kategorii "działanie drugiej osoby przyczyniło się do jej szczęścia". Beck była niewdzięczna. Oczywiście, że nie wiedziała co takiego Joe dla niej robił, gdyby wiedziała, to by się wszystko skończyło. Ale wiedziała, że jest dla niej dobry, że ją uszczęśliwia. On był przy niej normalny, nie miała powodów sądzić, że jest chory psychicznie. To ona nic nie dawała od siebie. Wykorzystywała go czy to w kwestii pracy czy seksu, wrzeszczała na niego bez powodu. Miała do niego pretensje, że jej nie ufa, że ją śledzi i zerwała z nim przez brak zaufania, ALE ON MIAŁ RACJĘ mając podejrzenia. Zdradzała go. Joe mówił że zrobi dla niej wszystko i robił dla niej wszystko. Był psychopatą, tak samo jak Beck była dzi*ką. Żadne z nich nie było dobre. Żadne też nie było w stu procentach złe. W tym serialu nie można rozdzielać bohaterów na dobrych i złych. Koniec końców nawet niewinny Paco staje po stronie niemoralnej, zmanipulowany i zagubiony, ale jednak.
Błagam, nie analizujmy tego dosłownie, bo wtedy nam wyjdzie, że największym psycholem była osoba, która w ogóle napisała scenariusz.
Zgadzam się w stu procentach z @LadyAnna6. Skupianie się na ocenie charakterów w tym serialu nie ma sensu. Większość z nich miała swoje za uszami i skala zła jest raczej pojęciem względnym. Uważam natomiast, że więcej uwagi wymaga proces który doprowadził do takich wydarzeń, czy to w przypadku Joe'go czy też Beck. Historia psychopaty nie jest tak dobrze opisana w serialu, aczkolwiek są tam wzmianki które mogłoby sugerować przyczyny jego zniszczonego umysłu, o ile to pojęcie jest trafne bo być może miłość i wykraczenie poza granice z jej powodu to nieznane nam, zwykłym ludziom, emocje i opisywanie tego jako choroby może być mylne. Tak czy inaczej czymkolwiek by to nie było, jedno jest pewne, główny bohater nie miał lekko w młodości. Jego mentor, pracodawca, przyjaciel miał "ciekawy" sposób nauki. Ten sam, który później Joe wykorzystywał dla własnych potrzeb. Skąd wiemy, że podobnych rzeczy nie zrobił on wcześniej dla Joe'go? Skąd wiemy że historia Joe i Paco nie jest zwyczajnie powtórką z rozrywki? Wydaje mi się, że Paco ma równe szanse stać się takim psychopatą jak i sam Joe. Oczywiście nie ma usprawiedliwienia dla zbrodni jakim jest morderstwo, jest natomiast motyw, okoliczności i stan umysłu i moim zdaniem to jest właśnie temat tego serialu. Dokładnie te same czynniki decydowały o złych rzeczach, które robiła
Beck i Peach.
Czy "You" jest czasami niedopracowany, infantylny, lekko irytujący? Owszem, ale żaden film czy serial nie jest idealny.
Sorry , ale stwierdzenie suinega że morderstwo i zdrady i kłamstwa są tak samo złe to raczej przegięcie.Doszukiwanie się usprawiedliwień dla tego co robił Joe jest słabe wg mnie , relatywizuje morderstwa . żadne kłamstwa , zdrady Beck czy cynizm Peach nigdy nie będą usprawiedliwieniem dla Joe i nie ma tej samej miary dla tego co robił on i co robiła Beck i Peach.
Można kogoś szczerze, bezwarunkowo kochać, a jednocześnie odebrać mu życie?
Joe nie był niepoprawnym romantykiem - był psychopatą skrzywionym w dzieciństwie. Jego "miłość" do poznawanych kobiet nie była szczerym oddaniem, a efektem zwykłego egoizmu.
Joe poszukiwał POCZUCIA miłości, którego sam nigdy nie dostał.
Nie chciał dawać miłości, chciał ją brać.
A finałowy odcinek bardzo dobitnie zaprzecza jego deklaracji, że "w mgnieniu oka oddałby życie za Beth". Nie tylko by nie oddał, a wręcz postanowił jej je zabrać w obronie swojej własnej wolności.
Kto tam był niewinny? Benji który przyczynił się z koleżkami do śmierci chłopaka? Ron damski bokser? Może Peach faktycznie była wredną babą, ale jej jeszcze można odpuścić.
Nie równoważy, ale jest odrażająca tak samo jak on, tylko w zupełnie innym świetle. Zgadzam się w 100 procentach. Beck nie była uczciwa nawet wobec samej siebie.
"Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę." Zostałeś ostrzeżony =)
Dla mnie Joe powinien zgnić w więzieniu. Przez chwilę myślałam, że Beck go zabije. Beck miała olbrzymie problemy, ale za to Joe to dla mnie socjopata. On zabił kilka osób dla swojej wymyślonej miłości. Jak będzie drugi sezon to z chęcią obejrzę. Już jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
na necie mignęła mi feministyczna burza i myślę, że twórcy mocno dokopią mu w 2 sezonie, aby się zrehabilitować.
Och, no oczywiście! Nie wiem jak Wy, ale ja już mam dosyć tego gadania o poprawności politycznej. Te feministki by się ogarnęły, bo w końcu Beck prowadziła się tak, jak one promują "nowoczesną" kobietę.
Pewnie ta ruda Candce (chyba tak się to pisze) go załatwi :D
Po za tym Netflix przejął ten serial i to oni stworzą 2 sezon. Cóż myślę, że będzie znacznie więcej lewicowych wstawek ;)
Nic mnie tak nie bawi z rana, jak tropienie "lewicowych" watkow (bo przeciez wszystko powinno byc prawilne!) oraz obwinianie za wszystko feministki :D
Jako feministka napisze tak: pod wzgledem moralnym Beck wcale nie byla krysztalowa postacia i choc jej problemy z facetami w duzej mierze wyplywaly z celnie wypunktowanych przez Joe "daddy issues", to jednak przez wiekszosc serialu po prostu zachowywala sie jak rozpuszczony bachor. Doprawdy nie wiem, jakie wy ludzie fora czytacie, ze zakladacie od razu, ze kazda feministka bedzie stawiac Beck na piedestale, bo tak nie jest - moze i jakas grupa za taka bedzie ja uwazac, ale hey, czy takie generalizowanie jest potrzebne? Prawicowcy tez sie wkurzaja jak sie ich wrzuca do jednego worka z kolkiem rozancowym Rydzyka, ale juz jak sie tak pisze o feministkach to hue hue bo przeciez one sa brzydkie, nie gola sie i zalewaja swiat lewacka propaganda :D no ludzie...
Ale juz abstrahujac od watku feministycznego - zakladam, ze to jak historia zostanie poprowadzona, bedzie zalezec duzo od tego, na ile sezonow pokusi sie Netflix. Jesli tylko na jeszcze jeden, to zakladam, ze Joe w koncu odpowie za swoje czyny - bo co by nie mowic o Beck, to ani ona, ani reszta jego ofiar, nie zaslugiwaly na to, co im sie stalo. Jesli wiecej sezonow, to logiczne, ze Joe sobie bedzie jeszcze hasal na wolnosci. Osobiscie wolalabym, aby nie rozciagali tego serialu w nieskonczonosc.
Ahh, i tak gwoli post scriptum - to Was moi drodzy zszokuje pewnie, ze przejecie serialu przez Netflix nie sprawi, ze bedzie on bardziej "lewicowy" (cokolwiek to oznacza) - on juz taki jest: ano aktorka grajaca Blythe to znana transseksualna modelka Hari Nef :)
Dzięki za info odnośnie Hari Nef! Nie mogłam rozgryźć co jest takiego nietypowego a jednocześnie ciekawego w tej aktorce, myślałam, że to tylko taki androgyniczny typ ;)
Tutaj bardziej chodzi o bardziej wszechobecny ostatnio, ''feminazizm'', który ma na celu. nie tyle co zrównanie kobiet i mężczyzn, a sprawienie, by to kobieta miała więcej praw. Dodatkowo cechuje go nienawiść do mężczyzn. W internecie jest filmik, że taka kobieta, uderza przypadkowego gościa, bez powodu, a gdy on jej oddaje, rzuca się na niego cała zgraja jej podobnych. Szczerze to nie mam nic do feministek, uważam, że są potrzebne światu :) No, tak gwoli ścisłości, bym nie wyszedł na seksistę ;p
Co od ''lewicowości'' Netflixa, to widać, że starają się być jak najbardziej ''otwarci'' na świat. W każdym serialu, jest wątek homoseksualny, nawet często pakowany ''na siłę''. Nie żeby mi to przeszkadzało, czy coś, bo naturalność takiego związku, jest ok, ale np. w serialu ''Atypowy'', z heteroseksualnej dziewczyny, zrobili biseksualistkę/homoseksualistkę. To już wydaje się jednak trochę dziwne :)
Co do tej aktorki, tak sądziłem, miała bardzo męskie rysy twarzy i aż sam to sprawdziłem kiedyś ;p to jest fakt najprawdziwszy :P
Wiesz, tak naprawde tak zwanych "feminazistek" jest bardzo malo - poznalam moze z dwie kobiety, ktore mozna by zaliczyc do tej kategorii, ale to naprawde jest skrajnosc.
Czytam duzo literatury feministycznej i te skrajne watki pojawiaja sie bardzo rzadko - ba, coraz wiecej feministek ktore naleza do tej 99% wiekszosci mocno oddziela sie od skrajnych ekstremizmow - polecam chociazby ksiazki takie jak "Feminists don't wear pink (and other lies)" czy "Bad Feminist".
Tak jak napisalam wyzej - niestety w kazdej grupie wystepuja skrajnosci i ekstremizmy ktore najbardziej slychac - wiadomo ze zachowanie pewnych kobiet ktore tytuluja siebie jako feministki nie powinno byc tolerowane.
Dla zdecydowanej wiekszosci z nas feminizm oznacza prawo do decydowania o sobie, rowne traktowanie z przeciwna plcia, obalanie pewnych stereotypow (krzywdzacych i dla kobiet, i dla mezczyzn!) walke o prawa kobiet tam, gdzie ich brakuje (ja np od kilku lat dzialam w organizacji zajmujacej sie pomoca dziewczynom, ktore uciekaja przed zaaranzowanymi malzenstwami).
Tylko wlasnie media coraz czesciej nakrecaja taka spirale hejtu przeciw feministkom i daja nam tak zla prase, ze kiedy mowie komus (w Polsce, bo u siebie to jednak mam inaczej) ze jestem feministka to slysze "serio? bo jestes taka normalna, ..." - ano jestem, bo zostalam wychowana wlasnie w duchu feminizmu i rownouprawnienia :)
Troche sie rozpisalam, ale wracajac jeszcze do tematu "promocji" pewnych watkow na Netflixie - kurcze, a mnie to wlasnie cholernie cieszy! Ale to ja - najbardziej biala, zwykla heteroseksualna osoba, ktorej w ogole nie przeszkadza wieksza dywersyfikacja w serialach czy filmach, szczegolnie jesli dotyczy to grup, ktore przez lata byly ignorowane i zamiatane pod dywan.
Serialu "Atypowy" nie ogladalam wiec nie wiem jak watek tej dziewczyny zostal poprowadzony, ale tak tylko nadmienie ze statystycznie bardzo duzo kobiet jest tak naprawde biseksualna/bi-curious i to, ze czasami maja partnera plci meskiej przez kilka lat nie sprawia, ze pewnego dnia nie moga byc z kobieta (juz kilka razy widzialam takie sytuacje, totalnie normalna sprawa) - takze w pewnym sensie moze to wlasnie byc odzwierciedlenie rzeczywistosci, gdzie ludzie czesto uwazaja, ze albo sie jest hetero albo homo, nie pamietajac dla wielu osob, szczegolnie kobiet, kwestia seksualnosci jest bardziej plynna :)
Feminazistek jest więcej, niż się wydaje :P Trochę ciężki ten temat, wiec odpuszczę dywagację, zwłaszcza, że średnio w nim siedzę i tylko widzę, co się czasem w internecie dzieje :)
Mnie najbardziej i tak zadziwia fakt, że jeżeli chodzi o te seriale Netflixa, to zauważyłem, że wygląda to tak, że średnio na 3 pary heteroseksualne, przypada jedna homoseksualna, tak jak by, ludzi innej orientacji, nie było 3%, a dobre 20% :P sam ten fakt, jest dla mnie zadziwiający i trochę jednak wygląda na promowanie odmiennych orientacji :) ale jeżeli serial jest dla mnie ok, to przymykam na to oko, przecież nic nie zrobię ;p jedynie mogę olać ten wątek :P
Słyszałem o tym, że jednak jakaś część kobiet, może nawet większość, ma skłonności ku obydwu płciom, ale na każdą moją sugestie, zaproponowaną moim koleżankom, każda zadeklarowywała się, że jest w 100% heteroseksualna ;p więc tutaj trzeba by zrobić, jakieś porządne badania w tym kierunku. Fakt, często kobiety nie mają oporów, by np. po pijaku się całować, czy dotykać. Ale czy to świadczy o orientacji? Nie wiem :)
Badania byly, nie chce mi sie teraz szukac po internetach, ale bylo kilka publikacji na ten temat. W czasie studiow sporo czytalam na temat seksualnosci czlowieka i akurat kobieca plynnosc pod tym wzgledem jest dosyc dobrze udokumentowana.
Poza tym wiele kobiet sie nie przyzna, chyba ze akurat sobie wypija i najlepiej jesli beda w gronie bardzo zaufanych osob (najczesciej innych kobiet) :) Wiec jesli bysmy zaliczali rowniez dowody anegdotyczne, to sporo kolezanek przyznalo mi sie do nie bycia w 100% hetero dopiero gdy prowadzilysmy szczera rozmowe - tez fakt jest taki, ze wiele z nich jest bardziej hetero-romantyczna, czyli w sumie wyobrazaja sobie siebie w zwiazku dlugoterminowym jedynie z mezczyzna.
A tych feminazistek naprawde nie jest wiecej - one najglosniej krzycza. To tak samo jak jest wielu progresywnie myslacych katolikow, ale najbardziej slychac tych o mysleniu sredniowiecznym.
Tez troche mnie bawi okreslenie "promowanie odmiennych orientacji" - obracam sie w towarzystwie ludzi roznie sie identyfikujacych i jakos jak bylam hetero, tak nadal jestem :D To samo oni - no bo jak wytlumaczyc, ze wychowywany w ultra prezbiterianskiej rodzinie kolega zostal drag queen? :) Seksualnosci nie da sie promowac, nikt jej nie zmienia pod wplywem zewnetrznych czynnikow. Mozna promowac tolerancje w stosunku do ludzi, ktorzy nie sa tacy jak my - tu z kolei nie widze problemu.
Trochę zboczyliśmy z tematu, nie ma co ;p ustosunkuję się tylko do jednej rzeczy, bo zamiast dyskutować o serialu, dyskutujemy o psychologii :P Nigdzie nie stwierdziłem, że orientację da się zmienić, poprzez promowanie filmów czy seriali o homoseksualistach :) Bardziej mi chodziło o nacisk niektórych środowisk na to, by jak najwięcej pokazać w produkcjach, jak byśmy nie wiedzieli, że coś takiego, jak homoseksualizm istnieje. Właśnie to, nie jest dla mnie zrozumiałe. Przez takie coś, często skutek bywa odwrotny - ludzie mają dosyć i zaczyna się większa niechęć do tychże środowisk. Wszystko powinno być w normie - byleby się, że tak ujmę kolokwialnie, ''nie zesrać'' w tą, czy w tą stronę :D
Wiesz, wydaje mi sie, ze po latach ignorowania badz krzywdzacego traktowania i przedstawiania, pewne srodowiska ciesza sie, ze w koncu maja pokazana swoja reprezentacje.
Czy czasami zdarza sie tak, ze wpasowuje sie takie watki w serialach/filmach, zeby sie przypodobac pewnym grupom? Zapewne tak, ale tak mi sie wydaje, ze ten trend kiedys sie skonczy i unormuje.
Poza tym niedawno natknelam sie na statystyki dotyczace tego, ilu aktorow BAME ma glowne role, ile watkow nie-hetero jest w serialach i filmach i ten procent byl naprawde bardzo niski - to nam sie moze wydawac, ze tego jest duzo, bo sie o tym mowi, ale tak naprawde te grupy nadal sa w mniejszosci pod wzgledem reprezentacji.
Ale fakt, tez zauwazylam, ze skutek bywa czasami odwrotny do zamierzonego. Najlepszym dla mnie przykladem tego jest chociazby film Black Panther - marvelowski sredniak, bodajze jeden ze slabszych filmow z ich stajni, ktory zbiera nagrody dlatego, ze Amerykanie podnosza sobie morale tym, ze dadza nagrody ludziom, ktorych gnebili do niedawna za kolor skory (o, tutaj tez moje przemyslenie - ze to nie zadne lobby czarnych czy homoseksualnych stoi za rozdmuchiwaniem pewnych tematow, ale wlasnie takie "white guilt", ktore jest bardzo popularne wsrod wielu Amerykanow szczegolnie, czesto wlasnie w srodowiskach artystycznych - sama mialam okazje to zaobserwowac).
Chociaz ja i tak ogolnie uwazam, ze filmow i seriali jest tyle, ze naprawde jest w czym wybierac - jak sie jakies watki nie podobaja, to nie trzeba ogladac :)
Chcę się tylko odnieść do płynności orientacji seksualnej i badań na ten temat. Według niektórych z nich bowiem jest na świecie bardzo niewielu ludzi (o ile w ogóle), którzy są 100% homo- lub 100% heteroseksualni. Jest choćby coś takiego jak skala Kinseya. Ja z kolei wychodzę na przykład z założenia, że osoba hetero nie może mieć stuprocentowej pewności, że jest wyłącznie hetero, dopóki nie pozna absolutnie wszystkich ludzi swojej płci i nie nabierze pewności, że nie ma wśród nich osoby, która jednak mogłaby rozwiać to przekonanie. A taka sytuacja jest niemożliwa, więc... Generalnie ciekawy temat poruszyliście :)
Moim zdaniem to było tylko jego kolejne omamy o Candace a nie żyjąca Candace.
W drugim sezonie na pewno będzie wątek homoseksualny, pytanie tylko czy będzie ciekawy i czy coś wniesie, czy raczej będzie tam tylko po to, żeby był (choć to drugie nie zawsze jest złym rozwiązaniem, ma prawo być bez powodu, aczkolwiek do tego serialu pasowałby, żeby miał swoiste znaczenie).
Czy aby na pewno zły? Serio? Nie każdy "zwichrowany" w młodości zostaje seryjnym zabójcą w przyszłości, tak Joe jest seryjnym jak każdy inny psychol, który nie kończy na jednym morderstwie. On sobie ładnie tłumaczył te zabójstwa we własnej głowie co nie znaczy, że faktycznie można go rozgrzeszyć.
Ja na pewno nie kibicowałam Joe, od początku serialu wzbudzał we mnie obrzydzenie.
Też polecam. Sporo różni się od serialu i obiecująco się kończy. No i będzie kontynuacja książki z nową obsesją Joe. I to nie powracająca Candys xD
ja tak przy okazji, chciałbym dopytać bo umknęła mi pewna rzecz.
Jak Beck walnęła go młotkiem i Joe leżał , a ona chciała uciec z tej piwnicy to kto ją wtedy tam zatrzymał , Paco ?
O matulu... oczywiście, że Joe, przecież to on byłz nią w tej piwnicy! Juz nie mówiąc ze to mały chłopiec i nawet by do niej nie dosięgnął, a no i znajdował się po drugiej stronie zamkniętych drzwi, eh. Ludzie, myślcie trochę.
prawda, drugi sezon jest całkowicie niepotrzebny i ta candace (???) była tam tak samo zbędna, mogło się zakończyć na tej książce
Uwaga spoiler !!!
Jest cała masa niekonsekwencji , które gdyby na poważnie brać tę historię już dawno doprowadziłyby by Joe na krzesło elektryczne. Zabójstwo Benjiego , skoro przyszedł do księgarni Joe, to tam się zapewne logowała do BTS jego komórka , potem miała przecież zasięg jak Joe ją sprawdzał. Po jego śmierci policja normalnie przeszukałaby takie miejsce co do mm i znalazłaby mikroślady krwi czy innego DNA , Joe nie byłby w stanie usunąć wszystkiego. Idiotyczny pomysł robienia sobie kryjówki na obciążające go przedmioty w swoim domu i jeszcze informowanie o tym kogoś ( Paco ) . Tajemnica o której wie więcej niż 1 osoba przestaje być tajemnicą. Po śmierci Peach , Joe powinien być jednym z gł.podejrzanych , a nie jest. I niewiele wiemy czy policja zarówno w spr.śmierci Benjiego czy Peach coś robi. Wiem że nie o tym jest ten film ale Joemu podejrzanie łatwo wszystko uchodzi na sucho, chyba tylko po to aby był 2 sezon. Sam serial wciąga. W normalnym życiu Beck, którą kręca niedobrzy chłopcy nie poleciałaby na takiego Joe , chłopaka-szaraka.
No pewnie, że masz rację. Jeżeli ktos nie zauwazył, że to całe podrkadanie się Joe (zwłaszcza w domu Peach, gdzie generalnie przez całą noc stał za plecami domownikow, a oni go nie zauważyli :D), sprytne zabieranie laptopa czy telefonu z torebki samolubenj dziewczyny (ktora zaewne nigdy nie zostawiłaby swojej torebki z drogocennym lapem i komórką poza zasiegiem swojego wzroku) na oczach całej księgarni i nikt tego nie widzi... no żałosne. Taka tam bajka. Joe powinien zostać zatrzymany przez policję już w 1 odcinku.
drugi sezon będzie nudny, imo jedyne co może uratować ten serial to to gdyby się okazało że to nie Beck była w tym worku tylko Ron (bo tego nie pokazali) Joe niby opowiada jej historie jakby już nie żyła ale to by była ciekawsze i nawet bardzo w stylu Dextera