Nadciąga czwarty sezon, a przełomu nadal brak. Tak samo jak i jakiegoś character developementu głównego bohatera. Koleś od lat chodzi sobie i morduje ludzi, ale nikt niczego nie zauważa, nikt nie wpada na żaden trop. Nikt mu nie depcze po piętach. Co sezon zmienia się tylko obiekt obsesji Joe, ale zauważalnego przełomu, który jakoś popchnąłby fabułę do przodu nadal brak, a zwiastuny najnowszej odsłony wcale nie zapowiadają by coś miało się zmienić. Poza miejscem akcji. Ja oglądając pierwszy i drugi sezon liczyłam, że to do czegoś będzie zmierzać, ale widać, że twórcy jedyne co zamierzają to co sezon dawać mu kolejne ofiary do stalkowania. Nic poza tym. To bylo dobre przez pierwsze dwie serie, ale ile można?