Po obejrzeniu kilku odcinków temat i fabuła wydają się być nawet ciekawe - nie kojarzę innych seriali o podobnej tematyce, więc dla mnie jest to powiew świeżości.
Prezentują bardzo nie-amerykańskie podejście do kwestii terroryzmu i rozwiązywaniu go (bez negocjacji, kulka w łeb - no bo... terrorysta to ten zły), co też jest miłym zaskoczeniem... do czasu aż amerykański bohater zaczyna prostować wszystko...
Jednakże to co mnie zaczęło odrzucać to szeroko rozpowszechnione w filmach i serialach wątki poprawności politycznej, etnicznej i seksualnej, zazwyczaj od samego początku. Nosz kur... np. pierwszy odcinek i już romans pomiędzy dwoma facetami, drugi i trzeci odcinek rozwinięcie... Ironizując: nic tak nie podnieca i nie buduje atmosfery jak dwóch grzmocących się facetów.
Ogólnie wychodzi z Tyrana dość mocny średniak