Wykształceni psychologowie - Magda i Julka otwierają swój gabinet na filmwebie, ponieważ jest
za mało beznadziejnych tematów na forum ;)
oczywiście musiałaś wrzucić jak poszłam spać ;/ Wgl. ulożyłam już prawie plan na całę opowiadanie! Ha, udało się. Ale ile się ztym namęczyłam to moje. (jednak mam 10 par, a nie 8;/) Moi się wyprowadzili też,jak poszli na studia ^^ Boże, MOI, jak w simsach ;D Tak mi się skojarzyło. Dobra, idem czytać :D
Wiem, czytałam twojego bloga :D Trzeci rozdział skomentuje, ale jak będę na laptopie, bo na telefonie trzy razy pisałam i za każdym razem nie chciał się publikować ani kopiować. Wiesz, mój telefon ma już ponad rok i wchodzi w okres dojrzewania.
Nie komentuj lepiej :) Jak dam 4 to będzie coś ciekawego może... ;D Wtedy będzie się co wysilać a nie ;P
Więc problem jest poważny... Gdy widzę Leona- piszcze, Gdy widzę Federico - piszcze, gdy widzę Marco- piszcze. A gdy słysze jak oni śpiewają awwww <3
A gdy widzę Tomasa... NIC.
Co jest ze mną nie tak?
Sądzę, że 99% fanów VIoletty przeżywa to samo:
1. Pij wodę
2. Pij mleko
3. Czekaj na 2 sezon, gdzie go nie ma
4. Wydrukuj zdjęcie Tomaszka i potnij ;D
DZISIAJ WRACAAAA FEDERICO! "Hola la bandaaa!" <3 Me encanta!!!
Co wy z tym mlekiem ciągle? A jak ktoś nie toleruje Tomasa i laktozy? Co wtedy?
Tylko że ja czuje jakbym musiała go wielbić, w końcu jest częścią wspaniałego parringu Leomas i Greomas. Nie wiem co robić bo gdy go widzę jest mi słabo.
Mogę pomóc jako psycholog? Stosuję pewną terapię zwaną "leczenie sucharami". Mogę? Mogę?
Angie rano zeszła na dół, radośnie witając się z domownikami.
- Violu, chodź, spóźnimy się!
- Chyba wstała dziś ze złej strony łóżka - mruknęła siostrzenica. Angie spojrzała na nią z zaskoczeniem. Czy była zbyt ostra?
Dotarły do studia. Angeles zobaczyła Beto.
- Cześć, Beto - zawołała, starając się zabrzmieć jak najradośniej.
- Wstałaś dziś złą stroną łóżka? - spytał, odchodząc. O co chodziło? Angie, już porządnie zaniepokojona, weszła do klasy.
- Dzień dobry wszystkim! Co słychać? Wszystko dobrze? - Wlała w słowa jak najwięcej entuzjazmu.
- Chyba wstała ze złej strony łóżka - mruknęła Fran do Cami, na tyle głośno, że nauczycielka usłyszała. Była już bliska łez. Zaraz po zakończeniu lekcji pognała do pokoju nauczycielskiego.
- Pablo! - zawołała. - Czy ja jestem niemiła? Wszyscy mi mówią, że wstałam złą stroną łóżka.
Mężczyzna spojrzał na nią uważnie i uśmiechnął się.
- Nie bierz tego do siebie, Angie. Po prostu założyłaś dziś kapcie Germana.
Hahahaha :-) Niezłe. Mam pytanie do psychologów: Czy to normalne, że gdy na ekranie pojawie się główna bohaterka, mam ochotę ją roztrolejbusować? To samo mam, gdy pojawia się nasz cudowny Tomas. Czy to źle? :D
Nieee, to całkowicie normalne. Kto z nas tego nie ma?
Proponuje ci oglądać odcinki na internecie i przewijać naszą kochaną Violettę - ja tak robię ^^
No i pij mleko
Dzięki ci! Moje życie nabrało sensu! Jesteś wielka! Na Tomasa, że też nie wpadłam na napicie się mleka!
Czy to normalne, ze kiedy widzę na ekranie Andresa to serce zaczyna mi szybciej nic, uciszam wszystkich domowników kiedy przemawia i grozę ze pitne się mydłem w płynie kiedy odchodzi.??? Czy jest torze za naturalna ze jaram się jak pochodnia ta plama na czole Gregoria i od kiedy jej nie ma to tone w rozpaczy .?? A jeszcze jedna sprawa, mianowicie kiedy był pogrzeb Tobiego to płakałam jak bobr,czy to normalne.??? Plis Hepl mi.!!! O ile jest to coś nie naturalnego...
xo xo
To jest naturalna sprawa i da się jej racjonalnie zaradzić. Za każdym razem jak na ekranie pojawia się Andres pij wody, dużo wody. Woda ma w sobie zdolność odadnresopyschoniczne.
Z całego serca Ci dziękuję za radę. Piję dużo, dużo wody* i to mi pomaga. Postanowiłam cały czas wpatrywac sie w zdjęcia/naklejki Andresa z mojego albumu z Violetty i to także pomaga.
*woda pomaga na cerę.
xo xo
Przy okazji woda pomaga pozbyć się toksyn z naszego organizmu, a toksyny jak wiadomo powodują TYCIE. Więc pijąc dużo wody chronisz isę przed przytyciem.
Masz album z Violetty? ;D
No więc mój przypadek emm... od czego tu zacząć. Jestem uzależniona od bujania się na huśtawce. Przychodzę na nią codziennie - na ta jedną, ukochaną huśtawkę i godzinami(!) "śpiewam", głównie piosenki z Violetty. Moi wierni słuchacze - dzieci z tego skromnego placu zabaw nie mają wstępu na huśtawkę. Siedzę na niej, aż zdrętwieją mi nogi i zaplecze, przechodzę się i dalej. Kołysanie w jedną i drugą stronę przynosi mi ukojenie. Nawet teraz myślę, tylko o tym, żeby tam iść. Ale jest już ciemno, więc pójdę jutro. Jestem od tego bardziej uzależniona niż od internetu. Czy to jest normalne? Co zrobić? Czyżby w dzieciństwie nie wystarczająco nacieszyła się bujaniem? Pomocy.
Twój problem jest jak najbardziej normalny. Poradzę Ci abyś codziennie będąc w domu bujała się dziesięć razy w prawo, dziesięć razy w lewo, cztery razy w przód i pięć razy w tył. Po dziesięciu latach może przejść, ale nie zawsze wszystko wychodzi.:)
P.S. Napij się wody.
Choroby sierocej dostanę przez te Wasze rady. Ale postaram się zastosować do porad. Ale na Wasza odpowiedzialność.
Lecę napić się wody i pozacieszać powtórką odcinka. Ciao! :>