Panie i Panowie! Elfy, Krasnoludy i Hobbici! Możnaby pisać, że szykuje nam się klapa dekady, profanacja prozy Tolkiena czy też śmieciowy fastfood dla wygłodniałych chwilowej sensacji mas. Popkultura przyzwyczaiła nas do tego, że nie zależy twórcom i nie liczą się z artystycznymi aspektami, filozofią stojącą za pierwowzorami czy odczuciami i wyrobionym zdaniem fanów i znawców. O ile na początku działo się to stopniowo i niemal niezauważalnie, o tyle teraz jedziemy po prostu bez trzymanki. I będąc tego świadomym, możnaby kolejną taką produkcję zbyć milczeniem. Pomyślałem jednak, że warto jednak wrzucić swoje trzy grosze.

Zajmijmy się na szybko wypunktowaniem tego, co wskazuje na niepowodzenie projektu (tak, bo dzisiaj to nie są już filmy czy dzieła, a projekty) wraz z krótką notą uzupełniającą

1) TYTUŁ
Brzmi mniej więcej jak masło maślane. Jako coś, co powinno przyciągnąć w pierwszej kolejności widza, sugeruje dwie możliwe przyczyny dla swojego wyboru:
1-sza - brak pomysłów twórców na coś ciekawego i oryginalnego
2-ga - obawa o hejt ze strony fanów, jeśli odbiegniemy za daleko od tego co znają ilubią (stąd chęć pokazania już w tytule "Ludzie! My opowiadamy historię o pierścieniach!".

Jeśli 1 jest prawdziwa, nie świadczy to dobrze. Jeśli 2 jest prawdziwa, oznacza to po prostu, że pod pozorem odwzorowania wizji Tolkiena zobaczymy fastfood popkulturowy, a na wszystkie zarzuty usłyszymy "No przecież to dalej jest o śródziemiu i pierścieniach!". Dlaczego obawiam się że i pierwsza i druga opcja na raz są prawdziwe zwiastując podwójne nieszczęście?

2) KOLOROWI MIESZKAŃCY ŚRÓDZIEMIA
Dzisiaj panuje taki bzdurny popkulturowy trend na zamienianie każdego fantastycznego setingu na ulice rodem z Manhattanu. Jaki jest tego cel? A no bardzo prosty. Aby uniknąć oskarżeń o dyskryminację, a przy okazji ugłaskać gusta potencjalnych sponsorów, firmy czują się w powinności kierować swoje dzieła do osób niezależnie od płci, koloru skóry, orientacji seksualnej. Oczywiście jest to też częściowo zabieg marketingowy, gdyż idiotyczne kolejne przekonanie jest takie, że czarnoskóry nie będzie chciał oglądać filmu o białych i odwrotnie (co jest kompletną bzdurą, bo wtedy Króla Lwa mógłbym puszczać tylko swojemu kotu, samemu nie oglądając).

Niestety, z przykrością stwierdzam, że takie zabiegi nie zastąpią dobrze napisanej historii i trzymającego się w kupie scenariusza, dlatego słysząc doniesienia o różnych kolorach ludzi w takim świecie fantasy, możesz śmiało machnąć na produkcję ręką. Nie wiem nic o ich pomysłach na przedstawnienie Balrogów czy Morgotha, co znacznie bardziej mnie interesuje niż kolor skóry postaci.

3) SIOSTRA ISILDURA
Podobnie jak pkt. 2), tylko tym razem ukłon w stronę płci. Jest to za to o tyle bardziej niepokojące, że to już bezpośrednia ingerencja w treść dzieła, nie tylko jego formę. Taki zabieg miałby może sens, jakby dodana postać miała coś wnieść i była pomysłowa. Po tym co do tej pory wiemy o filmie, zanosi się na coś odwrotnego. Jest to zabieg spowodowany brakiem pomysłu, więc pojawia się przymus nadrobienia braku pomysłu po przez marketing i politykę. Jeśli tak jest (a dużo na to wskazuje) to już jest to bardzo nie ładne.

4)TEASER
Nie jestem pewien czy pokazywał czołówkę czy nie, w każdym razie te przetapiane pierścienie tworzące tytuł filmu przywodzi na myśl tylko jedno - "Gra o Tron". Czy muszę po raz kolejny rozpisywać się, dlaczego świadczy to o braku pomysłowości? "Nie mamy własnych kreatywnych pomysłów, więc sięgnijmy do dzieła fantasy, które podbiło świat!". I tak też zrobią, ale wyjdzie im nieco inaczej niż z GOT. GOT okazał się klapą w finale, ten serial natomiast na 90% będzie klapą od samego początku.

5)NAGOŚĆ
Chcesz by koledzy zauważyli twego posta na facebooku z ważnym ogłoszeniem, że chcesz sprzedać audicę, nie ma Cię kto zawieść do Poznania, albo po prostu nie masz na browara? Chyba nie muszę pisać, że najlepiej wstawić softa znalezionego w necie, a uwaga przyciągnie się sama. Przescrollują zdjęcie i zaczną czytać treść Twojego ogłoszenia. Podobnie mamy tutaj, drodzy krasnoludzi i hobbici. Autorzy chcą kupić naszą uwagę zagraniem wręcz prostacko tanim.


6)KRASNOLUDZKIE KOBIETY BEZ BRODY
I tak oto doszliśmy do finałowego już punktu (choć pewnie byłoby ich więcej), który obnażył nam prawdę: tolerancja kończy się tam, gdzie zaczyna się kobieta z zarostem. Dlaczego zatem, mimo stawania na głowie by udostępnić nam na ekranie ludzi różnych karnacji, dyskryminuje się kobiety z brodami? A to dlatego, że ich jest procentowo bardzo niewiele w społeczeństwie, prawdopodobnie nie mają nawet własnej grupy lobbującej. Bez tego nie ma siły przebicia i nie ma powodu do pozwów o nietolerancję czy szarganie dobrego imienia.

Można się jeszcze czepić wytwórni, która zajmuje się nie tym czym powinna. Jednak jak widać po kolejkach do kin i abonamentów, firma ta zajmuje się właśnie tym czym powinna. Handluje produktem komercyjnym. Tym właśnie stoi dziś popkultura i kino. Próżno tam uświadczyć oryginalności. W czasach, gdy ważniejsze od napisania dobrej historii, edukacji po przez rozrywkę, gdy ważniejsze staje się spłycenie dzieła do stopnia zjadliwości przez przeciętnego "obywatela świata", ujednolicanie myślenia konsumenta i odgórna kreacja jego gustu, można powiedzieć, że za przemysł rozrywkowy powinny się zabierać właśnie przedsiębiorstwa handlowe. To ich miejsce, tam gdzie można sprzedać jak najwięcej i zarobić jak najwięcej.

Szkoda tylko, że pozostaje tytuł sugerujący inspirowanie się Tolkienem, podczas gdy jego i wielu innych autorów myśli i przesłanie, są po prostu systematycznie kastrowane, zostawiając tylko opakowanie, w które pakuje się fastfooda, nadającego się tylko do tego by szybko go zjeść, i już od razu o nim zapomnieć (stanąwszy w kolejce po kolejnego).