Według mnie, każdy dobry film/serial na początku daje mi obietnicę rozwiązania problemów, sytuacji, przygód. Losy księdza były do przewidzenia: będzie dobrze, źle, albo po środku, ewentualnie zaskakujące rozwiązanie - ale to tylko w filmach wybitnych.
Ja dostałem obietnicę poznania tajemnicy skazańca: Co zrobił z matką? Do ostatniego odcinka dotarłem tylko dzięki ciekawości. Przecież to inteligentny normalny, dobry (pomijając co zrobił) człowiek. Co się stało? Dlaczego? Jak? Gdzie?
I wkurzyłem się. Po co opowiadać niedokończone historie?