A najlepsze że w tv podają informacje o tym co się dzieje w ośrodku, a tam mimo przecież szybkiej informacji służb brak.
Zresztą po śmierci pracownicy sądziłem że przynajmniej ochrona wzrosła, bo nie wiadomo kto zabił na terenie ośrodka w brutalny sposób pracownika a tu nic, ochrony brak. A ci wpadli i robią co chcą. Zwłaszcza trzymanie Ukrainki w ośrodku gdzie wcześniej zabito pracownika i nie znaleziono sprawcy co może także wskazywać na udział osoby z ośrodka to jakiś ponury żart po prostu, zwłaszcza że ta Ukrainka ważna dla śledztwa nie ma w zasadzie ochrony, bo co to jest ta jedna policjantka?

Słuszne uwagi, bo o ile inne drobiazgi jakoś można przełknąć, to w tym przypadku przesadzili.

Polecieli grubo, akcja popchana można kończyć sezon. Ciekawy jestem co dalej z Markowskim i mam nadzieję że ten co poleciał na skargę nie zajmie jego stanowiska a Wy jakie macie przemyślenia? a tak swoją drogą wie, że ma kreta wśród swoich ludzi a zabiera dowody i chowa je w biurku :D

Pewnie był pewien że jednak do jego biura kret nie wchodzi. Chociaż to byłoby strasznie naciągane.
Ale mi się wydaje że ten pomagający "radykałom" to jest właśnie ten który doniósł, bo jakby nie było to się jeszcze nie wyjaśniło.

W ogóle to w Bieszczadach żadnego ośrodka dla uchodźców nie ma, jak kojarzę (patrząc po stronach (Urz. ds. Uchodźców). Swoją drogą to byłby szczyt kretyństwa lokalizacja w tym miejscu takiej placówki. Za chwilę nikogo by tam nie było i szukaj wiatru w polu (znaczy się w lesie).
Najbliższy ośrodek dla uchodźców jest w Przemyślu, ale strzeżony, zlokalizowany na terenie BOŚG. I tam to by nawet 3x liczniejsza banda niż w serialu nic nie wskórała, gdyby próbowała się tam dostać.

a mnie zastanawia jedna rzecz, czy przez granicę Polsko - ukraińską można sobie tak po prostu przechodzić kiedy kto sobie chce i jak mu się to podoba.

W zasadzie tak, bo Straż Graniczna nie może być wszędzie mimo że pilnują. Granica z Ukrainą w Bieszczadach jest łatwiejsza do przekroczenia, bo nie ma tam rzeki, jak wzdłuż innych granic, która byłaby naturalną przeszkodą. Podobnie było z granicą ze Słowacja i Czechami zanim do strefy Schengen weszliśmy. Pojęcie zielona granica własnie odnosi się do takich trudnych odcinków granicy.

Sam kiedyś szedłem dobrych kilkanaście kilometrów wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej w Bieszczadach, w miejscu gdzie nie ma szlaku i nie spotkałem absolutnie nikogo. Także przekroczenie takiej granicy, to raczej żaden problem.

A skąd wiesz czy ktoś Ciebie nie widział?
Straż jest po to by być niewidoczna, na dodatek tam pewnie jest sporo elektroniki.
Wielu zapłaciło słone mandaty za podejście do ukraińskiego słupka, bo chcieli fotkę sobie zrobić.

No to jak mnie widzieli, to czemu nie zareagowali? Szedłem te kilkanaście kilometrów właśnie obok słupków granicznych, cały czas je miałem obok siebie. Najpierw lasem, później szczytami. I nic. Dygałem się, że zaraz mandat dostanę, ewentualnie coś mnie zje, ale jakoś się udało! :-) Opołonek - czyli najbardziej na południe wysunięte miejsce w Polsce udało się zdobyć.

Skąd masz dane, że wielu zapłaciło?

poszukaj, zapytaj wujka o: mandaty za fotkę przy ukraińskim słupku
To naprawdę nie jest trudne - odrobina pomyślunku :)

Oczywiście, że żaden. Tylko komu by się chciało z Polski zieloną granicą do nich iść :D

Od nas do nich to nie, ale w drugą stronę, to już pewnie trochę chętnych jest! :D