Bardzo nierówna jest ta "Wataha". Jeśli chodzi o poziom realizacji, zdjęcia, muzykę etc to spokojnie można na to przylepić znaczek jakości HBO. Ale jeśli chodzi o scenariusz to ten wieloma miejscami kuleje i co może szczególnie boleć to ta ohydna ilość amerykanizmów. Jednym z pierwszych aspektów jest całkowicie przegięcie wszystkiego. Już w pierwszym sezonie mamy wysadzenie strażnicy SG, i generalnie trup ściele się gęsto, skorumpowanym ważniaków na każdym kroku, codzienne przemyty, itd... Obok tego mamy takie pomniejsze elementy jak brak zarysowania postaci. Taka "p#$%^ z Przemyśla" czyli pani prokurator mogłaby spokojnie być dużo ciekawszą postacią, ale ktoś by musiał posiedzieć nad pisaniem dialogów, a po co skoro akcja musi przeć naprzód? Innym wątkiem jest na przykład Rebrowa i Agi Małek. Dlaczego ona go tak uwielbia nigdy się nie dowiemy ponieważ na zarysowanie jakiejkolwiek relacji pomiędzy nimi poświęcono może z 5 minut, niezbyt zresztą ciekawych. Tudzież Rambo, jest bo jest i tyle.
A drugi sezon i tak to przebija. Mamy tu sytuację kiedy śledztwo jednej formacji idzie w diabły przez nalot innej. Co gorsza zabija to dramaturgię, ponieważ ten wątek trwał kilka odcinków i w momencie w którym się pojawił wiadomo jak musi się skończyć. Podobnie wielki zły 2 sezonu, kiedy się okazało kto to jest było tylko takie "ech, no tak". Oczywiście pomijania bardziej przyziemnych wątków ciąg dalszy. Od poprzedniego sezonu miały minąć 4 lata a takiej bzdury jak się członkom watahy pozmieniały stopnie to się nie dowiemy, nie tylko dlatego, że nikt o tym nie mówi, nikt nie nosi p$&$$ pagonów.
Zobaczymy co będzie w sezonie 3.
Moim zdaniem reżyseria leży i kwiczy. Totalna łopatologia bez talentu i polotu. Poza tym tak wiele tu irytujących, głupich scen, zagranych przez drewno, że aż się płacze.
Gdyby podszlifować każdy element serialu, to byłby naprawdę dobry, bo założenia (!) scenariusza są nawet ciekawe.