Pozytywne zaskoczenie, jaki wspaniały duet aktorski stworzyły te dwa jasnolice chłopaczki. G. Bladgen- ma fantastycznie odpychający grymas na twarzy, A. Vlahos super oddaje dysonans natury Filipa Orleańskiego. Oglądanie ich wspólnych scen sprawia mi prawdziwą radość.
Kurcze, tęskni mi się za nimi. Jaka szkoda, że trzeba tak długo czekać na 2 sezon.
Mnie też, ale uznałam, że nie będę po raz kolejny oglądać pierwszego sezonu. Pozostaje nam tylko czekać. I obyśmy się nie rozczarowały.
Zazdroszczę. Chciałabym żeby oni mi się przyśnili... I jak się wobec tego zapowiada drugi sezon???
Mrocznie. Życie Ludwika i Filipa było poważnie zagrożone. Do zbyt przyjemnych ten sen nie należał :/
Bardzo mi się podoba ta perspektywa spędzenia czasu w towarzystwie tych trzech panów. Zaraz wyślę zalakowany liścik do Filipa, by tak łatwo nie oddawał mnie bratu. Dlaczego? Bo kręci mnie to jego poplątanie z pomieszaniem jak mało co. Boże, wybacz!
Hahaha I bardzo dobrze, ale jest jeden mały problem, wszystkie byśmy chciały spędzić trochę czasu z Filipem... Będziemy grać w Papier, kamień, nożyce? :D
Myślę, że oni wszyscy są wolnymi ptakami do nikogo nienależącymi, ale można się powymieniać.
O kurcze, skoro idzie też Ludwik, to może być gorąco, bo ja nie wiem jak ułoży się ta sypialniana relacja między nim i Filipem...
Ludwika trzeba trzymać na dystans od Filipa, za dużą rywalizację wyczuwam ;) Skończyłoby się na tym, że biedny Filip byłby biernym obserwatorem poczynań swojego brata.
Strzeliłaś w 10! Ludwik na terenie sypialni pewnie by się rozkręcił i zdominował innych. Coś mi się tak wydaje...
Tym bardziej, że z niego taki kochanek był... Mogę się założyć, że korzystałby ze swojej władzy i wskazywał palcem - Co, kto, kiedy.
Dokładnie. Biorąc pod uwagę źródła historyczne - ani Kawaler, ani Filip być może na tym terenie by go nie przepili hehe.
Ale istnieje szansa, że jednak źródła historyczne zakłamały nieco fakty, aby to Ludwik był najbardziej błyszczącą postacią owych czasów. Tego się trzymajmy ;-)
Hahaha i jeszcze w tych przyjemnościach królewskie dyrektywy!!! Dech mi zapiera. Ale myślę, że nie doceniacie naszych top modeli. To chłopaki z temperamentem. Ludwik nie byłby tu pawiem w koronie. Ale na pewno też dałby sobie radę.
Oddychaj głęboko, bo panowie na nas czekają, albo to raczej my czekamy na nich (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi).
Kręci mi się w głowie. Co ja bym chciała? Na jakie ustępstwa pójdę? Co i kogo mogę na krótko Wam odstąpić? Nie wiem, nic już nie wiem. Ale jednak.... Biorę wszystko, oj przepraszam Wszystkich. Potem zostawiam sobie Filipa. Na jak długo? Póki dwa plus dwa wciąż nie będzie trzy.
Generalnie oni wszyscy są tak fantastyczni, że trudno jest dokonać jednoznacznego wyboru. Piękni i bardzo różni od siebie.
Oj tak. Bardzo różni, ale też sporo ich łączy. Są niezwykle niejednoznaczni. Wszyscy też raczej dość filigranowi, żaden z nich nie ma 180 cm wzrostu ( ja mam w domu raczej Wikinga i stąd pewnie ta fascynacja odmianą). Wszyscy są wrażliwymi łobuzami o powalającym uśmiechu, każdy z tych uśmiechów inny, ale każdy słodki jak tureckie desery. Plus mega piękne kudły na głowie i szabla u boku. Gdzie znajdziesz takiego w realu? A tu delikatna uroda, wręcz w niektórych ujęciach dziecięca w mariażach z tym, co kobiety kochają najbardziej.... Beczka miodu z pieprzem.
Takich panów trudno zgłębić w jeden wieczór. Są zagadkowi i tajemniczy więc to nas do nich przyciąga. No i tacy sexy.
Otóż to, jeden wieczór nie wchodzi w grę. Ja się już określiłam w temacie. Chcę się zestarzeć z Filipem. Zadbam, by dłużej pożył i nie padł na ten nieszczęsny wylew. Mam na to dobry i przyjemny plan...
A ja nie dookreślam swojego wyboru... Po co się ograniczać, kiedy tylu fantastycznych facetów w tym Wersalu. Z jednym można rozmawiać, z drugim tańczyć i pić, a z trzecim... ech...
Miło, że mnie rozumiesz. Chcę się uwolnić od tego oczarowania. Nie wychodzi. Normalnie wypisz wymaluj Miłość. Nie wiem już, co mnie tak zaczarowało. To spojrzenie, haczykowaty nos, czy uśmiech z nieco krzywymi zębami. A, jest jeszcze głos, ten zatrzymuje mi pracę organów wewnętrznych, poza sercem ma się rozumieć. Zdejmijcie już ze mnie tę niedolę, bo skończy się to w moim domu rozwodem....
Samo przejdzie po pewnym czasie. Spokojnie. To Twoja prywatna strefa marzeń. Coś pięknego
No musi przejść. Zauroczenie od pierwszego wejrzenia, to zawsze śmieszna historia. Dobrze, że w realu nie dziabnęła mnie tak głęboko strzała amora. A już myślałam, że jestem zakonserwowana na takie cuda.
Myślę, że żyjąc na tym dworze i patrząc na Filipa, nie strzeliła by Cię strzała amor. Już pnie bardziej kierowalabys swe spojrzenia w stronę. .. Ludwika.
Zgadzam się z ze wszystkim, o czym tu właśnie dyskutujecie. Ludzie nie rozmawiają, nikt ich tego nie uczy. W szkołach nie ma erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporu, a więc niczego innego, jak konstruktywnej wymiany myśli. Napotykasz na mur, kiedy chcesz wytłumaczyć komuś głębię problemu, który znalazł się między wami.. Ten jegomość już dawno, po dwóch twoich zdaniach jest urażony i zamknięty na wszelkie argumenty. Nie chce i nie umie myśleć. Póki wszyscy wysyłają sobie ,,buźki" znajomość się kręci. Biedne to najmłodsze pokolenie. Ciężko się żyje w tych czasach, ciężko pracuje, bo każdy sobie rzepkę.... Też bym zwiała do Filipa i pomieszkała z nim nawet na bagnach pod Wersalem. Co w tym życiu liczy się prócz miłosnych uniesień? Nic. Nawet jak po paru miesiącach, dniach, godzinach nic już z tego nie ma.
My możemy tylko o stanie naszej kultury językowej podyskutować i na tym się kończy niestety. Ewolucja niechybnie idzie w stronę obrazu i milczenia. Wszystko wyrażone jest poprzez zdjęcia, a w filmie efekty specjalne, komputerowe sztuczki. Brakuje głębi, psychologii, brakuje miejsca na przemyślenia i zadumę. Poszedłem (na film), zobaczyłem, zapomniałem.
Faktycznie coraz więcej produkcji dla ogłupionej masy. Zero głębi, zero katharsis. Ale zdarzają się też filmy, które niosą jakieś przemyślenia, i sięgają po konkretną problematykę. Komu zależy, na czymś więcej to po nie sięgnie, a kto ogląda filmy tylko dla zabicia czasu i dla samej rozrywki, to kino niszowe mu wystarczy. Tak samo jest z muzyką, książkami. Każdy znajdzie coś dla siebie. To też jest dobre, takie zróżnicowanie. Ale prawda jest taka, że mamy to, co chcemy mieć. W końcu to my sami tworzymy świat.
Ciężko jest wygrzebać coś wartego uwagi. Fakt, że dla każdego będzie to coś zupełnie innego dlatego ta różnorodność jest wskazana. Osobiście lubię, żeby kino przeniosło mnie jakby w "inny wymiar", inny świat, by oderwało mnie od codzienności. Niniejszym Wersal to czyni:-)
Też lubię zagłębiać się w inne światy, to nawet wskazane zważywszy na naszą niekiedy szarą codzienność, ale tak jak jeszcze niedawno broniłam się przed niektórymi filmami, tak teraz daję im szansę. Szukam, czegoś wartościowego, jakiegoś przekazu, ale nie w każdym coś takiego jest. Mimo wszystko człowiek jest bogatszy o czyjeś spojrzenie na świat.
U mnie jest podobnie. Kiedyś nie posądziłabym się o to, że sięgnę np. po sciene fiction. Teraz daję szansę praktycznie wszystkim gatunkom filmowym (no, może oprócz komedii romantycznych, bo jakoś ich nie trawię). Nieraz obejrzę coś, co widział znajomy z portalu by zobaczyć, czy nasze spojrzenia na ten sam obraz się pokryją. Czasami wolę jakiś lekki film od przeintelektualizowanego, ciężkiego pseudo dzieła. Człowiek z wiekiem otwiera się na różne przekazy i to jest dobre.
Ja po komedie romantyczne też nie sięgam, zresztą po standardowe komedie też nie, jeśli już obejrzę to poniekąd z przypadku. Resztę chętnie chłonę. A przeintelektualizowane dzieła często nimi są, bo społeczeństwo tak twierdzi. Myślę, że warto samemu ocenić takie filmy, nie odnosząc się w żaden sposób do komentarzy ludzi. Zauważyłam, że niektóre filmy są za takie brane przez nadinterpretację, po prostu zakłada się, że reżyserom zależało na stworzeniu super mądrego dzieła, a fakty są inne, nie zawsze znajduje się ukrytą głębię, bo jej nie ma.
Tak. Niektóre filmy z góry uznane są za dzieła, bo powiedzmy reżyseruje je człowiek o znanym nazwisku. A ludziska dają wysoką notę, , bo nie chcą wychodzić na ignorantow, tych, co to się na sztuce nie znają. Ja oceniam filmy ze swojej własnej perspektywy tylko i wyłącznie. Jeśli wrażenie zrobi na mnie gniot, to tak czy inaczej dam mu 8-10 punktów. Jeśli znudzi mnie jakieś dzieło. .. daję niską notę bez żalu.
Ja mam dokładnie tak samo, aczkolwiek nie ukrywam, że niektóre głośne filmy ostatnich lat mi przypadły do gustu i oceniłam maksymalną notą. Mimo wszystko warto też po takie kino sięgnąć, bo często się słyszy - nie obejrzę, bo wszyscy oglądają i zachwalają, albo omija się jakiś film szerokim łukiem z całkiem innego powodu - niska nota, na pewno zły.
Lubię wybierać filmy, które podochodzą mi tematyką. Fakt, że czasami można stracić coś wartościowego z powodu negatywnego nastawienia. Wg mnie ostatnimi laty filmy lecą w dół, natomiast seriale są coraz lepsze.
Za dużo efektów specjalnych, może też pewne wypalenie. Ciężko stwierdzić, dlaczego poziom idzie w dół. Żyjemy jednak w takich czasach, że można z łatwością wracać do dawnych produkcji.
Wydawać by się mogło, że wszystko już było i ciężko jest stworzyć coś nowego, ale moim zdaniem twórcy za mało wglebiaja się w kwestie nienamacalne i żerują na obrazie.